poniedziałek, 22 października 2007

Koniec pechowych zdarzeń :)

Weekend,  i po weekendzie…

Moje obawy dotyczące przebiegu imprezki okazały się być niepotrzebne. Wszystko przebiegło dobrze, było bardzo miło, dużo śmiechu i co najważniejsze: zero nieszczęśliwych wypadków, które ostatnio upodobały sobie mojego ukochanego. Ta seria różnych niefortunnych zdarzeń zaczęła się dokładnie w dniu jego urodzin i przeciągnęła na następny dzień. Stare powiedzenie: „nieszczęścia chodzą parami” jak najbardziej się potwierdziło. Jak dobrze, że człowiek ma urodziny raz do roku, bo nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby obchodziło się je częściej ;) Wygląda jednak na to, że pech uznał, iż wymęczył mojego narzeczonego wystarczająco i w związku z tym przerzucił się na kogoś innego. Już współczuję tej osobie! Mam nadzieję, że nie powróci on do nas zbyt szybko :)

Niedzielę spędziliśmy w domu z racji niezbyt ładnej pogody. Było szaro, deszczowo i zimno. Czyli idealna pogoda na pozostanie w domu ;) Jedyną podróżą, jaką odbyliśmy była ta do centrum handlowego :) Wybraliśmy się tam z  zamiarem kupna dużej donicy i jakiegoś oprysku na chwasty, bo ostatnio upodobały sobie nasz ogródek. Piękna, soczyście zielona trawka została niestety skażona tym świństwem, a ogród niestety znacznie stracił na swym wdzięku. Trzeba go więc przywrócić do poprzedniego wyglądu :)

Oczywiście nie skończyło się na kupnie tych dwóch zaplanowanych rzeczy, bo nie byłabym sobą, gdybym jeszcze czegoś nie wrzuciła do koszyka… I jeszcze czegoś ;) I tak oto nazbierało się nam troszkę tych zakupów :) Nie mogłam jednak oprzeć się urodzie kwiatów, które tam widziałam, więc swoją listę zakupów poszerzyłam o dwa kwiatki, ziemię i nawóz, który ma je ożywić i sprawić, że będą pięknie się prezentować ;) Zobaczymy czy faktycznie jest taki dobry :) Wczoraj go użyłam i ze zdziwieniem zobaczyłam, że niewiele go pozostało. Ma się trochę tych kwiatów ;) A do mojej kolekcji dołączyły ostatnio dwa kwiaty: jeden egzotyczny, który był prezentem urodzinowym dla mojego mężczyzny podarowanym przez naszych znajomych, a drugi to piękna, okazała Yucca, którą sami zakupiliśmy z promocji, bo bardzo nam przypadła do gustu,  a poza tym miała bardzo przystępną cenę, jak na tak wysokiego kwiatka :) Musiałam ją przesadzić do większej doniczki, stąd te zakupy :) Mam tylko nadzieję, że będzie pięknie rosła ku pokrzepieniu serca jej właścicielki :)

Reasumując: weekend, mimo że zdecydowanie za krótki, był bardzo udany :)

24 komentarze:

  1. Moze nie w temacie :) ale odpisalem na Twojego maila. Niestety wrocil z adnotacja, ze nie moze dostarczyc do adresata. Nie mam pojecia dlaczego....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Parę minut temu posłałam Ci maila z innym adresem. Może tym razem się uda :) Taką mam nadzieję :) Ja również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Taito. Jestem już znowu w domu. Czytam i nadrabiam zaległości. Kwiaty to cudowna rzecz. Życzę Ci, żeby rosły jak najlepiej.Pozdrawiam serdecznie i ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie wróciłaś :) Cieszę się bardzo :) Już nie mogę się doczekać pięknych zdjeć :) Pozdrawiam Cie gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taitko mam nadzieję, że wyczerpaliście limit pecha na długi długi czas:)kwiatuszki i roślinki - uwielbiam je:) a najbardziej kaktusy hihiihiMam jednego ogromnego, hodowanego od maleńkości:) i od 6 lat:) I lubię kwiatuszki przed domem na rabatce:) kolorowe:)

    OdpowiedzUsuń
  6. aga.stankiewicz@onet.eu23 października 2007 12:48

    Hej, widzę, że weekend udany, tak jak i impreza i zakupy :) Ty lubisz kwiaty w domu mieć??? Następna cecha wspólna :) Bo ja uwielbiam je. Co prawda teraz mam ich mniej tu, bo po prostu nie ma gdzie ich stawiać, bo wszędzie są kwiaty teściowej. Ale w domku u rodziców zostawiłam Yucce, to piękny duży kwiat. Lubiłam na niego patrzeć:) Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe, też mam taką nadzieję Promyczku :) Mało brakowało, a przez tego pecha zostałabym "wdową" ;) Na szczęście skończyło się na poturbowaniu :) A kwiaty kocham :) I te cięte i doniczkowe :) Kaktusów jednak nie mam :) W polskim domu mam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam, uwielbiam :) Jak chcesz to zrobię fotki i podeślę Ci :) Z wczorajszych obliczeń wyszło mi, że mam jakieś 20 kwiatów w domu i przed domem :) Niestety nie wszystkie moga przetrwać zimę, część z nich padła jak np bratki, żonkile... Za to pelergonie w miarę się trzymają :) Więc ostatnio dokupiłam dwie, bo tak jakoś mało kolorowo było przed moim domkiem :) Już nie mogę się doczekać lata, wtedy znów dom będzię slicznie ubarwiony kwiatami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. aga.stankiewicz@onet.eu23 października 2007 13:35

    Pewnie, że jak możesz to podeślij fotki :) Też mam pelargonie na podwórku na parapetach, niestety śnieg i mróz je położył, wszystkie kwiaty opadły, zostały liście. Bratki i astry też mi poszły... Mam też przed domem dwa duże rododendrony, muszę je owinąć by nie przemarzły... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, polska zima nadchodzi :( Rozmawiałam niedawno z mamą i dowiedziałam się, że snieg u nich spadł. Jednak nie był zbyt długo :) Rododendrony piękne :) Nie mam jednak żadnego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zawsze uwazalam weekendy spedzone we dwoje za najbardziej udane a jeszcze jak zostal on upiekszony takimi zakupami, to juz w ogole:). A wiesz Taita ze Yucca tu osiaga niesamowite rozmiary i kwitnie na bialo..cos cudownego..jesczze jak znajde taki kwiat to Ci podesle zdjecie, bo moze juz przekwitla..wiem, ze jesczez tydzien temu byl:).

    OdpowiedzUsuń
  12. Z dwojga złego to lepsze to poturbowanie:) zdecydowanie :) hihihiEch kwiatuszki...ja kiedyś się śmiałam ,że grzebanie w ziemi to oznaka starostwa hihihi a teraz lubię obserwować jak z małego nasionka, albo roślinki wyrasta coś okazałego i pięknego:)

    OdpowiedzUsuń
  13. O tym, ze Yucca jest duza to wiedzialam, moja jest spora, ma ze 160 cm :) A jaka ciezka, mialam spore trudnosci by ja przesadzic. To w zasadzie 3 Yuczki :) Jedna duza i dwie malutkie :) Zal mi było je rozdzielac :) Nie wiedzialam natomiast, ze ten kwiat kwitnie :) Oby moj zakwitł :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zajmowanie się roślinkami sprawia mi dużą przyjemność :) Miło patrzeć, jak rosną, jak kwitną :) Cieszą oko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mail już dawno posłany :) Mam nadzieję, że dotrze :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak bedziesz go tak dopieszczala to na pewno zakwitnie:). Az taka duza? i gdzie ja umiescilas?

    OdpowiedzUsuń
  17. Hehe, będę dopieszczać będę :) Na razie doglądam jej, bo nie wiem, czy przez przypadek w czasie przesadzania nie uszkodziłam jej korzeni. Żal by mi jej było, bo jest naprawdę duża. Umieściłam ją w salonie, tuż przy wyjściu na ogródek, bo ona potrzebuje światła. Chcesz fotkę?

    OdpowiedzUsuń
  18. Za fotosy zawsze bede wdziczna..wiesz jak ja je lubie:). To u mnie Yuka by nie przeszla..jest ciemno jesli pozamykamy wszystkie okna i drzwi:(. Potrzebuje jakiegos kwiata zyjacego bez problemow w cieniu..pomijajac kaktusy:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mail juz czeka na Ciebie :) To w takim układzie Yucca odpada, bo ona wymaga słońca i dużo wody. Przy niedoborze światła te roślinki obumierają, ich liście stają się jasnozielone i wiotkie. Dlatego też moja stoi koło drzwi w salonie, mam nadzieję, że to jej zapewni odpowiednią ilość światła. PS. a co z tym Red Bullem? Rozbudziłaś moją ciekawość i nie powiedziałaś ;) ładnie to tak?

    OdpowiedzUsuń
  20. A to promyczek nie chcial nic powiedziec..now iec..red bull dodaje ci skrzydel dzieki..jaderkom byczka fernanda..hahaha. Ja jzu wole coca cole:)

    OdpowiedzUsuń
  21. E tam, nie wierzę w to :) szukałam z ciekawości w internecie i nic takiego nie znalazłam. Owszem, w skład Red Bulla wchodzi inozytol, który jest składnikiem lecytyny i spermy ;) Ale to przeciez nie oznacza, ze do produkcji tego napoju używana jest sperma ;) No na litość boską ;) Podaję Ci linki, warto przeczytać, bo moim zdaniem to zwykłe doszukiwanie sie dziury w całym: http://pl.wikipedia.org/wiki/Red_Bull Jak juz tam wejdziesz, to kliknij sobie na poszczególne składniki Red Bulla i poczytaj o nich :) Mozna się dowiedzieć ciekawych rzeczy. A to moim zdaniem obala mit o tym składniku Red Bulla, dla którego nie można go pić ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hehehe...to takie ploty, ale swietna robota Taita, sprawdzenie zrodla informacji to najlpszy argument na potwierdzenie tezy:). Ja polecam jesczze taki artykul, bardzo fajny zreszta, w ktorym zawarte sa informacje skad i jak powstal red bull i dlaczego mowi sie tu o byczkach:): http://www.duszpasterstwo-trzezwosci.opole.opoka.org.pl/uz.php

    OdpowiedzUsuń
  23. A jak? Zawsze trzeba sprawdzić zródło wiedzy ;) Juz biegnę czytać ten artykuł, bo przyznam, że mnie nim zaciekawiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Przeczytałam i z ulgą stwierdzam, że nie było tam ani ziarenka prawdy z plotek, które krążą ;) No chyba, że coś przegapiłam, ale nie sądzę ;) Ja nie jestem od niego uzależniona, lubię sobie sporadycznie wypić, kiedy naprawdę jestem zmęczona, a chcę, być szybko postawiona na nogi. Zazwyczaj działa :) A bezpiecznejszy Red Bull niż jakieś narkotyki, których zresztą nigdy nie stosowałam i nie zamierzam :) A kawka tak średnio na mnie działa, może dlatego, że zazwyczaj piję słabą ;)

    OdpowiedzUsuń