wtorek, 23 października 2007

Nadchodzący szał

Jak już wspominałam: byłam w niedzielę w Atlantic Homecare. To takie duże centrum handlowe, gdzie można znaleźć wiele ciekawych rzeczy związanych z domem. Mają tam spory dział z kwiatami, drzewkami ozdobnymi, produktami służącymi do pielęgnacji roślin i m.in. dlatego lubię tam zaglądać. To co mnie uderzyło (oprócz piękna obecnej tam roślinności, rzecz jasna) to mnóstwo ozdób i drzewek choinkowych. Przebywając tam, można było odnieść wrażenie, że święta Bożego Narodzenia tuż, tuż. Za dwa tygodnie, za tydzień… A tymczasem nie mamy nawet listopada! Co więcej, wyżej wspomniany Atlatic Homecare nie jest jedynym sklepem, który zdecydował się na taki krok. To samo zjawisko możemy zaobserwować w Tesco.  Z tego co wiem, to produkty bożonarodzeniowe najwcześniej pojawiły się w dużej sieci sklepów, bardzo popularnych w całej Irlandii: w Dunnes Stores. Zaraz po tym w irlandzkiej stacji radiowej ( bodajże w Today FM) rozgorzała dyskusja na ten temat: a że lekka przesada, a czy nie za wcześnie, etc… Bo przecież mieszkańcy Zielonej Wyspy dopiero przygotowują się do Haloween. A tymczasem w dużych centrach handlowych już spokojnie można zaopatrzyć się w bożonarodzeniowe produkty: babki, cukierki choinkowe, bombki, girlandy, co kto chce! Centra handlowe toczą ze sobą walkę o klientów, wymyślając przeróżne wabiki mające na celu rozbudzenie ciekawości przechodnia. W efekcie sklepy ubarwione są kolorowymi i bardzo pomysłowymi niekiedy wystawami, zachęcającymi do zakupu promowanych produktów. Jeszcze królują wystawy poświęcone Haloween, ale przypuszczam, że wraz z jego zakończeniem, pojawią się wystawy bożonarodzeniowe. Troszkę za wcześnie jak dla mnie…

Wydaje mi się, że obecnie wszystkie święta są zbyt komercjalne, przez co tracą znacznie na uroku. Ludzie już kilka miesięcy przed ich rozpoczęciem zaczynają popadać w świąteczną gorączkę. Dotyczy to szczególnie świąt Bożego Narodzenia. Coraz częściej nie polegają one na wyciszeniu duchowym, na skupieniu, ale na szaleńczych wyprawach do sklepów w poszukiwaniu prezentów. Aspekt duchowy zostaje wyparty, a jego miejsce zajmuje aspekt materialny. Prezenty?  Najlepiej takie drogie, markowe, reklamowane… Bo taka teraz moda. I tutaj z kolei rodzi się kolejne pytanie: czy nie za bardzo rozpuszczamy dzieci wszelakimi wynalazkami współczesnymi typu komputery, komórki, odtwarzacze MP3, najnowsze zabawki reklamowane w TV… Dziecko przyzwyczajone do takich luksusów z czasem jeszcze bardziej zwiększy swój apetyt zgodnie z  zasadą: dasz palec, a będzie chciało całą rękę. Już teraz króluje moda na drogie, luksusowe prezenty komunijne. Nie podarujesz dziecku laptopa, to nie jesteś trendy – w jakimś ciemnogrodzie się obracasz. To już nie te czasy, kiedy szło się na komunię i wręczało  dziecku piękny ozdobny różaniec, bombonierkę, a  w kopercie drobną kwotę… Wraz z upływem czasu wzrosły potrzeby dzieci, a często nawet nie potrzeby, a po prostu  kaprysy…  

Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że takie rozpieszczanie dziecka jest poważnym błędem wychowawczym. Stosując takie taktyki możemy sobie wychować małego tyrana, dziecko prezentujące postawę typowo roszczeniową: mnie się należy i już!

A jak sprawa wygląda w Polsce w krajach, w których mieszkacie? Czy też sklepy bombardują Was świątecznymi produktami? Czy można powoli odczuć zbliżający się szał świąteczny? Czy rodzice coraz częściej i chętniej obdarowują dzieci drogimi prezentami? I czy aby nie przekraczają granicy dobrego wychowania dziecka? Czekam na Wasze spostrzeżenia i uwagi :)

22 komentarze:

  1. To strasznie wcześnie zaczęli już z ozdobami świątecznymi. U mnie jeszcze nie zauważyłam ani jednej takiej ozdoby.... Wszędzie póki co królują znicze, wianki, kwiaty i wszystko co potrzebne do Wszystkich Świętych. Natomiast to co napisałaś o prezentach które teraz się daje dzieciom choćby z okazji komunii świętej to rzeczywiście czysta przesada. Ostatnio usłyszałam, że do koperty chrzesny/chrzesna powinni włożyć minimum tysiąc złotych, "bo tak wypada" !!!! Dzieci w efekcie nie czekają na komunię, ale na prezenty, ba - pieniądze... I tak samo jest z prezentami pod choinkę... Materializm niestety rządzi w naszych czasach... Pozdrawiam ciepło :)P.S.Dzięki za zdjęcia, prześliczne masz kwiaty, widać że bardzo o nie dbasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. w hiszpanii maja troche spozniony zaplon w tej kwestii. wprawdzie Zara ma zimowe ubrania juz w sierpniu, ale jesli chodzi o boze narodzenie, to ciezko tutaj o typowa swiateczna sklepowa atmosfere, typowa dla krajow polozonych na polnoc od pirenejow. z jednej strony to dobrze, bo nie kusza miesiacami do wydawania pieniedzy, z drugiej strony niestety brak nastroju zblizajacych sie swiat, za ktorym tesknie. a ja uwielbiam kupowac rozne ozboby swiateczne (rajem sa dla mnie przedswiateczne targi w niemczech, a jak wpadlam do nowego jorku, to myslalam, ze oszaleje , w samych muzeach chcialam wydac fortune na swiateczne gadzety, kartki, itp :)poza tym dzieci otrzymaua prezenty dopiero na trzech kroli, wiec szal zakupow osiaga szczyt po swietach. co do rozpuszczczenia dzieci, to zalezy od sytuacji finansowej rodziny, niestety hiszpanie nie zarabiaja duzo pieniedzy, wiec wielu rodzin nie stac na super prezenty. pozdrawiam goraco

    OdpowiedzUsuń
  3. bez sensu takie święta dwa miesiące przed Bożym Narodzeniem... w głowie człowiekowi mieszają i potem traci się cały koloryt tych świat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana u Nas to istne wariactwo. Sklepy juz na zewnatrz sa udekorowane roznymi swiatecznymi swiecidelkami. W sklepach rozne ozdobki, zabawki pod choinke , mowie Ci powariowali, bo jakby nie bylo jeszcze nie czuc swiat a juz wyglupiaja ...To jest lekka przesada. Caluski Ella

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, kiedy rok temu o tej samej, mniej więcej, porze byłam w Szkocji, byłam zszokowana. Mimo, że październik jeszcze w pełni, to wystawy o Halween już odchodziły do lamusa (właściwie widziałam tylko resztki w TESCO), a Boże Narodzenie rozkwitało na witrynach sklepowych, w głośnikach leciały świąteczne piosenki. Byłam w totalnym szoku, choć przyznam, że wszystko wyglądało tak rozkosznie i przypominało nam dom (bardzo wtedy chcieliśmy z Piotrkiem wracać na gwałt do Polski), że niełatwo było mnie wyciągnąć ze sklepu...Ale jakby tego było mało, to niecały rok po tamtym przeżyciu, dokładnie w piątek 19 X, zobaczyłam na wycieraczce reklamówkę z KAUFLAND'u i... dlaczego mnie nie zdziwiły "gwiazdy betlejemskie", bombki, łańcuchy, girlandy etc? Co o tym myślę? Jak każdy człowiek, co widzę, to albo mi się podoba, albo nie- czysta estetyka. Trudno jest mi sie czasem oprzeć, nawet tandetnym, ozdobom świątecznym- co z oczu, to z serca (choć nie jestem rozrzutna), ale nie podoba mi się ta komercjalizacja świąt, które przecież są przeżyciem duchowym, religijnym. Coraz trudniej jest teraz wytłumaczyć dziecku, że te grudniowe dni świętujemy na pamiątkę przyjścia na świat Boga w ludzkiej postaci, a nie zaświecenia pierwszej gwiazdki czy przejażdżki Mikołaja po niebie. Trudno jest wyprzeć te "symbole" Bożego Narodzenia, jakimi są Rudolf z czerwoną żarówką zamiast nosa, bałwanek, skarpeta przy kominku i takie tam... nie wiem, jak wy na to patrzycie, ale dla mnie Boże Narodzenie, to Boże Narodzenie, a nie kolejne buble ze sklepu, świecidełka itp. Owszem potrafię zrozumieć, że spełnia to także swoją pozytywną stronę, że te światełka zbliżają do siebie ludzi, że dają radość, uśmiech itd, ale czy to one mają sprawiać, ze jesteśmy szczęśliwi? Według mnie zdecydowanie nie i jak powtarzam, choć jestem sroka na te błyskotki, to jednak nie pochwalam komercji i laicyzacji tak ważnego święta. Może to staroświeckie podejście do sprawy, ale takie właśnie mam. Wszystko jest ładne, ważne i dla ludzi, ale z umiarem... należy pamiętać, o co w tych dniach tak naprawdę chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz Taitko kiedy pierwszy raz myślę o świętach? 1 listopada, bo wtedy zazwyczaj pierwszy raz widzę jakaś reklamę bożonarodzeniową ;)) i też myślę, że za dużo tej komercji i szumu, ale z drugiej strony sama chętnie się jej poddaję, bo uwielbiam różnego rodzaju święta. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc była w ciążkim szoku, jak tydzień temu byłam u teściów i przeglądałam ulotkę Lidla. Patrzę i oczy przecieram ze zdziwienia - mikołaje czekoladowe, bombonierki i masa innych słodyczy i gadżetów świątecznych. Zawsze wszyscy zaczynali koło 5 listopada, a tu tak niespodzianka. A to Polska ;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Też uważam, że to troszkę za wcześnie. Przecież mamy dopiero październik, a te ozdoby pojawiły się już jakiś czas temu. Ech, prezenty komunijne, koperty wypełnione kasą... To zdecydowane przegięcie. Aż boję się mysleć, ile będę musiała włożyć do koperty, kiedy mój chrześniak będzie miał komunię za 5 lat ;) Chyba powinnam już zacząć odkładać ;)PS. Cieszę się, że mail dotarł :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe, no to może i lepiej, że mają opóźniony zapłon w tej kwestii. Ja, ja to typowa kobietka, lubię pięknie ozdobiony dom, toteż w zeszłym roku ( to były nasze pierwsze święta w Irlandii) wydałam mnóstwo kasy na choinkę, ozdoby choinkowe, etc. Opłaciło się, bo jak odwiedzili nas znajomi, to dosłownie ich zatkało ;) Byli wniebowzięci ;) Co i tak nie zmienia faktu, że ten cały sklepowy szał ma miejsce troszkę za wcześnie! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dokładnie tak Kornelio :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To widzę, że u Was jeszcze większe szaleństwo niż u nas :) W Irlandii, póki co, jeszcze królują wystawy poświęcone Haloween :) Może w dużych miastach już można spotkać sklepy ozdobione świątecznymi gadżetami, ale w moim miasteczku jeszcze nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze napisane Kamilko :) Widzę, że mamy takie samo zdanie w tej kwestii :) Też uwielbiam te wszystkie ozdoby, one dodają uroku, ale i tak nie są najważniejsze. Istota świąt Bożego Narodzenia tkwi gdzie indziej. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też uwielbiam, ale to co się dzieje teraz w sklepach, to lekka przesada. Mimo wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No niewątpiliwe niespodzianka ;) Walka o klientów ciągle trwa. Widzę, że i w Polsce zaczyna się ten szał świąteczny. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. We Wloszech jest podobnie. Ozdoby choinkowe przeplataja sie z dyniami :)) Swieta staly sie niestety bardzo komercyjne.Pozdrawiam cieplusio :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bea :) Witam serdecznie :) Oj stały, się stały. Wygląda na to, że w wielu krajach tak własnie jest. PS. Mam nadzieję, że u Ciebie w porządku i że czujesz się już lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie masz pojecia jakie sa comercyjne tutaj swieta Bozego Narodzenia..az sie przerazilam, jak w zeszlym roku zobaczylam to co zobaczylam, czyli to samo co Ty w sklepach, a na zewnatrz..coz, mi przypadly do gustu tysiace lampek ozdabiajacych miasto:). jednak same swieta maja w sobie sporo komercyjnosci, co nie za bardzo mi sie podoba, bo gdzie kosciol gdzie koledy gdzie bycie z rodzina? gdzie sama atmosfera swiatecznej kolacji wigilijnej? a jesczze w dodatku te fajerwerki o polnocy i szmpan przypominajacy bardziej sylwester niz Boze Narodzenie..Tak wiec ciesze sie, ze udalo mi sie troche to zmienic w rodzinie Vitka, czyli jest juz oplatek, sa koledy i jest rodzina..niestety Pasterki jesczez nie znalazlam..moze w tym roku uda mi sie znalezc gdzies polska msze o polnocy:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie też się podobają domy i sklepy udekorowane światełkami. Owszem, to taki zwyczaj "amerykański', ale to akurat bardzo mi się podoba. Dzieki temu atmosfera jest inna, taka podniosła :) Wiem, że we Włoszech niestety nie ma tak pieknej tradycji, jak u nas. Uczyłam się o tym na zajęciach :) Ale cieszę się, że wprowadzasz naszą tradycję do rodziny męża :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Walka o klienta to podstawa ;) Nie tylko przy okazji Swiat. Ostatnio rozmawialem ze znajomym Irlandczykiem i opowiadal mi o rywalizacji miedzy lokalna prasa. Poczatkowo gazety ukazywaly sie w soboty, ale z biegiem czasu to sie zmienialo, bo kazdy chcial uprzedzic konkurencje. Wydanie sobotnie mozna bylo kupic w piatkowy wieczor, pozniej w piatek rano itd. Walka o to, kto bedzie szybszy, doprowadzila do tego, ze dzis sobotni numer jest dostepny juz w srode. Calkiem mozliwe, ze ze swiatecznym szalenstwem jest podobnie. Kto wie, moze dozyjemy czasow, kiedy latem na wystawach beda choinki ;-)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dave :) Dokładnie tak jak piszesz :) W moim mieście wydawca Irish Independent dba o to, by każdy mieszkaniec otrzymał sobotnie wydanie gratis. Tak więc pewien pan roznosi tę gazetkę juz bodajże w czwartek ;) A jak wspominałam - wydanie jest sobotnie! Co do choinek w lecie, to nie strasz Dave ;) Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Najbardziej sie ciesze, ze oni to zaakceprowali bez problemu i juz teraz to czekaja zawsze na oplatek z mojego domu:). Troche szkoda,z e te swieta spedze z daleka od Polski i rodziny, no ale beda przeciez i nastepne swieta:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Fakt, to bardzo ważne. Polska tradycja z opłatkiem jest piękna, ale nie praktykuje się jej we Włoszech. Dobrze, że Twoja rodzina jest otwarta na polskie zwyczaje i tradycje :)

    OdpowiedzUsuń