niedziela, 7 października 2007

O Polakach na Zielonej Wyspie...

Do napisania tego posta zainspirował mnie artykuł, który ukazał się kilka dni temu na Onecie. Nosił tytuł „Jak Polak z Polakiem” i przedstawiał relacje naszych rodaków na obczyźnie. Tak, wiem, jest to temat oklepany, porusza go niemalże każdy, kto prowadzi bloga. Czyta się o tym na różnych forach internetowych, w gazetach i pewno większość z Was ma już dość tego tematu. Warto się jednak zastanowić, dlaczego ten temat ciągle powraca jak bumerang? Dlaczego tak wielu Polaków (tych, hmm, nazwijmy ich „normalnymi”) narzeka na to, co wyprawiają nasi rodacy? I nie dotyczy to tylko jednego państwa, ale praktycznie wszystkich, w których występuje spora grupka naszych krajanów. Kraj akurat ma tutaj niewielką rolę, bowiem nie determinuje on zachowania naszych rodaków. Z tego, co czytam na forum i słyszę od znajomych, dochodzę do wniosku, że zachowanie Polaków jest takie same w UK, czy w Irlandii. A jakie jest? Otóż, nie wygląda to zbyt ciekawie. Nie chcę generalizować, bo nie prowadzi to do niczego dobrego, ale to co się rzuca w oczy w Irlandii, to chamskie zachowanie polskiej społeczności. Kobiet, mężczyzn, bez wyjątków…Wiadomo doskonale, że jesteśmy tutaj najliczniejszą mniejszością, ale nie upoważnia nas to do bezczelnego postępowania. Rzadko kiedy obserwuję u innych nacji takie zachowanie, jakie prezentujemy MY, Polacy (to tak dla wyjaśnienia, żeby ktoś mi nie zarzucił, że nie utożsamiam się z narodem polskim, tylko jestem bardziej irlandzka niż sami Irlandczycy) Na ulicach królują bowiem dobrze nam znane przekleństwa, nie rzadko można spotkać Polaków raczących się wyskokowymi napojami w miejscach publicznych, plujących, czy na przykład sikających na pobliski sklep. Ostatnio bowiem miałam wątpliwą przyjemność być świadkiem tego ostatniego. Akurat szliśmy do samochodu, kiedy zauważyliśmy, że zaledwie parę kroków od nas pewien mężczyzna bez skrępowania oddaje się potrzebie fizjologicznej. Jaka była nasza reakcja? Była do przewidzenia. Popatrzyliśmy na siebie znacząco i razem wypowiedzieliśmy jedno słowo : „Polak!” Uszliśmy zaledwie kilka metrów, kiedy wyżej opisany osobnik skończył czynność, która trwała dobre kilkanaście sekund, i odezwał się do swojego kumpla, który dzielnie czekał na niego tuż za rogiem.... Mowa była oczywiście polska, w dodatku suto okraszona wątpliwymi zdobnikami zaczynającymi się na literki „k” i „ch”. Ech, mogłabym mnożyć takie przykłady. To temat rzeka, ciężko go wyczerpać…

W ciągu tych piętnastu miesięcy, które spędziłam na Zielonej Wyspie, naoglądałam się i nasłuchałam  przeróżnych rzeczy, których autorami byli nasi rodacy. Przykro się to ogląda czy słucha.. Niestety konsekwencje negatywnego postępowania pewnej grupy Polaków pociągają za sobą negatywne skutki, które dotykają nie tylko sprawców, ale także tych, którzy absolutnie nie zawinili. Obraz pracowitego, grzecznego i miłego Polaka, jaki królował jeszcze jakiś czas temu, został zastąpiony przez wizerunek zdecydowanie pejoratywny. Coraz częściej jesteśmy postrzegani jako kłamliwy i nieuczciwy naród (tysiące CV ze zmyślonymi kwalifikacjami i wyolbrzymionym doświadczeniem zrobiły swoje), hałaśliwy, lubiący zaglądać do kieliszka, a do tego strasznie cwany, kombinujący w każdej sytuacji.

Wiem, że nie wszyscy Polacy żyjący tutaj są źli. I cieszy mnie to ogromnie! Wiem, że codziennie przechodzi obok mnie kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu tych normalnych, ale ja tego nie dostrzegam, bo po prostu nie mam takiej możliwości. Ci, którzy się ewidentnie wyróżniają, to właśnie ci, którzy sumiennie pracują, by zepsuć wszystkim rodakom i tak już nadszarpniętą opinię. Nie oszukujmy się. Z Polski wyjechało mnóstwo bandytów, mniejszych bądź większych przestępców, a także mnóstwo prostaków (przepraszam za określenie) którzy nie potrafią godnie reprezentować naszej ojczyzny. Nic dziwnego, że za każdym razem, kiedy sięgam po irlandzką gazetę, natrafiam na jeden, czasem dwa bądź trzy artykuły opisujące przewinienia Polaków. Na takiej i takiej ulicy obcokrajowiec o nazwisku ciężkim do wymówienia, upił się niemalże do nieprzytomności i popadł w szał: groził domownikom, chciał nawet zabić własną żonę, która to zresztą zawiadomiła policję. W innym mieści z kolei złapano polskiego pijanego kierowcę. W jeszcze innym doszło do bójki pomiędzy naszymi rodakami… W jakiejś mieścinie Garda (irlandzka policja) odkryła, że Polak siedzący za kierownicą samochodu ma podrobione „krążki” : podatek,  ubezpieczenie, czy NCT czyli przegląd samochodu… Itd., itp. Przykre jest to, że niemalże w każdym wydaniu można natrafić na wzmianki o wykroczeniach Polaków. Sami Polacy (sprawcy oczywiście) wydają się tym nie przejmować. Bo przecież to oni pracują w pocie czoła na rozwój i bogactwo Irlandii! To oni powinni być tutaj uprzywilejowani! To oni robią łaskę Irolom….

I tysiące innych bzdurnych wypowiedzi…

 

24 komentarze:

  1. ~cynicznie wygiete usta majacy7 października 2007 08:47

    Wiesz, kiedys sie chyba musimy my, wszyscy blogowicze umowic i napisac cos dobrego o tych Polakach... W koncu skoro ci piszacy blogi sa dobrzy - a tak wynika z ich deklaracji ;) to jednak jest nas jakas tam grupa :)Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nawet artykułów nie muszę czytać, bo wystarczy, że wejdę na bloga i nawet do tego komentarze są ;D oj, no.. ciekawie, ciekawie ^^[blue-white]

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieszkam na prowincji w Holandii wiec nie jestes swiadkiem takich dziwnych sytuacji jak Ty. Tu w mojej miejscowosci jest tylko razem z nami 3 rodziny polskie, w tym jedna to moj brat z bratowa. wiesz mam spokoj i tak naprawde nie musze sie wstydzic na co dzien tego,jak inni Polacy zachowuje sie czy to na ulicy czy w sklepie. Bylam swiadkiem roznych krepujacych sytuacji w markecie gdzie glowna role podgrywali Polacy- wtedy udaje,ze nei rozumiem polskiej mowy- tak jest najlepiej. Oni sobie pojada i nie wroca tu a Ja tu mieszkam z rodzina i nie chce by mnie zle kojarzyli- taka jest prawda. Czego Ja mam sie wstydzic za Nich? Sami powinni uczyc sie zachowan. Wiesz nie wystarczy,ze Polska nalezy do Unii i solidaryzuje sie z zachodem- musza jeszcze nauczyc sie kultury zachodniej, wtedy wszystkim Nam bedzie sie zylo lepiej. Pozdrawiam cieplutko Ella i Jeremy

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, że poruszany czesto temat, niestety kazde kolejne świadectwo utwierdza nas w tej smutnej prawdzie. Wcześniej komentowałem ten fakt na innym blogu i pozwolę sobie go przypomnieć: "Nic dziwnego! Zdziwiłbym się, gdyby za granicą Polacy przestali przeklinać, pić alkohol gdzie popadnie, wykrzykiwać po pijanemu na ulicach, kraść. Dlaczego mieliby tego nie robić??? Skąd miałaby zstąpić na nich ta nagła metamorfoza??? Dlaczego nie reagujemy tak samo kidy robią to w Polsce??? Otóż dlatego, że nie stanowią kontrastu, nie są innymi na tle pozostałych. Natomiast na zachodzie nagle wyglądają jak z dzikiego kraju, bo w takim sensie jest to prawdą!! Dopóki się nie nawrócimy jako Polacy, to zapomnijmy o naszej dumie narodowej, bo jaka ona jest sama napisalas". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OJ wiem o czym mowisz... ja za kazdym razem jak spotykam Polakow, tych "pracujacych" czyli przyjezdzajacych na jeden, dwa sezony do Francji to pierwsze co rzuca sie w oczy to pijany chlop, z butelka w reku, potykajacy sie o wszystko co sie da i rzucajacy przezwiskami... cale szczescie, ze sa tez inni Polacy - zmotywowani, chetni do pracy, chcacy sie rozwijac... intelgentni... Pozdrawiam cie serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  6. To wszystko taita dlatego, ze ponad 70% Polakow wyjezdzajacych z naszego kraju to ludzie bez niewyksztalceni, ktorymw kraju sie nie wiedzie i ktorzy nie potrafia nic innego robic, jak krasc itp. No ale jak zaznaczasz, nie wszyscy wyjechali w tym samym celu. Ja mam taka teorie na ten temat, ze ktos, niewazne jakij narodowosci jest, wyjezdzajacy za granice tylko w celach zarobkowych na jakis czas, nie dba absolutnie o wlasna reputacje i robi to, na co nigdy nie pozwoliby sobie we wlasnym kraju. To przykre ale prawdziwe. Ja juz nie utrzymuje kontaktow z wlasnymi rodakami, choc trafiaja mi sie czasami mile niespodzianki i poznaje od czasu do czasu bardzo sympatycznych Polakow..ale to czasami::)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam Cię Cyniczny :) Ja tam nie uważam się za pępek świata, ale na pewno nie jestem na tym samym poziomie, co facet sikający na sklep, pijak na ulicy, czy publicznie sypiący przekleństwami Polak... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda. ja jednak lubię poczytać artykuły, zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No to należysz do szczęśliwców Ella :) Ja, niestety, żyję w miasteczku, gdzie Polaków jest pełno. Są wszędzie - dosłownie. Gdzie się nie ruszysz- tam polska mowa. Nie mam nic przeciwko rodakom na obczyźnie, wręcz przeciwnie! Dobrze jest spotkać sympatycznego krajana, pogadać z nim. Taki człowiek przecież najlepiej powinien rozumieć drugiego Polaka. Wychowaliśmy się przecież w tej samej kulturze, nasze zwyczaje są takie same, mamy wspólną historię, znamy realia polskiej szarej rzeczywistości... Denerwują mnie jednak tacy, którzy przyjeżdżają tutaj i robią oborę przynosząc wstyd całej polskiej społeczności. Ludzka cierpliwość ma swoje granice. Dotyczy to przede wszystkim ciepliwości wyspiarzy... Ona też kiedyś się skończy. Z resztą już można zaobserwować pewne objawy... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Poruszany bardzo często, ale po części się nie dziwię. Ludzie opisują to, co widzą. A że postrzegają swoich rodaków w taki, a nie inny sposób, to już tylko wina sprawców...Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest dokładnie tak, jak piszesz Claudio. Miałam przyjemność być we Francji dwa razy i to, co zobaczyłam w Paryżu, zapisało się w mojej pamięci jako bardzo przykry widok... Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokładnie tak Marticia. Zdarzają się, ale bardzo rzadko, to takie perełki wręcz... To, co się rzuca w oczy, to przede wszystkim chamstwo i brak dobrych manier. Ale cięzko oczekiwać, by cham przestał być chamem w obcym kraju... Pozdrawiam Cię serdecznie i posyłam gorące uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie to ze chce bronic wlasnie tych, ktorzy na to nie zasluguja, ale wiesz taita, ze mialam okazje obserwowac np. Wlochow w Polsce...tez mowie ci, ze niezle perelki z nich byly:). No ale bez komentarza. Mi to tylko przykro jest, ze POlska nie zapewnia nam dostatecznych warunkow, aby pozostac w Poslce i nie wyjezdzac..

    OdpowiedzUsuń
  14. uważam ze dzieje sie ponieważ większość polaków tam jadących to niewykształceni i niedojrzali ludzie. jadą tam z myślą zarobienia kokosów i wielu przypadkach przeliczają sie z tym. mlode-malzenstwo.....

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie też sie wydaje, tak jak mówi Marticia, że wiekszość wyjeżdzających Polaków jest bez wykształcenia, stąd to zachowanie. Też znam kilka takich przykładów, ale ci ludzie inteligencją nie mogli sie poszczycić.Szkoda, że właśnie takie osoby nas reprezentują za granicami i o nich jest głośno w mediach a nie o tych porządnych ludziskach:)

    OdpowiedzUsuń
  16. ~www.dreamka-w-ameryce.blog.onet.pl9 października 2007 15:40

    W Polsce tolerowane jest takie zachowanie i przenosi sie ono potem razem z emigrantami...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale to dla nas przykre a chyba jeszcze bardziej kiedy jest sie właśnie tam i kiedy trzeba tego słuchać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety. Przyjechali i tacy i tacy. I wyrabiają innym opinię. Nic na to nie poradzimy. Możemy tylko pokazywać ludziom z UK, że nie każdy Polak zły. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. To fakt. Niestety w każdym kraju są tacy, którzy nie potrafią się zachować. To się nigdy nie zmieni, tego jestem pewna. Ale pocieszający jest fakt, że istnieje wielu wspaniałych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  20. To prawda. Nie ma co ukrywać, że znaczna część Polaków w Irlandii, to ludzie bez manier, bez znajomości języka i bez wykształcenia. Nic dziwnego, że pojawiają się dowcipy typu: Jaka jest różnica między ET a Polakiem? - ET znał angielski i chciał do domu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak właśnie jest Promyczku. Dużo Polaków nie mówi po angielsku, język używany przez nich to mieszanka migowego i kilku znanych im słów angielskich. Irlandczycy przyzwyczajeni są do tego, że z wieloma Polakami po prostu nie mogą porozmawiać. Mój angielski nie jest idealny, ale mimo to wielu ludzi go chwali. Gdy mówię, że nie ma powodów do chwalenia go, często słyszę: "No na pewno jest dużo lepszy niż angielski większości Polaków z którymi rozmawiałam". To o czymś świadczy niestety...

    OdpowiedzUsuń
  22. O tak! "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Nie ma co ovczekiwać, że ktoś będzie dobrze się zachowywał za granicami Polski, skoro nie potrafi tego zrobić w swoim kraju. Tylko, że niestety Polska, to Polska. To nasz dom. A za granicą jesteśmy gośćmi: jak nas widzą, tak nas później opisują. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. To prawda. Przebywając za granicą naszej ojczyzny, pracujemy na obraz całego społeczeństwa. Stąd się biorą stereotypy. Jeśli obcokrajowiec spotka wielu złych Polaków, to nic dziwnego, że później ma niezbyt dobrą opinię o nich...

    OdpowiedzUsuń
  24. Zgadza się Nika. Możemy tylko udowadniać, że nie każdy Polak jest tym złym. Ciężkie zadanie, ale warto je wykonywać. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń