niedziela, 29 marca 2009

Drombeg Stone Circle

Jeślijeszcze nie wiecie, że Irlandia jest prawdziwą skarbnicą pamiątekz odległych lat, to teraz macie doskonałą okazję, by uzupełnićluki w swojej wiedzy. Otóż Zielona Wyspa to prawdziwy raj nietylko dla miłośników piękna przyrody, ale także dlaarcheologów. Znajdziemy tu na przykład mnóstwozagadkowych cmentarzysk owianych mgiełką tajemniczości. Nawetjeśli jakoś specjalnie się nie wysilacie, by je znaleźć, szansa,iż pewnego dnia po prostu na nie wejdziecie, jest naprawdę spora. Wkażdym razie większa niż prawdopodobieństwo trafienia szóstkiw totka. Co ja mówię? Może nawet czwórki albo trójki.


  


Jednąz pamiątek z odległej przeszłości, zlokalizowaną przez nas drogąszczęśliwego trafu, jest Drombeg Stone Circle. Po przetłumaczeniuna polski otrzymamy taką oto nazwę: „kamienny krąg w Drombeg”.Wiem, wiem, wygląda zupełnie zwyczajnie, przywodząc na myśl trawęzmaltretowaną przez stado tarzających się w niej knurów.Ale nic bardziej mylnego. Bo Drombeg to nie jakiś tam sobiekamyczek, ale jeden z najlepiej zachowanych obiektówmegalitycznych Irlandii. Mądre głowy twierdzą, że powstał w 150roku przed naszą erą, aczkolwiek niektóre [ponoć jeszczemądrzejsze] osobniki upierają się, iż jego pochodzenia należydopatrywać się w II wieku.


  


Coodróżnia Drombeg od innych pospolitych kamieni? Otóżjest to jego charakter, który pozwala nam bliżej poznaćrealia życia ówczesnej cywilizacji. Dla niewtajemniczonegoturysty [zwłaszcza azjatyckiego pochodzenia] widok pionowowzniesionych siedemnastu głazów nie mówi zbyt dużo.Niewiele poza: „oo, jakiś irlandzki kamyczek tu wyrósł,trzeba cię sfotografować”. Jeśli jednak rzucimy okiem napobliskie tablice informacyjne, rozjaśni się nam co nieco wgłowach. A przynajmniej powinno.


  


Jakto zwykle już bywa w takich miejscach, prowadzono tutaj pracewykopaliskowe. Cierpliwość i trud archeologów zostałypewnego dnia wynagrodzone, a w ręce ciekawskich badaczy trafiłatajemnicza urna wypełniona ludzkimi prochami. Jej odkrycie jest wpewnym sensie potwierdzeniem tezy mówiącej o funkcji kultowejtego rodzaju megalitów. W przypadku obiektówmegalitycznych problem polega na tym, iż nie można ze stuprocentowąpewnością wyjaśnić ich zastosowania.


  


Naukowcy- też ludzie - często mają rozbieżne zdania i wzajemnie sięprzekrzykują w sprawie funkcji pełnionych przez ten kamienny krąg.Jedni twierdzą, iż mogły to być swoiste „obserwatoria”prehistoryczne, za pomocą których nasi daaawni przodkowie[pewnie żyjący w czasach, kiedy Morze Martwe było jeszcze chore;)] „zabawiali się” w astronomów w ciepłe i techłodniejsze irlandzkie noce studiując układy gwiazd i ruchyplanet. Inni zaś bardziej skłonni są uwierzyć, iż miejsca tesłużyły do odprawiania rytuałów polegających międzyinnymi na składaniu ofiar zwierzęcych [wersja łagodna], bądźnawet ludzkich [a to już wersja hardcorowa].


  


Tużobok kręgu znajduje się prymitywne palenisko i jama kuchenna. To tunasi przodkowie ogrzewali się przy blasku płomienia w chłodneirlandzkie wieczory. Tutaj też przygotowywali sobie potrawy. Biorącpod uwagę czasy, w jakich przyszło im żyć, radzili sobie całkiemnieźle. Jak wiemy, potrzeba jest matką wynalazków. Wiedziałyo tym także prymitywne plemiona.


  


Żebynie żyć tylko i wyłącznie o zimnej strawie, pogłówkowali,podumali i sprytnie wykombinowali sposób na gotowanie mięsa.Pokręcili się koło ogniska, pogrzebali w nim, powyciągali gorącekamienie, a następnie powrzucali do warnika wypełnionego wodą.Kiedy woda była już wystarczająco gorąca, hojnie dorzucili doniej to, co się im nawinęło pod rękę [w tym głównieupolowane mięsiwo] i tadaaam – zupa gotowa! Proste? Taaaak! A takna marginesie - jeśli wierzyć pisemnym przekazom ogrzanie 70galonów wody [w przybliżeniu jakieś 318 litrów]zabierało im osiemnaście minut. A w ten sposób ogrzana wodazatrzymywała swoją ciepłotę jeszcze przez jakieś trzy godziny.


  


Ciekaweczy nie przyszło im do głowy zbudować sobie jacuzzi? :) Pewnie nie– w końcu nieopodal znajduje się ocean. Woda co prawda nie jesttaka ciepła jak w jakimś brodziku, ale za to jaka przestrzeń… Noi można połączyć przyjemne z pożytecznym: popluskać się iupolować obiad [w wersji pesymistycznej – stać się obiadem dlajakiegoś głębinowego potwora].