piątek, 26 października 2007

Minusy Irlandczyków :)

Wczoraj było o zaletach Irlandczyków, więc dziś będzie o ich wadach :) Żeby nie było, że tak ciągle ich wychwalam, idealizuję, opiewam, etc ;) Jednak muszę przyznać, że wyliczenie ich wad zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż wskazanie ich zalet. Już słyszę wrzaskliwe głosy polskich frustratów, którzy zawitali do mnie jakiś czas temu, przekrzykujących się i obnażających wszystkie słabostki mieszkańców Zielonej Wyspy (zarówno te prawdziwe jak i wyimaginowane ;) Bałaganiarstwo, głupota, brak higieny, brak kultury osobistej, brak wiedzy, etc… Nie, dziękuję, nie skorzystam. Nie lubię powtarzać informacji, które pochodzą z niezbyt sprawdzonego źródła. Opiszę zatem tylko te wady,  z którymi ja osobiście się spotkałam. Wiem, że na pewno jest ich więcej, ale jak kiedyś się bliżej z nimi zapoznam, to może poszerzę moją listę ;) A tymczasem:

 

1. Irlandczycy są okropnie spóźnialscy - daję tę wadę na pierwszym miejscu, bo po prostu nie cierpię spóźnialskich osób! U nich niestety jest to najwyraźniej narodowa cecha. Chyba nie spotkałam jeszcze ani jednego Wyspiarza, który mógłby posłużyć, jako przykład w tym temacie. Gosh, ile razy oni mnie doprowadzili do białej gorączki! Umawiam się z takim roztrzepanym osobnikiem na 10.00, no i oczywiście on przybywa na 11:00 albo nawet i później. Pół biedy jeśli wcześniej zadzwoni i poinformuje, że się spóźni. Gorzej, gdy nawet tego nie robi. Nie wiem, może dla nich to normalne. Tak jak dla nas picie wódki ;)  Ja jednak nie jestem Irlandką, mam inne przyzwyczajenia i to ich spóźnianie się strasznie mnie irytuje! Od zawsze bowiem uważałam, że w kwestii dobrego wychowania leży bycie punktualnym. Osoby niepunktualne kojarzą mi się od razu z osobami nieodpowiedzialnymi, roztrzepanymi, i w ogóle niezbyt poważnymi. Ach, no i z osobami pozbawionymi szacunku dla drugiego człowieka. No bo jak to tak: umawiam się z kimś i nie przychodzę, albo przychodzę dwie godzinki później. Przecież i tak nikt nie zauważy ;) Jeszcze bardziej denerwujące jest to, kiedy dotyczy spraw papierkowych. Ileż razy musieliśmy dzwonić do jakiejś agencji i ponaglać ich, by wreszcie przysłali nam obiecane na poniedziałek dokumenty… To nic, że był piątek.. No doprawdy! Taka maleńka różnica…

Coś mi się wydaje, że pod względem punktualności Polacy wypadają zdecydowanie lepiej niż sympatyczne irlandzkie ludziki.

 

2. Irlandczycy to najczęściej tragiczni kierowcy – coś, co też potrafi niejednokrotnie wyprowadzić z równowagi, nawet kogoś o anielskiej cierpliwości... Toż to ślimaki drogowe! Ja rozumiem, że na drodze należy zachować ostrożność, umiarkowaną prędkość, etc, ale jechać 60tką tam, gdzie spokojnie można jechać setką? To już chyba mała pomyłka. Tak się czasem zastanawiam, czy taki człowiek kierujący tym ślimaczym pojazdem „pędzącym na złamanie karku” zdaje sobie sprawę, jak bardzo blokuje ruch i doprowadza do szewskiej pasji innych kierowców? Wątpię! Jeśli myślicie, że to wszystkie grzechy irlandzkich kierowców, to muszą Was rozczarować. Lista jest znacznie dłuższa. Jeśli pomyśleliście, że Irlandczycy, to przykładni kierowcy, przestrzegający prawa, to też muszę Was rozczarować. Ich kardynalnym grzechem jest łamanie przepisów drogowych. Bo po co komuś coś takiego, jak kodeks przepisów drogowych. Nie włączają kierunkowskazów, tak, jakby co najmniej porażało ich prądem, przy wykonywaniu tej jakże ciężkiej i męczącej czynności. Skutek jest taki, że wprowadzają chaos do ruchu drogowego, a innych kierowców przyprawiają o palpitacje serca. Rondo to dla nich coś z kosmosu rodem. Istna czarna magia. Zdarza się, że można zobaczyć samochodzik kręcący się po rondzie z wystraszonym biedakiem w środku, którego wzrok błaga o pomoc…

Te cyrki drogowe na pewno wiążą się z tym, że wielu Irlandczyków posiada tzw. „provisional driving license”, czyli prowizoryczne prawo jazdy. Mogą pochwalić się nim osoby z eLką na szybie. Oznacza, to, że są oni początkującymi kierowcami i na ich widok należy uciekać na drugi koniec ulicy. W trosce o własne bezpieczeństwo. Osoby te mają za sobą zdany egzamin z części teoretycznej, ale ich praktyczna wiedza jest często mierna. Nie wiem, czy istnieje jeszcze jakiś inny kraj, w którym można prowadzić samochód nie mając zaliczonego egzaminu praktycznego. Ale to już niedługo powinno ulec zmianie, gdyż w trosce o poprawę bezpieczeństwa na drogach wprowadzono małe zmiany. Od  wtorku kierowcy mający tymczasowe prawo jazdy, czyli ci z eLką, będą mogli prowadzić samochód tylko w towarzystwie kierowcy posiadającego pełne prawo jazdy od co najmniej dwóch lat. Zobaczymy, czy polepszy to cyrkulację i bezpieczeństwo na irlandzkich drogach.  Miejmy nadzieję, że tak :)

32 komentarze:

  1. Wiesz chyba ich lubię. Bo i te minusy nie są takie straszne. Na spóźnialstwo jestem w stanie przymknąć oko bo sama bywam czasami strasznie roztrzepana i mimo tego,ze staram sie nie spóźniać to jednak na umówione spotkania przybywam zawsze w ostniej chwili z jezykiem na brodzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. W UK też można jeździć samochodem przez egzaminu praktycznego. Ja właśnie się uczę i jeżdżę nawet bez teoretycznego :) Oczywiście z instruktorem.Wystarczy mieć "L" na samochodzie, tymczasowe prawo jazdy (wystarczy zapłacić) a obok ciebie siedzi ktoś kto ma ileś tam lat prawo jazdy i możesz jeździć (tylko nie na autostradach). ps. dodałem twojego bloga do naszego RSSa blogów z Wysp :)http://feeds.feedburner.com/wyspy

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy mają plusy i minusy. Do jazdy kierowców nie przestrzegających przepisów i bez wyobraźni, tutaj w Polsce już się przyzwyczaiłam, chociaż nie mogę tego zrozumieć. Po coś są przepisy.A spóźnialstwo też tego nie cierpię.Buziaki Taito. Wieczorkirm wyślę maila :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie te minusy nie są takie najstraszniejsze... Tylko te dwa myślisz są najgorsze? Choć ja też nie cierpię spóżnialstwa... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ~unemployed-i-ogolnie-lazy27 października 2007 11:49

    no malo tych wad;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie zalet było więcej:) To znaczy, że jednak wychodzą na plus hihiiAle to spóżnialstwo.....nie cierpię tej wady:):) brrrrrr :):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że warto byłoby dodać coś na temat stosowania (a raczej nie stosowania) przez Irlandczyków świateł drogowych - szczególnie w dzień podczas ulewnego deszczu.

    OdpowiedzUsuń
  8. w ramach sprostowania - nakaz jazdy osoby majacej prwizoryczne prawko z osoba ktora ma cale istnieje juz od kilku lat tyle ze nie jest przestrzegany bo wladze przymykaja na to oko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że warto byłoby dodać coś na temat stosowania (a raczej nie stosowania) przez Irlandczyków świateł drogowych - szczególnie w dzień podczas ulewnego deszczu.

    OdpowiedzUsuń
  10. mniej wad niz zalet :D http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. niestety nie znam za duzo Irlandczykow wiec musze Ci uwierzyc na slowo, w planach mam podroz do Dublina w przyszlym roku, musze odwiedzic kolezanke to sie wtedy przekonam :)) Wydaje mi sie jednak, ze tez lubia sobie popic :)) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj to lekko sie roznia od Holendrow ,bo Oni spozniac sie nie lubia i tego nie toleruja...a kierowcy-no coz i tu bywaja rozni-hehhehe. Caluski Ella

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajrzyj kochana na "Plusy Irlandczyków" i odpowiedz mi na zadane tam pytania? przez Elizabeta.To nie złośliwość to ciekawość...

    OdpowiedzUsuń
  14. W Irlandii też są różni. Nie wszyscy jeszcze źle, to trzeba zaznaczyć,a le zdecydowana część z nich jeździ tak, jak to opisałam :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajrzę Elizabeto, zajrzę i odpiszę. Potrzebuję tylko trochę czasu, bo ten napływ odwiedzających i komentarzy mnie po prostu przerósł.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubią, luibią, to prawda. W piątkowy wieczór życie nocne baardzo się ożywia i przed pubami jest mnóstwo osób. Generalnie jest dużo więcej osób na ulicach :) A puby, mimo że jest ich mnóstwo, to praktycznie każdy jest zapełniony.

    OdpowiedzUsuń
  17. To prawda. Ta moja lista nie jest jednak pełna, spokojnie można by było ja rozbudować o więcej zalet i wad. Wybrałam tylko kilka, jak najbardziej charakterystycznych wg.

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz rację, kompletnie o tym zapomniałam :) A to też jeden z ich grzechów głównych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiem o tym, zaraz po moim przyjeździe do Irlandii, wyczytałam to w jednej z gazet. Zmiana, o której pisałam w poście dotyczy właśnie tego, iż teraz postanowili faktycznie wziąć się za tych, którzy łamią ten przepis i karać ich wysoką grzywną.

    OdpowiedzUsuń
  20. Lista zalet i wad nie jest kompletna, można ją poszerzyć :) Ale gdybym chciała opisać je wszystkie, to zajęłoby to zdecydowanie za dużo miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mało, to fakt, ale jaki długi post ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Aguś, te wymienione przeze mnie wady na pewno nie należą do tych najgorszych. Opierałam się tylko wadach Irlandczyków, których znam. Zajrzę Elżbieto, zajrzę i odpiszę. Potrzebuję tylko trochę czasu, bo ten napływ odwiedzających i komentarzy mnie po prostu przerósł. Nie chciałam opisywać wad, o których słyszałam od kogoś...

    OdpowiedzUsuń
  23. Niektórzy wychodzą z założenia, że przepisy są po to, by je łamać ;) Maila, tym razem, dostałam :) Nie wiem doprawdy skąd wziął się taki dziwny adres ;) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Czyli wygląda to tak, jak i u nas w Irlandii :) Z tym, że dotychczas nie przestrzegano tego, by uczącemu się jeździć zawsze towarzyszyła osoba mająca prawko od co najmniej dwóch lat :) PS. Dzieki za dodanie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja też ich lubię mimo tych wad :) Każdy przecież ma jakieś minusy :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. :):) Promyczek wywnioskował tylko z tego co zostało opisane na blogu :):) Ale jak myślisz Taitko czego więcej wad czy zalet u Irlandczyków?:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Hahaha...no patrz taita, niby Wlochy sa tak daleko od Irlandii, ale jakze ci mieszkancy obu krajow sa do siebie podobni pod wzgledem..kierowania:). Wlosi rowneiz gubia sie na rondach:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiesz Taita wczoraj mialam dyskusje ze znajomymi i obie te wady pojawily sie w czasie tej dyskusji. Ciekawe... Mysle, ze to dlatego ze sa one nie tylko prawdziwe ale i bardzo oczywiste. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Wierzę, że więcej jest zalet :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale coś mi się wydaje, że i tak lepszymi kierowcami są Irlandczycy, bo -zapomniałam ując to w poście- są bardzo kulturalni na drogach, chętnie przepuszczają inne samochody i szanują pieszych :) Nie tak jak we Włoszech na tym Twoim filmiku ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. To prawda, te dwie cechy najbardziej rzucają się w oczy :) PS. Czy to Ty Blondynko z krainy deszczowców? :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jadą sobie powoli, bo mają spokojne życie i nigdzie się nie spieszą, w przeciwieństwie do wiecznie pędzących, zdenerwowanych, spieszących się nie wiadomo gdzie Polaków. Czyj sposób na życie jest lepszy, polski czy irlandzki? A kto ma więcej pieniędzy, czasu i spokoju? Uczmy się od mądrzejszych!
    Mnie osobiście nic bardziej nie wkurza niż siedzący mi na ogonie, nerwowy i spieszący się kierowca.
    W Irlandii rocznie ginie w wypadkach drogowych 45 osób na milion mieszkańców. W Polsce 102 (dane z 2010 roku, źródło: http://europa.eu/rapid/press-release_IP-11-830_pl.htm). Kiedy więc Polak mówi, że to Irlandczycy są "tragicznymi kierowcami", zakrawa to na ponury żart!

    OdpowiedzUsuń