Wróciłam :)
Zacznę może od tego, iż Święta,to był cudowny, magiczny czas spędzony w błogiej atmosferze. Było wspaniale! Tegomi brakowało. Miałam cały tydzień wolnego, więc był czas na obowiązki związane zprzygotowaniami świątecznymi, ale także czas dla ciała i ducha, czyli długi,regenerujący sen :) Były długie Polaków rozmowy w przystrojonym domku, przycieple kominka. Był śmiech i dobra zabawa. Serdeczność, miłość i radość. Byłopłatek, szczere życzenia, cudowne prezenty pod choinką, uroczysta i podniosłaatmosfera… Nie było natomiast śniegu.
Wigilia, mimo iż przeżywana naobczyźnie, była iście polska. Na naszym stole zagościły tradycyjne polskiepotrawy związane z tym magicznym dniem. I choć nie było ich dwunastu, jaktradycja nakazuje, to nikt z obecnych nie zaznał głodu. Wszystkie potrawy byływłasnej, domowej roboty, co niewątpliwie podniosło jakość ich smaku. Byłoczywiście post, ostatnie przygotowania typu smażenie karpia, oraz wysiłek, by nie zepsuć tego wyjątkowego dnia(w myśl staropolskiego powiedzenia : „jaka Wigilia, taki cały rok”). Nie jestemprzesądna i generalnie nie przejmuję się tym, czy przez drogę przeleci miczarny kot, przejdę pod drabiną, za nią, czy po niej. Nie łapię się za guzik,kiedy widzę kominiarza, nie wpadam w panikę, kiedy rozbiję lustro, czy kiedynadchodzi 13 maja w piątek. Przywiązuję jednak dużą wagę do czynnościwykonywanych w Wigilię, gdyż od małego słyszałam od mamy, iż jest to wyjątkowy,niepowtarzalny dzień i należy go spędzić w miłej atmosferze. Bez krzyków,kłótni, płaczu. Myśl ta głęboko zakorzeniła się w moim umyśle, toteż staramsię, by ten dzień był wyjątkowy. I taki właśnie był.
Kolejne dni rozgrywały się wedługpodobnego scenariusza. Nie było pośpiechu, tej codziennej bieganiny z jaką mamydo czynienia w ciągu roku. Był czas na refleksje, rozmowy z bliskimi i wspomnienia. Czas na zrobienie tego, czegogeneralnie nie można było zrobić wcześniej.
Niestety czas upłynął zbyt szybko.Po Świętach zostały z pewnością pełne brzuchy (szacunek dla tych, którzypotrafią się oprzeć świątecznym przysmakom – ja nie potrafię), rozgrzewająceserce wspomnienia i maleńki żal, że to już koniec. Cały rok oczekiwania, wieledni spędzonych na przygotowaniach do Świąt, zakupach wymarzonych podarunków dlabliskich, a potem dwa dni i po wszystkim. Czas powoli wracać ze świątecznejbajki do naszej mniej lub bardziej szarej rzeczywistości. Do pracy, zmęczenia ioczekiwania na kolejny Bank Holiday (dzień wolny od pracy).
Te Święta są przykładem na to, żechcieć to móc. Że można godnie przeżyć te wyjątkowe dni, mimo iż człowiekprzebywa z dala od domu. Trzeba tylko trochę wysiłku i dobrej woli. A wtedywszystko się uda: i przygotowania polskich potraw i stworzenie bajecznej atmosfery,rodem z polskich chatek, gdzie w kuchni, przy garnkach uwijała się babcia lubmama, a dom wypełniał smakowity zapach gotujących się potraw wigilijnych.