wtorek, 11 grudnia 2007

Melancholijnie

Czas nadal płynie przybierając zastraszające tempo, ale w tym wypadku cieszę się z tego, gdyż z niecierpliwością odliczam dni do świąt Bożego Narodzenia. To moje ukochane święta. Jedyne w swym rodzaju, magiczne. Wiem, że z punktu widzenia kościoła, nie są to najważniejsze święta, że to właśnie Wielkanoc ma większą rangę, ale w moim małym, prywatnym światku, to właśnie one były, są i pewno będą tymi ulubionymi, oczekiwanymi z wypiekami na twarzy. I to nie dlatego, że pod choinką znajdują się prezenty, że Mikołaj przychodzi w grudniu, a nie w kwietniu… Wyczekuję ich z wielką niecierpliwością, bo zapisały się one w mojej pamięci jako cudowny, beztroski czas spędzany w domu, z rodziną, kiedy to wokół wszystko było pięknie udekorowane puchową pierzynką. Taki obraz utworzył się w mojej głowie, kiedy byłam małym dzieckiem, i taki pozostał do dziś. To małe dziecko odeszło już na zawsze, a wraz z nim wszystkie jego dziecięce problemy. Wspomnienia jednak zostały.

Wiele się zmieniło przez te kilka(naście) lat, święta dla mnie nie są już takie same, bo brakuje w nich tych najbliższych osób, z którymi łączą mnie więzy krwi. Miejsce też nie to samo, kraj inny… Tradycja też lekko zmodyfikowana. Nie ma już takiej beztroski jak kiedyś, nie ma mamy, która by mnie prowadziła za rękę na pasterkę. Nie ma śniegu, tych znajomych wzgórz, lasków, domków i sąsiadów… Przede wszystkim nie ma tej samej atmosfery…

To będzie moje drugie Boże Narodzenie spędzone tu, na Zielonej Wyspie.  Choć to w poprzednim roku było bardzo przyjemne i miłe, nie miało jednak tego klimatu, co święta z lat dziecięcych. Brakowało mi bliskich.

Z chęcią wróciłabym do przeszłości, by móc przeżyć jeszcze raz święta z mojego dzieciństwa. By znów beztrosko szaleć z bratem, oglądać nieśmiertelnego Kevina samego w domu, by usiąść przy wigilijnym stole w takim składzie, w jakim zasiadałam do niego przez dobrych kilkanaście lat, by odliczać godziny do pasterki, a potem…zasnąć :) By wspólnie klęczeć po wieczerzy i modlić się, by fałszując śpiewać kolędy… By wtulić się w mamę i rozkoszować się każdą minutą tego cudownego czasu, beztroskiego dzieciństwa, które tak szybko umyka i już nigdy nie powraca…

21 komentarzy:

  1. ech.. u mnie Swieta tez juz nie sa takie jak kiedys.. dawniej cala moja rodzina zjezdzala sie do babci, byl ogromny stol, pyszne domowe potrawy wigilijne, choinka z recznie robionymi ozdobami.. smiech. rozmowa. radosc z prezentow. spiewanie koled. meczenie psa babci, zeby w koncu powiedzial cos ludzkim glosem.. :) az mi sie lezka w oku zakrecila. a teraz? teraz jest inaczej. choinke ubiera tylko mama, bo oczywiscie musi pasowac do wystroju pokoju. potrawy zamawiamy w restauracji. potem zbieramy sie w salonie, szybkie dzielenie sie oplatkiem, potem cicha kolacja wigilijna, rozpakowywanie prezentow (ja od kilku lat dostaje pieniadze od rodzicow, bo oni ciagle mowia, ze nie wiedzieli, co mi kupic.. a przeciez to nie o to chodzi..), no a potem.. potem kazdy wraca do swoich zwyklych zajec, czyt. ogladanie telewizji lub siedzenie przy komputerze. i koniec. nie ma zadnej magii, nie ma wspolnych wypraw na pasterke.. coz. moze po prostu doroslam i nie potrafie juz poczuc tej specyficznej atmosfery Swiat.. ach. chcialabym znow byc dzieckiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taitko, czemu więc nie odwiedzić rodziny w święta? Jak sama mówisz, to taki wyjątkowy czas. Chwile spędzone razem są cenniejsze niż cokolwiek na świecie...kto wie, co będzie za rok? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj masz racje Taitko. Czas dzieciństwa, beztroski, szczęśliwy umyka tak szybko i nie wraca. Kiedy czytałam Twoją notkę zrobiło mi smutno, też bym chciała wrócić do tamtych minionych Świąt. Mimo wszystko staram się, żeby tradycji stało się zadość, ubieram choinkę, stroję mieszkanie, nawet ciasto sama piekę, ale ono już nie pachnie tak jak w rodzinnym domu. :(Buziaki Taitko i przytulam Cię mocno :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. aga.stankiewicz@onet.eu12 grudnia 2007 08:49

    Czas beztroskiego dzieciństwa niestety szybko mija... Jeśli mogę zapytać, czemu nie jedziecie na święta do domu?? Sylwester spędzicie też w Irlandii?? Zawsze jedno dobrze, że jesteś z ukochanym mężczyzną :) Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. promyczek83@op.pl12 grudnia 2007 10:53

    Czas świąteczny z rodziną to piękna sprawa...wspólne kolędowanie, radość i uśmiech. Aż mnie na wspominki wzięło jak to kiedy było. Teraz chociaż inaczej, przybyło nam o jedno pokolenie:) Ale też jest rodzinnie:)Taitko a dlaczego nie jedziesz do domu na święta? Nie masz takiej możliwości?

    OdpowiedzUsuń
  6. Raz zdarzylo mi sie spedzac Boze Narodzenie w kraju o odmiennej religii. Obudzilam sie rano 25 grudnia, ubralam i poszlam do pracy jak kazdego innego dnia. dziwne uczucie.

    OdpowiedzUsuń
  7. brakuje mi śwait sprzed lat kiedy wigilia była u babci w gronie rodzinnym . teraz wigilie mamy w domu i nie ma już tej atmosfery co kiedyś. nie czuje swiąt i jkos mam ochotę zeby juz minęły. mlode-malzenstwo.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. :-) piekny czas zwłaszcza gdy sie jest małą dziewczynka, pada śnieg, są kochający Ciebie rodzice i rodzeństwo, to wszystko jest takie piękne:-)wiem bo tez to pieknie wspominam:-) a mi się kojarzy ze swiętami film Książę w NY. Zawsze puszczali to w święta:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale sie wzruszylam jak to przeczytalam..nie zartuje, lzy polecialy mi po policzkach. Tez sie tak rozmarzylam i pomyslalam o moich braciach i o tym, ze to byl piekny czas kiedy rozrabialismy i wszyscy przygotowywalismy dom do swiat. Bylo wesolo, kazdy zartowal i to bylo dokladnie tak jak piszesz. Tez tesknie za takimi swietami, ale bede robila wszystko, aby podtrzymywac te tradycje w naszym domku. Moze kiedys znow spotkamy sie w komplecie..moze juz troche innym, ale na wierze, z ebedzie wesolo:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To se ne wrati niestety...Spedzilem juz wiele swiat poza domem,moze zbyt wiele a teraz szykuje sie do kolejnych...Dobrze ze czesc tego dziecinstwa zostaje w nas mam nadzieje ze na zawsze...Dzieki za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też bym chciała, choc przez parę dni :) Jakoś smutne są te Twoje święta, Zwyczajna. Mam nadzieję, że w tym roku będą choć troszke inne, spędzone w milszej atmosferze :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma takiej możliwości, Kamilko. Na świeta będziemy mieć gościa, mamę narzeczonego, a poza tym wyjazd do Polski wiązałby się ze zbyt dużym wydatkiem. Linie lotnicze bardzo żerują na emigrantach, i jak tylko zbliżają się świeta, ceny biletów znacznie wzrastają. To częściowo takie wyrzucanie kasy w błoto. Doszłam więc do wniosku, że przemęczę się jeszcze ze dwa, trzy miesiące i wtedy polecę do Polski - bilet kupię za grosze, a pieniądze, które miałabym wydać na świąteczny bilet, przeznaczę na upominki dla rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dokładnie tak Miledko. To już nie jest to samo, co kiedyś :( Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Racja, Aguś. Powody opisałam w odpowiedzi skierowanej do Kamy. Tak, Sylwestra spędzamy w Irlandii i to chyba w swoim towarzystwie :) A Wy, co planujecie? Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To prawda Promyczku :) Czasem człowiek nie docenai tych chwil spędzanych z rodziną, ale kiedy zazna się tęskonty, to wtedy te chwile nabierają bezcennej wartości. A powody wyjaśniłam w odpiowiedzi na komentarz Kamy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie zazdroszczę tego doświadczenia. Na pewno nie jest to przyjemne, szczególnie dla tych, którzy praktykują Boże Narodzenie i głęboko je przeżywają. Pozdrawiam Cię Kasiu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że jeszcze je poczujesz i spędzicie je w miłej, rodzinnej atmosferze, bo to naprawdę piękny okres.

    OdpowiedzUsuń
  18. O, tak, masz rację Girasole :) Co do Ksiecia w NY, to oglądałam to chyba raz i jakoś tak średnio mi się podoba. Swięta bardziej mi się kojarzą z Kevinem, którego zawsze oglądalismy, jako małe dzieci :) Pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokładnie tak Marticiu :) To były piękne i beztroskie czasy :) Miało się mnóstwo wolnego od szkoły, co też było kolejnym plusem Świąt :) Bardzo miło wpsominam te obrazy z mojego dzieciństwa. Sama też robię wiele, by nasze wspólne święta były niepowtarzalne :) Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj Grzesiu :) Też mam nadzieję, że te nasze wspomnienia pozostaną w nas na zawsze :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  21. kamila.oleszczuk@onet.eu14 grudnia 2007 01:01

    Rozumiem.W takim razie mam nadzieję, że uda wam sie we trójkę stworzyć wspaniałe święta, pełne ciepła i radości, czego wam serdecznie życzę :)

    OdpowiedzUsuń