Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hrabstwo Cavan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hrabstwo Cavan. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 września 2011

Przy drodze: Geraldine & Patrick



Zimowy wieczór 28 grudnia 1972 roku dobiegał już końca. Patrick Stanley, wysoki, przystojny szesnastolatek z ciemnymi włosami sięgającymi mu do ramion, miał za sobą uczciwie i ciężko przepracowany dzień. Pracował dla Calor Kosangas.


 


Zarówno Patrick jak i Colm, kierowca ciężarówki dostarczającej gaz, powinni być o tej porze w domu. Zamiast tego byli w hrabstwie Cavan i mieli przed sobą perspektywę co najmniej dwugodzinnej podróży powrotnej. Wyjątkowo złe warunki drogowe zmusiły ich do przenocowania w Belturbet, małym miasteczku leżącym blisko granicy z Irlandią Północną. Znalezione B&B oferowało schronienie, ale nie miało telefonu. Patrick wyszedł do centrum, bo tam były dwie budki telefoniczne. Chciał poinformować swoją rodzinę o przymusowym noclegu. Nie chciał, by się niepotrzebnie martwili. Jego rodzice nie mieli telefonu. Paddy wybrał numer sąsiadów.


 


Tego samego wieczoru Geraldine O’Reilly, piętnastolatka z Belturbet, spędzała miło czas w rodzinnym gronie. Była tam również Frances z mężem, jej ciężarna siostra nosząca pod sercem bliźnięta. Kiedy małżeństwo postanowiło wrócić do ich domu położonego po drugiej stronie miasta, Anthony – brat Frances i Geraldine – zaoferował, że ich podwiezie. Do samochodu wskoczyła również Geraldine. Chciała kupić w mieście torebkę frytek. Para dotarła do swojego domu, pożegnała się, a Anthony z Geraldine odjechali.


 


O 22:28 w centrum miasta wybuchła 45-kilowa bomba. Geraldine, która zdążyła już wyjść z auta, odniosła poważne obrażenia czaszki. Nie miała szans na przeżycie. Anthony siedział w samochodzie. Przeżył, ale trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Paddy'ego rozerwało na strzępy. Mężczyzna, który wydobył jego szczątki, stwierdził, że nigdy nie zapomni widoku niewinnego, zabitego chłopca: „an innocent wee boy split open, a memory I will take to the grave”. W mieście były dwie budki telefoniczne. Nastolatek znalazł się w tej niewłaściwej.


 


Wiadomość o tragedii w Belturbet nagłośniły media, nie podały jednak konkretów. Rodzice Paddy'ego dowiedzieli się o wybuchu z telewizji. Zanim udali się spać, któreś z nich powiedziało: „zmówmy różaniec za tę dwójkę zabitych”. Matka Patricka miała za trzy miesiące wydać na świat swoje kolejne dziecko. Nie wiedziała, że tego wieczoru tragicznie zginął jej pierworodny syn. Około 2:30 nad ranem ich sen został zakłócony przez odwiedziny księdza. Duchowny przyniósł złe wieści.


 


Za rok minie 40. rocznica wybuchu w Belturbet. Dla rodzin Geraldine i Patricka święta Bożego Narodzenia nigdy nie były już szczęśliwe. Tragedia naznaczyła te dwie rodziny w okropny sposób. Nigdy nie pogodzili się z tym, co się stało. Bliskich Paddy'ego dręczył dodatkowy żal – przez te wszystkie lata nikt nie pojawił się u ich drzwi. Żaden polityk, żaden policjant. Ojciec nastolatka nigdy nie zaprzestał swojej kampanii mającej na celu ukaranie winnych. Pisał listy do każdego Ministra Sprawiedliwości. Nie uzyskał żadnej pomocy. Kazano mu zapomnieć, przejść nad tym do codzienności. Można tak?


 


Geraldine była szczęśliwą nastolatką. Kochała taniec. Kilka miesięcy później, w kwietniu, obchodziłaby swoje szesnastoletnie urodziny. Jej śmierć wyjątkowo dotknęła jej matkę. Kobieta nieraz wypatrywała córki wśród innych dzieci wracających ze szkoły. Ciężko było jej pogodzić się z faktem, że Geraldine odeszła na zawsze.


 


Patrick był troskliwym młodzieńcem, kochającym swoją rodzinę. Ubóstwiał swoją matkę, dwie babcie i Mary, swoją cioteczną babkę, która zwykła nazywać go Master Pat. Kobieta miała 89 lat i nigdy nie dowiedziała się o śmierci Paddy'ego. Umarła niecałe pół roku później. Paddy zginął najprawdopodobniej zarabiając pieniądze na kupno nowych butów sportowych. Ten chłopiec kochał sport. Uwielbiał piłkę nożną, futbol gaelicki i hurling. Był bardzo dobry w tym, co robił. Przed śmiercią nominowano go do nagrody GAA All-Star w kategorii under-21.




 




Geraldine O’Reilly i Patrick Stanley zginęli w dniu, w którym miała miejsce biblijna rzeź niewiniątek. Być może czekała ich wspaniała przyszłość. Mieli swoje pasje i całe życie przed sobą. Ta nieznana sobie dwójka siedzi dzisiaj koło siebie w centrum Belturbet. Szkoda tylko, że zamiast dwóch ciepłych ciał i istot, w których pulsuje krew i tli się życie, mamy dwa zimne posągi z brązu. Poruszający pomnik wykonała artystka Mel French. Każde z dzieci przedstawiono z ich znakami rozpoznawczymi: Paddy'ego z piłką, a Geraldine z butami do tańca.


 


„Sad, isn’t it?” - rzekła mijająca mnie kobieta, kiedy wpatrywałam się w rzeźbę. Mel French wykonała kawał dobrej roboty. Porządny pomnik to nie tylko taki, który wywoła zachwyt w potencjalnych odbiorcach sztuki. To przede wszystkim rzeźba, która poruszy, zmusi do refleksji i zachęci do odkrycia historii tego monumentu. Tak właśnie podziałał na mnie ten memoriał. Niestety historia, którą odkryłam, okazała się bardziej tragiczna niż myślałam. „Sad” to zdecydowanie za mało powiedziane. Te trzy litery absolutnie nie oddają głębi tragedii, którą skrywa ten monument.