Koniec października to okres przygotowań do Halloween. Wdomach i na ulicach coraz częściej pojawiają się ozdoby w postaci pajęczyn,naklejek, dorodnych dyń, malunków na szybach, czy przeróżnych figurek stworów. Zesklepowych półek spoglądają szkaradne oblicza czarownic i kościotrupów. Naregałach królują różnobarwne kostiumy i maski.
Z całego tego zamieszania wokół Halloween największąfrajdę mają najmłodsi. Dla dzieci i młodzieży jest to ekscytujący czas zabawy ibeztroski. Wykorzystując dni wolne od nauki, zapominają o szkolnych obowiązkachi zatapiają się we fascynującym ich świecie złowrogich czarownic, spragnionychkrwi wampirów i złośliwych szkieletów. W halloweenową noc każde dziecko możeprzeistoczyć się w dowolnego stwora, by zapukać do naszych drzwi i z powagązapytać: „trick or treat?”
Entuzjastycznej postawy dzieci nie wykazują jednakdorośli. Dla wielu ludzi z mojego miasteczka Halloween zawsze będzie niczymnajgorszy koszmar z trzeciorzędowego horroru. Niczym piekielna noc, w czasiektórej rozgrywają się sceny rodem z apokalipsy. Nadejście Halloween budzi grozęwśród lokalnych środowisk. Na myśl o tej diabelskiej nocy drżą główniemieszkańcy domów socjalnych, taksówkarze, strażacy i policja. Drżą nie zestrachu przed kościotrupami i wiedźmami, lecz…. ich własnymi dziećmi. Przed lokalnymimłodocianymi gangami, które już od jakiegoś czasu terroryzują mieszkańców.
To właśnie te grupy młodych chuliganów są prawdziwą plagąIrlandii. W dużych miastach można natrafić na nich o każdej porze. Pozbawieniskrupułów, wyzwoleni ze sztywnych ram zasad dobrego wychowania i koegzystencjiz innymi ludźmi, są bezwzględni, przekonani o swojej wyższości i bezkarności.Na próżno szukać u nich dobroci i litości. Są gotowi kraść, okaleczać, napadać,a nawet mordować. Są młodymi oziębłymi, amoralnymi bestiami siejącymi postrach.Ich ofiarą może paść każdy, o czym zresztą przekonała się cała Irlandia, kiedyjakiś czas temu z ich rąk zginęło dwóch Polaków. I nie chodzi tu o rasizm, bonarodowość zabitych była w tym wypadku najprawdopodobniej bez znaczenia. Tu niechodzi o korzenie ofiar, ich przekonania religijne, płeć, wiek, czy życiowecredo. Chodzi o żądzę krwi, zepsucie i poczucie bezkarności.
To, co najbardziej w tym wszystkim przeraża, to już nawetnie skala i bezwzględność młodych bandytów, lecz ich wiek. Ciężko uwierzyć, żetych brutalnych ataków dokonują bardzo młodzi ludzie – jeszcze dzieci. Ciężkouwierzyć, iż takie osobniki potrafią sterroryzować całe miasto. Niestety,potrafią. A dlaczego? Bo są młodzi i zdegenerowani. Ich młodzieńcza naiwność wmyśleniu jest ich najpotężniejszą bronią. Wiedzą, że tak naprawdę lokalnewładze - nie wspominając o rodzicach – nie są w stanie powstrzymać ich i skutecznieukarać. Groza, jaką sieją jest ich siłą napędową. Poczucie bezradnościmieszkańców sprawia, iż ich ego rośnie w siłę. Wiedzą, że przemoc potrafiskutecznie zamykać usta świadkom, a terror zmuszać do potulnej postawy. Sąprzerażająco młodzi, a już świetnie orientują się w prawach, jakimi rządzi się przestępczyświatek.
Nadejście Halloween wywołuje nerwową atmosferę. Służbyporządkowe ciągle mają w pamięci zeszłoroczny koszmar, kiedy to musieli zmagaćsię z napastliwymi grupkami rozwydrzonych dzieciaków. Dla tych młodychdegeneratów Halloween to niepowtarzalna okazja do rozróby. To tylko pretekst doeskalacji przemocy i karygodnych działań. Dzień ten wyzwala w nich najbardziejprymitywne zachowania. Młodzi bandyci urządzają sobie przednią zabawę kosztemniewinnych osób. Biada temu, kto wówczas znajdzie się w ich zasięgu. W kierunkuprzypadkowych ofiar leci grad kamieni, sypią się petardy i fajerwerki. W wynikucałego zamieszania cierpią także domy i samochody. Ostrzeliwane są przeróżną„amunicją”: owocami, jajkami, kamieniami lub balonami wypełnionymi wodą. Każdyobiekt jest dobry, by się na nim wyżyć. W rękach bestii każda rzecz może byćśmiercionośną bronią.
Chuligani wyjątkową radość czerpią z walki z pracownikamisłużb porządkowych, toteż ich starcia owocują rozbitymi szybami w samochodachlokalnej Straży Pożarnej. Widok policji eskortującej strażaków absolutnie niedziała na nich niczym kubeł zimnej wody. Jest tylko bodźcem do bardziejpomysłowych pułapek i sztuczek. W niedozwolonych miejscach płoną ogniska irozbrzmiewają huki równie nielegalnych petard. W domach skrywają sięzastraszeni mieszkańcy osiedli dotkniętych bandycką plagą. Są zupełnie bezradni.Są zakładnikami w swoich własnych domach. Na tę jedną noc są odcięci od resztymiasta. Wolą nie ryzykować zdrowia ani życia.
W trosce o własne bezpieczeństwo korporacje taksówkarskietymczasowo zawiesiły kursy w miejsca o podwyższonym ryzyku. Ograniczenia tedotyczą miejsc, w których już wcześniej zdarzały się brutalne ataki nataksówkarzy i ich samochody. Kierowcy ciągle zadają sobie pytanie, kto będzienastępną ofiarą i kiedy nastąpi prawdziwa tragedia. Pracownicy słusznie sięboją, a młodociani przestępcy wydają się całkowicie lekceważyć skutki, doktórych mogą doprowadzić, rozbijając szyby w samochodzie przewożącym dziecko zmatką lub kobietę ciężarną. Nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć. A może jestim to tak naprawdę obojętne?
Czy są w stanie odróżnić świat gier od świata realnego?Albo wirtualnego potwora od żywej, czującej istoty? Czy są jeszcze w staniezrozumieć swój błąd? Odnaleźć tę właściwą drogę?
Czy dla tych nastolatków kompletnie pozbawionych ideałów iskrupułów, życie ludzkie przedstawia jeszcze jakąkolwiek wartość?