środa, 31 października 2007

Irlandczycy, a moda

Pisząc posta poświęconego zaletom Irlandczyków, nie ujęłam jednego, bardzo ważnego– moim zdaniem-  plusa. Jest nim tolerancja mieszkańców Zielonej Wyspy do stylu ubierania się innych osób. Coś, co jest bardzo rzadko spotykane w Polsce.  Myślę, że wielu przyjezdnych uderzyła tutejsza moda, tak często wyśmiewana, oraz akceptacja ubioru innych osób. To, co się rzuca w oczy już  przy pierwszym kontakcie z Irlandczykami, to brak rewii mody, tak popularnej w naszej ojczyźnie. Mało kto ślepo podąża za modą, częściej można spotkać „normalnie” ubranych ludzi, w zwyczajne ubrania, nie zaś markowe garnitury i garsonki. Odmienność ubioru nie razi w oczy tak jak w Polsce. Irlandczycy są bardzo wyrozumiali pod tym względem. Kiedy widzą kogoś ubranego bardzo nietypowo, nie wyśmiewają, nie wytykają palcami, nie chichoczą za plecami. Byłam bardzo mile zaskoczona tym faktem, gdyż przebywając dwadzieścia lat w ojczyźnie przyzwyczaiłam się do tego, iż ubiór jest bardzo ważnym elementem życia. Przywykłam do nieustannej rewii mody panującej w szkołach, do nietolerancji względem innych osób, szczególnie tych, które były ubrane ubogo, gdyż skromna sytuacja finansowa rodziny nie pozwoliła im na zakup markowych i reklamowanych ubrań. Myślę, że ten problem znają szczególnie polskie dzieci. Sama- będąc uczennicą w szkole podstawowej-  niejednokrotnie byłam świadkiem szydzenia z biednych dzieciaków, które nosiły stare ubrania, często po dużo starszym rodzeństwie. Na pewno nie było to miłe przeżycie dla nich. Powiem szczerze, że było mi bardzo żal tych dzieci. Były wyszydzane, nieraz też bite, prześladowane i opluwane. Tak, to wszystko działo się w pewnej wiejskiej podstawówce…. Nie dość, że cierpiały z powodu złej sytuacji finansowej rodziców, to ich sytuację jeszcze bardziej pogarszały wyzwiska bezwzględnych dzieciaków w szkole. W Irlandii nie ma czegoś takiego. Jest to niewątpliwie zasługa mundurków szkolnych. Każde dziecko ma taki sam, wygląda tak samo, jak inne, nie ma więc konkurencji, obnoszenia się z markowymi i drogimi ubraniami. Każda szkoła ma swój kolor i wzór uniformów. I trzeba przyznać, że jest to bardzo dobre rozwiązanie. Raz, że wychodzi, to na pożytek dla dzieci: nie ma wyśmiewania tych ubogo odzianych, a dwa to piękny widok :) Miło popatrzeć na tak jednolicie ubrana klasę. Mam nadzieję, że wkrótce także w Polsce mundurki zostaną wprowadzone do każdej szkoły.

Wyjdźmy ze szkoły i wróćmy na ulicę :) Tutaj zaś spotkamy osoby ubrane przeróżnie: bardzo kolorowo, nieraz „tandetnie”, ale jakoś nikt się tym nie przejmuje. No może nikt poza Polakami ;) Bo to chyba im najbardziej przeszkadza widok tak ubierających się Irlandczyków. To z ich ust właśnie najczęściej można usłyszeć negatywne komentarze i szydzący śmiech. Cóż, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ciężko się więc co niektórym pozbyć starych i złych nawyków.

W Polsce mało kto wyjdzie na ulicę w wałkach na głowie, w brudnym ubraniu, w pantoflach: a bo nie wypada, a bo wstyd, a bo sąsiad spod trójki zobaczy i co wtedy będzie? –Wstyd i hańba na całe miasto. Polacy zbyt duża wagę przywiązują do tego, co powie sąsiad, koleżanka, pani ze sklepu, itd… Irlandczycy natomiast nie. Wiele razy widziałam ludzi w brudnych, roboczych ubraniach ociekających błotem, czy na przykład farbą. Niechlujstwo? Dla jednych tak, dla innych swoboda i brak skrępowania. Bo czego się tu wstydzić? Tego, że się ciężko pracuje przez cały dzień?

Każdy z nas chyba od małego słyszał, że jak się idzie do lekarza, czy do jakiejś instytucja państwowej to koniecznie trzeba się ładnie ubrać. Tutaj zaś zauważyłam, że zasada ta nie zawsze jest przestrzegana. Matki, idąc do lekarza z dzieciakiem, często nawet nie przebierają siebie ani dziecka, tylko wychodzą z domu w takim stroju, jaki noszą na co dzień ( nie mam tu na myśli brudnych, czy broń Boże, starych, połatanych ubrań – są to normalne ubrania, „NIE odświętne”) Coś, co mnie zaskoczyło – nie ukrywam. Przyznam, że ta zasada jest u mnie wciąż żywa: wychodząc z domu trzeba założyć coś ładnego. Taka polska pozostałość ;)

Podoba mi się ta swoboda ubioru w Irlandii. Człowiek nie jest ograniczany,  nie musi się przejmować tym, co sobie inni pomyślą, czy im się to spodoba, czy też nie. To jest niewątpliwie, to, czego, my Polacy, powinniśmy nauczyć się od tego sympatycznego narodu.

 

Więcej luzu na co dzień, także  w ubiorze  :) "Nie odbierajmy życia zbyt poważnie" ;)