sobota, 1 grudnia 2007

Turn back time...

If only I could turn back time…
If only I had said what I still hide…

 

Pragnęliście kiedykolwiek, choć przez maleńką chwilę w Waszym życiu, przenieść się do przeszłości, cofnąć czas? Bo ja tak.

Kiedy myślę o wydarzeniach z przeszłości, które rozegrały się w moim życiu, o osobach, które spotkałam na swojej drodze, automatycznie wywołuję u siebie chęć cofnięcia czasu. Gdybym tylko miała okazję powrócić do przeszłości, wykorzystałabym ten czas bardzo pracowicie. Tyle rzeczy bym zmieniła… Tyle słów bym (nie) powiedziała… Tyle osób bym wymazała z mojej pamięci, z historii mojego życia… Chciałabym zapobiec pewnym wydarzeniom, inne przyspieszyć, a jeszcze inne zmienić…

Przeglądając karty mojej historii, wiem, że nawaliłam w paru kwestiach. Patrząc na to teraz, z perspektywy czasu, z dojrzalszego punktu widzenia, dostrzegam błędy, które nigdy nie powinny były się wkraść. Rzeczy, które wydawały mi się kiedyś właściwymi, teraz nie są niczym innym, jak tylko potknięciami, złymi posunięciami, które często pociągały za sobą przykre konsekwencje.  Jak różny jest punkt widzenia dziecka, nastolatka i dorosłego. Jak inny wymiar mają te same sprawy w oczach różnych osób o różnym wieku, pozycji społecznej, statusie materialnym. Inne są priorytety. Inne radości. Inne problemy.  Inne reakcje na daną sytuację.

Ile razy słyszeliście od rodziców, dziadków, starszych osób, że nie powinniście czegoś robić, że powinniście to zrobić w inny sposób? Pewnie wiele razy. I wiem nawet, co wtedy sobie myśleliście: że Wy wiecie lepiej, że nie potrzebujecie głupich rad, wtrącania się. A czy zastanowiliście się chociaż minutę nad tym, że oni mogą mieć rację? A może jednak to oni wiedzą lepiej, bo mają większą mądrość życiową, większy bagaż doświadczeń, który ciągle się przecież zwiększa. A może jednak warto byłoby ich posłuchać? Dziś wiem, że dziecięcy rozum funkcjonuje troszkę inaczej. Nawet jeśli serce podpowiada, że oni wskazują właściwe rozwiązanie, nasz umysł będzie kusił, byśmy zrobili po swojemu, na przekór. Bo to nasze życie, bo to my rozdajemy karty. Robimy tak, bo tak naprawdę to chyba każdy z nas ma w sobie coś z niewiernego Tomasza. Dopóki nie zobaczymy, nie uwierzymy. Kiedy ktoś nam powie, że ogień parzy, nie będziemy wiedzieć, jak to boli, dopóki tego nie doświadczymy. Taka już natura ludzka.

Czy gdyby udało mi się cofnąć czas, zapobiec pewnym wydarzeniom, uszczęśliwić pewne osoby, to moje życie zmieniłoby się  na lepsze?  Ale czy dziś byłabym tą samą osobą? Z takimi samymi poglądami? Z takimi samymi priorytetami?  Z taką samą hierarchią wartości? Chyba już nic nie byłoby takie same. Nawet ja.

Mimo wszystko, chciałabym wrócić do przeszłości. Na chwilkę. I to nie dlatego, że jestem nie usatysfakcjonowana  moim życiem. Wręcz przeciwnie – kocham, jestem kochana, a w dodatku bardzo szczęśliwa. Mam wspaniałe bliskie mi osoby, na które mogę liczyć w każdej sytuacji, cieszę się zdrowiem, realizuję swoje marzenia… To chyba najważniejsze. Ale… wiem, że moja egzystencja nosi ślady wielu błędów: tych większych i tych mniejszych, których w sumie jest więcej…

Sztuka, którą odgrywam, której jestem reżyserem, w której notabene odgrywam rolę pierwszoplanową, nie jest sztuką perfekcyjną. Czasem odnoszę wrażenie, że jej twórca nie jest perfekcjonistą, a scenariusz nadaje się do poprawki. By nie powiedzieć, że do kosza… Jest tylko jeden problem. Nie ma możliwości poprawek w scenach odegranych. To zamknięty rozdział, do którego jedynie można powrócić myślami i wspomnieniami. Niczym więcej.

 

If only I could turn back time…