sobota, 17 lipca 2010

Oratorium Gallarus

Budynek oratorium Gallarus to jeden zciekawszych zabytków dziedzictwa narodowego półwyspu Dingle. I zdecydowaniejeden z najbardziej znanych. Chyba żaden inny monument nie występuje tak częstona widokówkach z malowniczego Dingle. Ciężko się temu dziwić.

  

Oratorium mimo że ma niewielkie rozmiary,jest budynkiem niezwykle ciekawym. Jedni twierdzą, że przypomina kamiennynamiot, inni uważają, że na myśl przywodzi łódź wbitą w ziemię kilem do góry.

  

Bez wątpienia jest to budynek oryginalny iprosty w swej konstrukcji. Brak tu jakichkolwiek zdobień świadczących okunszcie artystycznym jego wykonawców. Widać za to, że oratorium powstało wwyniku dobrze przemyślanego planu.

  

Kaplicę Gallarus zbudowano ze staranniedobranych kamieni ułożonych węższymi końcami na zewnątrz, tak by umożliwićopadom swobodne spływanie. To głównie dzięki tej technice budowlanej oratoriumzachowało się praktycznie nienaruszone. Jest w tak dobrym stanie, że można bypomyśleć, iż jest to współczesna konstrukcja. Niektórzy twierdzą, że oratoriumstanowi najpiękniejszy przykład irlandzkiej architektury prymitywnej,charakteryzującej się wznoszeniem kamiennych budowli bez zaprawy.

  

Różne źródła różnie datują wiek tejkapliczki. Tablica informacyjna znajdująca się nieopodal oratorium podaje, żepowstało ono prawdopodobnie około VII lub VIII wieku. Część ekspertów uważajednak, że oratorium wzniesiono między IX a XII wiekiem. Głównie dlatego, żepoczątki architektury chrześcijańskiej sięgają przełomu VI i VII wieku.Kamienne kościoły zaczęto budować dopiero w IX w. Wcześniej były one drewniane.

  

Nazwa oratorium oznacza „dom cudzoziemców”.Uważa się, że w odległej przeszłości istniał tutaj ośrodek ważnego kultu.Prawdopodobnie przybywali tu pielgrzymi z różnych stron wyspy, aby udać się napobliską górę Brandon.

  

Do środka kaplicy prowadzi tylko jedno,małe wejście. Wewnątrz panuje półmrok. Promienie słoneczne wpadają do budynkuod strony wschodniej przez małe okno. Mówi się, że ten kto zdoła się przez nieprzecisnąć, nigdy nie będzie miał problemów z kręgosłupem.


  


Nie widziałam, by znalazł się jakiśśmiałek. Widziałam za to inną, nieco zadziwiającą scenę w wykonaniu jednej zturystek. Kobieta znalazła się w ciemnym pomieszczeniu i stanęła na wprostwyjścia. Zamknęła oczy, wyprostowała sylwetkę i lekko uniosła ręce. Przezdłuższy czas stała nieruchomo. Następnie zaś w tej samej pozycji zaczęła kręcićsię wokół własnej osi. Nie wiem, jak długo to robiła. Wyszłam, by nieprzeszkadzać w jej rytuale. Z murku, na którym przysiadłam mogłam obserwowaćtylko jej nogi.