Pokazywanie postów oznaczonych etykietą militarny fort. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą militarny fort. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 września 2008

Charles Fort

Po bliższym zapoznaniu się z zamkiem Blarney i miasteczkiem Cobh nadeszła pora na Charles Fort (Fort Karola) -  fortecę obronną wybudowaną w XVII wieku. Tuż po porannej pobudce i posileniu się tradycyjnym irlandzkim śniadaniem wyruszamy na poszukiwanie kolejnych atrakcji. I tym razem mamy szczęście. Puszyste obłoki na błękitnym niebie zwiastują piękny dzień.


 


Po dotarciu na miejsce spędzamy kilkanaście minut na parkingu położonym tuż obok fortu. Dobre warunki atmosferyczne umożliwiają nam podziwianie panoramy rozciągającej się na pobliskie okolice. Widok ten okazuje się jednak marną namiastką atrakcji czekających na nas za murami fortecy.


 


Kiedy wkraczamy na teren fortu, naszym oczom ukazują się stare, zniszczone budynki. Do 1921 roku bastion był użytkowany, gdyż to tutaj szkolono rekrutów. Teraz zaś stoi opustoszały i zrujnowany. IRA już dawno położyła kres jego istnieniu. Budynki bez dachów i okien tworzą smutny obraz. To, co rozwesela całość i stawia ją w lepszym świetle, to kolorowe imitacje szyb: żółte, czerwone, zielone, niebieskie i pomarańczowe. Mimo że - jak na mój gust – nie pasują do kompleksu, świetnie oddają barwy Kinsale, które przecież słynie z uliczek we wszystkich odcieniach tęczy.


 


Pierwsze kroki kierujemy do budynku, w którym znajduje się ekspozycja. To dzięki niej mamy okazję zapoznać się z przeszłością fortecy. Licznie zgromadzone tablice informacyjne są prawdziwym źródłem wiedzy. Przedstawiają m.in. ówczesne warunki życia żołnierzy. W znajdujących się w muzeum gablotach można także obejrzeć mundury oficerów, autentyczne kule armatnie i kilka rodzajów broni. Po zapoznaniu się z zawartością ekspozycji opuszczamy budynek, by w promieniach słońca nacieszyć się obecnością w forcie.


 


Forteca znajduje się w bardzo malowniczym zakątku. Nie przez przypadek usytuowano ją właśnie w tym miejscu. Spora część murów strzeżona jest przez głębiny morskie. Mimo że w zamyśle konstruktorów miała to być twierdza nie do zdobycia, tak naprawdę nie spełniła ona swojej roli. Wybór terenu nie okazał się do końca trafny, co zresztą później zostało wykorzystane przez wrogów. Woda obmywająca fortecę była sporym utrudnieniem, ale bastion posiadał też swoją piętę achillesową. Jego lokalizacja ułatwiała ostrzał z wyżej położonego obszaru, co ostatecznie doprowadziło do upadku fortu.


 


Fort Karola stanowi dla mnie pierwszą tego typu atrakcję. Z dużym zainteresowaniem zagłębiam się w tajniki tamtejszych koszar. Wolno przemieszczam się wzdłuż murów, które imponują swoją wysokością. W niektórych miejscach osiągają nawet 12 metrów. Fotografuję urocze widoki, przyglądam się spokojnej tafli wody i dryfującym łódkom. Silne podmuchy wiatru nie dają o sobie zapomnieć - rozdmuchują moje włosy we wszystkie strony świata. Znużona ciągłym odgarnianiem kosmyków w końcu próbuję je okiełznać i spinam je w koński ogon.


 


Przechadzka wśród tych martwych i wysłużonych fortyfikacji stanowi dla mnie ciekawe i przyjemne doświadczenie. Nie spieszę się, powoli kontempluję te chwile, uważnie rozglądając się na boki. Krążę wokół magazynów, arsenału, szpitalu i kwater oficerskich. W niektórych z tych budynków trwają jeszcze prace porządkowe – pracownicy nie zwracając uwagi na turystów robią to, co do nich należy.




 


Amatorów zwiedzania przybywa z minuty na minutę. Rozległy obszar fortu powoli wypełnia się tłumem. Niektórzy zwiedzają w towarzystwie przewodnika, my jednak wybraliśmy inne rozwiązanie. Z doświadczenia wiemy już, że najlepiej zwiedzać we własnym rytmie, podążając własną, wytyczoną przez siebie drogą…