środa, 27 lutego 2008

Bestialstwo i agresja chlebem powszednim człowieka...

Aktualnie w Irlandii głośno jesto brutalnym wydarzeniu, które rozegrało się w miniony weekend w Dublinie. Ofiaramitego zajścia są Polacy. Młodzi, z relacji sąsiadów i znajomych wynika, że byli toludzie bezkonfliktowi, ciężko pracujący i dobrzy. Napastnikami była ponoć grupairlandzkich wyrostków. Jak podaje prasa, to oni odpowiedzialni są za wywołaniekonfliktu. Niewinna z pozoru wymiana zdań doprowadziła do tragedii. Pokazała,że dla pewnych osób ludzkie życie nie ma żadnej wartości i że w dzisiejszymświecie rządzi argument siły. Młodzi Irlandczycy, wściekli i wyprowadzeni zrównowagi, postanowili odpłacić Polakom. Za broń posłużył im śrubokręt –wylądował w głowie jednego z Polaków. Poszkodowany nie przeżył. Przy życiupodtrzymywała go tylko aparatura. Rodzina zdecydowała o jej odłączeniu. Drugi,z poważnymi obrażeniami szyi, leży w dublińskim szpitalu. Jego stan określa sięjako krytyczny…

Od zawsze przerażało mnie ludzkieokrucieństwo. I do dziś przeraża. To zdecydowanie jedno ze zjawisk, którewywołuje u mnie niepohamowany lęk.  Niepotrafię zrozumieć, jak można tak po prostu zrobić krzywdę drugiemuczłowiekowi, jak można go okaleczyć, czy bestialsko zabić. Nie pojmuję, jakcierpienie żyjącej istoty (nie tylko człowieka) może sprawiać komuśsatysfakcję. Zwyczajnie nie mieści mi się to w głowie. Nie potrafię nawetzrozumieć, jak można głodzić zwierzę, traktować je jak nic nie czujący ibezwartościowy przedmiot. Mój kodeks moralny nie uznaje czegoś takiego jak bezwzględność,okrucieństwo i  agresja. Na sam dźwięktych słów włos jeży mi się na głowie.

Wszechobecne zło mnie przeraża. Zmoją wrażliwą naturą zdecydowanie nie nadaję się do życia we współczesnymświecie. Czasy w których przyszło nam żyć nie należą do idealnych. Ociekająkrwią, przesycone są przestępstwami, pogonią za dobrami materialnymi…Charakteryzują się totalnym upadkiem wartości moralnych i zaniedbywaniem stronyduchowej życia.  Człowiek wychodzi naulicę i nie ma pewności, że wróci żywy albo w jednym kawałku.  Ludzie boją się reagować, kiedy są świadkamiprzemocy. Wielu po prostu woli odwrócić głowę i udać, że nic nie widzi. Niedziwię się im. Rozumiem ich strach o życie, strach o dobro ich bliskich.

Kiedyś w Polsce czekałam naautobus. Znajdowałam się na dworcu w dość dużym mieście. Nagle spostrzegłam, żepara (facet i dziewczyna) brutalnie kopią leżącego na ziemi mężczyznę – być możebezdomnego.  Nie wiem, czemu to robili. Niewiem nawet, czy mieli powód ku temu. Nie przyglądałam się. Mimo że zaciskałampięści, zagryzałam wargi, wyzywałam ich w myślach od najgorszych chamów ipowstrzymywałam napływające do oczu łzy – odwróciłam głowę, by nie patrzeć natę scenę. Nie zrobiłam nic. Bo tak było bezpieczniej... Wiem, że to czystetchórzostwo, ale nie stać mnie było na heroiczny akt. Za bardzo się bałam, żeza chwilę to ja tam będę leżeć… Podziwiam tych, którzy nie bacząc na własnebezpieczeństwo, zawsze i wszędzie będą bronić poszkodowanego. Podziwiam ich zaich szlachetność, za odwagę, za to, że w opisanej przeze mnie sytuacji niemyślą o sobie, ale o innym człowieku – szacunek dla nich za to, czego ja niemam i chyba już nie będę mieć…

Nie wiem, czy kiedyś było lepiej.Też były wojny, też przelało się mnóstwo krwi. Przemoc nie narodziła sięwczoraj. Zrodziła się z człowiekiem, który przez cały okres istnienia świata bardzoumiejętnie podtrzymywał ją przy życiu. Zawsze znajdą się ci, którzy pragnązademonstrować swoją potęgę. Nie wiedzą tylko, że „przemoc nie jest oznakąsiły, lecz słabości. Komu nie udało się zwyciężyć sercem lub rozumem, usiłujezwyciężyć przemocą”.