wtorek, 2 listopada 2010

Perły Bygdøy: Norweskie Muzeum Ludowe

Bygdøy to uroczy półwysep, usytuowany przyOslofjorden, całkiem niedaleko od centrum norweskiej stolicy. Jego nazwaoznacza „zamieszkałą wyspę” – dziś jest już tylko pamiątką po dawnych czasach,kiedy Bygdøy ze wszystkich stron obmywały wody. Dla mnie był to żelazny punktnaszej podróży. Nie wyobrażam sobie wizyty w Oslo bez odwiedzenia tego półwyspui gorąco polecam go każdemu, kto planuje przygodę ze stolicą Norwegii.

  

Aby dobrze zapoznać się z wszystkimidobrodziejstwami Bygdøy, warto poświęcić mu jeden dzień. Jeden dzień wzupełności przeznaczony na powolne odkrywanie uroków półwyspu, na smakowaniejego klimatu i zwiedzanie tamtejszych muzeów. Koniecznie trzeba zaznaczyć, żeto właśnie tu znajdują się cztery bardzo popularne, naprawdę godne uwagi muzea:Frammuseet, Kon-Tiki, Muzeum Łodzi Wikingów i Norsk Folkemuseum. I to właśnie otym ostatnim chciałam dzisiaj pisać.

  

Norsk Folkemuseum to interesujący obiekt,szczególnie dla tych, którym bliska jest historia tradycyjnego budownictwanorweskiego. Skansen powstał pod koniec XIX wieku i zalicza się do największycheuropejskich muzeów na świeżym powietrzu. Wizyta w nim to relaks dla ducha iprzyjemność dla oczu.

  

Na terenie Norweskiego Muzeum Ludowegoznajduje się aż 150 budynków praktycznie z całej Norwegii. Każda część krajureprezentowana jest swoim podwórkiem wiejskim, więc jest to doskonała szansa dozapoznania się z poszczególnymi stylami architektonicznymi.

  

Znajdziemy tu nie tylko zrekonstruowanegospodarstwa wiejskie z różnych stron Norwegii, ciekawe wystawy, lecz takżeautentyczne budynki i obiekty, a także pracowników muzeum ubranych w kolorowe,tradycyjne stroje, co muszę przyznać robi wrażenie i przykuwa wzrok.

  

Myślę, że wizyta w tym skansenie zadowolikażdego miłośnika tego typu obiektów. Lubię drewniane budowle, bo zazwyczajmają w sobie ciepło i jakiś nieodparty urok. I choć może niekonieczniechciałabym zamieszkać w jednej z drewnianych chatek, to od zawsze lubiłamzawieszać na nich wzrok. Bez wyjątku: czy to nasze tradycyjne polskie chaty,drewniane, skromne domki w stylu pustelni świętego Jana z Dukli, czy też teirlandzkie, małe, bielutkie i kryte strzechą.

  

W Norweskim Muzeum Ludowym jest wszystko, czegoturysta potrzebuje, aby móc poczuć się przeniesionym w przeszłość i choć nagodzinę zapomnieć, że poza obszarem skansenu toczy się zwykłe, współczesneżycie.

  O, tych cukierków poproszę!


Zrekonstruowane Stare Miasto umiejętnietworzy atmosferę epoki, a urodziwa ekspedientka w schludnym czarnym stroju ibiałym fartuszku tak idealnie pasuje do swojego zabytkowego sklepiku, że przezminutę faktycznie można dać się zwieść iluzji i uwierzyć, że znaleźliśmy się wdawnych realiach norweskich.

  

Skansen znajduje się na bardzo malowniczymobszarze i praktycznie z każdej strony okalają go zielone kurtyny drzew. Spacerujesię tu przyjemnie, niczym w wiejskim lesie, oddycha świeżym powietrzem, a podbutami trzeszczą gałązki i kamienie. Jeśli znuży nas oglądanie wystrojunorweskich izb i wiejskich obejść, zawsze można odpocząć w cieniu drzewa najednej z ławek, lub po prostu zregenerować siły gorącym, czarnym napojem w małej,ale przytulnej Arkadia Kafé.


  


Szczególnie warto zajrzeć tutaj latem, boto właśnie o tej porze roku życie w skansenie rozkwita. Po podwórkach biegająkaczki i kury, w zagrodach leniwie spacerują konie i krowy, a w warsztatachuwijają się rzemieślnicy. 

  

Skansen wspominam naprawdę miło. Chciałamodskoczni od tradycyjnych zabytków i ją dostałam. Chciałam relaksu i miałam go.Podobało mi się i to bardzo, aczkolwiek uczciwie przyznam, że Połówek burczałmi od czasu do czasu do ucha, że „nudno tu jest” ;)