czwartek, 15 października 2015

Magic Mayo 2

Magicznego Mayo część druga.



Któregoś pięknego dnia, niedługo po powrocie z Mayo, wyszłam na wzgórze w moim hrabstwie i  rozejrzałam się wokół  siebie. Wow, ale piękny wiejski krajobraz! Ciągle jeszcze mieliśmy lato. Gdzie nie spojrzeć, tam bujna zieleń, przyroda w pełnym rozkwicie. Zielone pastwiska, rozłożyste drzewa, złociste łany zbóż… I wtedy mnie oświeciło! Te pola ze złocistymi zbożami – przecież ich nie było w Mayo! Jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć? Co niektórzy farmerzy już rozpoczęli żniwa i zamiast zbóż na polach były duże i ciężkie bele ze słomą. Inni jeszcze czekali na odpowiedni moment. Ale nie w tej części Mayo, w której byłam. Tam nie było niczego, ani pola z owsem, ani pszenicą czy jęczmieniem. Ani jednego balota z sianokiszonką.


Kwintesencja irlandzkości. Do pełni obrazu brakuje chyba tylko Leprechauna ;)


A mimo to, podobało mi się tam i to bardzo. Gdzie wtedy było moje uwielbienie do zieleni? Prawdopodobnie wygryzło je zamiłowanie do gór, morza i oceanu, do surowej, ale mimo to pięknej w tej swojej surowości przyrody. To jest to, czego mi brakuje w moim hrabstwie. Zatem naturalną rzeczą jest dla mnie postawa wykazująca się chęcią nacieszenia się tym wszystkim na zapas.


Gniew oceanu


Nie wybrałam sobie miasta, w którym mieszkam na wyspie. Pewnie nie zdecydowałabym się na moje hrabstwo, gdybym miała wybór te ponad dziewięć lat temu. Ale to głównie dlatego, że są tu inne hrabstwa, które wywołują u mnie większe, lepsze emocje. Nie jest mi tu źle, a mimo to mam tendencję do niedoceniania go – dogodne położenie sprawia, że jest ono dobrą bazą wypadową praktycznie do wszystkich regionów wyspy.


Nigdy nie kradnij koła ratunkowego. Ukradzione koło, to skradzione życie


Gdybym mieszkała w Mayo na jakimś odludziu, miałabym na wyciągnięcie ręki to, co mnie tak zachwyca. Ale czy nie byłoby wtedy tak, że tkwiłabym głównie w tym hrabstwie, bo wybranie się na przeciwległy kraniec wyspy zakrawałoby niemalże na wyprawę na koniec świata? To są pytania, które od czasu do czasu rozum sprytnie podsuwa sercu, chyba w trosce o moje własne dobro – nie chcąc, bym tęskniła za czymś, co może być tylko utopią, moimi prywatnymi szklanymi domami.


Zawsze jest ten pierwszy raz. Takiego pięknego i karbowanego dna jeszcze nie widziałam


Trawa zawsze wydaje się bardziej zielona po drugiej stronie furtki. Może jestem tylko głupiutką owieczką, która myśli, że jest ona smaczniejsza.


Owca z hrabstwa Clare, ale nie miała nic przeciwko, by udawać mieszkankę Mayo :)


Tyyyleee wydm!


No doprawdy nie obraziłabym się, gdybym codziennie mogła pić kawę mając taki widok


Nie znacie? Powinniście! Super miejsce. 



Tak wygląda las, kiedy przypadkowo sfotografujesz go w trybie "pod wodą".


Tak, wiem, kompozycja kuleje. Uwierzycie, jeśli powiem, że to zdjęcie właśnie tak miało wyglądać? Ocean odsłonił ogromny kawał piaszczystego dna.


Po tupocie małych stóp zostały już tylko ślady