Nowy Port, Kopenhaga, Dania
Siedziałam w restauracji malowniczo usytuowanej na najwyższym poziomie Atomium i uśmiechałam się do siebie na żartobliwą myśl o tym, że w tym momencie mam Brukselę u swoich stóp. Elegancko podane i aromatyczne cappuccino może nie było warte swojej ceny, ale dołączony do niego widok z pewnością tak. W tamtym momencie mój największy dylemat sprowadzał się do pytania: co z Mini-Europą? Iść czy nie iść?
Bazylika Sacre-Coeur, Paryż, Francja
Mini-Europa leży tuż obok Atomium. To jedna z większych atrakcji brukselskiego parku rekreacyjnego kryjącego się pod nazwą Bruparck. Prawda jest taka, że Mini-Europy nie było na mojej liście top 5 Brukseli, ani nawet top 10. Jednak im mniej było kawy w mojej filiżance, tym rodziła się we mnie coraz większa chęć obejrzenia sąsiedniej atrakcji.
Mogosoaia Palace, Rumunia
Dlaczego nie wpisałam Mini-Europy na moją listę? Bo myślałam sobie, że to rozrywka dobra dla dzieci. Bo pewnie znajdujące się tam miniatury zabytków są tandetne, a samo miejsce bardzo komercyjne. Bo miałam ciekawsze rzeczy do zobaczenia. Krótki odpoczynek w restauracji nie tylko zregenerował moje siły witalne, lecz przede wszystkim wpłynął na zmianę mojego zdania. Jakże prawdziwe okazało się powiedzenie „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Z mojego punktu obserwacyjnego Mini-Europa przedstawiała się atrakcyjnie, a do odwiedzenia jej dodatkowo zachęcała mała ilość turystów i piękna pogoda.
prom pasażerski Pride of Dover
Za €11.90 od osoby [ze zniżką dla osób, które korzystały z autobusów Hop On – Hop Off] pani kasjerka wyposażyła nas w bilety. Jeszcze dobrze nie przekroczyłam progu tego obiektu, kiedy ze zwinnością typową dla wojowników ninja zakradła się do nas maskotka Mini-Europy. Taki tamtejszy Wielki Ptak z Ulicy Sezamkowej.
Katedra w Santiago de Compostela, Hiszpania
Pluszak sprawnym ruchem ustawił mnie po swojej lewej stronie, Połówka po prawej i nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, oślepił mnie blask flesza. Akurat w tym momencie, kiedy nadszedł wyjątkowo silny podmuch powietrza. Nic dziwnego, że kiedy przy wyjściu z Mini-Europy zobaczyłam na zdjęciach swoje oblicze, byłam skłonna zapłacić fotografowi więcej niż konieczne, aby tylko zniszczył kompromitujące mnie dowody. Miałam fryzurę niczym Marge Simpson, a moje ciuchy zbyt mocno przyklejone do ciała sugerowały, że w momencie pstrykania fotki ktoś zrobił mi żart, ustawiając za mną ogromną rurę odkurzacza, która – wydawać by się mogło - skutecznie wsysała mnie do środka.
katedra w Spirze, Niemcy - port w Kopenhadze, Dania - Veves Castle, Celles, Belgia
Otworzyliśmy całkiem sporych rozmiarów książeczkowe przewodniki, w które zostaliśmy zaopatrzeni i rozpoczęliśmy podróż po Unii Europejskiej. Park zawiera jakieś 350 miniatur z 80 miast Starego Kontynentu, a każdy miniaturowy zabytek opisany jest w przewodniku. Wszystko okraszone ładnymi fotografiami i ciekawostkami. To takie pożyteczne kompendium wiedzy. Nawet po zakończeniu zwiedzania nie wyrzuciłam go, by w wolnej chwili przeglądać przewodnik i poszerzać wiedzę.
Torre de Belem, Lizbona, Portugalia
Bardzo szybko przekonałam się, że nie miałam racji. Mini-Europa nie jest kiepskiej jakości atrakcją, a zgromadzone w niej miniatury absolutnie nie przypominają produktów made in China. Każda replika została starannie i pieczołowicie przygotowana. Nieraz zostało to okupione setkami, a czasem nawet tysiącami (!) godzin pracy i wysokimi kosztami produkcji. Efekt jest naprawdę imponujący. Architektoniczne detale wzbudzają podziw, a zgromadzone tam atrakcje są pod pewnym względem czasami lepsze niż ich pierwowzory. Ze względu na ich rozmiar – repliki zaprezentowane są w skali 1:25 - można dokładnie obejrzeć daną konstrukcję: spojrzeć na nią z bardziej korzystnej perspektywy i dostrzec te elementy budowli, które w przypadku pierwowzorów są czasami niedostępne dla oka.
Łuk Triumfalny, Paryż, Francja
We wspomnianych modelach urzekła mnie przede wszystkim precyzja, z jaką je wykonano. Wszystko prezentuje się wręcz idealnie – tak jakby prawdziwe atrakcje turystyczne zostały jakimś dziwnym sposobem pomniejszone, a potem w nienaruszonym stanie przetransportowane do brukselskiej Mini-Europy. Widać tę dbałość o szczegóły, dążenie do najwierniejszego odwzorowania oryginału i to jest bez wątpienia duży plus.
dywan z kwiatów na Wielkim Placu, Bruksela, Belgia
Eksponaty utworzone są z wysokiej jakości materiału, bo w zamierzeniu mają być odporne na zmienne warunki atmosferyczne – park znajduje się pod gołym niebem – i przystosowane do częstej eksploatacji. Podobał mi się „żywy” wymiar eksponatów: pływające statki, pędzące pociągi, poruszający się ludzie, czy proces burzenia muru berlińskiego.
El Escorial, Hiszpania - Szecheny i kompleks basenów i term, Budapeszt, Węgry - Potrójny Most, Lublana, Słowenia
W czasie spaceru po Mini-Europie odkryłam też, jak wiele mam z dziecka i jak niewiele potrzeba mi do szczęścia. Wiecie, co należy zrobić, by na kilka godzin zająć blondynkę? Dać jej kartkę z napisem na obu stronach „odwróć!”. Przekonałam się, że przerażająco niewiele różni mnie od tej blondynki z powyższego dowcipu.
mój ulubieniec: Wezuwiusz, Włochy
W momencie, w którym znalazłam się na wibrującej platformie Wezuwiusza w czasie erupcji, wszystkie inne miniatury przestały dla mnie istnieć, a ja zdążyłam skwitować tylko: "Ooooo,to jest BARDZO przyjemne!" Godzinami mogłabym wchodzić na tę platformę, a do jej opuszczenia mógł mnie zmusić tylko najpodlejszy szantaż. Wezuwiusz dymił, huczał, drżał, a ja byłam w siódmym niebie. Na szczęście wibrująca platforma umieszczona była na końcu trasy – gdyby była na samym początku moja wizyta w parku pewnie trwałaby całą wieczność.
reprezentanci z Polski: Dwór Artusa i Pomnik Poległych Stoczniowców
W parku nie mogło zabraknąć polskiego akcentu. Kraj nad Wisłą dumnie reprezentuje nie Warszawa, nie Kraków, lecz Gdańsk. Przed piętnastowiecznym Dworem Artusa znajduje się Fontanna Neptuna z XVII wieku – symbol tego miasta. Jest tu także Pomnik Poległych Stoczniowców nazywany często Trzema Krzyżami. Pod pomnikiem zaś stoi Wałęsa. Tuż obok charakterystyczny biały transparent z czerwonym hasłem Solidarność. 1/06/2004 były prezydent Polski osobiście pojawił się w Mini-Europie.
Gandawa, Belgia
Mini-Europa zdecydowanie pozytywnie nas zaskoczyła i niespodziewanie okazała się być jedną z najmilej wspominanych przez nas brukselskich atrakcji. Naprawdę przyjemnie spacerowało się wśród tych wszystkich modeli. Wizyta w tym miejscu była niczym podróż Gullivera do Krainy Liliputów. To interesujące miejsce o dużym potencjale edukacyjnym – zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Szkoda, że w ramach lekcji geografii nie organizuje się wycieczek do miejsc tego typu. Krótko mówiąc Mini-Europa jest niepowtarzalną okazją do tego, by w ciągu jednego dnia odbyć podróż dookoła całej Europy.