Jakjuż niektórzy wiedzą, wróciłam niedawno z wyprawy doNorwegii. Przywiozłam ze sobą dwa tysiące zdjęć, kilka pamiątek,książek, mnóstwo wspomnień i przeświadczenie, że muszętam jeszcze wrócić.
Terazmyślę intensywnie nad tym, jak to wszystko opisać. W zasadzie tojuż teraz wiem, że z braku czasu nie uda mi się wszystkichwspomnień przelać na papier, nad czym szczerze ubolewam. Próbęzrelacjonowania tego wszystkiego, co widziałam i przeżyłammogłabym porównać do trudności, z jakimi przyszło sięzmagać mitologicznemu Heraklesowi w czasie wykonywania jego dwunastuprac.
Jakjuż wspominałam na wstępie, wróciłam do Irlandii z gorącymprzekonaniem, że jeszcze kiedyś odwiedzę Norwegię. Możeniekoniecznie jej stolicę, na której się głównieskupialiśmy w czasie naszej wyprawy, raczej norweską prowincję. Bota mnie naprawdę urzekła.
Pierwszemoje norweskie wrażenia zrodziły się jeszcze w samolocie. Dziękiświatłu dziennemu miałam doskonałą okazję obserwować ten krajz lotu ptaka. Wrażenia? Boskie. Dużo wody, zatoczek, małychwysepek. I las. Mnóstwo lasów. A pomiędzy drzewamimałe drewniane chatki. Bardzo często kolorowe, usytuowane w pięknejscenerii: gdzieś na końcu lasu, zawieszone tuż nad spokojną tafląjeziora. Niesamowicie sielski widok dla mnie – miłośniczki ciszyi nieskażonej natury.
Norwegiaurzekła mnie właśnie tą swoją piękną, przyrodniczą stroną. Imnogością drzew. Przebywając w tym skandynawskim krajuuświadomiłam sobie, jak mało lasów jest w Irlandii. Pomimotego, że na co dzień nie odczuwam ich braku, w Norwegii chłonęłamtę wszechogarniającą zieleń całą sobą. I to właśnie wtedypomyślałam sobie, że gdyby kraj trolli i Wikingów zewszystkich stron obmywały wody, to Irlandia musiałaby oddać jejswój przydomek „Szmaragdowej Wyspy”. Bo choć krainaGuinnessa jest piękna i urocza, to jednak chyba Norwegii bardziejnależałby się tytuł „zielonego kraju”. Właśnie z uwagi nate lasy, które zajmują naprawdę pokaźny procent jejobszaru.
Comnie jeszcze uderzyło, kiedy wyglądałam przez samolotowe okienka?Małe, wręcz potwornie małe zaludnienie terenu. Za co na koncieNorwegii pojawił się kolejny duży plus ode mnie. Zielona Wysparównież nie jest krajem gęsto zaludnionym, ale królestwotrolli bije wszelkie rekordy pod tym względem. Tu koniecznie trzebaodnotować, że Norwegia jest jednym z najmniej zaludnionych krajówEuropy, a większość jej ludności skupia się w wielkich miastach,szczególnie na południu kraju, gdzie leży między innymiOslo.
Północnestrony kraju oferują dużo gorsze warunki do życia. Ziemia itamtejszy klimat są dość nieprzyjazne człowiekowi. Kusi mnie,nawet bardzo, by kiedyś na własne oczy zobaczyć te niegościnne,północne krańce Norwegii, skąd już tylko „krok” doFinlandii i Rosji. Zobaczyć i sprawdzić, jak bardzo ten obrazróżnił się będzie od norweskiego świata, którymiałam okazję zobaczyć w południowo-wschodniej części krajukróla Haralda V.
Urzekłymnie fantastyczne norweskie kościółki słupowe – dla mniestanowią one jeden z najlepszych symboli Norwegii. To przepięknedrewniane konstrukcje średniowieczne często niesamowicie misternieozdobione z zewnątrz. Chyba nigdy nie widziałam tak pięknej, azarazem skromnej, prostej i „ciepłej” budowli sakralnej. Żadenze współczesnych, betonowych domów bożych nie możesię w moim odczuciu mierzyć z urodą norweskich kościółków– bo jak inaczej nazwać te średniowieczne maleństwa? –słupowych. Perełki architektury, mówię Wam.
buddy - sympatyczne brzydactwo
Uśmiechna mojej twarzy pojawiał się za każdym razem, kiedy spacerując pouliczkach Oslo, natrafiałam na Buddy’ego. Buddy to elektryczny,miniaturowy samochodzik idealny do jazdy po stolicy. Rozwijamaksymalną prędkość 80 km/h, a dzięki swoim filigranowymgabarytom zmieści się wszędzie. Jest ekologicznym pojazdem i tojego wielki plus. Jest jednak tak potwornie szkaradny, że aż mi gożal. Mediolan ma swojego Smarta, Oslo ma Buddy’ego. Smart majednak w miarę opływową sylwetkę, tymczasem Buddy jest okrutniekanciasty – i troszkę dziwię się, że twórcy tegoekologicznego pojazdu nie nadali mu bardziej nowoczesnego, miłegodla oka kształtu.
Spodobałami się Norwegia i wszystko to, co w niej zobaczyłam. Dobrze siętam czułam i za jakiś czas znów będę chciała postawićswoje stopy na tej ziemi. To jeden z niewielu krajóweuropejskich, który ma tak spektakularne i naturalne piękno.Tu się po prostu czuje, że nieskażona przyroda otacza Cię zkażdej strony. A im dalej od metropolii, tym to uczucie jestbardziej potężne.