Jakjuż niektórzy wiedzą, wróciłam niedawno z wyprawy doNorwegii. Przywiozłam ze sobą dwa tysiące zdjęć, kilka pamiątek,książek, mnóstwo wspomnień i przeświadczenie, że muszętam jeszcze wrócić.
Terazmyślę intensywnie nad tym, jak to wszystko opisać. W zasadzie tojuż teraz wiem, że z braku czasu nie uda mi się wszystkichwspomnień przelać na papier, nad czym szczerze ubolewam. Próbęzrelacjonowania tego wszystkiego, co widziałam i przeżyłammogłabym porównać do trudności, z jakimi przyszło sięzmagać mitologicznemu Heraklesowi w czasie wykonywania jego dwunastuprac.
Jakjuż wspominałam na wstępie, wróciłam do Irlandii z gorącymprzekonaniem, że jeszcze kiedyś odwiedzę Norwegię. Możeniekoniecznie jej stolicę, na której się głównieskupialiśmy w czasie naszej wyprawy, raczej norweską prowincję. Bota mnie naprawdę urzekła.
Pierwszemoje norweskie wrażenia zrodziły się jeszcze w samolocie. Dziękiświatłu dziennemu miałam doskonałą okazję obserwować ten krajz lotu ptaka. Wrażenia? Boskie. Dużo wody, zatoczek, małychwysepek. I las. Mnóstwo lasów. A pomiędzy drzewamimałe drewniane chatki. Bardzo często kolorowe, usytuowane w pięknejscenerii: gdzieś na końcu lasu, zawieszone tuż nad spokojną tafląjeziora. Niesamowicie sielski widok dla mnie – miłośniczki ciszyi nieskażonej natury.
Norwegiaurzekła mnie właśnie tą swoją piękną, przyrodniczą stroną. Imnogością drzew. Przebywając w tym skandynawskim krajuuświadomiłam sobie, jak mało lasów jest w Irlandii. Pomimotego, że na co dzień nie odczuwam ich braku, w Norwegii chłonęłamtę wszechogarniającą zieleń całą sobą. I to właśnie wtedypomyślałam sobie, że gdyby kraj trolli i Wikingów zewszystkich stron obmywały wody, to Irlandia musiałaby oddać jejswój przydomek „Szmaragdowej Wyspy”. Bo choć krainaGuinnessa jest piękna i urocza, to jednak chyba Norwegii bardziejnależałby się tytuł „zielonego kraju”. Właśnie z uwagi nate lasy, które zajmują naprawdę pokaźny procent jejobszaru.
Comnie jeszcze uderzyło, kiedy wyglądałam przez samolotowe okienka?Małe, wręcz potwornie małe zaludnienie terenu. Za co na koncieNorwegii pojawił się kolejny duży plus ode mnie. Zielona Wysparównież nie jest krajem gęsto zaludnionym, ale królestwotrolli bije wszelkie rekordy pod tym względem. Tu koniecznie trzebaodnotować, że Norwegia jest jednym z najmniej zaludnionych krajówEuropy, a większość jej ludności skupia się w wielkich miastach,szczególnie na południu kraju, gdzie leży między innymiOslo.
Północnestrony kraju oferują dużo gorsze warunki do życia. Ziemia itamtejszy klimat są dość nieprzyjazne człowiekowi. Kusi mnie,nawet bardzo, by kiedyś na własne oczy zobaczyć te niegościnne,północne krańce Norwegii, skąd już tylko „krok” doFinlandii i Rosji. Zobaczyć i sprawdzić, jak bardzo ten obrazróżnił się będzie od norweskiego świata, którymiałam okazję zobaczyć w południowo-wschodniej części krajukróla Haralda V.
Urzekłymnie fantastyczne norweskie kościółki słupowe – dla mniestanowią one jeden z najlepszych symboli Norwegii. To przepięknedrewniane konstrukcje średniowieczne często niesamowicie misternieozdobione z zewnątrz. Chyba nigdy nie widziałam tak pięknej, azarazem skromnej, prostej i „ciepłej” budowli sakralnej. Żadenze współczesnych, betonowych domów bożych nie możesię w moim odczuciu mierzyć z urodą norweskich kościółków– bo jak inaczej nazwać te średniowieczne maleństwa? –słupowych. Perełki architektury, mówię Wam.
buddy - sympatyczne brzydactwo
Uśmiechna mojej twarzy pojawiał się za każdym razem, kiedy spacerując pouliczkach Oslo, natrafiałam na Buddy’ego. Buddy to elektryczny,miniaturowy samochodzik idealny do jazdy po stolicy. Rozwijamaksymalną prędkość 80 km/h, a dzięki swoim filigranowymgabarytom zmieści się wszędzie. Jest ekologicznym pojazdem i tojego wielki plus. Jest jednak tak potwornie szkaradny, że aż mi gożal. Mediolan ma swojego Smarta, Oslo ma Buddy’ego. Smart majednak w miarę opływową sylwetkę, tymczasem Buddy jest okrutniekanciasty – i troszkę dziwię się, że twórcy tegoekologicznego pojazdu nie nadali mu bardziej nowoczesnego, miłegodla oka kształtu.
Spodobałami się Norwegia i wszystko to, co w niej zobaczyłam. Dobrze siętam czułam i za jakiś czas znów będę chciała postawićswoje stopy na tej ziemi. To jeden z niewielu krajóweuropejskich, który ma tak spektakularne i naturalne piękno.Tu się po prostu czuje, że nieskażona przyroda otacza Cię zkażdej strony. A im dalej od metropolii, tym to uczucie jestbardziej potężne.
A ja dziekuję wiesz za co :):)
OdpowiedzUsuńBuddy moze piekny nie jest ale za to jaki sympatyczny :)
OdpowiedzUsuńMoże taki jest żeby go złodzieje samochodów omijali :)
OdpowiedzUsuńWidziałam jeszcze sympatyczniejszego - był niebieski w... białe chmurki. Może następnym razem zamieszczę jego zdjęcie. Teraz nie miałam już miejsca, aby je upchać w tekście. I jaką ma fajną nazwę :)
OdpowiedzUsuńAle się zsynchronizowałyśmy :) Ja buszowałam po Twoim blogu, a Ty u mnie :)Ps. Nie ma za co :) Uwielbiam to robić ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz, nie pomyślałam o tym ;) No ja z pewnością bym go omijała szerokim łukiem - gustuję w większych samochodach :) Na moim parkingu stoi maszyna o znacznie bardziej opływowych i nowoczesnych kształtach, w dodatku z licznikiem 2.0 ;) Ale kiedy jest się złodziejem, to chyba kradnie się to, na co jest popyt, a nie to, co się podoba ;)
OdpowiedzUsuńKochana jest tak wiele pięknych miejsc na całym świecie, że w ciągu całego życia nie da się tego zwiedzić :)) Cieszę się, że masz to szczęście, że możesz spełniać realizować swoje pasje i oglądac tak cudne miejsca. Buziakielsa
OdpowiedzUsuńElso, to jest właśnie ten problem - nie sposób dotrzeć do wszystkich miejsc, które chciałoby się zwiedzić, do państw, które chciałoby się zobaczyć na własne oczy... Wiesz, ile ja mam planów i pomysłów na przeróżne wyprawy? Tylko kiedy realizować te wszystkie plany, skoro trzeba pracować? ;)
OdpowiedzUsuńTo ja, Taito, zapraszam do Szwecji. Bedzie podobnie, zwlaszcza, jesli chodzi o watpliwe zaludnienie polnocy i o wszechobecna przyrode, no i domki rozrzucone "byle gdzie" ;-)Zeby nie bylo, ze tylko Norwegia taka piekna ;-)
OdpowiedzUsuńNa ile udało mi się Ciebie poznać to wiem, że na pewno bardzo wiele :)) Niestety za coś te marzenia trzeba realizować. buźka
OdpowiedzUsuńhihi wiem :) tzn. wiem, że razem buszowałyśmy o siebie nawzajem :)Ja zbieram kartki :) szczególnie jak są z innych krajów :) mam jedną z Balii :) tato dostał od znajomego kiedyś :)
OdpowiedzUsuńNastępne tajemnicze miejsce na ziemi nam pokazujesz Kochana. Norwegia pełna legend, magii schowana wśród lasów i fiordów to jeden z najpiękniejszych zakątków na świecie.Jeszcze raz dziękuję za kartkę.Pozdrawiam ciepło i bardzo serdecznie Taitko :))
OdpowiedzUsuńTaito, fajnie, że Ci się spodobał ten kraj. Norwegia jest piękna. Myśmy podziwiali fiordy w ubiegłym roku. Miast raczej unikaliśmy. Za to dużo wędrowaliśmy po płaskowyżach.Lubię wracać do Skandynawii.Twoje zdjęcia piękne!:)O.
OdpowiedzUsuńObieżyświatko, Norwegia nie mogła mi się nie spodobać :) Oslo też przypadło mi do gustu, mimo że generalnie nie przepadam za wielkimi miastami. Fajnie było - nawet bardzo :) To był mój pierwszy kontakt ze Skandynawią - jednocześnie mam nadzieję, że nie ostatni :) Może w następnym roku uda mi się ponownie tam zawitać - tym razem może do Bergen. Pozdrowienia przesyłam z Irlandii miotanej skrajnościami meteorologiczno-jesiennymi ;)
OdpowiedzUsuńMiledo, dokładnie taka jest Norwegia. I bardzo podoba mi się ten jej tajemniczy charakter :)
OdpowiedzUsuńLady_eM, Ty u mnie? Ależ mnie zaskoczyłaś :) Dzięki za odwiedziny. Co do Szwecji, to wszystko w swoim czasie :) Oczywiście nie pogardziłabym podróżą do tego kraju. Ale to najwcześniej w następnym roku. Bo w tym bieżącym chyba już wykorzystałam limit na zagraniczne eskapady. A szkoda. Teraz już tylko szara, jesienna rzeczywistość mnie czeka. C'est la vie.
OdpowiedzUsuńDobrze kombinujesz, Elso. Realizowanie marzeń niestety kosztuje, ale przynajmniej człowiek wie na co pracuje ;)
OdpowiedzUsuńJa teraz już nie zbieram, choć jak dostaję kartki [obojętnie z jakiej okazji] to ich nie wyrzucam - z czystego sentymentu, co niestety zbyt dobre nie jest, bo potem nie mam, gdzie ich schować. Trzeba je upychać do pudeł po butach i przechowywać w szafie ;)Kiedyś, jak byłam kilkunastoletnią dziewczynką, namiętnie gromadziłam wszystkie kartki, jakie wpadły w moje ręce. Najbardziej ceniłam sobie właśnie widokówki :) Miałam pokaźną kolekcje, choć ona blado wypadała w porównaniu ze zbiorami mojej cioci - ona to chyba miałam ponad tysiąc kartek. Pewnie do dziś je ma.
OdpowiedzUsuńJa wszystkich nie gromadzę, zatrzymuję tylko te najciekawsze i z ciekawych miast zagranicznych :) inne nie są mi potrzebne :)
OdpowiedzUsuńPieknie tam musi byc!!! Swietny opis, ale az chcialoby sie wiecej poczytac twojej relacji;)Moja bardzo bliska kolezanka na norweskiej prowincji spedzila kilka letnich pracowitych wakacji:)nasluchalam sie opowiesci o zyciu ludzi tam, prowadzacych maly rodzinny hotelik w samym sercu totalnego pustkowia - idealna baza wypadowa na piesze wedrowki:)zdjec rowniez sie naogladalam i tez mam postanowienie ruszyc tam i zoabczyc co nie co na wlasne oczy!!!!Poki co Mediolan jednak, a nie Rzym;)za niecale 2 mies:)moze i Bolonie da rade:)bo mam na miejscu szwagra, ktory sie zdeklarowal nas wozic;)Dobrze znowu Ciebie "poczytac"!Pozdrawiam ze slonecznej Wielkopolski:)
OdpowiedzUsuńPromyczku, w świetle tych nowych informacji chyba będę musiała zaprzestać wysyłania Ci kartek bożonarodzeniowych czy wielkanocnych ;)
OdpowiedzUsuńWitaj, Luizo :) Cierpliwości, kolejne relacje i spostrzeżenia z kraju trolli już niedługo :) Jeszcze wszystkiego nie zdążyłam opisać i obawiam się, że mi się to nie uda. Niemniej jednak spróbuję napisać jeszcze ze dwa posty na temat zabytków Oslo. Jest tam co robić :) Ty się wygrzewasz w słońcu, a u mnie deszcz. Wczoraj - po raz pierwszy od baardzo dawna - mieliśmy ogromną ulewę i burzę. Taką z prawdziwego zdarzenia. A to tutaj rzadkość. Chyba nigdy nie widziałam takiego oberwania chmury - to była jedna wielka ściana deszczu! Jak uchyliłam drzwi na zewnątrz, to woda zaczęła wpływać strumieniem do domu! To była intensywna burza z piorunami, ale dość krótka. Mediolan powiadasz? Proszę, proszę :) Ja ostatnio byłam w nim w zeszłym roku, chyba w maju. Jeśli interesują Cię moje spostrzeżenia, to oczywiście znajdziesz je w moim blogowym archiwum. Miasto nie jest rewelacyjne pod względem urody, ale znajdzie się w nim dość dużo ciekawych obiektów, jak na przykład Castello Sforzesco, Santa Maria delle Grazie, czy La Scala :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Norwegia ci się spodobała. To rzeczywiście kraj, który potrafi urzec swoją urodą :-)Pozdrawiam w biegu
OdpowiedzUsuńTaito, jestem przekonana, ze nie wytrzmasz i w przyszlym roku wrocisz do Norwegii. Pojedziesz wzdluz fiordow i zakonczysz przeprawa na Nordkapp.Cierpliwie zaczekam na Twoja relacje bo od mojego tam pobytu wiele sie zmienilo. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo co jak co, ale sloneczka to u mnie nie brakuje:)czasem czuje sie jakby to wiosna sie zblizala, a nie lato odchodzilo:)ale juz niedlugo wracam na deszczowa wyspe. Wedlug statystyk w moim regionie pada ok 250 dni w roku;)A na dalsze notki o Norwegii czekam cierpliwie:)Twoj opis z Mediolanu juz przeczytalam:)zobaczymy jakie na mnie to miasto wywrze wrazenie. Choc przyznam sie, ze troche szkoda mi tego Rzymu;)no ale coz, jak nazwa wskazuje, Rzym ponoc Wiecznym Miastem jest, wiec jeszcze bede miec okazje go odwiedzic:)W zwiazku ze zmiana planow, teraz chce zajrzec jeszcze nad jezioro Como:)
OdpowiedzUsuńhahaha ani się waż !!!! powiem Ci, że Twoje chomikuję w biurku u rodziców :) bo są zawsze najładniejsze :)nie, żebym teraz słodziła, żeby mi wysyłać hehe :) ale tak własnie jest :)
OdpowiedzUsuńzyje !!! czytam, tylko nie pisze nic. prywatnie mam taki ogrom pisania, ze wszystko inne omijam lukiem wielkim. i tak do poczatku listopada bedzie chyba. o ile nie dluzej. kartki z Norwegii nie mam jeszcze.Dublin mnie ominal z przyczyn niezaleznych, w Bordeaux bylam, bedzie Toskania w listopadzie.poza tym nuda panie u mnie:) pozdrawiam serdecznie i czekam na dalsze wpisy o Norwegii !!!
OdpowiedzUsuńHej Taita!Fajna wyprawkę sobie urządziłaś! Co do Skandynawii to korci mnie ona i chciałbym się tam kiedyś znaleźć (Norwegia, Szwecja, Finlandia). Podobają mi się zdjątka, które umieściłaś powyżej, gratulacje! Muszę się pochwalić, że nas też czeka jeszcze w tym roku tygodniowa wyprawa poza Irlandię. Pojawiła się okazja na wyjazd do Cannes, z której skorzystamy. Mam nadzieję, na uszczknięcie (zobaczenie) tego bogactwa i przepychu, który się tam znajduje.No i wracając jeszcze do moich niedawnych wyjazdów - było cudownie! 8 dni poza domem rozłożone na dwie wyprawy. Półwysep Dingle, Ring of Kerry, Wyspy Aran, piękne! Najszybciej jak to będzie możliwe stworzę jakieś opisy tego co przeżyłem.pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńW zakamarkach moich marzeń są norweskie fiordy... ale stolica tez piękna.... wspaniale zrelacjonowałaś wyprawę....
OdpowiedzUsuńŻe co?? Nie dotarła jeszcze? No nie mów. Z tego co mi wiadomo, to chyba wszyscy już dostali. Kurcze, aż się wierzyć nie chce. Czyli dopiero niedawno dostałaś tę z Hook Head? Ale ja ją wysłałam z kilka tygodni temu... Do listopada powiadasz... To strasznie długo! Nie wytrzymam tyle. Buu. Invitado, zakochałam się w Auld Reekie!! Aż samej wierzyć mi się nie chce! Jak było w "mojej" Francji? Jak wrażenia z Bordeaux?
OdpowiedzUsuńNo pisz koniecznie, bo już z niecierpliwości przebieram nogami ;) Cwirku, nie dobijaj mnie ;) Cannes i okolice to ja planowałam zrobić pod koniec tego roku. Nie wyszło. Niespodziewanie zmieniły się moje plany i padło na Norwegię. Oj, zazdroszczę! Być może w następnym roku uda mi się tam zawitać.
OdpowiedzUsuńA ja je zobaczyłam i... pozostał mi niedosyt. Nie chciały mi z ręki jeść ;) A tak poważnie, to narobiłam sobie ochoty na te najbardziej spektakularne - znajdujące się na zachodzie Norwegii. Kiedyś muszę je zobaczyć. Cieszę się, że podoba Ci się relacja z ojczyzny Wikingów. Dalszy ciąg moich spostrzeżeń już wkrótce :)Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAaaa, to zdecydowanie zmienia postać rzeczy :) Skoro tak ładnie obchodzisz się z moimi kartkami, to w nagrodę znów coś niedługo dostaniesz :)
OdpowiedzUsuńwrazenia z Francji bardzo pozytywne. wracam w nastepnym roku, tylko w inny rejon moze. Bordeaux wcale nie jest brzydkie, jak nasluchalam sie od innych. moze w porownaniu do innych miast we Francji to tak. nie wiem. mi sie bardzo podobalo, zrelaksowalam sie, najadlam makaronkow, napilam dobrego wina.ludzie bardzo przyjazni.a ja mowilam, ze Edynburg cos magicznego w sobie ma :) troche w tej chwili budynkow jest zakrytych, bo renowacja i te pieskie tory tramwajowe, ale miasto ma czar i urok. nawet w deszczu.i jest w miare kompaktowe, co mi sie bardzo podoba. ciesze sie bardzo, ze Ci sie spodobalo.czekam na jakiegos posta, zeby popatrzec na to, co widze kazdego dnia oczami innej osoby.
OdpowiedzUsuńAtaner, ale mnie zaskoczyłaś :) Widzę, że jesteś w temacie :) Nordkapp kusi, nie ukrywam. Póki co mogę go jedynie podziwiać na kubku przywiezionym z Norwegii ;) Podziel się swoimi wrażeniami z wizyty w tym kraju :) Co udało Ci się zwiedzić? Co być mi poleciła na przyszłość? Z góry dzięki za informacje :)
OdpowiedzUsuńOj, potrafi.
OdpowiedzUsuńNo ma. I to cholerny :) Aż się sama sobie dziwię, że aż tak przypadło mi do gustu. Przyznam uczciwie, że choć w Oslo mi się podobało, bo miasto jest dość ładne, czyste i ciekawe, to jednak Edynburg bardziej mnie zauroczył. Właśnie nie wiem, co robić... Czy poprzeplatać te relacje ze Szkocji i z Norwegii, czy najpierw wyczerpać tematykę Norwegii, a dopiero potem zająć się Edynburgiem. Jeśli to drugie, to chyba musisz się nastawić na dłuugie czekanie. Nigdy nie byłam w Bordeaux, ale do Francji mam sentyment, bo przez pewien czas tam żyłam, pracowałam i zwiedzałam. Szkoda tylko, że tyle tam Arabów. O, wyszła ze mnie niepoprawność polityczna :)
OdpowiedzUsuńHa, u mnie aż tak hardcorowo nie jest pod względem deszczu, a i tak czasami mam go dość. Nie wiem, jak pogoda wygląda teraz w Twoich stronach, bo ja mieszkam zupełnie gdzie indziej, ale u mnie nie jest aż tak źle. Po ostatniej burzy, nastała cisza. Dziś było ładnie i słonecznie, choć wiatr dawał się we znaki. Wieczory są za to tragicznie zimne. Dziś po raz pierwszy włączyliśmy ogrzewanie, bo zamienialiśmy się w sople lodu ;) Rozumiem, że Ci żal. Ja również miałam wakacyjne plany, które jednak nie wypaliły. W miejsce Francji pojawiła się Norwegia i też było fajnie. Nie zawsze można mieć to, co się chce. A Rzym nie zając, nie ucieknie ;) Jak już tam pojedziesz i obczaisz co i jak, to wtedy ja się tam pojawię ;)
OdpowiedzUsuńtaito, w Bordeaux Arabow nie widzialam. pojedyncze osoby. w Edynburgu ich chyba wiecej niz tam.rob tak jak uwazasz, odnosnie postow. mi sie nigdzie nie spieszy:)jutro ide do biblioteki, wiec bede szla przez Royal Mile, Canongate:) miasto zobacze:)ciekawa jestem tylko co zobaczylas.
OdpowiedzUsuńNorwegowie to ponoć przeuroczy ludzie. Kolega kiedyś odwiedził właśnie północną część kraju. Do hotelu zawitał bardzo późno porą, mocno styrany, a okazało się, że jego pokój gotowy będzie dopiero rano. To ułożył się chłopacyna w holu i natychmiast odpłynął. Rano obudził się bez buta, ale nie nie była to bynajmniej sprawka złodzieja. Przeciwnie. But leżał przy jego fotelu, a do środka ktoś życzliwy wsunął ... banknocik. Nie przeuroczy ludzie...?
OdpowiedzUsuńHej, Taito, należy Ci się wielkie lańsko w d. ;) "Piękna prowincja, bla, bla, bla" I ANI JEDNEGO ZDJECIA TEJŻE PIĘKNEJ PROWINCJI!!! Znęcasz się... ;)Wielkie miasta wszystkie wyglądają podobnie... A prowincja to jest właśnie to, gdzie tkwi prawdziwa dusza kraju. Mam nadzieję, że doczekam sie choć kilku fotek :) Norwegia to też moje marzenie... Albo Islandia :) Pozdrawiam serdecznie i czekam na kilka "dzikich" fotek :)
OdpowiedzUsuńKolejna interesujaca podroz i relacja:) Ja jakos kraje polnocy odkladam na pozniej, co nie znaczy, ze tam kiedys sie nie wybiore.Jakie ceny hoteli sa w Norwegii?A samochodzik, to naprawde szkaradztwo.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńM-a-s-a-k-r-y-c-z-n-e, Lauro bo Norwegia to jeden z najdroższych krajów Europy. Zresztą wszystko tam drogie było - droższe niż w Irlandii, a musisz wiedzieć, że Zielona Wyspa nie należy do najtańszych krajów. O finansowym aspekcie będzie innym razem :)
OdpowiedzUsuńHahaha, jakie groźby :) Oj, cisza tam ;) Dzikich fotek Ci się zachciewa ;) Nie obiecuję, że spełnię prośbę, bo prowincję to ja głównie podziwiałam zza szyby autobusu i z samolotu - i co tu dużo mówić trochę krępowałam się robić fotki, aby wiochą nie powiało ;) Polecisz tam kiedyś, to się sama przekonasz ;) Fotki i tak nie oddają prawdziwego uroku i piękna ;) Wiem, wiem, nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś, ale nie bij ;)
OdpowiedzUsuńHaha, chyba sobie kolega ze mnie jaja robi ;) To autentyczna historia czy jakiś żart? ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, polecisz do Paryża, to tam będziesz ich widzieć na każdym kroku ;) Ja z kolei w Edynburgu ich nie widziałam - chyba zbyt pochłonięta byłam przyglądaniem się miastu, a nie pieszym :) Ach, Royal Mile! Cudo! Dużo zobaczyłam, ale niestety nie zwiedziłam tyle, ile bym chciała. To znak, że muszę tam wrócić w następnym roku :)
OdpowiedzUsuńWitaj, chciałabym kiedyś tam pojechać. Ciężko mi sobie wyobrazić jeszcze bardziej zielony i mało zaludniony obszar niż Irlandia (no chyba, że Australia, ale ta zielona aż tak zdecydowanie nie jest). Buddy rzeczywiście brzydactwo. Jeśli pozwolisz będę tu sobie zaglądać:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrue story. Jak bum cyk cyk. Na siwe włosy mojej matki.
OdpowiedzUsuńWiecej niz 200 euro za noc w sredniej jakosci hotelu? Tak sie zastanawialismy z M nad podroza gdzies na daleka polnoc..
OdpowiedzUsuńTaitko :-)) Przepiękny, dopracowany wpis. Bardzo mi się podoba graficznie. No i zdjęcia w bardzo moim stylu. Super. A powiedz: dostałaś moją pocztówkę z Rumunii? Twoja doszła bezpiecznie :-)) Zbieram się na spacer z psem, a tak to siadam do opisywania Włoch z których wróciłam 2 dni temu. Ciumek :-))
OdpowiedzUsuńNo, jasne, że pozwalam. Czuj się jak u siebie w domu :) Ewentualnie jak u siebie na blogu ;)Może ciężko to sobie wyobrazić, ale wierz mi, takie kraje istnieją :) Irlandia nie bez powodu nazywana jest Zieloną Wyspą, ale niestety lasów aż tak dużo tutaj nie ma. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, ciepłolubna Laura chce pojechać na daleką i zimną północ? Nie sądziłam, że kiedyś przeczytam takie Twoje wyznanie ;)Nie no, aż tak drogie to chyba nie są. My szukaliśmy czegoś w miarę taniego. Niezbyt szczęśliwie wybraliśmy, ale o tym następnym razem w poście.
OdpowiedzUsuńPisz, pisz :) Z chęcią poczytam. Musisz nadrabiać zaległości, bo ostatnio trochę zaniedbałaś bloga ;) Ale to już chyba koniec Waszych podróży? Ja też staram się przelać moje wspomnienia na papier. Kurcze, tyle miejsc zobaczyłam, że sama nie wiem, co pominąć, a co opisać na blogu. I kto mówił, że od przybytku głowa nie boli? ;)Kocie, nic niestety nie dostałam. Dzisiaj jestem już po wizycie listonosza i żadnej widokówki nie było. Jak ją dostanę, dam znać. Bo jak wiesz z tą pocztą różnie bywa. Invitada na przykład nie dostała mojej kartki z Oslo! A wszyscy inni tak. Ech.
OdpowiedzUsuńHello :-) Kurcze szkoda, bo Capucine mi pisała, że już dostała. Co do bloga to na razie piszę, ale sama nie wiem jak to będzie w roku szkolnym. Wzięłam na siebie masę obowiązków, a przecież chcę też spędzać czas w z K i moimi przyjaciółmi. Nie wspominając o relaksie haha.We will see ;-)Na razie mam ten sam dylemat co Ty a'propos zwiedzania. Co opisać, co będzie ciekawe a co nie? Dużo zobaczyłam, to był intensywny czas. Nie wiem czy to koniec wakacji. Zobaczymy. Tanie loty kusza :D A podróżowanie z couchsurfing i hospitality club jest dla mnie wyśmienitym sposobem na zobaczenie dużo i poznanie wielu interesujących ludzi :-) Czekam z niecierpliwością na maila hahahaCiumek
OdpowiedzUsuńWlasnie to zimno mnie troche przeraza...chcialabym i boje sie ;))Wiem, ze jest tam pieknie, ale i zimno...Moze nie w najblizszej przyszlosci, ale kiedys na pewno tam sie wybiore ;)
OdpowiedzUsuńKuszą, to fakt, ale trzeba mieć umiar we wszystkim, dlatego my już prawdopodobnie nigdzie nie lecimy w tym roku. Zresztą już trochę jestem zmęczona tym "zamieszaniem", jakie zawsze jest na lotniskach. Ostatnio mieliśmy opóźnione loty powrotne, a na drugi dzień trzeba było iść rano do pracy, więc zmęczenie dawało się we znaki. Tak więc odpoczywam, ale to nie znaczy, że już nie myślę o przyszłych podróżach :)Ja też nie narzekam na nadmiar wolnego czasu, ale jak tylko mam dzień wolny, to staram się coś napisać. Czasem się nie chce, ale robię to głównie dla siebie. Mobilizuję się i piszę, po to, by po prostu ocalić te wspomnienia od zapomnienia. Ale rymy mi wyszły ;)No, a teraz już idę spać. Rano czeka mnie pobudka po 6:30 i prawdopodobnie męczący dzień, więc siły będą mi potrzebne :)Ps. Zaniedbałam ostatnio korespondencję mailową. Chyba za dużo tego wszystkiego mam i będę musiała ją na przyszłość ograniczyć. Czasu mi na wszystko nie wystarcza, a i internet coś mi od jakiś dwóch tygodni szwankuje. Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńLauro, może nie będzie tak źle. Nie taki diabeł straszny, jak go malują :) Norwegia na przykład nie uchodzi za ciepły kraj, a my przez cały nasz kilkudniowy pobyt mieliśmy naprawdę fajną pogodę. I to we wrześniu :)
OdpowiedzUsuńHejka :-) Nic nie obiecuję ;-) Tak szczerze to zastanawiam się kiedy te dni wolne będę mieć jak będę studiować i pracować jednocześnie haha. To zabawne, że tyle na siebie biorę bo generalnie to ze mnie chyba trochę leń. Z mailami to pisz wtedy jak masz czas :-) Wiem, że ważniejsze jest spotkanie twarzą w twarz czasami bardziej niż sms czy mail. A powiedz będziesz kiedyś w Polsce? W Krakowie? Pozdrawiam Cię cieplutko U mnie pogoda pod psem, obrzydliwość!!
OdpowiedzUsuńjuuuupi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Wiem, dużo osób narzeka, że w Irlandii jest bardzo mało drzew. Dziwne, ale ja tego nie dostrzegłam w ogóle-tak na pierwszy rzut oka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBo to się generalnie aż tak bardzo nie rzuca w oczy. Ja na co dzień nie odczuwam braku lasów - jest tu zielono, w mieście jest dużo drzewek, krzewów ozdobnych i innych roślin. Jednak w porównaniu z Norwegią - zwłaszcza widzianą z lotu ptaka - różnica jest K O L O S A L N A. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kosciół w skandynawskim stylu, takie budowle zawsze mi sie podobalywobec tego czekam na jakiś post o wikingach i trolach :P
OdpowiedzUsuńPodobny, chyba jedyny kościół tego typu znajduje się również w Polsce. Znajduje się on w Karpaczu u podnóży Karkonoszy i zwie się Wang. Patrząc na Twoje zdjęcie mam niesamowite wrażenie, że jest on niezmiernie podobny właśnie do tego z Karkonoszy
OdpowiedzUsuńBrawo za prawidłowe skojarzenie, Albercie :) Przyznam, że nigdy nie słyszałam o tym kościółku, ale poszperałam w sieci i wyszło, że masz rację - tutaj szczegóły gdybyś chciał poczytać:http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%85tynia_WangNa koniec dodam od siebie, że uwielbiam te kościółki - są piękne, klimatyczne, a zarazem skromne.
OdpowiedzUsuń