JohnstownCastle jest romantyczną, dziewiętnastowieczną rezydencją położonąkilka kilometrów od miasta Wexford. Przez długi czas marzyłamo tym, by pewnego dnia zobaczyć go na własne oczy.
Lubięneogotyckie budowle. Mają w sobie dużo powabu i swego rodzajudostojeństwa. I taki właśnie jest zamek Johnstown. Majestatyczny,imponujący, czarujący. W porównaniu z nim większośćirlandzkich zamków, będących w głównej mierzekanciastymi, prostymi budowlami średniowiecznymi, wypada małointeresująco. Ale porównanie takie nie jest teżsprawiedliwe. Bo to tak jakby porównać porsche do fiata 125p.Albo umorusanego Kopciuszka do jej wyfiokowanych sióstrprzyrodnich.
Askoro już jestem w temacie bajek, to myślę, że nie będzie grubąprzesadą, jeśli powiem, że zamek sprawia wrażenie baśniowejbudowli. Ze swoimi smukłymi wieżyczkami i zgrabną sylwetkąspokojnie mógłby być domem dla niejednej wybrednejksiężniczki. Niestety sam zamek nie jest dostępny dla przeciętnegośmiertelnika-turysty. Ponoć odbywają się w nim różnekonferencje. Dla publiki otwarty jest jedynie Entrance Hall.
Możnaza to do woli spacerować po ogrodach przylegających do posiadłościJohnstown. I wierzcie mi, jest tam co robić i co podziwiać, jako żezamkowy teren rozciąga się na 50 akrach. Krótko mówiąc,to ponad 20 hektarów bujnej, egzotycznej roślinności,kwiatów, jezior i alejek.
Naterenie zamku znajdują się także ruiny Rathlannon Castle,średniowiecznego, ufortyfikowanego domu mieszkalnego. Do jegownętrza nie można się niestety dostać, chyba że ktoś podjąłbysię próby sforsowania bramy wejściowej. Sami jednakprzyznajcie, nie jest to najmądrzejszy pomysł, a i gra nie jestwarta świeczki.
Jeśliktoś koniecznie chce coś zwiedzić, powinien udać się do IrishAgricultural Museum, Muzeum Rolnictwa, utworzonego w dawnychzabudowaniach gospodarczych zamku. Muzeum poświęcone jest główniehistorii rolnictwa w Wexford, choć można tam także zobaczyćwystawę na temat klęski Wielkiego Głodu. Godziny otwarcia muzeumpokrywają się z godzinami otwarcia zamku, jednak za wstęp do IAMtrzeba zapłacić dodatkowo 6€.
Domuzeum przylega herbaciarnia „Peacock” czynna tylko w okresieletnim. Wystrój nie jest tu generalnie zbyt ekskluzywny,jednak serwowane cappuccino warte jest swojej ceny, a obsługa miła.Kawiarenka oferuje też duży wybór słodkości, co nie bezznaczenia będzie dla łasuchów.
Nazwaherbaciarni jest jak najbardziej adekwatna. Peacock oznacza pawia. Apawi obojga płci w Jonhstown Castle jest naprawdę dostatek.
Samcei samiczki spacerują leniwie po dziedzińcu herbaciarni, wylegująsię w przeróżnych miejscach na trawie, albo… monitorującałe towarzystwo z wysokości blankowanych wieżyczek, wzbudzająctym niemałą sensację wśród przechodniów.
Niemogę stwierdzić, że nie warto zawitać do ogrodówprzylegających do zamku Johnstown, byłoby to niesprawiedliwe.Jednak muszę uczciwie przyznać, że po opuszczeniu zamkowych włościodczuwałam lekki niedosyt. I to nie tylko dlatego, że samarezydencja nie jest udostępniania zwiedzającym.
Chybanieco się spóźniłam z moją wizytą. Choć byłam tu wpołowie sierpnia, można już było odczuć oddech jesieni. Niektóredrzewa usłały trawniki grubą warstwą liści.
Wogrodach brakowało mi tęczowych barw i powiewu lata. Owszem, byłytam kolorowe kwiaty i krzewy, ale znaczna ich część już dawnostraciła urok. Miło jednak było pospacerować sobie w tymzacisznym środowisku wśród drzew, posągów i pawi.
Mojarada jest więc następująca: jeśli chcecie podziwiaćnajpiękniejszą szatę zamkowych ogrodów, wybierzcie się tamwczesnym latem. Jeśli zależy Wam tylko i wyłącznie na relaksie wprzyjemnym dla oka otoczeniu, to chyba każdy dzień będzie tymwłaściwym.
Ogrodyzamku Johnstown są czynne przez cały rok, siedem dni w tygodniu.Jednak tylko w określonym czasie, od maja do września, trzebauiszczać opłatę za wstęp do nich [2€ od dorosłego pieszego, 6€od samochodu].
Piękna budowla! Chętnie zobaczyłabym ją z bliska.Taito, pozdrawiam wrześniowo!O.
OdpowiedzUsuńbardzo piekna budowla. ja przejeżdzam przez johnstown w drodze do pracy, tyle ze ten nasz to nie taki okazałydziękuje za pocztówkę z oslo. zazdroszcze mozliwosci zobaczenia tego kraju.
OdpowiedzUsuńObieżyświatko, to do dzieła! :) Irlandia stoi przed Tobą otworem :) A tak w ogóle, byłaś tutaj kiedykolwiek?
OdpowiedzUsuńZgadza się, to jeden z ładniejszych i dostojniejszych irlandzkich zamków. Z tego co mi wiadomo, to nie jest to jedyny Johnstown w Irlandii. Ciekawa jestem, jak wygląda jego walijski odpowiednik i czy znajduje się w nim jakiś zamek :)
OdpowiedzUsuńTaito, to jest prawdziwa uczta, ten spacer w towarzystwie Twoim i Twojego aparatu fotograficznego. Zamek piękny, taki strojny i misterny. Wszędzie tak czysto, schludnie, a pawie stawiają kropkę nad i dla tego pięknego zakątka. Udała Ci się nad wyraz ta wyprawa i ten reportaż, oglądam i oglądam i oczy cieszę tymi wspaniałościami. Dziękuję za ciekawą wycieczkę i miło Cię pozdrawiam. :)))
OdpowiedzUsuńTen zamek faktycznie wygląda jak z bajki. Zwłaszcza na tym zdjęciu z daleka wśród roślinności - (3 lub4 od góry)elsa
OdpowiedzUsuńAleż to piękne. I ten paw wspaniały. Niezwykły zamek zupełnie jak z baśni :)Pozdrawiam ciepło Taitko i dziękuje za ucztę dla oczu (kocham zamki, ale Ty to już wiesz) :))
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :) W najbliższym czasie też będzie zamkowo. Choć może nie powinno być - chyba monotematyczna się robię ;) Co zrobić, taka moja słabość :)Pawie dumne i urocze. Ich samiczki niestety nie były tak urodziwe i barwne, więc skupialiśmy się bardziej na fotografowaniu osobników płci męskiej. Fajne miejsce - bardzo klimatyczne. Po raz pierwszy zdarzyło mi się przebywać w miejscu - tym bardziej na terenie zamku - gdzie pawie żyły sobie na swobodzie i dotrzymywały towarzystwa turystom ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja mam takie skojarzenia :) Fajnego klimatu dodaje ta bujna i egzotyczna roślinność przywodząca niekiedy na myśl tropikalne kraje. Myślę, że jeszcze tam kiedyś wrócimy - tym razem w samym środku lata, aby zobaczyć całą paletę barw zamkowych ogrodów. Być może pogoda będzie lepsza - w dniu naszej wizyty było dość pochmurno.
OdpowiedzUsuńA wiesz Rozyno, co było najfajniejsze w tym wszystkim? To, że nie było tam tłumów, których naprawdę nie znoszę. Kiedy podjechaliśmy na parking, pomyślałam sobie "o nie, ile tu ludu". Dużo samochodów było. Jednak już po paru minutach spacerowania po zamkowych włościach przekonałam się, że nie jest tak źle. Teren jest tak rozległy, że każdy gdzieś się porozchodził. Nikt nikomu nie wchodził w drogę ani w kadr ;) I to było naprawdę fajne. Tłum ludzi potrafi zabić klimat niejednego miejsca. Dlatego z reguły źle wspominam te zamki, w których było grupowe zwiedzanie i dużo, dużo ludzi. Wolę zwiedzać sama. W ciszy. I przede wszystkim we własnym tempie. W takich przypadkach zawsze wychodzi ze mnie wielka indywidualistka. I chyba trochę też taka "turystyczna outsiderka" ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOgrody zamkowe to jest coś, czego unikam jak ognia... Jako leśniczka i fascynatka przyrody ze zdumieniem a czasem wręcz z wstrętem spoglądam na tutejsza aranżację rośinności i jedyne co mogę w tej kwestji powiedzieć to: nie, nie, NIE!!!!
OdpowiedzUsuńO, proszę, ciekawy punkt widzenia koleżanka zaprezentowała :) Ja albo nie jestem tak wybredna albo zaznajomiona z tematyką, bo zazwyczaj nie mam żadnych zastrzeżeń co do aranżacji roślinności w tutejszych ogrodach. Tak to wygląda okiem laika :) Ty pewnie jesteś bardziej wyczulona na różne paskudztwa i dziwactwa ;) Generalnie lubię przebywać wśród zieleni, więc jestem zadowolona, jak tylko mam taką okazję :)
OdpowiedzUsuńTaito, na Zieloną Wyspę jeszcze nie dotarłam. Jeśli chodzi o te rejony, to byłam tylko w Wielkiej Brytanii i to krótko. Za to w następnym roku planuję Szkocję, ale może uda mi się też i Irlandia. Chociaż na chwilę, zobaczyć, poczuć.Dobrego popołudnia!O.
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia Taito!! Zamek robi wrazenie, pochmurne, wrecz burzowe niebo dodaje tajemniczosci calej rezydencji;)faktycznie - basniowo tam jest! Ogord wydaje sie piekny, tez mam wyksztalcenie przyrodnicze, lesnictwo mialam zaledwie 1 semestr, wiec moze sie nie znam;) ale wiekszosc ogrodow, ktore widzialam wygladala ciekawie;)a ten paw jak, do licha, wlazl tak wysoko?? hehe:)jesien juz za pasem, a ja chetnie bym sie gdzies wybrala;)wczoraj zrobilismy mala wycieczke, ale wialo tak okrutnie, ze przyjemnosc byla srednia;/ dobrze, ze sa wspomnienia i zdjecia z lata;)no i Twoj blog droga Taito! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie budowle.... są piękne i kryją niejedną tajemnicę... dzięki za tę chwilę relaksu....:) kolorowych snów....
OdpowiedzUsuńO!!!!!!!!!takie miejsca to lubie! zamek i miejsce naprawde bajeczne.
OdpowiedzUsuńWitaaaj :) Tak mi dzisiaj przyszło do głowy, że jesień właśnie się zaczęła i można by było sobie zorganizować z tej okazji jakąś małą wyprawę krajoznawczą... ale zaraz potem doszłam do wniosku, że nie chce mi się ;) Może ciężko w to uwierzyć, ale tak - nie chce mi się. Niedawno wróciliśmy z długiej, naprawdę intensywnej wyprawy i jak o tym myślę, to od razu nogi mnie bolą ;) Robiliśmy dziennie mnóstwo kilometrów i nieraz naprawdę wracałam skonana do hotelu, po to tylko, aby wcześnie rano zjeść śniadanie i znów zwiedzać. I zwiedzać. Za parę dni znów czeka mnie zagraniczny wyjazd, więc chyba odpuszczę sobie weekendowe podróże, bo trzeba rozsądnie magazynować siły na starcie z nową przygodą :)Paw najwyraźniej przejawiał skłonności alpinistyczne ;)Wybacz, że jeszcze nie odpowiedziałam Ci na maila. Nie do końca miałam tyle wolnego czasu, ile bym chciała. Postaram się to wkrótce nadrobić. Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńWreszcie zamek z prawdziwego zdarzenia, co? ;)
OdpowiedzUsuńBudowle neogotyckie z reguły są piękne i dostojne - dlatego tak cenię sobie ten styl architektoniczny. Tak się jednak składa, że w Irlandii przeważają średniowieczne zamczyska o charakterze obronnym. Nie są tak urodziwe jak Johnstown, ale czasami są ciekawsze pod względem swojej przeszłości. I tak je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńchętnie spędziłabym tam leniwą niedzielę... Tak zielono!Pawie spotkałam w czerwcu w warszawskich Łazienkach. Wdzięcznie pozowały do zdjęć. hehe:)Pozdrawiam jesiennie:)Gusiook
OdpowiedzUsuńno wlasnie mi cos tez sily odeszly na weekendowe wyprawy;)ale jade do Polski naladowac baterie, choc raczej nie sloncem, a przebywaniem wsrod bliskich, za ktorymi juz sie stesknilam;)poza tym, za kilka tygodni, jak wszystko db pojdzie, jedziemy do Wiecznego Miasta (och, kolejne marzenie sie spelnia) :) choc przyznam sie szczerze, ze zalążek pomyslu na kilkudniowe irlandzkie wakacje juz sie rodzi w mojej glowie;)poki co daje sobie czas do wiosny:)A Tobie zycze udanego urlopu!Trzymaj sie cieplo:)
OdpowiedzUsuńZieleń w Irlandii jest piękna i jedyna w swoim rodzaju, dlatego włos mi staje na głowie, kiedy widzę te żywopłoty na siłę poprzycinane do kwadratu albo - o zgrozo totalna, samotne krzaczki w ogródkach, też poprzycinane w kwadrat. Po co, pytam się, po co??? Poza tym Tygrys pracuje w ogródkach i o tym można by napisać elaborat. Oni nie umieją urządzić ogródka. Powiedziałam.
OdpowiedzUsuńLuizo, a Tobie w ogóle jeszcze coś zostało do zwiedzenia w Irlandii? :) Też by mi się przydało podładowanie baterii w Polsce. Tak właśnie powoli planuję wyjazd do ojczyzny, ale jeszcze dokładnie nie wiem kiedy. Obawiam się, że w tym roku już mi się to nie uda, nad czym szczerze ubolewam, bo dawno nie widziałam moich bliskich i naprawdę chciałabym spędzić z nimi trochę czasu. Wieczne Miasto? Brzmi ciekawie :) Też mam je na swojej podróżniczej liście "must-visit cities", ale tak gdzieś na dalszej pozycji. Trochę odstraszają mnie tamtejsze tłumy. A duże skupiska ludzi, tłok - to coś, czego naprawdę nie lubię. Udanych podróży życzę :)
OdpowiedzUsuńObieżyświatko, pozostaje zatem trzymanie kciuków. Oby udało Ci się wprowadzić w czyn swoje podróżnicze marzenia. Ja w następnym roku planuję bardziej skupić się na sąsiadach Irlandii - Anglii, Szkocji, może Walii, bo to naprawdę ciekawe kraje. A loty są czasami tak nieprzyzwoicie tanie ;) Trzeba korzystać z okazji :)
OdpowiedzUsuńEe, to ja miałam więcej szczęścia :) Widziałam m.in finezyjne krzaczki - łabędzie :) Śmiać mi się natomiast chce, jak widzę, jak mój wschodnioeuropejski sąsiad profiluje swoje ozdobne drzewko w ogródku przed domem. Zamiast - w ślad za innymi sąsiadami - poprzycinać je sekatorem, on używa... piły mechanicznej. W efekcie to drzewko jest potem okrutnie kanciaste i zbeszczeszczone ;) Aż oczy bolą, jak się na nie patrzy :) Już wyobrażam sobie Twoją reakcję na widok tak ogrodniczo sprofanowanej rośliny ;) A widziałaś może ogrody w Powerscourt? Tam niektóre krzaki mają niecodzienny kształt ;) Nie powiem, jak mi się kojarzą, bo nie używam takich brzydkich słów na blogu ;)
OdpowiedzUsuńJa wcześniej miałam z nimi do czynienia w tutejszym ZOO. Jednak tam były one tylko na pozornej wolności. Tymczasem w zamkowych włościach było ich naprawdę dużo. Chodziły, gdzie chciały i dzielnie dotrzymywały kroku turystom ;) Fajnie to wyglądało. Szczególnie ten paw siedzący na szczycie zamku.
OdpowiedzUsuńO to piękną planujesz podróż Taito!My nie latamy, więc nam zostają promy :)Serdecznie pozdrawiam!O.
OdpowiedzUsuńDzięki za opisanie kolejnej atrakcji, jak będę w pobliżu, zajrzę :)
OdpowiedzUsuńJak się jest w okolicy, to faktycznie można zajrzeć. Ale chyba nie warto jechać przez pół Irlandii, aby tam dotrzeć.
OdpowiedzUsuńObieżyświatko, jeśli mogę spytać: to wrodzona niechęć do latania, czy złe doświadczenia Tobą kierują? Ja chyba wolę jednak samoloty niż promy. Krótkie rejsy działają na mnie pozytywnie. Obawiam się jednak, że w czasie dłuższego mogłabym dostać choroby morskiej, albo czegoś na kształt klaustrofobii ;)
OdpowiedzUsuńBudowla, jak budowla ale te ogrody imponujące.Myślałm, że to jakiś fotomontaż :)Podrasowujesz trochę te fotki w programie graficznym ?Bardzo mi się podobają
OdpowiedzUsuńTaito, oj nie, ja nie mam niechęci do samolotów, swego czasu baaardzo ułatwiły mi życie, jak kursowałam między Polską a Niemcami kilkanaście razy w roku. W sumie to w samolotach spędziłam dużo czasu. Ale od 3 lat nie latam i nie chcę, z Panem W. podróżujemy lądem albo drogą morską (stąd np. statek towarowy jako nasz środek transportu do Ameryki Południowej). On nie wsiądzie do samolotu, muszę i ja przyznac, że zwykle bałam się latać. Nie, żeby to był paraliżujący strach, ale było mi z tym niewygodnie i chciałam jak najszybciej dotknąć ziemi. Na szczęście każdy sobie może wybrac, czym dojedzie czy doleci do celu :)Pozdrawiam! :)O.
OdpowiedzUsuń