poniedziałek, 24 listopada 2008

Tylko śniegu żal...

Ludzie, nie dobijajcie mnie!

Wchodzę na te Wasze blogi, a tamten sam  widok –  świat okryty piękną śnieżną pierzyną. Białypuch pokrywa domy, drzewa i ulice. Dla Was jest to widok jak najbardziejzwyczajny. Dla mnie też kiedyś taki był – dopóki nie wyjechałam na ZielonąWyspę. Od tego momentu śnieg nabrał dla mnie nieco odmiennego wymiaru. Toprzede wszystkim niezwykle nostalgiczny widok, który zawsze potęguje u mnieuczucie tęsknoty za polską zimą. Za szczypaniem mrozu, za szalonymi wojnami naśnieżki, za podziwianiem świata w tej śnieżnobiałej szacie. Za ciepłem wnętrzadomu. Za oglądaniem fantazyjnych kształtów delikatnych śnieżynek. I zaskrzypieniem śniegu pod podeszwami butów…

Kiedyś nie wyobrażałam sobieświąt Bożego Narodzenia bez tego magicznego puchu. Śnieg zapowiadał nadejścietych najważniejszych dni w roku, na które czekałam z niecierpliwością typowądla kilkuletniego dziecka. Puch spadający z nieba dodawał świętom specjalnej,magicznej otoczki. Białe świąteczne dni były wyjątkowe. Boże Narodzenie bezśniegu już nie miało w sobie tyle uroku. Choć ciągle piękne samo w sobie, byłoinne. Inne, bo pozbawione tej niepowtarzalnej mroźnej atmosfery.  

Mieszkałam w tej części Polski,która zawsze miała śniegu pod dostatkiem. Mój dom był otoczony gęstym sznuremdrzew, które przy najmniejszym potrąceniu gałązek zrzucały duże warstwy śniegu.Jakże ten polski dom był inny od tego irlandzkiego. Specyfika geograficzna Irlandiipowoduje, iż dobrze Wam znany śnieżny widok jest tutaj czymś niecodziennym.Śniegu nie widziałam od blisko trzech lat. Niektórzy Irlandczycy widzieli gozaledwie kilka razy w życiu. Inni wcale. A nawet jeśli się pojawi, to zarazznika. Szybciej niż się pojawił. My, Polacy, często trochę złośliwie śmiejemysię z Irlandczyków. Bo gdy pojawi się tutaj śnieg, to jest to wielkie wow.Wydarzenie na miarę najazdu kosmitów albo odkrycia przedpotopowego mamuta.Życie w niektórych wioskach i małych mieścinach zostaje sparaliżowane, tubylcynie radzą sobie z transportem, szkoły zostają tymczasowo zamknięte. Śmieszy toPolaków, bo zachowanie autochtonów wydaje się im niedorzeczne. Takie irlandzkiei takie głupie. Szydzimy więc i wyśmiewamy. Uznajemy za kolejny objaw głupoty.A wystarczyłoby choć trochę wczuć się w ich sytuację. Jest takie fajne powiedzenie: „help me never tojudge another until I have walked in his shoes.” Opady śniegu są dla nasdobrze znanym zjawiskiem, a dla nich ciągle nowością…

Zabawne co emigracja, uczyniła zemnie. Nigdy nie sądziłam, że będę tęsknić za śniegiem. Kiedy tak zastanawiamsię nad życiem w ojczyźnie, dochodzę do wniosku, że tęsknię za nielicznymirzeczami. Tak naprawdę to tylko rodziny mi brak. I śniegu. I polskich bibliotekbogato wyposażonych, będących rajem dla książkowych moli. Dla mnie.

Nie brak mi polskiego jedzenia. Zchęcią zamieniłabym choć jeden wschodnioeuropejski sklep na polską księgarnię bądźbibliotekę. Nie tylko ciało wymaga pokarmu – dusza także.

I o ile kupić mogę polskiejedzenie i prasę, śniegu nie kupię.