piątek, 25 czerwca 2010

Kolejna odsłona Dingle

Ciężko jest mi w kilku słowach podsumowaćpółwysep Dingle. Powiedzieć, że jest ładny, spektakularny, widowiskowy – to zamało. Słowa te nie będą w stanie oddać bogactwa jego dziedzictwa narodowego ijego specyfiki.


  


Choć półwysep ten sławę zawdzięcza głównieswojej urodzie, warto pamiętać, że Dingle to nie tylko widoki. Scenerie głębokozapadające w pamięć to tylko jeden z jego aspektów. Przede wszystkim warto zapamiętać,że jego ziemia stanowi prawdziwą skarbnicę zabytków.


  


Pozwolę sobie na swobodne porównanie ipowiem, że półwysep Dingle jest takim naturalnym muzeum irlandzkiegodziedzictwa narodowego. Jego peryferyjne położenie sprawiło, że wiele wiekowychi wczesnochrześcijańskich budowli przetrwało tutaj w dobrym, niekiedy wręcz wzadziwiająco bardzo dobrym stanie. Znajdziemy tu wiele imponujących stanowiskarcheologicznych i fortyfikacji z epoki żelaza. Kamienie ogamiczne, nietypowe,kamienne chaty w kształcie uli – to tylko przedsmak bogactwa Dingle.


  


W letni i słoneczny dzień półwysep stanowiciekawą mozaikę barw. Zieleń trawy doskonale komponuje się z brązem wzgórzporośniętych bujnymi żółtymi krzakami kolcolistu. Turkusowe wody idealniewspółgrają z soczystą barwą fuksji, śnieżnobiałymi, nisko zawieszonymi chmuramii lazurem nieba.


  


Zachodnie krańce półwyspu uchodzą zarezerwat kultury celtyckiej. To jeden z kilku obszarów, tak zwanych Gaeltacht,gdzie mieszkańcy posługują się językiem irlandzkim. To właśnie w tym regioniekultywuje się tradycyjne rzemiosło i rodzime zwyczaje. Wielu studentów zestolicy i spoza niej przybywa tutaj na wakacje, by intensywnie uczyć sięirlandzkiego. To tutaj natrafić można na tablice informacyjne tylko i wyłączniepo irlandzku, podczas gdy w znakomitej części wyspy są one dwujęzyczne.


  


Dużego uroku dodaje półwyspowi jegogórzysty, pofalowany krajobraz. Ziemie Dingle przecina malowniczy łańcuchwzgórz o średniej wysokości 800-900 metrów n.p.m. Aby bliżej zapoznać się zsurowym pięknem wzgórz i specyfiką półwyspu warto wybrać się na wyprawę przez PrzełęczConnora.


  


Trasa ta nie jest jednak przeznaczona dlawszystkich. Droga jest wąska i stroma przez co niebezpieczna. Zakaz wstępu majątutaj wszystkie pojazdy, których waga przekracza dwie tony. Pieszym trudwynagrodzą okoliczne widoki. Pejzaże rozciągające się po obu stronach zatoki zpewnością zauroczyły niejednego miłośnika kontaktu z naturą. Doskonale ukazująskąpo porośnięte wzgórza w ciepłych barwach ziemi i specyficzną przyrodęDingle. Wieczorową porą, kiedy wysoko nad głowami zwisają ponure chmury, a woddali widać maleńkie światła miasteczek, panorama staje się nieconostalgiczna.


  


Półwysep Dingle to nie tylko uroczescenerie. To także mniej istotny aspekt dla turystów, czyli niegościnny ląd,surowa ziemia i ciężkie warunki do życia i uprawy. Nagromadzenie się tychwszystkich czynników sprawiło, że co jakiś czas w zasięgu naszego pola widzeniapojawiały się opuszczone chaty.


  


Zniszczone szkielety domostw tworząprzygnębiające wrażenie. Drewniane konstrukcje pozbawione dachów i okiensmagane są silnymi podmuchami wiatru. Skrzypią, szeleszczą, wydają dziwnedźwięki. W nocy prawdopodobnie przyprawiają o dreszcze co wrażliwszych ibojaźliwych wędrowców. Absolutnie nie pasują do sielskich pejzaży. Są niczymnie pasujący fragment układanki. Jeden z elementów, który się zamieszał wśródinnych puzzli.