Ciężko jest mi w kilku słowach podsumowaćpółwysep Dingle. Powiedzieć, że jest ładny, spektakularny, widowiskowy – to zamało. Słowa te nie będą w stanie oddać bogactwa jego dziedzictwa narodowego ijego specyfiki.
Choć półwysep ten sławę zawdzięcza głównieswojej urodzie, warto pamiętać, że Dingle to nie tylko widoki. Scenerie głębokozapadające w pamięć to tylko jeden z jego aspektów. Przede wszystkim warto zapamiętać,że jego ziemia stanowi prawdziwą skarbnicę zabytków.
Pozwolę sobie na swobodne porównanie ipowiem, że półwysep Dingle jest takim naturalnym muzeum irlandzkiegodziedzictwa narodowego. Jego peryferyjne położenie sprawiło, że wiele wiekowychi wczesnochrześcijańskich budowli przetrwało tutaj w dobrym, niekiedy wręcz wzadziwiająco bardzo dobrym stanie. Znajdziemy tu wiele imponujących stanowiskarcheologicznych i fortyfikacji z epoki żelaza. Kamienie ogamiczne, nietypowe,kamienne chaty w kształcie uli – to tylko przedsmak bogactwa Dingle.
W letni i słoneczny dzień półwysep stanowiciekawą mozaikę barw. Zieleń trawy doskonale komponuje się z brązem wzgórzporośniętych bujnymi żółtymi krzakami kolcolistu. Turkusowe wody idealniewspółgrają z soczystą barwą fuksji, śnieżnobiałymi, nisko zawieszonymi chmuramii lazurem nieba.
Zachodnie krańce półwyspu uchodzą zarezerwat kultury celtyckiej. To jeden z kilku obszarów, tak zwanych Gaeltacht,gdzie mieszkańcy posługują się językiem irlandzkim. To właśnie w tym regioniekultywuje się tradycyjne rzemiosło i rodzime zwyczaje. Wielu studentów zestolicy i spoza niej przybywa tutaj na wakacje, by intensywnie uczyć sięirlandzkiego. To tutaj natrafić można na tablice informacyjne tylko i wyłączniepo irlandzku, podczas gdy w znakomitej części wyspy są one dwujęzyczne.
Dużego uroku dodaje półwyspowi jegogórzysty, pofalowany krajobraz. Ziemie Dingle przecina malowniczy łańcuchwzgórz o średniej wysokości 800-900 metrów n.p.m. Aby bliżej zapoznać się zsurowym pięknem wzgórz i specyfiką półwyspu warto wybrać się na wyprawę przez PrzełęczConnora.
Trasa ta nie jest jednak przeznaczona dlawszystkich. Droga jest wąska i stroma przez co niebezpieczna. Zakaz wstępu majątutaj wszystkie pojazdy, których waga przekracza dwie tony. Pieszym trudwynagrodzą okoliczne widoki. Pejzaże rozciągające się po obu stronach zatoki zpewnością zauroczyły niejednego miłośnika kontaktu z naturą. Doskonale ukazująskąpo porośnięte wzgórza w ciepłych barwach ziemi i specyficzną przyrodęDingle. Wieczorową porą, kiedy wysoko nad głowami zwisają ponure chmury, a woddali widać maleńkie światła miasteczek, panorama staje się nieconostalgiczna.
Półwysep Dingle to nie tylko uroczescenerie. To także mniej istotny aspekt dla turystów, czyli niegościnny ląd,surowa ziemia i ciężkie warunki do życia i uprawy. Nagromadzenie się tychwszystkich czynników sprawiło, że co jakiś czas w zasięgu naszego pola widzeniapojawiały się opuszczone chaty.
Zniszczone szkielety domostw tworząprzygnębiające wrażenie. Drewniane konstrukcje pozbawione dachów i okiensmagane są silnymi podmuchami wiatru. Skrzypią, szeleszczą, wydają dziwnedźwięki. W nocy prawdopodobnie przyprawiają o dreszcze co wrażliwszych ibojaźliwych wędrowców. Absolutnie nie pasują do sielskich pejzaży. Są niczymnie pasujący fragment układanki. Jeden z elementów, który się zamieszał wśródinnych puzzli.
Uch jak ja lubię takie zdjęcia oglądać :))) Pięknie to mało powiedziane ;) A najbardziej mi się podoba niebo ;) Pozdrawiamy :))
OdpowiedzUsuńfajne są te domki w kształcie ula :))) faktycznie zabytki tamtejsze cudnie zachowane ....
OdpowiedzUsuńHmmm, ktoś tu chyba się zabujał w Dingle.... :)
OdpowiedzUsuńNah, chyba nie :) Owszem, nie zaprzeczę, że półwysep Dingle jest malowniczy i uroczy, ale to nie są moje ulubione strony Zielonej Wyspy. Obiecałam jednemu z czytelników, że dokładniej opiszę Dingle, więc wywiązuję się z danego słowa. Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale to jeszcze nie koniec postów poświęconych atrakcjom Dingle :)
OdpowiedzUsuńZ domkami w kształcie ula wiąże się pewna historyjka, którą być może niedługo opiszę przy okazji następnej notki na temat atrakcji półwyspu :) Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWiem, że lubisz :) Ten Na Górze nakazał dzielić się tym, co się posiada, więc dzielę się tym, co mam na co dzień :) Lub prawie na co dzień :) A pogoda wyjątkowo nam dopisała. W czasie naszej wycieczki nie spadła ani jedna kropla deszczu. Miłego urlopu i do poczytania za dwa tygodnie :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia.. aż trudno oderwac oczy :)
OdpowiedzUsuńJedne lepsze, drugie gorsze, mimo wszystko cieszę się, że się podobają :) Przesyłam niedzielne pozdrowienia ze słonecznej Irlandii :)
OdpowiedzUsuńPowtarzam sie, ale ogladajac zdjecia Irlandii mamwrazenie, ze nikt tam nie mieszka. Az z ciekawosci sprawdzilam ile ludnosci zamieszkuje te wyspe. No i faktycznie, ludzi tam za wiele to i nie ma ;))Jakze inne sa to obrazki od tych, ktore mm na codzien tutaj.pozdrawiamcieplutko
OdpowiedzUsuńWidział ktoś z Was 'Córkę Ryana' tam kręconą?
OdpowiedzUsuńAdamie, ja widziałam i bardzo mi się podobała. Zamierzam wrzucić na bloga jej recenzję i ogłosić mały konkurs, w którym do wygrania będzie ten właśnie film :) To ostatnie zdjęcie, ten zrujnowany budynek, to jest właśnie szkoła z "Córki Ryana". Może później napiszę coś więcej, bo teraz zabieram ze sobą obiektyw, aparat i lecę. Jedziemy na wycieczkę :) Trzymaj się i do poczytania :)
OdpowiedzUsuńCo ja mogę napisać - cudnie.... Ostatnio poleciłam i pokazałam Twojego bloga jako przewodnik moim znajomym, którzy wybierają się do Irlandii :)) Bardzo im się spodobało, pewnie, gdzieś tu się plączą :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga- jest jak przewodnik: ciekawe historie, mądre spostrzeżnia, zachęcające opisy i cudne zdjęcia :)Ty weź pomyśl o wydaniu jakiejś książki o Irlandii.P.S. Wróciłam i jak na razie zamierzam nie znikać znowu.Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńNie ma, to fakt. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że to stosunkowo niewielki kraj. Niezbyt duża liczba ludności wiąże się głównie z zarazą ziemniaczaną i wielkim głodem, który trwał tutaj od 1845-49. Wyobraź sobie, że na przykład na początku lat 40. XIX wieku było tutaj dwa razy tyle mieszkańców. Jakieś 9 milionów ludzi. Z powodu głodu i chorób pośrednio z nim związanych zmarło milion ludzi. Jakieś 1.5 mln wyemigrowało z kolei do Ameryki, Kanady i Wielkiej Brytanii. To nie był jednak koniec. W następnych latach emigracja nie ustała w efekcie czego ludność Irlandii systematycznie się zmniejszała. Zresztą do dziś niektórzy Irlandczycy [zwłaszcza ci mieszkający w biednych wioskach] opuszczają swój kraj na rzecz Australii, Nowej Zelandii, czy Ameryki.... A tak na marginesie, to mnie się podoba to małe zaludnienie Zielonej Wyspy. Nie cierpię tłumów. Gdyby kraj ten miał dużo więcej ludności, wiele naprawdę pięknych i naturalnych miejsc uległoby zniszczeniu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńElso, jesteś niesamowita. Od samego początku mi kibicujesz. Wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie!! Witaj! Brakowało mi Ciebie w tym naszym blogowym kręgu. Cieszę się, że wróciłaś, ale obawiam się, że za niedługo historia znów się powtórzy. Słyszałam, że się dobrze bawiłaś z naszą szkocką koleżanką :) Szczęściara! Wy się obijałyście, a ja spędzałam najlepsze godziny mojego życia w pracy ;) Mogłybyście chociaż opisać, co ciekawego widziałyście :) Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńPowoli sie wyrabiasz.
OdpowiedzUsuńCudownie tam i bardzo celtycko! Bardzo podobają mi się te kamienne domki a tablice informacyjne tylko po irlandzku wywołują u mnie wspomnienia z uniwerku kiedy to swego czasu uczyłam sie irlandzkiego. o gaeltacht tez mówiliśmy :)
OdpowiedzUsuńTo może powinnaś kiedyś przyjechać do Dingle, albo innego regionu Gaeltacht, żeby odświeżyć swoją znajomość irlandzkiego? :) Mam w sąsiedniej wiosce takiego znajomego staruszka, sympatycznego Irlandczyka, który zawsze jak mnie widzi, wita się ze mną po irlandzku :) To nic, że ja nic nie rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńByłem tam, jest porostu super, z jednej strony ocean a troche dalej fajna góra i trasa na sam szczyt
OdpowiedzUsuńhttp://anglia.interia.pl/galerie/uzytkownikow/lipiec-2010/zdjecie/duze,1296207,10,621PROSZE O OPINIE I GLOSOWANIEDZIEKI
OdpowiedzUsuńCudowne zdjecia.POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńByłam w Droghedzie w 2007 roku potem pojechaliśmy do Dingle. Widoki jakie tam zobaczyłam przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Od tego czasu bardo tęsknię za Irlandią. Mam nadzieję że jeszcze tam wrócę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a wielu ludzi uważa, że liczba ludności wszędzie powinna wiecznie rosnąć. W bardzo gęsto zaludnionej Japonii władze panikują, że ubyło 1,5% ludności i - o zgrozo - staniały mieszkania, a przecież powinny wiecznie drożeć.
OdpowiedzUsuńwidoki piekne - stworzone przez nature - szkoda tylko, ze ajrysze tam mieszkaja - nie znosze tych prymitywow podobnych z reszta do polakow, ktorych strawic tez sie nie daje.
OdpowiedzUsuńOd 4 lat wyjeżdżamy z mężem do Irlandii (do córki).We wrześniu lecimy również. Każdego roku objeżdżamy Półwysep Dingle.Za każdym razem odkrywamy coś nowego , a widoki są faktycznie przecudne.Można naprawdę wypocząć , nacieszyć oczy pięknem natury i naładować akumulatory na najbliższe miesiące.Polecam każdemu , kto będzie w Irlandii zwiedzenie Półwyspu.
OdpowiedzUsuń