Wiedziałam,że Szkocja jest piękna. Wiedziałam, że ma mnóstwo dzikichzakątków i ciekawych miast, ale jednego się niespodziewałam. Nie sądziłam, że ma tak uroczą stolicę zniesamowicie klimatyczną starówką! Nie przypuszczałam, żeEdynburg jest tak wspaniałym miastem.
Wielokrotnieprzeglądałam jego zdjęcia w przewodnikach i mniej więcejwiedziałam, czego się spodziewać. Nie raz bez emocji spoglądałamna fotografie edynburskich budowli. Wydawało mi się wtedy, żemiasto jest troszkę szare i nijakie. Jakże się myliłam! Po razkolejny dobitnie przekonałam się o tym, że poznać dane miasto, toznaczy pojawić się w nim, poczuć jego atmosferę, a przedewszystkim na własne oczy zobaczyć to, co się wcześniej oglądałojedynie na zdjęciach. Wierzcie mi, różnica jest. I to K O LO S A L N A!
Edynburgma w sobie coś, co mnie urzekło już w zasadzie od pierwszy minut.Chciałabym wiedzieć, co to jest, ale nie potrafię tego określić.Nie wiem, czy to zasługa wspaniałej architektury, malowniczegopołożenia, czy majestatycznych zabytków. Może to drzemiącyduch przeszłości? A może wszystkie te składniki razem wziętespowodowały, że kiedy spacerowałam jego ulicami, czułam sięniesłychanie dobrze. A rzadko mi się to zdarza, przebywając wwielkim miastach.
Poraz pierwszy od dość długiego czasu – chyba od powrotu z Paryża– byłam tak rozentuzjazmowana odbytą wycieczką do metropolii.Paryż to już klasyk. Pomimo swej ciemnej strony, jest szalenieromantycznym i widowiskowym miastem. Ale, że Edynburg jest takuroczy, tego naprawdę nie oczekiwałam. Zatem posypuję głowępopiołem i z szacunkiem powtarzam mea culpa, mea culpa, mea maximaculpa.
Generalnienie przepadam za aglomeracjami, bo jestem dzieckiem natury i niechciałabym na co dzień oddychać brudnym powietrzem. Małymustępstwem na jakie mogę sobie pozwolić, taką alternatywą dlażycia na wsi, jest mieszkanie w małym miasteczku, ale nie wmetropolii.
Rzadkoktóre duże miasto robi na mnie wrażenie wprostproporcjonalne do swej wielkości. Edynburg zrobił. Nie wiem jak,ale mu się to udało. Spacerowałam tu z niekłamaną przyjemnością.Było coś niesamowitego w tej jego atmosferze – jakiś podniosłynastrój, który sprawiał, że przechodnie na ulicywydawali się być wyjątkowo przyjaźni, a samo miasto bardzogościnne i otwarte dla turystów.
Każdykażdemu robił zdjęcia. Kilkukrotnie poproszono mnie o zrobieniefotografii, samej też zaproponowano mi to parę razy i bynajmniejnie po to, by ukraść mi aparat ;) Całą sobą byłam turystką idobrze się z tym czułam. A już wyjątkowo sympatycznie wtedy,kiedy mijający nas Szkot, wchodząc mi przez przypadek w kadr,zaproponował zrobienie nam fotografii na tle zamku, świeżo poznanaAzjatka dała parę rad, a młody turysta - Polak! - zainicjował zemną rozmowę, kiedy z podziwem wpatrywałam się w edynburskąpanoramę.
Tomiasto miało na mnie niesłychanie pozytywny wpływ, co doskonaleprzekładało się na mój hurraoptymistyczny nastrój.Moje wrażenia były tym intensywniejsze, iż nie oczekiwałam tego,co zobaczyłam.
StolicaSzkocji okazała się dla mnie bardzo pozytywną niespodzianką. Naulicach jakoś nie widziałam tych brzydkich i grubych „szkocic”,o których czytałam na blogu pewnego Polaka, a i samo miastonie było takie brzydkie, jak można by było tego oczekiwać,słuchając opowieści niektórych rodaków tammieszkających.
Oczywiściedoskonale zdaję sobie sprawę, że moje wrażenia są w dużejmierze zasługą pięknej pogody. Na tle lazurowego nieba i pięknychbiałych chmur każde miasto prezentuje się dużo korzystniej.
Domyślamsię jednak, że w szare i deszczowe dni, Edynburg faktycznie możesprawiać nieco pesymistyczne wrażenia. Co nie zmienia faktu, żemiasto ma naprawdę dostojną architekturę i bardzo, ale to bardzoklimatyczne centrum, w którym aż chce się przysiąść wjednej z kawiarenek, albo na jednej z ławek opatrzonych tabliczkąupamiętniającą prywatnego sponsora, często mieszkańcazauroczonego tym miastem.
Cotu dużo mówić, Auld Reekie, Stary Kopciuch, jak dawniejnazywano Edynburg [ze względu na brud, smog i nieczystości]naprawdę mnie zauroczył. Czasami tylko nieco smutno mi się robiło,kiedy uświadamiałam sobie, że w porównaniu z nim Dublinwypada strasznie marnie. Tak prowincjonalnie i – nie bójmysię tego słowa – brzydko. Już wiem, że jeszcze odwiedzęstolicę Szkocji, bo pozostawiła we mnie niedosyt i potrzebębliższego kontaktu z nią.
Jeśliwięc macie dylemat: Edynburg czy Dublin, ja Wam zdecydowanie polecamto pierwsze miasto. Stolica Irlandii nigdy nie podbiła mojego serca,choć od czasu do czasu staram się spojrzeć na nią naprawdęłaskawym okiem - niczym matka na najbardziej niesforne ze swoichdzieci.
sila Edynburga chyba w tym, ze to nie jest metropolia. to nieduze miasto, jesli porownamy z innymi stolicami i kompaktowe. do tego procent emigrantow, ktorzy tutaj mieszkaja nie jest tak duzy jak w Londynie na przyklad. tutaj nie ma dzielnic zamieszkalych przez jedna narodowosc.a pan, ktory mowil, ze Szkocja jest pelna grubych Szkocic sam jest gruby i brzydki, jak widzimy, musi sie wiec w jakis sposob dowartosciowac. syndrom panow z malym penisem. grubi i brzydcy sa wszedzie, ale to tylko Polacy ich widza, nikt inny.ciesze sie, ze Edynburg spodobal Ci sie.ja po prawie szesciu latach jeszcze sie nie znudzilam. co prawda moglabym przeniesc sie na wioske, ale tylko za Edynburg, tak, aby miec dobry dojazd do stolicy:) bardzo lubie to miasto. a od czasu, od kiedy pan sprawdzajacy paszport powiedzial mi " welcome home" kiedy wrocilam z Pl, ciezko mi dokadkolwiek wyjechac;)pozdrawiam. za pol godziny wychodze i bede przechodzic przez stare miasto a wracac do domu przez Holyrood Park;)
OdpowiedzUsuńOgladajac Twoje zdjecia, przyznaje, ze to naprawde piekne miasto!Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTaito, ale trafiłaś! Edynburg to bowiem cel naszej wiosennej wyprawy :) Planujemy ja już od wieków, ale w tym roku pojedziemy już na pewno :) Dzięki za opis miasta, teraz jestem już na 100% przekonana, że i ja pokocham to miasto ogromnie :) A tak by the way, waczoraj odwiedziliśmy nowy megalit, którego nawet wielka Taita chyba jeszcze nie widziała ;) Relacja wkrótce u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńze względu na pogodę zdjęcia wyszły faktycznie zajedwabiste ;DDD poza tym cudny ten zamek przewijający się w tle a rozbawiły mnie z kolei te wielkie stokrotki na filarach ;DDDŁadne miasto zgadzam się ... i Ci Szkoci których widziałam na weselu kuzyna .... ehhh
OdpowiedzUsuńwitaj Taito!!Zdjecia piekne!! :)) Edynburg mi sie marzy juz tez jakis czas:)))ale jakos nigdy sie nie zlozylo:))po takiej rekomendacji z pewnoscia sie tam wybiore!!! Pieknie opisujesz swiat:)))choc faktycznie wspaniala pogoda sprawia, ze wszystko wydaje sie byc jeszcze piekniejsze!!! Ja wlasnie wrocilam z wyprawy Iberyjskiej:)))3 miasta w 6 dni:)))zakochalam sie w Porto i z pewnoscia tam powroce!! :))) bylo niesamowicie cieplo i slonecznie caly czas!! :) naladowalam bateriie po irlandzkiej zimie:P
OdpowiedzUsuńTo podeślij mi kilka fotek, abym i ja mogła podładować swoje baterie :) Tego mi właśnie potrzeba. Przed chwilą wróciłam z babysittingu u mojej znajomej - oglądałam z dzieciaczkami m.in "Mamma Mia" i ogarnęła mnie wielka ochota na wizytę w jakimś fajnym, słonecznym kraju. Grecja chodzi za mną już od kilku miesięcy. Myślę też nad Portugalią, Hiszpanią, południem Francji, albo Cyprem. Ale to najwcześniej za ileś tam miesięcy, jeszcze nie teraz. Pozdrawiam serdecznie :) A do Edynburga koniecznie powinnaś się wybrać - szczególnie latem. Przecież to tylko rzut beretem :)
OdpowiedzUsuńUna, mieszkasz w uroczym mieście. Wybierając zdjęcia do tej relacji, znów zapragnęłam znaleźć się w Szkocji. I to nie w Glasgow, choć mam sentyment do tego miasta, ale właśnie w Edynburgu. Niekoniecznie mieszałabym w to penisy, ale masz rację - gość nie jest także w moim typie. Co więcej, irytuje mnie jego charakter. Ale to już wiesz ;) Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńLauro, zdecydowanie jedno z najładniejszych, jakie widziałam! Warte zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńDawaj tego megalita :) Brzmi intrygująco! Już się nie mogę doczekać relacji :) Ps. Ja Ci dam wielką Taitę! ;) A do Edynburga koniecznie musicie polecieć - toż to wstyd, by nie odwiedzić tak uroczego miasta, leżącego tak blisko Irlandii :)
OdpowiedzUsuńPanowie w tartanowych spódnicach są absolutnie pociągający! :) Zawsze miałam słabość do zgrabnych, męskich łydek ;)Że tak lekko skonfundowana zapytam - który zamek? Bo tak jakby są tam przynajmniej dwa :) Cieszę się, że ktoś docenił moja fotkę uroczych stokrotek :)
OdpowiedzUsuńByłem tam raz, wiele lat temu. I już wiem gdzie chcę umrzeć.
OdpowiedzUsuńEdynburg jest zachwycający ale koniecznie odwiedźcie go w sierpniu, kiedy jest festiwal kulturalny. Na Royal Mile jest tam tyle do obejrzenia, że jednego dnia możemy "zaliczyć" występ bluesmana, kuglarza, akrobatów, clownów, młodzieży recytującej Shakespear'a i wiele innych. Jest wtedy gwarno, kolorowo, po prostu bajkowo! Poza tym mnie zachwyciło to, że w Edynburgu mamy wszystkiego po trochę - mamy przecież plażę, mamy wulkan-czyli wspinaczka górska, jest też rwąca rzeka, zabytki - po prostu każdego dnia jest coś do odkrycia. Na pewno można zakochać się w tym mieście! P.S. Najlepsze jest to, że wprost z centrum można dostać się błyskawicznie miejskim autobusem na wzgórza Pentland, gdzie możemy sobie zafundować malownicze wędrówki górskie wśród owieczek - należy tylko pamiętać, żeby za sobą zamykać co raz pojawiające się drewniane furtki, żeby owce się nie rozbiegły!
OdpowiedzUsuńCalkowicie sie z Toba zgadzam.Mieszkam tu wraz z rodzina juz od prawie pieciu lat i ciagle jakos nam sie nie znudzilo:-)
OdpowiedzUsuńEdynurg jest magicznym miejscem pełnym zabytków i uśmiechniętych ludzi. Trafiłam tam całkiem przypadkowo 8 lat temu i zakochałam się i w mieście i towarzyszu mojej wycieczki. Do miasta udało mi się wrócić 4 lata temu ponownie a chłopak, którego tu poznałam został moim mężem. TO NAJPIĘKNIEJSZE MIASTO W EUROPIE Paryż się nie umywa w tej konkurencji. Dla tych którzy tam pojada zachęcam równiez do zwiedzenia okolic Edenbra, starych zamków, cmentarzy, zielonych wzgórz.Na pewni będę tam wracać!
OdpowiedzUsuńwadą Edynburga jest to ze ty tam mieszkasz. jakos nie lubie idiotów
OdpowiedzUsuńZgodzę sie z poprzednikami, że Edynburg to ie jest jednak metropolia, chociaż wiele rzeczy (tak jak w metropolii) posiada..Edi jest wspaniały w każdej porze roku i pogodzie, chociaż polecam go na wiosne, kiedy kwitną krokusy lub żonkile - piękny widok! A grube Szkotki jesnak mozna znależć - polecam wycieczke po centrum w sobotnia noc - nie tylko grube ale i ine ciekawe widoki mozna zobaczyc;)I przetrzegam przed sklepami z pamiątkami (niestety!), wiekszość prowadzona przez Hindusów, którzy wszystko chcą wcisnąc klientowi, nieważne, że to szmelc z Chin, który po 2 dniach straci kolor lub sie rozwali...czasem znajdzie sie coś fajnego, ale trzeba uważać..
OdpowiedzUsuńJedziemy do Szkocji ze Zlombol 2011 na pewno odwiedzimy to piękne miasto zapraszam na www.zlombol.pl
OdpowiedzUsuńTeż byłam tam tylko raz. Umrzeć tam nie chcę, ale powrócić zdecydowanie tak.
OdpowiedzUsuńAdameck, dzięki za ciekawy komentarz i cenne rady :) Problem polega na tym, że ja nie znoszę tłumów. Naprawdę. I robię, co mogę, by ich unikać. A w Edynburgu i bez festiwalu jest co podziwiać i zwiedzać. Będąc tam, miałam poważny dylemat: co zobaczyć, a co zostawić na następny raz? To naprawdę urocze miasto - być może znów je odwiedzę w tym roku. Pozdrawiam serdecznie z szarej i zimnej wyspy.
OdpowiedzUsuńChyba po prostu znaleźliście swoje miejsce na ziemi. Gratuluję. To ważne, by lubić miasto, w którym się mieszka. A stolicę Szkocji nie jest trudno polubić.
OdpowiedzUsuńBea, będę mieć to na uwadze, planując następną wyprawę do Edynburga.
OdpowiedzUsuńWidziałam kapitalne pamiątki w sklepiku przylegającym do Camera Obscura. Cena była dość wysoka, ale przedmioty były warte tych pieniędzy. Szkoda tylko, że wyroby, które przypadły mi do gustu były szklane. Nie podjęłam się ryzyka przewiezienia ich w bagażu samolotowym. Ach, to były cacka!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście piękny, i mnie zachwycił. Dublin nie jest miastem, do którego powinien się wybrać ktoś, kto chce poznać prawdziwą Irlandię.Opowiem Ci o zamku w Dalkey Taitko jak tylko zbiorę się w sobie i poczuję lepiej. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDublin to tak jakby nie Irlandia ;) "Dubliners", czyli rodowici mieszkańcy tego miasta sami nieraz podkreślają swoją odmienność i odcinają się od "bleedin' culchies", całej wiejskiej reszty wyspy :) Mnie osobiście bliżsi są ci drudzy. Bo właśnie tę ruralną, wiejską stronę Irlandii pokochałam. Miejska strona tej wyspy nie robi na mnie większego wrażenia. No nie mów, że się rozchorowałaś? Trzymaj się ciepło! A na opowieści o Dalkey Castle poczekam cierpliwie :)
OdpowiedzUsuńBez spamu proszę. W drodze wyjątku pozostawię jednak ten komentarz.
OdpowiedzUsuńEdi urzeka równie bardzo nawet późną jesienią... Magiczne miejsce
OdpowiedzUsuńEdynburg to rzeczywiście piękne, niezwykłe i urokliwe miasto.Sama myśl, że to tajemnicza i pełna historii Szkocja sprawia, że człowiek czuje dreszcze przechodzące po plecach :)Pozdrawiam ciepło Taitko :))
OdpowiedzUsuńIz, ja tam właśnie byłam w zeszłoroczną jesień, niedługo po powrocie z Norwegii :) Pogoda na szczęście dopisała, a Edynburg bardziej mi się spodobał niż Oslo.
OdpowiedzUsuńMiledo, to jedna z ładniejszych europejskich stolic. Kiedyś musimy objechać całą Szkocję swoim autem - marzę o tym już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńNa tych zdjęciach wygląda wręcz cudnie ! Na pewno pogoda i nasz nastrój mają duży wpływ na to jak odbieramy dany zakątek. A Twoje zdjęcia mówią same za siebie :)
OdpowiedzUsuńHm....wszędzie, gdzie byłam (a biorąc pod uwagę całą Irlandię nie było tego dużo) spotykałam miłych ludzi, również w Dublinie. Być może byłam za krótko, aby zobaczyć ten podział. Żałowałam, że na Dublin poświęciłam za dużo czasu, bo to co poza nim znacznie ciekawsze. Rozchorowałam i to dosyć poważnie. Miłego tygodnia:)
OdpowiedzUsuńmiałam na myśli ten zamek obok Szkota i ten z obeliskiem tyle, że myślałam, że to ten sam z innego ujęcia :)
OdpowiedzUsuńDobry wieczór! ;-)Świetna fotka z tą górą, fajnie prezentuje się miasto, które ma pofalowany teren, coś na kształt Derry, które również posiada wzniesienia. Korci mnie taka wyprawa do Szkocji, takimi wpisami wzmagasz jeszcze bardziej moją ochotę na wyjazd. :-) Powiedz mi jak do Edynburga się dostaliście? Prom czy krótki lot samolotem? Z drugiej strony taki wyjazd samochodowy wiązałby się pewnie z zobaczeniem nie tylko stolicy Szkocji, czyli 1-2 dni byłoby zbyt krótkim okresem.pozdrówka z jednego z najmniejszych hrabstw Zielonej Wyspy! :-)
OdpowiedzUsuńNie polecimy a popłyniemy! Promem! Chcemy jechać samochodem, coby miec pełną mobilność :)Się chciałam pochwalić, że wczoraj widziałam kolejne megalityczne cacuszko :))) Nie wiem, kiedy zdam relację na blogu, albowiem tematy cisną się w kolejce, ale jestem ciekawa czy Wielka Taita (ha!) zna je już, czy też ponownie zostanie zagięta ;)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa to bym prośbę do Ciebie miał. Jak będziesz gdzieś się w najbliższym czasie wybierać, daj cynk. Też bym pojechał. Wydaję się, że gdziekolwiek nie pojedziesz, niebo masz błękitne, zachmurzenie umiarkowane, opady zerowe i choć efekt photoshopa jest ewidentny, to przecież ołowianych chmur w słoneczne popołudnie nie zmieniłaś.P.S. Taito, błagam Cię jak bloger blogera, zrobię wszystko, tylko usuń ten kod zzabezpieczający (sic!). Plizzz
OdpowiedzUsuńWitaj :-)) W planach mam dwa te miasta do odwiedzenia. W jednym mieszka moja kuzynka a w drugim zawsze z hospitality club pewnie by się udało coś znaleźć ;-)Ogłoszono nominacje do Oskarów, zawsze bardzo mnie to ciekawi :-))Zwróciłam uwagę na komentarz pod komentarzem Uny u Ciebie. Masakra! Ostatnio na forum o książkach na które wchodzę, też widzę jakieś chamstwo i się zastanawiam skąd to się bierze. Dużo masz takich dziwnych komentarzy, które musisz usuwać??Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńElso, pogoda była wręcz bajkowa jak na końcówkę września. Owszem, dopadł nas lekki prysznic, kiedy zwiedzaliśmy zamek, ale to nawet trudno było nazwać deszczem. To było coś na kształt mżawki. Muszę przyznać, że ten kapuśniaczek był bardzo przyjemny, bo orzeźwiający :) Chyba po raz pierwszy spotkałam się z tak dziwną formą mżawki. Edynburg zdecydowanie wart trudów podróży. Klimatyczne i urocze miasto. Z chęcią tam powrócę.
OdpowiedzUsuńCwirku, Edynburg usytuowany jest w przepięknej, górzystej scenerii. Musisz to kiedyś zobaczyć na własne oczy - panorama miasta rozciągająca się z tej góry z pewnością wynagrodziłaby Ci trud wspinaczki. Do stolicy Szkocji udaliśmy się samolotem, bo to był krótki wypad na zakończenie naszego sezonu turystycznego. Gdybyśmy planowali dłuższy pobyt w Szkocji, pewnie zdecydowalibyśmy się na zabranie naszego czterokołowca, by mieć swobodę poruszania się - dotarcia do tych zakątków, które od dawna się nam marzą. A jest tam, co zwiedzać :)
OdpowiedzUsuńHaha, a wiesz, że coś w tym jest? Takie moje szczęście :) Praktycznie każdy nasz urlop miał miejsce wtedy, kiedy aura była wyjątkowo piękna. Choć muszę przyznać, że kiedy wybrałam się w Twoje "ukochane" strony Irlandii, czyli do Sligo, to tylko jeden dzień był ładny. Potem było brzydko i deszczowo, więc urlop trzeba było skrócić ;) Ale do Sligo z chęcią bym jeszcze powróciła. Szczególnie, że poznałam tam przesympatycznych właścicieli B&B. Kiedyś muszę tam pojechać i przespać się u nich chociażby tylko po to, by znów móc się z nimi spotkać :) No jasne, że nie zmieniłam :) Co ciekawe, te ołowiane chmury na fotkach są jak najbardziej autentyczne [jak babcię w kapcie!] :) Zawsze mogę Ci podesłać oryginalną fotkę (przed obróbką) dla porównania :) Photoshop - jak słusznie kolega zauważył - przyczynił się do takiego, a nie innego wyglądu zdjęć, ale nie była to jakaś drastyczna obróbka. Michałku, kod zabezpieczający był konieczny z uwagi na ostatni atak automatów spamujących. Nie lubię mieć zaśmieconego bloga, a jeszcze bardziej nie lubię kasować potem piętnastu bezsensownych komentarzy. Wierz mi, nie wstawiłam tego kodu dla swojej przyjemności. Ale mogę go usunąć, czemu nie? Oby tylko znów jakiś spam się tutaj nie pojawił. Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńNie wychwyciłaś jeszcze jednego zamku, a raczej pałacu :) Zerknij na zdjęcie z ptakami [dziewiąte bodajże] :)
OdpowiedzUsuńBezimienna, zatem życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia! Trzymam za to kciuki! A podział nie jest wcale tak widoczny, nic więc dziwnego, że go nie zauważyłaś. To była tylko taka uwaga na marginesie ;)
OdpowiedzUsuńHaha. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Twoje nowe hobby nazywa się "zaginanie Taity" ;) Czekam, czekam :) Ps. A u mnie właśnie jest Donal :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie? Owszem, kiedyś - na samym początku mojej przygody z blogowaniem - było tego znacznie więcej. Zawsze wtedy, kiedy Onet polecił jakiś mój tekst. Ale to potem uległo zmianie. Teraz rzadko kiedy pojawia się jakiś złośliwy, głupi komentarz. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio jakiś kasowałam. Kasuję spam, to tak, bo nie lubię, gdy ktoś mi zaśmieca bloga.
OdpowiedzUsuńSzkocja jest od dawna na mojej liście do bliższej znajomości, choć mnie, tradycyjnie, bardziej ciągną góry i wybrzeża, niż aglomeracje. Potrafię jednak wyobrazić sobie duszę Edynburga :-)))dr Woland.
OdpowiedzUsuńWolandzie, Edynburg jest nie tylko klimatycznym miastem, lecz także pięknie usytuowaną stolicą - woda i góry są tam w zasięgu ręki :)
OdpowiedzUsuńOhoho! Donal jest i ty sobie tak spokojnie blogujesz???? Czekam na wieści!
OdpowiedzUsuńświetna opowieść. Narobiłaś mi wielkiej ochoty na odwiedzenie Edynburga. Gratulacje.www.zagleifotografia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOh please have mercy on me and stop sending me junk mail and comments. It gets on my nerves. It really does. One day I might hit the roof so be aware of that. Trust me you wouldn't like to hear me throwing curses on you :)I'm truly not interested in any competitions!
OdpowiedzUsuńDzięki, w wolnej chwili zapoznam się z Twoim blogiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń