Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hrabstwo Laois. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hrabstwo Laois. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 września 2019

Jak wnieść trochę koloru do swojego życia, czyli druga odsłona Mountmellicku



W minionym roku nie udało mi się sfotografować Mountmellicku w jego kolorowej odsłonie, za to w tym nadrabiam straty i publikuję już drugi wpis z tegorocznymi dekoracjami. Jak być może zauważyliście, dominowały kolorowe donice -  wypełnione najprawdziwszą ziemią! - a także jednoślady przeróżnych rozmiarów.

Nie udało mi się obejść całego miasteczka, bo byłam tam z nieczułym i niewzruszonym towarzyszem, więc nie chciałam nadwyrężać jego cierpliwości. Okroiłam zatem swoją tradycyjną trasę, aby zminimalizować to stresujące doświadczenie, które porównałabym do robienia zakupów z małymi dziećmi ;) 




Mountmellick wrócił już do swojego normalnego wyglądu, a dzianinowe ozdoby zostały wyprane, wysuszone i schowane na przyszłość. Kolejny rok "włóczkowego bombardowania" miasta zakończył się sukcesem: nic nie zostało zniszczone, niczego też nie skradziono. Akcja rozweselania innych zakończyła się sukcesem. Pozostał tylko mały żal, że to już koniec. To ten sam rodzaj smutku, kiedy rozbiera się choinkę i chowa wszystkie świąteczne dekoracje na strychu. 


To nie był konkurs piękności. Nikt tu nie pretendował do miana mistrzyni robótek na drutach, nikt nie ogłaszał samozwańczym liderem. To był tylko akt dobrej woli. Hołd złożony miastu i jego historii związanej z przemysłem włókienniczym. To był tylko sposób na dobrą zabawę i rozjaśnienie nawet najpochmurniejszego dnia. To był tylko prezent od ludzi z poczuciem humoru dla tych, którzy to poczucie mają i doceniają. A, wierzcie mi, tego nie brakuje autorkom tych robótek, bo one same twierdzą, że część z nich jest dobra w tym, co robi, a część nie. To im jednak nie przeszkadza w spieraniu tej inicjatywy. "Są armią uzbrojoną w kłębki włóczki. Złożoną z młodych i podstarzałych. A ponieważ łączy je miłość do kolorów i do swojego miasta, to udowadniają to uczucie przywlekając je w kolory tęczy". 


W świecie, w którym panuje krótkowzroczność, bo każdy dostrzega tylko czubek własnego nosa, w świecie, w którym każdy sobie rzepkę skrobie, inicjatywy takie jak ta są po prostu na wagę złota.  

Żegnam się z Wami hipisowskim peace and love. Wspierajmy, nie hejtujmy. 


Jedne z najładniejszych budynków w miasteczku:















Wool Ewe? ;)
Sporo ozdób umieszczono na szkolnym ogrodzeniu - wszystko po to, by umilić dzieciom, a zwłaszcza tym najmłodszym, powrót do szkoły.









niedziela, 15 września 2019

Mountmellick 2019



Wiele miesięcy upłynęło od mojej poprzedniej wizyty w Mountmellick, wiele się w tym czasie wydarzyło, ale postawa Połówka nie uległa żadnej zmianie. Za każdym razem, kiedy usiłowałam go przekonać, że potrzebuje kontaktu z prawdziwą sztuką, bo do tej pory obcował tylko z  tępą sztuką [mną] i sztuką mięsa na talerzu, ten z uporem maniaka powtarzał, że yarn bombing, który z takim zamiłowaniem praktykują panie z Mountmellick, jest badziewiarski i tandetny. Nie powstrzymało mnie to jednak przed tym, by go regularnie trollować, a pewnego dnia nawet doczekałam się zgody na to, byśmy tam razem pojechali.  

Mountmellick, małe miasteczko w hrabstwie Laois, leżące niecałe 100 km od Dublina i ponad godzinę drogi od niego, raczej nie można nazwać jednym z ładniejszych miast na wyspie. Niczym specjalnym się nie wyróżnia, co więcej - widać jak na dłoni, że miasteczko ma już dawno lata świetności za sobą. Sporo budynków jest starej daty, wiele odrapanych, zaniedbanych, część opuszczonych z oknami zabezpieczonymi dyktą przed wandalami. 


Po takim opisie można by pomyśleć, że Mountmellick skazany jest na zapomnienie i ignorancję turystów. Jednak oprócz tej brzydszej strony miasteczko ma przede wszystkim coś, z czego może być dumne - swoich mieszkańców. Ludzi kreatywnych, z głową pełną pomysłów i chętnych do pracy. Ludzi, którym się chce. A takich ludzi nie sposób nie doceniać. Bo narzekać jest łatwo, ale wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować zmienić swoją opłakaną sytuację - już gorzej. 


Wiem, że jest trochę racji w tym, co mówi Połówek, bo nie wszystkie prace, którymi udekorowane jest miasto, są na tym samym - wysokim - poziomie,  ale hej, czyż nie wmawiano nam zawsze, że liczą się dobre chęci i wysiłek? Te same dobre chęci wystarczyły, by umieścić miasto na turystycznej mapie Irlandii. Do tego pozornie nieciekawego miasteczka przyjeżdżają dzisiaj ciekawscy turyści. A robią to po to, by zobaczyć coroczne dekoracje, którymi w wakacyjnym okresie zdobi się miasto. 

Z tego, co mi wiadomo, wprowadzenie koloru i elementu zabawy do swojego życia jeszcze nikogo nie zabiło, zatem mogę powiedzieć tylko jedno - mnie mieszkańcy Mountmellick kupili. No i dodać, że fajnie by było, gdyby śladem tego miasteczka poszły inne w Irlandii. 

Liczba dekoracji okazała się całkiem pokaźna, wszystkich tutaj nie umieszczę, zatem najprawdopodobniej powstanie jeszcze jeden post w kolorach tęczy. Tymczasem zaś sami popatrzcie, jak prezentował się Mountmellick w wydaniu 2019.