środa, 15 lipca 2009

Donegal na plus, Donegal na minus

Do Donegalu jechaliśmy w wyraźniewytyczonym celu: zobaczyć jak najwięcej. Naszym marzeniem było objechanie całegohrabstwa, a zaznaczyć trzeba, że należy ono do czołówki tych największych.Mieliśmy na to niewiele czasu, jednak udało się. Wczesne rozpoczynanie dnia ipóźne jego kończenie sprawiło, że w ostatnim dniu naszego urlopu z ulgąmogliśmy powiedzieć sobie, iż objechaliśmy cały Donegal.


  


Na naszej drodze spotykaliśmy oczywiściemiejsca mniej lub bardziej urocze, widoki mniej lub bardziej zapierające dech wpiersiach. Były takie zakątki, z których nie mieliśmy ochoty odjechać, jak itakie, gdzie byliśmy zaledwie kilkanaście minut, bo uznaliśmy, iż dłuższeprzebywanie w nich jest stratą czasu.


  


Wielkim rozczarowaniem był dla mnie MalinHead, najbardziej wysunięty na północ punkt Irlandii. Nie mogę powiedzieć,czego dokładnie po nim oczekiwałam, ale na pewno nie tego, co tam zastałam. Nacyplu znajduje się zrujnowana latarnia sygnałowa, niedaleko biegnie ścieżkaprowadząca do Hell’s Hole i to wszystko… Widoki rozciągające się z tego punktusą mocno przeciętne i turyście, który zwiedził już spory kawałek Zielonej Wyspy,nie oferują nic nowego. Ot, pejzaż, jakich w Donegalu i całej Irlandii wiele.


  


W zeszłym roku miałam okazję stanąć nakrańcu Mizen Head, punkcie najbardziej wysuniętym na południowy-zachód Irlandiii muszę przyznać, że zakochałam się w tamtejszej scenerii. Malin Head wypadłblado w moich oczach. Po minucie stania na cyplu miałam dość powiewania nawietrze niczym bezwiedna chorągiewka i z ulgą schowałam się do ciepłego samochodu.


  


W życiu nie miałam do czynienia z TAKgwałtownym wiatrem, jak tamtego dnia na Malin Head. Obserwując innych turystówprzybywających na ten sławny cypel jedynie utwierdziłam się w przekonaniu, iżzrobił on na nich podobne wrażenie jak na mnie. Mizen Head jest piękny, stromyi majestatyczny. Malin Head jest zupełnie przeciętny. Dużo większe wrażeniewywarł na mnie chociażby Horn Head.


  


Kolejnym rozczarowaniem naszej wyprawy, chybanawet większym od tego wyżej wymienionego, był końcowy rezultat namiętnychposzukiwań dwóch grobowców megalitycznych, specjalnie dla których zahaczyliśmyo hrabstwo Tyrone. Po półtorej godzinie błądzenia i intensywnych poszukiwańtego, co miało być imponującymi i majestatycznymi megalitami, z pomocąlokalnego mieszkańca trafiliśmy do żałosnego stosu kamieni dumnie noszącychnazwę Ołtarza Druida i Jaskini Todda. Najwyraźniej w oczekiwaniu na nas zdążyłysię zawalić. Niestety.


  


Natomiast bardzo miłym zaskoczeniem okazałysię dla mnie klify Bunglass, bardziej znane jako Slieve League, drugie co dowielkości irlandzkie klify. W tym wypadku nie nastawiałam się na rewelację. Nielubię, wręcz nie znoszę Cliffs of Moher, bo to doskonały przykład na najbardziejskomercjalizowaną atrakcję Irlandii i nie oczekiwałam, iż Slieve League podbijąmoje serce. Tymczasem to, co zobaczyłam, sprawiło, że zakochałam się w nich odpierwszego wejrzenia. Są fantastyczne!


  


Trzy razy wyższe niż „Mohery”, są wedługmnie zdecydowanie bardziej urokliwe. W połączeniu z błękitną wodą stanowiąniesamowitą mozaikę barw. Prezentowały się cudownie, mimo iż nie widziałam ichzdecydowanie najładniejszego oblicza, które jest zasługą rozległych połacikwitnących wrzosowisk. Po rozkwitających wrzosach zostało już tylkowspomnienia, ale klify mimo to urzekają. Mogłabym tam spędzić cały dzień.Subtelny szum morza, nieziemskie widoki, ciepłe promyki słońca i przedewszystkim BRAK tłumów, które zawsze są na oklepanych  „Moherach”.


  


Miejsce zdecydowanie warte polecenia!

22 komentarze:

  1. Mnie przekonałaś już pierwszym postem o Donegalu. Cudnie, pięknie, zielono i nawet wicher, by mi nie przeszkodził (no chyba, że by mnie zwiał z cypelka, to rzeczywiście mogłaby być przeszkoda w podziwianiu). Widoki nieziemskie i jestem oczarowana ponownie. Głównie "Slieve League" *.* P.s. Dostałam potówkę. Dziękuję pięknie. Jest śliczna :) Chociaż Wasze zdjęcia były lepsze.P.S.2. Widzę, że dałaś kolejne eksperymenty foto Połówka. Czy to tym razem Twoje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Klify faktycznie robia wrazenie :)Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle jak opisujesz, to aż człowiek chce się tam znaleśc :)) I do tego piekne zdjecia. Pozdrowionka z dusznego Wrocławia

    OdpowiedzUsuń
  4. Aa tam. Ten post akurat mi się nie podoba - tak szczerze i samokrytycznie przyznaję :) Bywały lepsze. No ale coś trzeba było opublikować ;)Pozdrawiam ze słonecznej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lauro, na żywo są jeszcze ładniejsze. A najpiękniejsze są wtedy, kiedy kwitną wrzosy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że Ciebie przekonał już barman ;)Czekaj, czekaj... niech sobie zapiszę w notesie: "Verita mówi, że nawet wicher, by jej nie przeszkodził - 15/07/09". Ok, done :) Jeszcze nie wiesz, co to IRLANDZKI wiatr ;) Pogadamy, jak wrócisz z wakacji ;) Ps. Veritko, myślisz, że Połówek by mnie dopuścił do JEGO aparatu? ;) No, to już masz odpowiedź, kto zrobił te fotkę ;) Moje są krowy i owca ;) Hie, hie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rpbi wspaniałe wrażenie, jeśli rzeczywistość jest choć w połowie tak piękna jak twoje zdjęcia, to nic tylko brać się i jechać :). Pozdrawiam po krótkiej przerwie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kama, wsiorbało Cię na prawie trzy tygodnie i Ty to nazywasz krótką przerwą? ;) Widzę natomiast, że dzielnie nadrabiasz straty :) Dwa posty w tak krótkim czasie - nieźle ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak cudownie, ale tęsknię za takimi widokami..juz marzą mi sie nasze polskie góry..może we wrześniu :-)Buzka Taitko :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. renatad7@poczta.onet.pl16 lipca 2009 12:24

    pieknie w tej czesci Irlandii i tyle,coz wiecej dodac! byc moze w sierpniu odwiedze Dublin w koncu,jakies propozycje odnosnie zwiedzania poza miastem?tylko musi byc mozliwosc dotarcia autobusem!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu nie? Wakacje spędzasz nad morzem, więc dla równowagi wybierz się w góry po powrocie do domu ;) Ja tam tęsknię za Zakopanem, szczególnie jego zimową wersją. Brzmi nienormalnie, ale chciałabym znów powygłupiać się w zaspach, jak za starych dawnych czasów...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dublin jest brzydki, nie zwiedzaj go ;) Są dużo ciekawsze miejsca na Zielonej Wyspie. Nic Ci nie doradzę w przypadku Dublina, bo go nie lubię i bywam tam tylko w teatrach i na lotnisku. Czyli jak muszę. A co do pozostałych miejsc, to z chęcią Ci coś doradzę i szerzej opiszę wszystko, ale to już w mailu. Powiedz mi tylko, co chciałabyś zobaczyć.Ściskam cieplutko :) Ps. Aaaa, byłabym zapomniała. Spotkałam się dziś z Mary i nie omieszkałam wypytać ją o ten chrzest - powiedziała to samo, co ja Ci doradziłam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy Ty byś mogła wypożyczyć mi swojego Połówka na jakiś czas? Albo odciąć mu kawałek talentu? Kurczę, facet ma oko profesjonalisty. Robie takie zdjęcia, że możne je tylko dać do albumu o Irlandii albo jakiegoś przewodnika. Zapisz sobie, zapisz, dla potomności ;) Barmani chyba nie tylko wysłuchują ludzkich historii, ale czasem robią za chodzącą reklamę :)A owieczka cudna... tak melancholijnie zapatrzona w dal!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Veritko, mogę go wypożyczyć, czemu nie, ale nie chciałabym mu nic odcinać ;) Nie dość, że straciłby na wartości i funkcjonalności, to jeszcze musiałabym mu zmienić ksywkę na "Ćwiartek" ;)A owieczka urzekła mnie od pierwszego wejrzenia. Natrafiłam na nią pewnego wieczoru na Fanad Head i nie mogłam się oprzeć, by jej nie uwiecznić na fotce :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam sie z Tobą w 100%! Slieve League na tak, Mohery na nie! Donegal jest piękny, a te wrzosy musisz koniecznie zobaczyć. Juz niedlugo wrzesien! A moj Goodkind zostal w pracy ;( Nie bylam tam od dwoch miesiecy i nie usmiecha mi sie w tej chwili tak daleka wyprawa. Kiedys sie wybiore i zabiore, co moje, szczegolnie, ze szef bardzo zyczliwy i jestesmy caly czas w kntakcie. Teraz przeczytalam "Anioły i Demony" Browna. Zakonczenie mi sie nie podobalo. James Bond przy tym wymięka ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kuszą mnie te jesienne Slieve League, ale jak sobie pomyślę, że znów musiałabym się tłuc jakieś pięć godzin, żeby tam dotrzeć, to mi się zwyczajnie odechciewa ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Klify to rzeczywiście prześliczne miejsca. A kiedy kwitną wrzosy to muszą wyglądać bajecznie. Urokliwe to ostatnie zdjęcie Taitko. Dałabym mu tytuł "ZADUMA"Pozdrawiam ciepło i serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja rownież tam byłam z rodzinka to miejsce jest godne polecenia do zwiedzania a najwiekszym wrażeniem było to ze znajduje się tam dwa jeziorko wsród skał a tuz obok wielki ocean

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej Taita!Hehe, widzę że również porwał Cię Donegal. Niesamowite miejsce nieprawdaż? Ogólnie zdziwiło mnie, że daliście radę objechać hrabstwo w 1 dzień! Ja spędziłem praktycznie cały dzień w jednej części tego hrabstwa a i tak do zobaczenia było sporo. Chciałbym tam kiedyś wrócić ale tak na 3 dzionki, wtedy byłbym chyba spełniony. Co do klifów Slieve League - całkowicie się zgadzam, robią wrażenie i są o wiele bardziej urocze niż sławniejsze Mohery.pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam, witam i już spieszę, by wyprowadzić Cię z błędu :) Nie da rady objechać całego Donegalu w jeden dzień. To stanowczo za mało. My objechaliśmy całe hrabstwo [zwiedzając przy tym mnóstwo rzeczy] w trzy albo nawet cztery dni, nie pamiętam dokładnie. Chcielibyśmy jeszcze kiedyś tam wrócić - naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mieszkałem 4 lata w sąsiednim Sligo. Donegal jest rzeczywiście dzikie i urokliwe. Lubiłem pochodzić po klifach ale jeszcze bardziej podobał mi się ich typowe porty rybackie. Prezentowały oczywiście wysoki poziom jeśli chodzi o sprzęt ale nie były aż tak oblepione przez właścicieli prywatnych jachtów. Zawsze z sentymentem będę wspominał tamte miejsca a widziałem ich naprawdę sporo bo miałem taką pracę że zjeździłem Irlandię wzdłuż i wszech i to po kilka razy, praktycznie połowę tego czasu nocując w jakimś nowym miejscu, nowym B&B.

    OdpowiedzUsuń
  22. ja też zwiedziłam dużą czesc Irlandii, ale wycieczke na Donegalskie wybrzeze wspominam najmilej:) mimo, a może i poniekad dlatego że odbyła sie autobusem i głównie stopem:) trudno to w sumie nazwac autostopem gdy ludzie wrecz Cie namawiaja,żeby skorzystac z ich auta:) duzy plus:)

    OdpowiedzUsuń