wtorek, 4 sierpnia 2009

Po co komu hotele, czyli wizyta w irlandzkich B&B

Miłym zaskoczeniem w czasie naszego urlopu była dla nas nie tylko słoneczna pogoda, urzekające widoki, lecz także pensjonaty, w których mieliśmy przyjemność nocować. B&B, bo o nich dziś będzie mowa, to mój ulubiony rodzaj zakwaterowania w Irlandii.


Tak dla przypomnienia, B&B to skrót od „bed andbreakfast”, co w języku polskim oznacza „łóżko i śniadanie”. Nazwa odkrywa nam całą tajemnicę B&B: płacąc za nocleg, otrzymamy też śniadanie, które w zależności od upodobania turysty będzie albo śniadaniem irlandzkim albo kontynentalnym.


Śniadanie irlandzkie – zwane „full Irish breakfast” - to krótko mówiąc bomba kaloryczna. Dla zobrazowania jego zawartości niech posłuży następująca historia. Kiedyś, na samym początku naszego pobytu w Irlandii, udaliśmy się na naszą pierwszą wycieczkę połączoną z noclegiem. Rano siedzieliśmy sobie wygodnie rozpostarci w jadłodajni naszego B&B, kiedy zbliżyła się do nas kelnerka z zamiarem przyjęcia naszego zamówienia. Mając do wyboru zwykłe śniadanie i wyżej wspomniane „full Irish breakfast” w opcji „mill”, postanowiliśmy iść na całość. Wybraliśmy drugą opcję, nie do końca świadomi, co kryje się pod obiecująco zapowiadającą się nazwą „irlandzki młyn”.


Kiedy po kilkunastu minutach spostrzegłam tę samą kelnerkę obciążoną wielkimi talerzami z jeszcze większymi porcjami żarcia, w pierwszej chwili pomyślałam, że za nami siedzi jakieś monstrum gargantuiczne przymierzające się do pochłonięcia śniadania w ramach przystawki. Ukradkowe spojrzenia rzucane na bok nie doprowadziły jednak do zlokalizowania wspomnianego monstrum, ani też wygłodniałej ekipy Strongmenów. Wtedy dotarła do mnie prawda: smakowicie pachnące talerze zmierzają w naszym kierunku. A na nich: sadzone jajko, smażone kiełbaski wieprzowe w towarzystwie - również ociekających tłuszczem - kawałków bekonu, fasolka w sosie pomidorowym, black pudding [powiedzmy, że to taki zmniejszony odpowiednik naszej kaszanki], kawałki smażonego pomidora i przypieczone pieczarki. A do tego oczywiście do wyboru kawa/herbata, kilka tostów, masło, miniaturowe pojemniczki z dżemami, płatki kukurydziane i mleko. Powiem tyle: nie zdołaliśmy wcisnąć w siebie całej zawartości naszych talerzy. A po opróżnieniu ¾ ich zawartości mieliśmy z głowy obiad i kolację. Podejrzewam, że regiment przez tydzień głodujących Tatarów miałby problem z pochłonięciem zawartości naszych talerzy, a co dopiero my.


Turyści przybywający do Irlandii często żyją w przekonaniu, że tradycyjne „full Irish breakfast” jest tym, co tubylcy wrzucają codziennie rano do swojego żołądka. Ale to nie do końca prawda. Tak jak nieprawdą jest, że Irlandki są grube i brzydkie, a Irlandczycy jako nacja głupi, zacofani i leniwi.


Owszem, jakaś tam część mieszkańców Zielonej Wyspy ciągle aplikuje sobie zastrzyk energetyczny w postaci „full Irish breakfast”, ale mnóstwo osób poprzestaje na spożyciu bardziej zdrowej wersji śniadania. I tu nie sposób nie wspomnieć o owsiance, która codziennie rano gości na stołach moich irlandzkich znajomych. Część osób sięga także po tosty [najczęściej z dżemem], a część po ciemne pieczywo [np. chleb sodowy]. To właśnie te produkty zastąpiły w wielu domach tradycyjne irlandzkie śniadanie. Krótko mówiąc: tosty i porridge [owsianka] dla tubylców, a „full Irish breakfast” dla turystów;) 


Irlandzkie B&B oprócz kalorycznego śniadania oferują przede wszystkim domową i kameralną atmosferę i właśnie za to je uwielbiam. W moim odczuciu zdecydowanie wygrywają konkurencję, znacznie wyprzedzając dość kosztowne hotele. Są nie tylko znacznie tańsze [ceny z reguły wahają się od 20-45 euro od osoby], lecz przede wszystkim bardziej nastrojowe i klimatyczne.  Prowadzące je osoby są najczęściej bardzo gościnne, towarzyskie i sympatyczne. Chętnie wdają się w rozmowy z przybyszami z często odległych krajów, udzielają rad i wskazówek, a także polecają zabytki godne zwiedzenia znajdujące się w okolicy.


Przebywając w tego typu pensjonatach mamy okazję stanąć oko w oko z prawdziwą irlandzką gościnnością i przede wszystkim poczuć się jak we własnym domu, bo niejednokrotnie właściciele zrobią wszystko, by ich dom był także naszym, chociaż na tę jedną noc.


Co więcej, B&B to… wylęgarnia przeróżnych ciekawych znajomości. Gospodarze często mają do wynajęcia klika pokoi, a co za tym idzie, w domu przebywają także inni turyści. Często z różnych zakątków Europy. Domowe zacisze, atmosfera gościnności i relaksu - to wszystko sprzyja nowym znajomościom. Ale o tym w następnym poście.

69 komentarzy:

  1. Nigdy nie nocowałam w B&B w Irlandii... Za to nocowaliśmy w hoteliku w Londynie i tam dostaliśmy English Breakfast :) jak sama wiesz, podobne do Irish Breakfast. Jest co zjeść :)A tak by the way - chleb tostowy też jest bardzo tuczący. Szczególnie z masłem i słodkim dżemem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takim śniadaniu nie miałabym chyba jak się ruszyć, że o popękanych szwach w spodniach nie wspomnę. Nic dziwnego, że full Irish breakfast zastąpiła owsianka i tosty, hihihi. Swoją drogą, te powszechnie krążące opinie o różnych nacjach są strasznie krzywdzące. Nie spotkałam się jeszcze z takim przypadkiem, by o którymś narodzie mówiono w samych superlatywach, przeciwnie, każdy każdemu coś fałszywego zarzuca... szkoda słów. Tak jak nie ma samych Polaków-cwaniaków-złodziei, tak też nie ma samych Irlandczyków-leni-grubasów czy też samych solidnych Niemców. Każdy lubi i poleniuchować i popracować i pobawić się - wszystko jest dla ludzi, a łatki dolepiają nam ci, którzy albo nam czegoś zazdroszczą, albo leczą swoje kompleksy. Wracając jeszcze do hoteli i noclegowni - to cieszy mnie, że tak miło wyrażasz się o B&B, o ich atmosferze itp. Ja mam jakąś przedziwną fobię i za nic na świecie nie zdobędę się na spanie w hotelu. Nie umiem i już. To graniczy u mnie z obrzydzeniem i nie jestem w stanie się tego pozbyć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do B&B trzeba mieć oko, a widzę, że je masz. Zdarzało mi się jednak korzystać z takich pensjonatów, które wyglądały jak ostatni przyczółek uciekającej biedy, ale nie było wyboru, bo północ za pasem ;) Stare domy, stare łóżka i stare wszystko, całe szczęście że najczęściej byłem sam więc szybki prysznic i szybki odwrót. Nie musiałem się nikomu tłumaczyć z tego, że takie słabe warunki znalazłem. Fakt, uprzejmi zawsze gospodarze i zawsze otworzą drzwi wędrowcowi a potem dadzą śniadanie, taka ich praca, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę Taito, że większość turystów wybiera teraz te lekkie śniadanie z płatkami owsianymi, bo świadomość w ludziach rośnie i zrozumieli, że nadmierne objadanie się szkodzi zdrowiu. Sama się dziwię, że kiedyś mogłam jeść rano tłustą jajecznicę i do tego chleb grubo posmarowany masłem. Ile tam było cholesterolu ... brrrPozdrawiam. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze biorę full irish, bo jak chce się zwiedzać, to nie trzeba się martwić o następny posiłek gdzieś tak do 16 :)) Mama jak pierwszy raz dostała takie śniadane, to zawodziła 'i kto to zje', po czym sama wszystko sprzątnęła... Co do B&B - zawsze jak jeżdżę po Irlandii z nich korzystam, ale cenowo ngdy nie znalazłam nic poniżej 30 E od osoby, a bukuję przez Guliwera; gdzie są takie po 20?? Czasem żałuję, że B&B to pomysł raczej czysto wyspiarski, bo w Europie w hostelach czy guesthousach śniadań nie dają lub dają jakieś marne tościki, i trzeba kupować coś na mieście... Pzdr :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hie, hie: "I kto to zje?" :) My też zawsze bierzemy full wypas ;) W końcu raz na jakiś czas można sobie pozwolić - nie jemy takiego śniadania codziennie.A co do B&B to 20 euro zapłaciliśmy tylko raz w moim kochanym Bantry w Co. Cork w "Harbour View" :) To było w czerwcu 2008 roku. Inna sprawa, że warunki w tym B&B były bardziej niż skromne. Mikroskopijna łazienka i mały pokoik. I widok na zatokę, a raczej jej mało interesujące dno ;) Mimo to wyjątkowo wspominam tamten pobyt - m.in za sprawą nastrojowej ulicznej muzyki, która wdzierała się przez nasze uchylone okno i kołysała do snu... :))Niedaleko "Harbour View" jest "Kilmore House", a tam nocleg kosztował 30 euro - warunki nieco lepsze :) No i sympatyczna właścicielka :)A B&B to naprawdę fajna sprawa. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pracowalam w B&B i mialam tez przyjemnosc przyrzadzac i wydawac full brekkie :) Wbrew powszechnej opinii, nie jest ani tak kaloryczne, ani tak niezdrowe, wezmy duzy kubek frappucino czy jak je zwa, z bita smietana - wartosc kaloryczna ta sama, odzywcza - zerowa. Obecnie czesto grilluje sie, a nie smazy, bekon i kielbaski, jajko mozna zamowic w koszulce (poached). Osobiscie nie znosze smazonego chleba (fried bread). Ogolem, jesli skladniki sa swieze i lokalne, to warto zjesc takie sniadanko, bo trzyma do 4 - 5 po poludniu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zaś z rocznego pobytu w Irlandii pamiętam, że większość Irlandek faktycznie jest brzydka, inteligencją naród nie grzeszy, zaś ich nawyki żywieniowe wołają o pomstę do nieba. Nie zapomnę nigdy kanapek, które koleżanka Irlandka przygotowywała sobie na lunch - chleb tostowy posmarowany margaryną i przełożony chipsami z torebki o smaku soli i octu. Palce lizać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. renatad7@poczta.onet.pl6 sierpnia 2009 12:41

    no wiesz, kiedy Brytyjczykowi zaserwujesz flaki, rzygaja dalej niz widza. nieduzo z tej Irlandii wyniosles. przystojny pewnie jestes, zazdroszcze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ja wiem? Jedna kromka krzywdy nikomu nie wyrządzi ;) A tuczące może być prawie wszystko - jeśli się tego zdecydowanie za dużo zjada ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To chyba kwestia szczęścia. Z blisko dziesięciu pensjonatów, w których spaliśmy w Irlandii, tylko jeden był z polecenia przewodnika [swoją drogą, świetny], chyba dwa z polecenia właścicieli B&B, w których nie było już wolnych pokoi, a reszta to czysty przypadek.. Wiadomo, raz się trafi lepiej, raz gorzej, ale i tak nie narzekam. Dla mnie ważne są nie tyle warunki, co po prostu gościnność gospodarzy i ich podejście do turysty.

    OdpowiedzUsuń
  12. No co Ty? Poważnie? Dziwna fobia ;) Ja tam nie mam oporów przed noclegiem w hotelach, choć wolę B&B :) Można tam niekiedy natrafić na fantastycznych ludzi. W hotelach z reguły panuje bardziej anonimowa atmosfera. A co do stereotypów, to chyba każdy naród ma jakąś negatywną łatkę. No i oczywiście nie ma idealnych nacji. W każdym kraju są dobrzy i ci, których lepiej unikać ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Długo trzyma, to fakt, ale coś mi się wydaje, że jedząc je codziennie, długo się nie pociągnie ;) Ten, kto je wymyślił, miał pewnie na uwadze kontrolę liczby ludności ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świadomość świadomością, jednak dużo przyjezdnych decyduje się na taką wersję śniadania chociażby po to, by zjeść coś nowego, coś lokalnego i tradycyjnego. Pozdrawiam ze słonecznej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Renatko, nie trzeba być Brytyjczykiem ;) Bo ja jak widzę i czuję to "przepyszne" danie subtelnie nazwane "flakami" to... ahem, ahem, bez komentarza ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. AA, ja z mojego ponad trzyletniego pobytu tutaj mam nieco inne odczucia. Irlandki są różne, tak jak różne są Polki: nie każda jest pięknością. Naród w moim odczuciu jest generalnie sympatyczny i otwarty na przyjezdnych i emigrantów. Młodzi ludzie w dużej mierze są strasznie rozwydrzeni, ale za to starsze pokolenie jest z reguły bardzo przyjazne i miłe.Co do jedzenia, to każdy je, to co lubi. Jeśli taka kanapka jej odpowiadała, to chyba pozostaje jej życzyć smacznego. Inna sprawa, że nie każdy Irlandczyk wziąłby do ust, to co my jemy, np. kiszone ogórki i kapustę. Zdarza mi się poczęstować znajomych Irlandczyków polskimi ciastami i potrawami i ich reakcje są naprawdę różne.

    OdpowiedzUsuń
  17. hm...nie wiem czy może być coś gorszego niż tzw. "full irish breakfast".. ten ociekający tłuszczem bekon, takie same kiełbaski które oprócz wyglądu w niczym nie przypominają kiełbasek, przerośnięte pieczarki, grillowane pomidory (pozbawione witamin), ciężkostrawna fasolka.. nic dodać nic ująć... nie wiem jak głodna musiałabym być żeby to zjeść... bleee...

    OdpowiedzUsuń
  18. No cóż, trzeba przyznać, że "full Irish breakfast" nie jest ani dietetyczne ani zdrowe. Dlatego lepiej nie jeść go codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej!Powitac! Mieszkam w USA i jak pewnie sie orientujecie jada sie tu dwa albo trzy razy wiecej niz w Europie takze te Wasze Irish Breakfast moglbym jesc co drugi dzien. Mmm pyszota, palce lizac.Moglbym poleciec tam chocby na samo sniadanie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. mmmmm, takie sniadanko naprawde trzyma przez pol dnia,full irish jest bardzo dobre jak idzie sie np w gory albo na jakas dluzsza wycieczke, szczerze mowiac to w 2 dzien pobytu w irlandii tez mnie takie sniadanko zaskoczylo, ale po paru latach da sie przyzwyczaic :)

    OdpowiedzUsuń
  21. super artykuł, ciekawy i jaki zyciowytez sama cos wiem o "full English breakfast" ktore idealnie przypomina to z Irlandii :)moj chłopak jest anglikiem i tez nie omieszka zamówić sobie "Olympic breakfast" za kazdym razem gdy jestesmy w Little Chef - bekon, grube smazone fryty, fasolka, smażone jajo, tosty, maslo, kielbaski, pieczarki, jednym słowem (jak sam żartuje) serce samo staje na widok tej bomby kaloryczno-cholesterolowej, a my nazywamy je żartobliwie "heart attack breakfast"podczas gdy ja usiluje znaleźc cos zdrowego (i bez-frytkowego) o na karcie dań, on z lekkim sercem zamawia sobie dodatkowy tost, a jajo ma byc "flipped over"ręce, nogi i majtki opadaja...sniadanie byc moze i olimpijskie ale nie dla sportowca...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Typical Irish breakfast= 2 eggs, 2 rachers,2 sausages, beans, whit+black pudding bomba kaloryczna nnie bez powodu drogi panie redaktorze- nic nie stawia na nogi lepiej jak sie ma kaca. to danie jest typowe drogi redaktorze i calkiem powszechne, gdyz kac po guinessie i ciderkach jest niemilosierny :D

    OdpowiedzUsuń
  23. A mnie sie wydaje, że full Irish podobnie jak full English jest w sam raz. Szczegolnie dla turystow, ktorym do popoludnia po takim sniadaniu kiszki marsza nie graja podczas zwiedzania, wycieczek. W hotelach możesz sobie sam nałożyć zgodnie z chęcią ile i co. Black pudding jest ok, ale white pudding na śniadanie (jadłem tylko w Irlandii, w UK sie nie spotkałem na śniadanie) jest pycha. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  24. ojejku straszne ,straszne, B&B sribidibifakidipibi ,ale z was czopy

    OdpowiedzUsuń
  25. ~Ajrisz po matce8 sierpnia 2009 16:17

    Mlyn to masz w glowie ze spellingowaniem i nazewnictwem! meal a nie mill!Full irish breakfast (meal )Irlandczycy jedza tluste zarcie - irish brekkie minimum raz w tygodniu ...dlatego tak czesto uzywaja w swych potrawach sody i octu (soda w chlebie i ocet na frytkach) zeby ulatwic trawienie!Do tego jest tez wersja mini tego sniadania jak breakast roll- to co zwykle na talerzu jest serwowane w bulce paryskiej...Niektorzy irole jedza b/r kilka razy w tygodniu bo jest duzo tansza niz FIB a zapycha na caly dzien!

    OdpowiedzUsuń
  26. Buahaha! Znalazł się ekspert od siedmiu boleści! Jak to jest, że zawsze znajdzie się jakiś "znafca", który będzie poprawiał autora, nie znając w ogóle sytuacji? Tak się składa, że to śniadanie naprawdę nazywało się Irish Breakfast Mill i nie wmówisz mi, że było inaczej, bo osobiście składałem zamówienie, wybierając to danie z menu. I tak oto się okazało, kto ma w głowie nie młyn, lecz trociny...

    OdpowiedzUsuń
  27. Srajta tajta... I już wszystko jasne :D

    OdpowiedzUsuń
  28. No własnie, te nasze polskie potrawywiekszosc polakow przechwala sie jakie to nasze polskie jedzenie jest smaczne ale cudzoziemcom wcale nie wszystko co polskie musi smakowac. sama mialam okazje przekonac sie o tym gdy w pracy (w szkole) organizowalismy dzien kultur dla dzieci no i klasa w ktorej pracuję "robiła" Polske :) w 100% zaangazowałam sie w organizacje tego dnia i zakupilam w lokalnym polskim sklepie typowe tradycyjne polskie produkty- kiełbasy, szynkę, kapuste kiszona, ser bialy i polskie slodycze i tak jak przewidywałam, najmniejsze wziecie mialy produkty kiszone oraz ser bialy - cos co ja osobiscie uwielbiam :) i co uwielbiam cala Polskaja uwielbiam babciowe flaczki a moj facet ich nie tknie, podobnie jak kaszanke, salceson, ogorek kiszony, pierogi i śledzia. za to bigos i ryba po grecku oraz polskie wedliny i chleb jak najbardziej.tak wiec czesto jest to kwestia gustu, smaku i wychowania (np ja osobiscie nie bardzo lubie tych brytyjskich octowych pickli w tym dziwnym brązowym kolorze)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak sie takie sniadanko zje raz czy dwa razy to sie nic jeszcze nie stanie ale na dluzsza mete nie polecalabym takich proteinowo-weglowodanowo-tluszczowych kombinacji nawet facetom pracujacym fizyczniespozywanie takich kombinacji nie moze byc dobre dla zdrowia a zwlaszcza dla sercazauwazmy, ze oprocz kalorycznych skladnikow, jest tez ono obfite pod wzgledem ilosci.mysle, ze Brytole poprostu lubia jesc tlusto a wiadomo tez, ze tluszcze podnosi wartosc smakowa potrawy (porownajcie sobie smak sera białego pełnotłustego z białym serem odtłuszczonym, ale ziemniak gotowany na wodzie vs ziemniak smazony (np frytka))

    OdpowiedzUsuń
  30. 6 lat w Irlandii ;)1. 90 % Irlandek jest brzydkich, tlustych (monstrualnie) i chamskich.2. Irlandczycy to generalnie prostaki i prymitywy.3. Full Irish Breakfast nadaje sie do jedzenia tylko kiedy jestes na ciezkim kacu.4. Jasne, ze wlasciciele B&B sa uprzejmi i goscinni - to oczywiste - zostawiamy u nich forse, nie beda pilowac galezi na ktorej sami siedza.Zaraz ktos zapyta : Czemu tam jestes skoro jest tak kiepsko ? Odpowiadam : Otoz tylko i wylacznie dla kasy. Gdyby nie szmal dawno by mnie tutaj nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
  31. Słuchaj, mądralo. Opcja "mill" tym różni się od standardowego "full Irish breakfast", że jest większa, a na talerzu ma się swoisty młyn: jest dużo więcej składników, dwa rodzaje puddingu, a do tego małe pieczone kawałki ziemniaków zwane "potato wedges". A oprócz tego oczywiście: fasolka, pieczarki, pomidory, jajo i kiełbaski.

    OdpowiedzUsuń
  32. renatad7@poczta.onet.pl8 sierpnia 2009 18:47

    bosz, nie pisz bredni, ze cala Polska uwielbia cos tam, np. bialy ser. bo ja znam czesc Polski, ktora tego do ust nie wezmie. kiedy mieszkalam w Pl do ust kaszanki nie bralam. na jakiej zasadzie piszesz"cala Polska"?

    OdpowiedzUsuń
  33. Ile ludzi, tyle przeróżnych doświadczeń i opinii. 1. Uroda to rzecz gustu. 2. Ja miałam to szczęście, że 95% Irlandczyków, których poznałam to ludzie kulturalni, "na stanowisku", bardzo ciepli i przyjacielscy. Wiele im zawdzięczam. Czasem nie proszę ich o pomoc, a mimo to koniecznie chcą mi jej udzielić. Typy z marginesu społecznego są wszędzie - wystarczy zerknąć na niektórych Polaków w Irlandii. 3. Nie tylko.4. Nie wszyscy są super przyjacielscy. Poznałam takich, którzy podchodzili do swojej pracy bez większego entuzjazmu: udzieli zakwaterowania, podali śniadanie, wymienili formułki grzecznościowe i tyle. Byli też tacy, którzy chętnie wdawali się w długie rozmowy, byli niezwykle gościnni, serdeczni i pomocni. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Invitado, wyluzuj troszkę i nie czepiaj się jej, proszę, bo Titania nie jest żadnym trollem no i ma rację. A to, że uogólniła, to naprawdę nie ma aż takiego znaczenia. Przecież doskonale wiemy o co chodzi.Sama mam bardzo podobne doświadczenia: kilkukrotnie częstowałam znajomych Irlandczyków tradycyjnymi polskimi potrawami i byłam nieco zdziwiona ich reakcjami. Bigos polubiła zaledwie jedna osoba. Ha, co mnie osobiście bardzo rozśmiesza to to, że nawet irlandzkie dzieci nie przepadają za polskimi słodyczami. Poczęstowałam tutejsze szkraby krówkami i polskimi batonikami, a one z niesmakiem skomentowały je "I don't like it". Inny kraj, inna kuchnia i inne przysmaki :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mowilem ci irlandko od siedmiu bolesci ze Mill to meal! Znasz troche irlandzkiego angielskiego? To wersja dosc specyficzna i sie rozni od tego z mainland.Mill jako Mlyn nie ma takiego znaczenia jak w jezyku polskim czyli np. jak "robic mlyn" w tym przypadku na talerzu czy w rugby ! nie tlumacz bezposrednio polskiego na angielski i odwrotnie !To twoje surowe tlumaczenie ( a przydalaby sie interpretacja) bo mill w irlandzkim angielskim to meal .I mozesz miec FIB meal (wersja pelna) , FIB - wersja uproszczona i BRoll -najprostszaI nie usuwaj komentarzy .Czasy cenzury mienely . jak jestes taka dobra w angielskim i obyta z irlandzka kultura to dyskutuj!ja nikogo nie obrazilem w poprzednim poscie a podalem przyklad irlandzkiego angielskiego wiec nie badz tchorzliwa!Walnelas sie i tyle! Mill =MEAL :P

    OdpowiedzUsuń
  36. A gadaj sobie co chcesz. Nie chce mi się z Tobą dyskutować. A wulgaryzmy ZAWSZE będę usuwać. Chcesz dyskutować, wypowiadać się na tym blogu? To rób to kulturalnie. To tyle ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  37. całkowicie sie z Tobą zgadzam,i w życiu nie widziałam tak tępegoi brudnego narodu.Moge o tym pisać gdyż pracuję jako służba zdrowia,ostatnio omal sienie przewróciłam gdyż menadżer zabronił używania masek na twarz w przypadku chorego na wirusowe zapalenie watroby,ma on równiez taka przypadlosc bardzo tutaj popularna jak gronkowiec zlocisty ,mozna sie zarazic droga oddechowa,ma rowniez aids i doznalam szoku gdy zobaczylam irlandzkie ''pielegniarki' wchodzace do pokoju goscia,ktory krwawi bez rekawiczekmw zasadzie nie posiadaly nic co mogloby je ochronic,do domu wracaja w tych samych ubraniach w ktorych pracuja a jedynym srodkiem dezynfekcyjnym jest ;detol;ktorego uzywaja czasem do przemywania ran krwawiacych,środek silnie żracy a potem na te rany ,sama widziałam połozono chusteczki higieniczne ,i to caly opatrunek.Pralnia to zwykle pralki w ktorym upieraja wszystkie ubrania w temperaturze 30 lub 40 stopni,razem z ociekajacymi krwia ubraniami krwawiacego goscia z aids.W życiu mnie tak nic nie zszokowało.Wiem co pisze bo widze to na codzien,sa leniwi a na dodatek wszystkiego wiekszosc z nich nie ma pojecia o ogolnej higienie,nie mowiac o wiedzy z jakielkolwiek dziedziny.

    OdpowiedzUsuń
  38. I po co zaraz te nerwy? I tak Cie lubie :)A fecking to nie wulgaryzm! Ejit tez nie !To znacznie lzejsze i szeroko zaakceptowane upikantnienia rozmow czy podkreslenia emocji.A i nie adresowalem tego do nikogo ale uzylem jako przyklad !

    OdpowiedzUsuń
  39. zapomniałam dodać że słynny ;;detol;to środek do dezynfekcji powierzchni takich jak ;podloga np.A co do śniadania to sie nie dziwię gdyż większość pensjonariuszy tegoż domu starców w którym pracuję o godzinie 21 czasu rlandzkiego jest zalana w ;trupa; w takim też stanie przyjmują lekarstwa,więc rano mają ochote na zjedzenie czegoś potężnego.

    OdpowiedzUsuń
  40. ~xplicit xpert8 sierpnia 2009 19:51

    6 lat w Eire nie uprawnia Cie do obrazania tego wspanialego Narodu!1. Moze nie sa generalnie urodziwe ale jak juz sie znajdzie ta ladna to jest najsliczniejsza niz wszystkie dziewczyny swiata razem wziete.Maja fanatstyczne personality i kochaja zycie! Wole to nad urode!2. Praujesz na budowie to masz takie doswiadczenie . jakbys sie obracal w towarzystwie na poziomie to bys docenil ich inteligencje , znajomosc historii etc...Wyobraz sobie ze spotkalem irlandczykow i wszyscy slyszeli o Katyniu i ilu oficerow zostalo wymordowanych nie mowiac o dosc doglebnnym sledzeniu terazniejszej sytuacji na swiecie.Czy ty wiesz cos o zamordowaniu Michaela Collinsa ?3. Full Irish Breakfast - to nalecialosc jak wiekszosc posilkow z okupacji brytyjskiej. To jest angielskie sniadanie zaadoptoane przez irlandczykow tak samo jak F&Ch , Shepperds Pie , S&K Pie ...podobnie jak jezyk...700 lat okupacji zrobilo swoje ze praktycznie oprocz Irish Stew i Dublin Coodle nie ma irlandzkiego cuisine!4. A co maja byc prostaccy i niewychowani jak ci w Polsce czy jak Ty - dostajesz prace i socjal i jeszcze na nich plujesz!Przynajmiej za pieniadze dostaje usmiech i troche lokalnej madrosci i wiedzy, opowiadania historii z czego Irlandczycy sa znani!A w Polsce niedosc ze place to jeszcze to wilcze spojrzenie!"Zaraz ktos zapyta : Czemu tam jestes skoro jest tak kiepsko ? Odpowiadam : Otoz tylko i wylacznie dla kasy. Gdyby nie szmal dawno by mnie tutaj nie bylo"jestes zwyklym materialista ktory nie warty jest zeby na niego splunac!Ludzie jak ty istnieja tylko dlatego bo zabicie ich byloby przestepstwem!W irlandii od 15 lat

    OdpowiedzUsuń
  41. nie wiem czy jest co opisywacw kazdym pubie w kazdym miejscu UK czy w Irlandii jest takie sniadanie serwowanetez mi nowosc

    OdpowiedzUsuń
  42. dla mnie to ty obrazasz narod Polski i nie wiem doprawdy gdzie ty sie nasluchalas tej historii i gdzie spotkalas ludzi ktorzy wiedza cokolwiek o Katyniu ,kiedy nawet nie znaja tego slowa.opisujesz ze osoba ktora podzielila sie swoimi odczuciami,a ma do tego prawo,pobiera socjale ,a tego nie wiesz,czyzbys sama lub sam z tego od 15 lat korzystalI nie wiele sie roznisz od ;goscia powyzej ;on tu jest poniewaz tak jak wielu sytuacja polityczna i ekonomiczna zmusila do tego,co trzeci Polak przebywajacy na terenie Irlandii ukonczyl studia,a s ty wspominasz ze placisz i otrzymujesz usmiech itp,doprawdy az musisz plcic za takie cos.Podejrzewam ze jezeli przebywasz rzeczywiscie tutaj 15 lat ,to jestes tak jak typowy irlandczyk malo tego obrazasz moja Ojczyne Polske a jako Polak nie masz do tego prawa.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja pierdziu, ludzie, czytajcie ze zrozumieniem. Nie jestem żadnym redaktorem, ani tym bardziej facetem. A ilość poszczególnych składników w tym śniadaniu jest naprawdę bardzo zmienna...

    OdpowiedzUsuń
  44. ~xplicit xpert8 sierpnia 2009 21:18

    Wszyscy - naprawde WSZYSCY irlandczycy ktorych znam znaja historie Katynia i to bynajmniej nie ode mnie!Jak leci- od lokalnego GP , dentysty po znajomych po przyjaciol!Katyn znaja wszyscy! tylko z Irlandczykami trzeba rozmawiac a nie uciekac jak od tredowatychRTE nie tak dawno miala program o PW44 , katyniu czy jalcie.Irlandczycy to swiatly narod -uczulony na krzywde drugiego czlowieka.Zobacz ostatni koncert u2 i kampanie popierajaca zielona rewolucje w iranie czy na rzecz pani polityk z Birmy( nie jestem w stanie napisac jest imienia z pamieci)Polacy nie doceniaja goscinnosci Irlandii ale sa banda pretensjonalnych balwanow ktorzy narzekaja na wszystko od pogody po przez ze Guinness jest za gorzki i wreszcie ze irlandki sa brzydkie i grube.Glownym 'prawem' Irlandii jest ' The Right to leave' if u do not like it , then leave! This is our country , our land and our lifestyle and we will allow you every opportunity to enjoy all this , but once you are done complaining , whining and griping about everything that is Irish...So if you aren't happy here then leave!We did not force you to come here. You asked to be here. So accept the country that accepted you once and forever and appreciate the Irish way of life!Enjoy being Irish!

    OdpowiedzUsuń
  45. Sprostowanie - to śniadanie wcale nie jest kaloryczne - okolo 400 kalori bez tostów - tez byłam zdziwiona

    OdpowiedzUsuń
  46. renatad7@poczta.onet.pl8 sierpnia 2009 22:27

    ja nie chcialam nikogo urazic i nie traktowalam tej osoby jako trola, bo nie znam jej. ja wcale nie uwazam,ze wszyscy w Pl lubia biale sery, bigosy i flaki. i nie mowie tego na swoim przykladzie, mimo ze bialego sera wprost nie znosze. tylko na licznych przykladach mojej rodziny i znajomych. te potrawy uwaza sie i owszem, za charakterystyczne dla Pl, ale nie wszyscy je lubia. jesli urazilam, przepraszam.to samo jest z ptasim mleczkiem, towar exportowy, natomiast moi znajomi tutaj tego nie znosza i nie rozumieja w czym zachwyt. tyle ze to nie Polacy.chyba lepiej czytac, a nie komentowac;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Wreszcie zacząłeś gadać do rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. To fakt, angielska wersja śniadania jest niemalże identyczna. To samo w przypadku Ulster Fry. Titaniu, jeszcze raz dzięki za wszystko! :)

    OdpowiedzUsuń
  49. jestem kenerka w sporej restauracji i irlandczycy owszem jedza te wielkie sniadania, wielu codziennie, czesto jeszcze z frytkami i deserem. tak sa przyzwyczajeni. i kuniec

    OdpowiedzUsuń
  50. Zgadza sie, podobnie jest z sola, ktora zdaje sie wzmacniac smak potrawy. Chcialam tylko troszke ugryzc ten stereotyp, ze to cale sniadanie jest takie strasznie niezdrowe, a juz np. jogurt z platkami jest zdrowy, podczas gdy w jogurcie mozemy spotkac odpowiednik 10 lyzeczek cukru, w platkach podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Taita, jak smakuje chleb sodowy, bo mam ochote sprobowac ?

    OdpowiedzUsuń
  52. Hmm, ciężko opisać smak - nie jestem w tym dobra. To trzeba spróbować. Nam smakował :) Świeży chleb, najlepiej domowej roboty [ja czasem dostaję go od znajomych Irlandczyków] - palce lizać. Lecę, bo czeka mnie wyjazd ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. generalizuję, bo wiekszosc z nas takie jedzenie lubi, a oczywiscie zawsze znajdzie sie ktos kto bedzie twierdzic na odwrot.skoro takie produkty sa szeroko rozpowszechnione w polsce i obecne w kazdym sklepie to chyba znaczy ze polacy je lubia, nie?a to ze akurat ty sera nie lubisz nie nie oznacza, ze "cała polska" go nie lubi.tak czy inaczej mnie chodzilo o to, ze brytole nie konieczne lubia wszystkie nasze produkty, ktore my tak zachwalamy.

    OdpowiedzUsuń
  54. no prosze, irlandzkie dzieciaki nie polubiły krówek, a co z brytyjskimi "fudge"? toz to prawie jak krówki :)ja swoim w szkole dałam do sprobowania polskie wafle i ciastka z cukrem i tak naprawde to te slodycze poszły szybciej niz wedlina :) nawet nauczycielki nie omieszkały poczestowac sie kilka razy :)polskie słone paluszki tez mialy wziecie :)

    OdpowiedzUsuń
  55. renatad7@poczta.onet.pl10 sierpnia 2009 13:47

    a jakze, napisalam ze cala Polska sera nie lubi. zejdz ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  56. ~dr nauk medycznych10 sierpnia 2009 23:18

    glownym praqwem irlandii jest pij .zyj,badz tepy i badz brudny,Gdzies ty sie tego naogladala.a teraz ku twemu malemu mozgowi,wiekszosc wyksztalconych Polakow przebywa tutaj,i sa inteligentni a nie takie osly jak ty,o katyniu moze gadalas pasac z nimi owce,jak ty mnie wkurzasz,mam tytul doktora i za glowe sie lapie,co tu sie dzieje.jak polak oze upasc ,nie bede z toba nawet gadac,tylko wiedz ze wiekszosc z polakow nie chce byc tutaj,to system i prawo i ekonomia,pytanko zaliczylas podstawowke,az boje sie pytac,zawiesilas si ena histori katynia jak na jednym obrazie,strugasz wszechwiedzaca,ratuj mnie Panie od takich rodakow i wiesz co jak juz 15 lat tu jestes to prosze zostan na zawsze dla dobra mej ojczyzny

    OdpowiedzUsuń
  57. Po co zaraz ta cała kłotnia?A ty expercie masz potwierdzenie na to, że "meal" to "mill"? Zainteresowała mnie ta wasza dyskusja na ten temat i przekopałam troche internetu i słownikow zeby to potwierdzic, ale NIGDZIE NIE BYLO TAKIEGO STWIERDZENIA wiec daj sobie spokoj z tym wymądrzaniem sie. Jesli na karcie było napisane Mill Breakfast to pewnie własnie mieli to na myśli bo inaczej tłumaczenie byłoby nonsensowne: Meal Breakfast???, a przeciez breakfast to własnie meal wiec po co powtarzać to samo.wg mnie i mojego faceta (anglika) Mill Breakfast działa znaczeniowo na podobnej zasadzie jak Ploughman Sandwich, oznacza jakiś typ, "brand" i jest nazwa opisowąprawdopodobnie ci co tak nazwali ten posiłek chcieli byc opisowi /obrazowi a przeciez mill / młyn ma silne powiazanie z kultura i krajobrazem irlandzkim (sa nawet przysłowia gaelickie z młynem w temacie) wiec mill to młyn, a nie meal. a co do bloga Taity, to ze nie ma dzis cenzury nie znaczy, ze dziewczyna chce miec takie nieuprzejme posty na swoim blogu. wolnoc tomku w swoim domku :P

    OdpowiedzUsuń
  58. W życiu w Irlandii nie byłam (ubolewam) wiec na temat ogromniastych śniadań się nie wypowiem... Zresztą po B&B też się nie pałętam, więc również i w tym tkwi moja ignorancja...Poczytałam sobie zatem komentarze różnych ludzi... I widzę, ze w pewnym momencie nawet Połówek nie wytrzymał..Jak ja to lubię... koloryt lokalny i sami irlandzcy eksperci...

    OdpowiedzUsuń
  59. Aaaa zapomniałam dodać, ze "mill" może nawiazywać do róznorodnosci składników na talerzu :P wiec myśle ze Taita ma racje w swojej interpretacji :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Uroki polecenia, Veritko :) Sama miałaś okazję przekonać się, co to znaczy. Uff, a my przed chwilą wróciliśmy z kolejnej naszej wyprawy. Koniecznie potrzebuję kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  61. A ty jesteś jednym z tych inteligentnych i wykształconych Polaków? Doktorem nauk medycznych? Phi. Ogarnij się człowieku. A tak na marginesie, to pewnie nie uwierzysz, ale wśród moich znajomych Irlandczyków też SĄ tacy, którzy znają historię Polski. Czyli nie są tak głupi na jakich ich kreujesz. I jeszcze jedno. Jak chcesz się wypowiadać na tym blogu, to rób to kulturalnie. Żegnam.

    OdpowiedzUsuń
  62. O to właśnie chodzi, Titanio. Też szukałam w Internecie i NIC. Nie znalazłam nic, co by wskazywało, że gostek ma rację. Inna sprawa, że to śniadanie w opcji "mill" to była specjalność tego B&B. W żadnym innym B&B nigdy nie spotkałam się już z taką opcją - porcje były dużo mniejsze i nie zawierały tych wszystkich składników, które były w "młynie".Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  63. No to wreszcie wiem, jakie śniedanie zamówić, jak pojadę do Anglii i Irlandii. To rozumiem - śniadanie full na dobry początek dnia. I na pewno niczego nie zostawię na talerzu. Paryskie śniadania powodowały, że chudłem w oczach i żeby nie zmarnieć do reszty zamawiałem 4 na raz. Już czuję sympatię do wyspiarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Oj, Renato już wiem czemu się tak irytujesz. Bo nie jadając sera białego równowagi wewnętrznej nie potrafisz zachować i już. Przecież wszyscy wiedzą, że Polska białym serem stoi, a wyjątki do zliczenia na palcach jednej ręki, które go nie lubią, tylko potwierdzają tą tezę. Więcej uśmiechu i dystansu do siebie i sera :)

    OdpowiedzUsuń
  65. Oczywiście jak najbardziej polecam. Być w Irlandii i nie skosztować Full Irish Breakfast [jak również Guinnessa, który ponoć najlepiej smakuje właśnie tutaj] to po prostu grzech ;) Francuskie śniadanie ma swój urok, ale nie zawsze dostarcza potrzebnej energii :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Dawno tak sie nie usmialam."Irlandzki Mlyn" to Irish MEAL a nie mill, mieszkam tu prawie 10 lat, bylam w wielu B&B i hotelach i w zyciu z czyms takim sie nie spotkalam jak Irish mill. Wystarczy zreszta spytac swoich irlandzkich znajomych czy kiedykolwiek jedli "mill"

    OdpowiedzUsuń
  67. A ja mieszkam tu 5,5 roku i doskonale wiem, jaka jest różnica między "mill" a "meal". I nie mam ani ochoty ani czasu przekonywać kogoś, że w tamtym B&B to był akurat "mill" - danie specjalne restauracji w tej noclegowni.

    OdpowiedzUsuń
  68. 2 raz nocuje w bnb i nigdy sie jeszcze nie zalapalem na to slynne irish breakfast. Problem w tym ze sniadania sa podawane dosc pozno, wiec dla pracujacych to jedynie b& nic.

    OdpowiedzUsuń
  69. Nieco mnie zdziwiłeś tym komentarzem. A nie próbowałeś poprosić właścicieli o możliwość wcześniejszego spożycia śniadania? Jestem pewna, że wielu poszłoby Ci na rękę.

    OdpowiedzUsuń