czwartek, 24 grudnia 2015

Ho, ho, ho, Merry Christmas!


Ho, ho, ho! Udało mi się wygospodarować chwilę na zostawienie Wam małej notki.


Przybywam do Was z Zielonej Wyspy, która tradycyjnie już udowodniła, że nie bez kozery nosi taki, a nie inny przydomek. Choć w ostatnim czasie temperatury nieco spadły, to jednak śnieg pozostał w sferze moich marzeń. Dziś przez chwilę popadał śnieg z deszczem, ale tak naprawdę więcej było w tym deszczu niż śniegu. Boże Narodzenie jest zatem zielone. Tak jak rok temu, i dwa, i chyba trzy.


Jejku, chyba jeszcze do końca nie dowierzam, że to ostatnie podrygi 2015 roku. Powie mi ktoś, kiedy zleciały te wszystkie miesiące? Nie mam specjalnych planów na Sylwestra, choć przyznam, że marzy mi się krótki wyjazd nad morze lub ocean. Chociaż jednodniowy. Portmagee byłoby idealne. Tu jednak dużo będzie zależało od pogody, a ta pod koniec tego roku jest wyjątkowo niekorzystna. Wichury, sztormy, huragany i powodzie… Nasza listopadowa i grudniowa rzeczywistość.


Wiem, że nie dla wszystkich Boże Narodzenie jest wyjątkowym okresem. Nie dla każdego jest ono synonimem ciepłej, rodzinnej atmosfery, szczęścia i dobra. Nie dla wszystkich będzie ono niezapomnianym przeżyciem. Tutaj szczerze łączę się w bólu z tymi wszystkimi, którzy cierpią. Z tymi, którym podtopienia i wichury zniszczyły domostwa i dobytek, z tymi, którzy niedawno stracili kogoś bliskiego. Którzy są samotni, nieszczęśliwi i nie mają pomocnego ramienia, na którym mogliby się wesprzeć. Mam nadzieję, że Wasze smutki odejdą niedługo w zapomnienie.


Na świecie jest tyle zła i tyle nieszczęść. Codziennie jesteśmy zalewani falą złych newsów. W ostatnim czasie celowo narażam się na to, iż wyjdę na ignorantkę i ograniczam do minimum oglądanie wiadomości oraz słuchanie wiadomości radiowych, bo nadmiar złych wiadomości działa na mnie przygnębiająco. Odbiera mi spokój umysłu.


Nie możemy naprawić całego świata, ale możemy uszczęśliwić choć jednego człowieka, możemy zmienić czyjeś życie na lepsze. Możemy podać dalej swoją cząstkę dobra. Chciałabym, abyśmy zmieniali to, co możemy zmienić, abyśmy małymi gestami, uśmiechem i dobrem czynili nasze życie przyjemniejszym. Kochajmy się i miłujmy. Wybaczajmy. Zapominajmy o tym, co było złe. Cieszmy się życiem, bo życie to cud.


Mam nadzieję, że spędzicie te święta w taki sposób, jaki lubicie. Niech będą one zdrowe i szczęśliwe, a nowy, 2016 rok, niech przyniesie Wam wiele dobra.


Przy okazji chciałabym podziękować Wam za kolejny rok spędzony razem. Wiem, że są wśród Was tacy, którzy zaglądają do mnie już od wielu, wielu lat. I to Wam jestem wyjątkowo wdzięczna. Specjalne podziękowania składam też tym, którzy zawsze znajdują dla mnie czas, co objawia się zostawianiem mi komentarzy i maili. Bardzo je wszystkie doceniam i już obmyślam plan, jak Was za to wynagrodzić.


A teraz… sio! Bo jak się dowiem, że zbyt dużo czasu spędzaliście przed komputerem, to wtedy będzie inna gadka.


Wszystkiego najlepszego, moi mili!

14 komentarzy:

  1. Tobie również życzę pięknych, radosnych i pogodnych Świąt, niech spełniają się marzenia, te duże i te malutkie, niech zawsze będzie przy Tobie ktoś życzliwy, a życie stawioa na Twej drodze, dobrych ludzi.
    Wspaniałego Nowego Roku 2016!


    PS. Z planów sylwestrowych to na razie mam ustaloną tylko datę ;)
    Też nie wiem, gdzie przeleciał cały 2015 rok! Śmignął, jak błyskawica.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pamięć i dobre słowo, Aniu. I za super życzenia: na dobrych ludzi zawsze jest zapotrzebowanie. Bez nich nasze życie byłoby ubogie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnych Świąt Taito dla Ciebie i Połówka. U nas też zielono w tym roku ale co tam ... święta są w sercu a nie zawsze za oknem :)

    Widzę, że jednak choinka ze strychu przywędrowała ??? :)

    Odpoczywajcie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo. Ja również życzę Wam spokojnej i leniwej końcówki roku, a także fantastycznego, pełnego przygód i szczęścia, 2016 roku.

    Dokładnie tak - śnieg jest tylko przemiłym dodatkiem. Najważniejsze, by spędzić ten czas z ukochanymi osobami. Mnie nie do końca się to udało, z racji tego, że moja rodzina świętuje w Polsce, ale chociaż mentalnie byłam z nimi. Poza tym dzięki miłej niespodziance od Vodafone'a mieliśmy wczoraj przez cały dzień darmowe rozmowy lokalne i międzynarodowe, więc przegadaliśmy z bliskimi kilka godzin.

    Haha, ta na zdjęciu to akurat jeden z prezentów od Matki Przełożonej. Ale masz rację, ostatecznie ściągnęliśmy w Wigilię choinkę ze strychu i udekorowaliśmy ją. Przyznaję, że nie myliłaś się - od razu przyjemniej przebywa się w salonie, czyta lub ogląda tv :) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  5. W Polsce też jest zielone. Byłam wczoraj nad Wartą na rybach i przywitały mnie zielone połacie, potężne zielone przestrzenie. Bo w mieście to tak nie widać, teraz ani to jesień, ani zima.

    Zwykle to ja w Sylwestra robiłam sobie maraton filmowy w domu przy winie. Ale mąż mnie pewnie wyciągnie na libacji sylwestrową do znajomych, dałam mu wolną rękę, a on jest tradycjonalistą i mysi być butny Sylwester.

    Przestałam oglądać TV, zalewać się wiadomościami z internetu, to wszystko jest takie przykre... Wychodzę z założenia, że jeżeli na świecie stanie się coś arcyważnego, to dowiem się od innych ludzi. To całe zło niech mi nie zaprząta głowy.
    Gdyby każda osoba na świecie sprawiła radość albo przebaczyła co najmniej jednej osobie obok siebie, myślę, że wiat zostałby zbawiony. To byłby moment historyczny, kiedy nie wystrzelono by żadnego pocisku w stronę drugiego człowieka. Moment, chwila, ale nawet gdyby, to jak ją utrzymać na stałe?

    Pozwalam sobie w czasie świątecznym przesiadywać przed komputerem, bo w dniach zwykłych nie mam na to czasu prawie w ogóle, a teraz napawam się wolnym i nawet czasem w coś głupiego zagram :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie słyszałam od rodziny o tych polskich, ciepłych i deszczowych świętach. Szkoda, bo śnieg jednak robi klimat. Z łezką w oku wspominam te Wigilie z dzieciństwa, kiedy szło się na pasterkę, a pod nogami trzeszczał śnieg. Święta były wtedy głównie białe. Można nie wierzyć w globalne ocieplenie, ale jednak lata pokazują, że zmienia nam się klimat: lata robią się gorętsze, a zimy łagodniejsze. Kiedy jeszcze jako dziecko i nastolatka mieszkałam w Polsce normą były u nas naprawdę mroźne zimy. Bywało nawet po -25 stopni. Dawno nie było w moich rodzinnych stronach tak srogiej zimy.

    Też zaliczyłabym się do grona tradycjonalistów, ale Sylwester jednak nigdy nie miał dla mnie większego znaczenia. Pewnie nie bez znaczenia jest tu fakt, że w moim domu nie obchodziło się go z pompą.

    O, to jest dobre założenie :) Pozwól, że sobie je pożyczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam -25 stp. C, oddech w nosie zamarzał. Globalne ocieplenie to nie do końca nasza człowiecza wina. Ziemia sama zmienia klimat, od zawsze tak było. Lodowce stopniały przecież nie za naszą sprawą. Troszkę media namąciły nam w głowach.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja nawet nie chcę pamiętać ;) Zdecydowanie nie tęsknię za takim mrozem, ale nie pogardziłabym śniegiem. Chociaż przez tydzień, bo śnieg w tutejszych realiach powoduje za dużo zamieszania - często zamyka się szkoły z tego powodu, jest dużo stłuczek, bo po pierwsze wielu Irlandczyków nie bardzo potrafi jeździć w takich warunkach, a po drugie ciężko kierować autem na letnich oponach...

    Media często mącą w głowach. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajrzałam dzis i zauważyłam ten post-co mnie bardzo cieszy. Jako, ze jest juz po Świętach moge życzyć Ci jedynie wspanialego Nowego Roku. Zdrowka-bo to najważniejsze, dużo radości, spełnienia wszystkich marzeń. Życzę Ci aby otaczali Cię wyjątkowi ludzie i żeby Twoje zycie na zielonej wyspie było tak szczesliwe jak dotychczas. P.S. My spędziliśmy Święta na starych śmieciach czyli w Tullamore. Choć w nowym miejscu nie jest zle, serducho ciągnie do tych kochanych ludzi i wspólnie wydeptanych ścieżek. Świętowanie z przyjaciolmi było radosne, smakowite, przegadane na maksa. Wróciliśmy w sobotę wieczorem i leniuchujemy, bo pogoda tragiczna. Wczoraj jeszcze pospacerowalismy troche na Salthill a dzis juz zamknęli promenadę. Nadciąga Frank. Szaleństwo z tymi sztormami. Jedyna dzisiejsza przechadzka to ta po mieście w strugach deszczu. Plus- dwie cudne sukienusie dla mojej księżniczki po promocyjnej cenie :). A propos ostatniej notki o Sligo, musimy sie tam wybrać koniecznie, bo wstyd sie przyznać, ale jeszcze nie byliśmy. Może sie uda, bo teraz nie mamy bardzo daleko. Pozdrawiam Cię serdecznie. Pisz cześciej-prosze!

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko Polko, witaj :) Miło mi Cię znowu tutaj widzieć.

    Dziękuję bardzo za piękne życzenia. Trafiłaś z nimi w dziesiątkę.

    Jak dobrze przeczytać, że święta upłynęły Wam w przesympatycznej atmosferze, i że spędziliście je wśród bliskich. To najważniejsze. Prawdę powiedziawszy już mam trochę dość słuchania narzekań na Boże Narodzenie. Ludzie czasami zapominają, że mają ogromną moc sprawczą. Czasami trzeba trochę wysiłku, by stworzyć sobie świąteczną i magiczną atmosferę. No i trochę asertywności i odwagi, by spędzić te święta w taki sposób, w jaki ma się ochotę, a nie pod dyktando innych. U mnie było totalne lenistwo, ale potrzebowałam tego, bo przed świętami dość dużo czasu spędzałam w pracy i już trochę zaczęło mi to wychodzić bokiem. Z jednej strony szkoda, że już po Bożym Narodzeniu, z drugiej... hej, wszystko najlepsze jeszcze przed nami! Tak sobie powtarzam :) Najważniejsze, że przed nami jeszcze trochę wolnego.

    Frank zdecydował za mnie. W taką pogodę - kiedy jadąc w samochodzie ważącym ponad półtorej tony, wyraźnie odczuwa się podmuchy wiatru - nie wybieram się już w żadną dalszą trasę. Szkoda kusić diabła. Ocean musi poczekać. Poza tym ciepły dom, łóżko i książka to taka kusząca opcja :)

    Gratuluję pierwszych łupów z wyprzedaży :) Mnie udało się do tej pory nabyć dwa zestawy kosmetyków po wyjątkowo korzystnej cenie, a mam na oku kilka innych produktów kosmetycznych. Mam coś z przezornej wiewiórki, która na długo przed zimą robi zapasy. Zaczęłam więc gromadzić prezenty dla najbliższych [przydadzą mi się w bliskiej przyszłości]. Nie lubię kupować czegoś w ostatniej chwili. Poza tym, wiesz jak jest - jeśli chcesz coś fajnego kupić i goni cię czas, to oczywiście nigdzie nie możesz tego znaleźć. Taka metoda uchroniła mnie przed świąteczną gorączką zakupową. Uwierzysz, że nie byłam w ani jednym sklepie przed świętami?

    "Pisz cześciej-prosze!" - najpiękniejsze słowa, jakie ostatnio przeczytałam! Dziękuję. I postaram się spełnić Twoją prośbę :)

    Trzymaj się ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na mnie proszę nie krzyczeć mnie tu prawie nie ma, ba, mnie prawie na necie nie ma ;)
    Na początek, bardzo dziękuję za kartkę :) Daniel sie pytał gdzie takie magiczne kartki sprzedają :)
    U nas też zielone święta i bardzo ciepłe bo było nawet 12 st C ;) Dzieci się nie cieszyły ;)
    Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasami mam ochotę trochę pokrzyczeć, że Cię nie ma ani u Ciebie, ani u mnie, ale rozumiem, że jako matka dwójki małych dzieci i perfekcyjna pani domu masz ręce pełne roboty. Dlatego wybaczam i odpuszczam wszystkie grzechy ;)

    "Magiczna kartka" - I like it! Choć nawet nie pamiętam, jaką Ci wysłałam, bo tyle tych kartek było...

    Wcale się nie dziwię, że dzieci się nie cieszyły. Przecież dzieci kochają śnieg. Nawet jeśli mają przymrożone języki do klamek [kto nie próbował?], lub niemalże odmrożone ręce i uszy ;) Zjeżdżanie na worku wypełnionym słomą lub sianem, budowanie igloo, i walka na śnieżki to były hity każdej zimy. Ech, łezka z oka...

    PS. Mam nadzieję, że nic mi nie posłałaś na stary adres, bo on już od ponad roku nie jest aktualny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki za przebaczenie ;)
    A to można prosić o adres nowy?
    A kartki u nas to tradycyjne prostokątne, Twoja taka podłużna, i nie po polsku, więc magia ze hoho :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaa, to już wiem, jaką Ci posłałam :)

    Hehe, widzę, że "magia zagranicy" nadal działa :) To, co zagraniczne często jest dla nas atrakcyjniejsze.

    OdpowiedzUsuń