poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Moydrum Castle - syf, kiła i mogiła

W małej,zacisznej wiosce w hrabstwie Westmeath znajdują się szczątki zamku Moydrum.Zwyczajne, zaniedbane ruiny, mogłoby się wydawać. Jednak nie do końca takieprzeciętne. To, co daje im pewną przewagę nad innymi ruinami tego typu, tofakt, że dwadzieścia parę lat temu słynna czwórka z U2 sfotografowała się naich tle. Zdjęcie ukazało się na okładce albumu „The Unforgettable Fire”wydanego w 1984 roku.


  


Kiedy stanęłamprzed ruinami zamku, omal nie przeżyłam szoku. Patrzyłam na ruiny, a do głowyprzychodziła mi tylko jedna ekspresywna myśl: syf, kiła i mogiła. Byłam zła,rozczarowana i zawiedziona. Rozczarowana, bo nie tego się spodziewałam. Niewiem, czego dokładnie oczekiwałam, miałam jednak nadzieję, że zamek wyróżnionyobecnością U2 będzie w lepszym stanie. Zła na właściciela gruntu, że dopuściłdo takiego zaniedbania.

  

Zamkowe muryspełniały jakby funkcję stajni dla koni. Wstępu do nich nie było. Była za toinformacja o nowoczesnym czujniku ruchu i tablice kategorycznie zakazujące wstępuna teren zamku. Oczywiście, gdyby mi na tym bardzo zależało, spokojnieprzedostałabym się do środka. Nie chciałam jednak ryzykować. Nie miałam teżochoty na spotkanie z właścicielem gruntu, który na mój własny użytek nazwanyzostał Irlandzkim Bogmanem. Jego dom leży po przeciwnej stronie drogi w bardzomałej odległości od ruin. Z tego, co dowiedziałam się od pechowców, którzyprzedostali się na teren zamku i zostali przyłapani przez Bogmana, nie był onuszczęśliwiony ich obecnością. 

  

Moydrum castle,niegdyś urocza rezydencja usytuowana nad niewielkim jeziorem, dziś jest jużtylko obrazem nędzy. Genezy jej upadku należałoby się doszukiwać w przeszłości.Nie tak znowu odległej. Przenieśmy się zatem na chwilę 89 lat wstecz.

  

Wszystkozaczęło się od irlandzkiej wojny o niepodległość trwającej w latach 1919-1921.To właśnie w „midlandach”, środkowej części wyspy, gdzie znajduje się hrabstwoWestmeath, najbardziej odczuwano skutki wojny. W sobotnią lipcową noc w 1921roku „Black and Tans”, brytyjskie odziały wojskowe powołane do życia do walki zIRA, spaliły kilka irlandzkich gospodarstw domowych leżących w okolicy. Szukanobroni, ale jej nie znaleziono. Warto zaznaczyć, że nie był to przypadkowy atak.W tamtym czasie większość bojowników IRA w Westmeath pochodziła z farmerskichśrodowisk.

  

Reakcjaczłonków IRA była natychmiastowa. Padły słowa mówiące o konieczności odpłaceniaBrytyjczykom. Upadł jednak pomysł podpalenia domów należących do miejscowychprotestantów. Bojownicy doszli do wniosku, że byłoby to nie fair – ci ludzienie mogli płacić za coś, co nie było ich winą. W związku z tym wybór padł nazamek Moydrum, siedzibę brytyjskiego lorda Castlemaine, przeciwnikazjednoczonej Irlandii. Na symbol brytyjskiej tyranii trwającej ponad 200 lat.

  

Wyobraźciesobie następującą sytuacje. Noc z soboty na niedzielę, 3:30 nad ranem. Okołosześćdziesięciu bojowników IRA wkracza na teren zamku. Mężczyźni zaopatrzeni sąw kanistry z benzyną, w potężne młoty kowalskie. W zamku znajduje się tylkożona lorda, jej córka i ósemka służących. Niczego nieświadom lord przebywa wtym czasie na sąsiedniej wyspie, gdzie wybrał się na połów ryb.

  

Rozlega sięgłośne pukanie do drzwi. Spanikowana Lady Castlemaine nakazuje służbiezabarykadowanie drzwi i nie otwieranie ich pod żadnym pozorem. Nie ma takiejpotrzeby. Napastnicy rozbijają dolne okna zamku, forsują drzwi i dostają się dośrodka. Jeśli myślicie, że teraz dojdzie do brutalnych aktów przemocy, żepoleje się krew, mylicie się. Wszystko odbywa się… kulturalnie – na tyle, naile taki czyn może uchodzić za kulturalny.

  

Przywódcanapastników wyjaśnia Lady Castlemaine powód najścia i ich zamiary. Kobietaprosi go o to, by dał jej trochę czasu na zgromadzenie kilku najważniejszych inajcenniejszych obiektów. Ten wyjaśnia jej, że brytyjskie odziały „Black andTans” nie wykazały żadnego miłosierdzia paląc domy - niewinnych, jak sięokazało - irlandzkich chłopów. Godzi się jednak na jej propozycję i podkreśla,że oni nie będą iść za przykładem brytyjskiego wojska. Żona lorda wykazujepełną godności postawę. Dziękuje przywódcy za współpracę, zapewnia, że rozumieich zachowanie.

  

Z pomocądziesięciu bojowników IRA kobiecie udaje się wynieść około dziesięciu pudełmajątku. Z zamku wyniesione zostają również dwa fotele – dla Lady Castlemaine ijej córki. W tym czasie na środku każdej z 34 komnat powstaje duży stos mebli.Okna zostają otwarte, w podłogach i w dachu powstają dziury mające na celuzwiększenie dopływu tlenu w stronę płomieni. Stosy zostają oblane łatwopalnymicieczami. Moydrum castle zamienia się w płonące piekło. Bojownicy żegnają LadyCastlemaine i wracają do swoich domów. Z architektonicznego dzieła sztuki,jakim był zamek Moydrum pozostaje tylko fasada. Kiedy na miejscu zdarzeniapojawiają się odziały wojska i policji, już nic nie można ocalić.Przesłuchującym ją funkcjonariuszom żona lorda mówi, że nie jest w stanierozpoznać napastników i że byli oni gentlemanami.

  

LordCastlemaine powrócił do Irlandii tylko po to, by wraz ze swoją rodzinąprzeprowadzić się do Anglii, gdzie posiadał dwie rezydencje. Irlandia stała siędla niego miejscem jego służbowych wizyt, nigdy zaś domem. Trzy lata późniejzamkowe grunty zostają odsprzedane Irish Land Commission, a wkrótce potempodzielone pomiędzy lokalną ludność. 

  

I tak DrodzyPaństwo zakończyły się lata świetności zamku Moydrum. Obecny właściciel – jakjuż wiecie – nie robi nic, by przedłużyć życie ruin. Wręcz przeciwnie, działana szkodę zamku. Czasami zastanawiam się, czy nie jest to celowe działanie?Jakiś wyraz niechęci do nie lubianych Brytyjczyków? A może to tylko zwykły brakszacunku dla dziedzictwa narodowego? Zwykła ignorancja?

  

Wokół zamkupanuje taki rozgardiasz, taki syf i nieład, że włosy jeżą się na głowie. Mojerozczarowanie tym, co zastałam, musiałam powetować sobie fotografującwdzięcznego modela, rumaka pasącego się na przepięknej łące pokrytej żółtymikwiatami.


O ile możnapowiedzieć o albumie U2, że jest to „unforgettable experience”, o tyle oMoydrum castle nie można powiedzieć, by było to „unforgettable place”.


Szkoda. Poprostu szkoda.

21 komentarzy:

  1. No niestety nie wszyscy, jak widać, przejmują się historią i nie dbają o piękne miejsca, które posiadają. Choć po przeczytaniu tytułu myślałam, że będzie dużo gorzej, to jednak zdjęcia nie są takie "straszne". Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. przez to zielsko i krzaki to nawet nie widać, że to zamek był kiedyś ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ee, tak źle to chyba nie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Celowo wybrałam w miarę ładne zdjęcia. Mam dużo gorsze. Byłam tam dwa razy. Za pierwszym razem było szaro i nieciekawie, więc miejsce tym bardziej ponuro wyglądało. Za drugim razem pogoda dopisała, więc zdjęcia są ładniejsze. Największego bałaganu nie umieściłam na blogu. Ale wierz mi - strasznie to wszystko wygląda. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście wielka szkoda. A model - jest przepiękny. Kocham konie :))Buziaki Taitko i pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Też je kocham. Od zawsze. I jak tylko jakiegoś spotkam na swojej drodze, zawsze go zaczepiam. Nie zawsze podchodzą do mnie, ale najczęściej udaje mi się je zwabić. Tak właśnie było w przypadku mojego modela. Podszedł na zawołanie :) Muszę się kiedyś dorobić własnej stadniny, albo przynajmniej parki koni :) Pozdrawiam serdecznie, Miledo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~zolza.przechera3 sierpnia 2010 17:51

    Tak się toczy historia. Ludzie ze sobą walczą o jakieś ważne sprawy i wówczas nie zważają na historię, oni ją tworzą. Trudno. Ale zdjęcia zrobiłaś cudne i z wyczuciem. Model przystojny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, ciekawe co skusiło U2 by właśnie ten zamek umieścić na okładce swoje albumu. Tyleż przecież wdzięczniejszych budowli w Irlandii...

    OdpowiedzUsuń
  9. A jednak nie tylko w Polsce nie dbają o piękne miejsca, zdarza się to wszędzie jak widać, choć zdjęcia są na prawdę ładne :) i wygląda nawet zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Taito, tego syfu, o którym piszesz z zewnątrz nie widać aż tak bardzo. To zasługa bujnej zieleni i rozrośniętego bluszczu pnącego się po ruinach zamku. Gorzej chyba będzie się to przedstawiało zimą.Czy ktoś, kto kupił teren z takimi zabytkowymi ruinami jest zobowiązany do dbania o nie albo do odbudowy ? Myślę, że gdyby właściciel wykazał ochotę do zabezpieczenia ruin, mógłby otrzymać pomoc państwa. Czy tak jest Taito ? A konie piękne ...Pozdrawiam Cię miło. :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Zolzo, dzięki za miłe słowa. Model przecudny. Bardzo wdzięczny zresztą :) Uwielbiam fotografować zwierzęta, co pewnie można zauważyć czytając mojego bloga i oglądając zamieszczone na nim zdjęcia.Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za zwłokę w odpowiedzi na Twój komentarz. Nie było mnie w sieci. Siła wyższa ;)Miłego wieczoru życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam pojęcia i nie pogardziłabym odpowiedzią na to pytanie :) Musiałbyś zapytać Bono ;) Doszły mnie za to słuchy, że U2 przedostało się na teren zamku bez zgody właściciela i że okładka albumu była plagiatem okładki jakiejś książki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jasne, że nie tylko w Polsce się tak dzieje. Wiesz ile tutaj zabytkowych budowli niszczeje? Czasem żal na nie patrzeć. Wygląda na to, że będę musiała zrobić aneks i zamieścić wszystkie brzydkie zdjęcia z Moydrum ;) Wtedy fotografie będę adekwatne z tytułem. Póki co musisz mi uwierzyć na słowo :) Miłego wieczoru, Promyczku :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fasada prezentuje się całkiem fajnie. Najgorzej jest z tyłu zamku - zagrody, śmieci i inne rupiecie... Masz rację - latem całość prezentuje się lepiej. Byłam tam dwukrotnie. Pierwszy raz wczesną wiosną , drugi raz latem. Za pierwszym razem miałam dużo bardziej negatywne odczucia. Za drugim było już nieco lepiej, co nie zmienia faktu, że ruiny są mocno zaniedbane.Rozyno, szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na Twoje pytanie, bo po prostu nie wiem. Przesyłam serdeczne pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Taito, piekne te ruiny zamku szkoda, ze mieszkancy tego niedoceniaja.

    OdpowiedzUsuń
  16. Gadałem z Bono, ale twierdził, że tyle płyt wydali, że nie może pamiętać każdej okładki. Zresztą po kilku piwach zawsze mu pamięć szwankuje... Zwykłam naśmiewać się z niego, że mało to irlandzkie, na co zwykle odpowiada, że mało polskie jest, że zawsze gdy się rozchodzimy on nadal ma kluczyki do auta i portfel. Ach ten Bono

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety, nie każdy dba o dziedzictwo narodowe swojego kraju. A jak sprawa wygląda u Was? Często zdarzają się zaniedbane i zapomniane zabytki? Spotkałaś w ogóle takie na swoich ścieżkach? Przesyłam ciepłe pozdrowienia ze słonecznej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  18. to przykre, tak go zaniedbać:(

    OdpowiedzUsuń
  19. niesamowita historia:)az mi sie nie chce wierzyc, ze wojownicy IRA okazali sie byc tak kulturalni! Nie ma to jak wizerunek romantycznego bohatera walki o niepodleglosc:)co do zamku to mimo wszystko na swoich zdjeciach ukazalas go jako miejsce urokliwe! o cudnym rumaku, nie wspominajac;)jednak niezmiernie szkoda, ze za oare lat ktos moze zastac juz tam zaledwie kupe gruzu:( miejsca takie powinny byc objete opieka konserwatorska, nawet jesli sa w prywatnych rekach!

    OdpowiedzUsuń
  20. Margo, dzięki za odwiedziny i wpis do księgi gości. Zawsze jesteś tutaj mile widziana :) Widzę, że nie tylko ja mam takie odczucia w stosunku do tych ruin. Pozdrawiam serdecznie z Zielonej Wyspy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. No nie? Sama nie wiem, co o tym myśleć. No, ale skoro sama lady Castlemaine twierdziła, że panowie mieli nienaganne maniery, to chyba powinnam jej wierzyć. Do lochu z Bogmanem - trzeba nauczyć go szacunku do dziedzictwa narodowego swojego kraju ;) Kusi mnie, by w następnym poście wkleić wyjątkowo brzydkie fotki z Moydrum ;) Co Ty na to? ;) Luizo, miłego wieczoru Ci życzę :)Ps. Dziś już chyba nie odpowiem Ci na maila. W czasie weekendu powinnam mieć więcej wolnego czasu, więc wtedy postaram się skreślić parę akapitów :) A tymczasem pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń