Moi Drodzy,
spieszę Wam donieść, że oto nadszedłczas pożegnania.
Moi sympatycy i wszystkiepokrewne mi dusze: spokojnie, oddychajcie! Dla moich przeciwników [jeśli sątacy niewdzięcznicy] mam z kolei bad news. Nie cieszcie się przedwcześnie - nierezygnuję z mojego grafomaństwa. Tylko chwilowo opuszczam przestrzeńinternetową, aby kilka godzin spędzić w tej powietrznej. A potem to już tylko krótkiurlop spędzony na ojczystym łonie. Będę zaciągać się polskim, wiejskimpowietrzem, spędzać całe dni z moimi bliskimi i bawić się z moimi ukochanymipsiakami. Będę starać się być tą Taitą, która mieszkała w tym domu kilka lattemu. Taką samą córką, siostrą, wnuczką i ciocią. Będę też z bliska przyglądaćsię temu, co dzieje się w kraju. Swoimi spostrzeżeniami zechcę się zapewnepodzielić z Wami, więc cierpliwości.
Korzystając z okazji, serdecznieprzepraszam wszystkich, którym nie zdążyłam odpowiedzieć na maile. Wybaczcie,ale miałam ekstremalnie pracowity tydzień. Szef - w świetle informacji o moimwylocie do kraju przodków - konieczniepostanowił nacieszyć się moją obecnością ;) Wcześniejsze pojawianie się w pracyi późniejsze wychodzenie zaowocowało pięćdziesięcioma pięcioma godzinami wpracy. Wiadomo, że szefowi się nie odmawia, czyż nie? Tyle mam na swojeusprawiedliwienie.
Uczciwie informuję, że przeznajbliższy tydzień będę mieć, na własne życzenie zresztą, ograniczony dostęp dosieci. Nie będę prawdopodobnie odpowiadać na Waszą korespondencję i ewentualnekomentarze. Jednak to nie oznacza, że macie nic nie pisać. Nadrobię straty,kiedy wrócę. Jeśli wrócę.
A tymczasem pora na mnie.
Z podziękowaniami za Waszezrozumienie i cierpliwość,
Wasza Taita
Milego wypadu do Polski i szczesliwego powrotu na Zielona Wyspe.Ataner
OdpowiedzUsuńWelcome to Poland enjoy your stay !!!!!!!! :)))
OdpowiedzUsuńDobrej podróży:)) wiadomo, że internet nie będzie Ci w głowie. Ciekawa jestem Twoich odczuć po powrocie.Pozdrawiam wiosennie:))Gusiook
OdpowiedzUsuńKochana, korzystaj z tego urlopu na maxa, odpoczywaj, spędzaj czas z rodzinką :) A my poczekamy :))) Miłego pobytu w Polsce :) Buziaczki :*:*:*
OdpowiedzUsuńMówiłam, że słońce wyjdzie na Twój przyjazd;) Dobrego czasu w Polsce. P.S. Czytając początek wystraszyłam się, że znikasz, uff.
OdpowiedzUsuńO kochana witaj na ziemi ojczystej :))))...i mam nadzieję, ze wzięłaś ciepłe ubrania, bo w Ojczyźnie ziiiimno , brrrry
OdpowiedzUsuńMiłego pobytu w domu rodzinnym :) A my cierpliwie czekamy :)
OdpowiedzUsuńWitamy w Polsce! :) Udanego wypoczynku i dobrej pogody. Wiosna się zrobiła na Twoje powitanie więc korzystaj, korzystaj. Może przy okazji jakiś zamek zdobędziesz? :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSerce mi stanęło.Ale już bije ;) Baw się dobrze!!!!
OdpowiedzUsuńRównież zaatakowała mnie myśl, że się na dobre ulatniasz... A potem przez głowę przeszło mi, że może zmieniasz platformę blogową? :)Odpoczywaj, nabieraj sił i wracaj do nas ze zdwojoną mocą! Jako niespodziankę opiszę dla Ciebie miasteczko paciorków, breloczków i hippisowskiego oporządzenia ;-)Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńTaitko, a ja ucieszyłam się, że wreszcie jedziesz do Ojczyzny i jak to mówią nasi wielcy z pewnością naładujesz swoje akumulatory. Szczęśliwej podróży Ci życzę i miłego pobytu.Wszystkiego najlepszego Taito. :)))
OdpowiedzUsuńPrzyjemnych wakacji.
OdpowiedzUsuńRozkoszuj sie urlopem :)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twój powrót Taitko. Mam nadzieję, że urlop był udany, a może jeszcze jest. Cieszę się razem z Tobą, że odpoczywasz wśród Rodziny :)Pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuńJuż jestem, już jestem :) Tylko jakoś tak nie mam zbytnio ani czasu ani ochoty na komputer. Wiosna w pełni, "roznosi mnie" - wolę aktywnie spędzać czas niż tkwić przed monitorem. Przesyłam ciepłe myśli, Renatko :)
OdpowiedzUsuńA ktoś kiedyś wspominał, że nie umie angielskiego :) Spokojnie mogłabyś pracować jako stewardessa ;) Mnie ostatnio witał w samolocie Irlandczyk przepięknie wymawiający "dzień dobry". Bardzo dobrze mu też wychodziło "dziękuję i do widzenia". W pierwszej chwili dałam się nabrać, że to Polak.
OdpowiedzUsuńPodróż faktycznie była dobra, bo bezproblemowa. A moje odczucia... no cóż - takie, jak się spodziewałam. Ale o tym może już wkrótce. Pozdrawiam serdecznie z wiosennej wyspy :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńWróżka jakaś, czy coś? :) Ps. Przyznam szczerze, że zrobiłam to z premedytacją :) To był taki przedwczesny prima aprillisowy psikus ;)
OdpowiedzUsuńWzięłam zimowy płaszczyk. To znaczy "zimowy" jak na tutejsze warunki, no ale okazał się zupełnie zbędny. Pogoda była iście wiosenna, a nawet letnia.
OdpowiedzUsuńDzięki, Promyczku. Widziałam, że nie próżnowałaś, czekając na mój powrót ;)
OdpowiedzUsuńVerito, Twoje życzenia się spełniły :) Nie zdobyłam jednak żadnego polskiego zamku. Nie było okazji. Może następnym razem. Mam jeden na oku, ale to nie moje rodzinne strony. Ps. Maila odczytałam dopiero po powrocie, ale i tak nic by z tego nie było.
OdpowiedzUsuńHa! Dałaś się wkręcić :)
OdpowiedzUsuńCwirku, Ty się lepiej tłumacz, gdzie te paciorki i breloczki? :) Bo ja już wróciłam, odwiedziłam kilkakrotnie Twoją stronę, a tam dalej nic. Swoją drogą, te "hippisowskie oporządzenia" brzmią ciekawie :)
OdpowiedzUsuńRozyno, tak prawdę powiedziawszy, to nie naładowałam swoich akumulatorów. Owszem, fajnie było zobaczyć swoich bliskich, ale polska rzeczywistość jest dla mnie zbyt dołująca...Pozdrawiam serdecznie ze słonecznej Irlandii :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Żołnierzu! :) A teraz powrót do mojej irlandzkiej rzeczywistości. Nie powiem jednak, że mnie to nie cieszy. Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńDzięki, Lauro :) Szybko przeleciało. Już jestem w domu.
OdpowiedzUsuńJuż wróciłam, Miledo :) Jak znajdę czas i natchnienie, to spiszę swoje refleksje po wizycie w Polsce. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńChcesz upozorować naturalną selekcję czytelników?;)) Jak tam urlop?
OdpowiedzUsuńAleż skąd :) A co do urlopu, to... w sumie ciężko nazwać go urlopem. Bo urlop oznacza dla mnie głównie podróżowanie i bycie w rozjazdach. To był taki wyjazd rodzinny - w poszukiwaniu straconego czasu. Kiedy żyje się daleko od swej rodziny, wiele się traci. Miło było znów widzieć wszystkie bliskie mi twarze, nawet te zwierzęce, włochate pyszczki :) Tylko ta polska rzeczywistość... trochę to wszystko dołujące. No,a le o tym postaram się napisać coś więcej w poście. Jak tylko uda mi się wykrzesać z siebie trochę inwencji twórczej. A tymczasem pozdrawiam z wiosennej i ciepłej Irlandii :)
OdpowiedzUsuń