Porozjeżdżało się nam blogowe towarzystwo, co zaowocowało zmniejszoną aktywnością na różnych stronach. Jedni z radością wyjeżdżają na upragniony urlop, inni właśnie rozpakowują walizki. A jeszcze inni – nawet jeśli nie wyjechali – korzystają z upalnej pogody i spędzają czas na świeżym powietrzu. Krótko mówiąc: sezon ogórkowy w pełni. Moje blogowe koleżanki – Kama i Tamonna – zadbały jednak, bym nie cierpiała na brak zajęć. Wytypowały mnie do wzięcia udziału w blogowej zabawie polegającej na udzieleniu odpowiedzi na jedenaście wymyślonych przez nich pytań.
Wywołana do tablicy pokornie udzielam odpowiedzi licząc,że Panie spojrzą na mnie przychylnym okiem i zaliczą zadanie. Na pierwszy odstrzał seria pytań od Kamili:
- Miasto, wieś czy miasteczko? Niewielkie miasto, ewentualnie wieś w bliskiej odległości od miasta.
- Wakacje w kurorcie czy pod namiotem? Namiotów en-suite, czyli z łazienką chyba jeszcze nie wymyślono, zatem kurort, ale zdecydowanie nie leżenie na plaży przez cały boży dzień.
- Święta w rodzinnym gronie czy na nartach? Zdecydowanie w rodzinnym gronie, bo święta z definicji są okresem rodzinnym. A poza tym nie posiadłam tajemnej wiedzy obsługiwania nart.
- Szkło czy drewno? Bardzo lubię nowoczesne budownictwo z dużą ilością przeszklonej przestrzeni, drewno również cenię.
- Powieść fantasy czy obyczajowa? Nigdy nie byłam miłośniczką fantasy, po ten gatunek literacki sięgnęłam dopiero po namowach Połówka, wielkiego fana fantastyki. Choć przeczytałam wiele ciekawych książek fantasy, chyba bliższa jest mi powieść obyczajowa.
- Dr House czy Doogie Howser? Pierwszego nie oglądam, o drugim chyba nigdy nie słyszałam, czy to wielki obciach?
- Kuchnia śródziemnomorska czy orientalna? Zdecydowanie śródziemnomorska, za orientalną nie przepadam.
- Klasycy czy romantycy? Romantycy, choć wybór był trudny.
- Kino czy teatr? Nie umiem wybrać, uwielbiam jedno i drugie.
- Niewinny anioł czy seksowny demon? To i to – w zależności od zaistniałych okoliczności. Trzeba umieć dostosować się do sytuacji, czyż nie?
- Prezenty przyjemne czy pożyteczne? Przyjemne i pożyteczne.
Oto, co chciała wiedzieć Tamonna:
1. Utożsamiasz się z sercem czy rozumem? ( oczywiście mam na myśli psychologiczne typy z reklamy TP) Z żadnym się nie utożsamiam, ale to serce wzbudza u mnie większą sympatię i częściej wywołuje mój uśmiech.
2.Sukienka czy spódnica? Spodnie!
3. Poezja czy proza? Nie wiedzieć czemu poezja utożsamiana jest z płcią piękną, a ja chyba nie znam żadnej kobiety [no dobra, z wyjątkiem mojej polonistki], która by ją lubiła. Choć w liceum za recytowanie dostawałam szóstki, a w swojej biblioteczce mam tomiki cenionych poetów takich jak Baudelaire, Norwid, ks. Twardowski, to nie jest to jednoznaczne z moją miłością do poezji. Posiadanie korony nie czyni królową, a nabycie czarnego pasa nie sprawi, że zaczniemy być mistrzami karate. Poezji nie lubię. Nawet bardzo. Młodzianie recytujący mi wiersze miłosne nie znaleźliby uznania w moich oczach – no chyba, że porzuciliby poezję na rzecz śpiewu.
4. Late cafe czy fusiara, siekiera, parzona? Kiedyś czarna, teraz najczęściej wszystkie wariacje kawy z mlekiem: latte, cappuccino, macchiato...
5. Facebook czy blog? Fenomenu facebooka nie rozumiem i celowo nie udzielam się na żadnych portalach społecznościowych. Zdecydowanie blog.
6. Chłopak z sąsiedztwa czy twardy macho? A to ciężkie pytanie – najlepiej mieszanka jednego z drugim. Byle by nie tzw. ciepłe kluchy i nie facet z fochami. Od tego nieszczęścia uchowaj mnie Boże!
7. W słońcu czy w cieniu? Jeśli w słońcu, to tylko w takim umiarkowanym, upałów nie znoszę.
8. Paznokcie krwisto czerwone czy pastelowe? Mam tylko jeden czerwony lakier, tych pastelowych mam więcej, a to jednoznacznie o czymś świadczy.
9. Wakacje w stylu zwiedzanie czy plażowanie? Zwiedzanie.
10. Prysznic czy wanna? Nic nie pobudza mnie do życia tak jak poranny prysznic. Z wanny korzystam rzadziej, najczęściej zimą.
11. Spaghetti czy ruskie? Jedno i drugie pyszne, ale zdecydowanie ruskie. Od zawsze gościły na naszym rodzinnym stole i zawsze były ulubionym daniem wszystkich domowników.
Jedna z reguł gry mówi, że trzeba wymyślić 11 pytań i podać je dalej jedenastu osobom. Pozwolę sobie złamać tę zasadę, jako że spora część blogowiczów już wzięła udział w tej zabawie, a ci, którzy nie brali, już raczej nie wezmą, jako że z obrzydzeniem wzdrygają się na samą myśl o łańcuszkach blogowych.
Uff, zrobione. To jak, zaliczone? Dostanę jakąś ładną notę do dzienniczka? Plooosę!
No ladnie, jedyna oczywista odpwiedz dla mnie to zwiedzanie czy plazowanie. Wszystko inne co ciekawe nowosci :)Ps. Ja staram sie komentowac, ale czesto widze ze ske nie pojawia:(
OdpowiedzUsuńByłoby celująco, ale że nie znasz Doogie'go Howsera to szóstki nie będzie. Jak tyś się uchowała, że nie oglądałaś tego serialu w TV? Jesteśmy w podobnym wieku, a ja pamiętam serial o sympatycznym genialnym dziecku - lekarzu M.D., który był emitowany w TVP 1 ok. 8:30. :D
OdpowiedzUsuńNie mam zbyt wygórowanych ambicji, piątka mi wystarczy :) Dopóki nie będzie w dzienniczku pały, to nie będzie lania i szlabanu. Wygooglowałam tego Doogiego i...nadal mi on nic nie mówi. Ale szacun dla Ciebie za pamiętanie takich detali jak pora emisji i kanał. O 8:30 to ja raczej nie oglądałam telewizji.
OdpowiedzUsuńMam rozumieć, że Czytelnicy wcale nie znają mnie tak dobrze, jak im się wydaje, a Ty nie zgarnęłabyś głównej nagrody w quizie dotyczącym mojej skromnej osoby? :) Nie wiedziałam, że komentowałaś, ale Onet to odrzucał. Przykro mi to czytać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHello :-)) Przyszlam sie przywitac i dac znak ze zyje ;-) Przy okazji przeczytalam zalegle wpisy. A jak Wasze plany na weekend? Rozbawilas mnie odpowiedzia o namiocie, tez go nie lubie, choc aktywny tryb zycia mam to lubie wieczorem gdzies w normalnych warunkach usnac.
OdpowiedzUsuńJa szykowałam się do szkoły i kątem oka zawsze spoglądałam w TV. :-)
OdpowiedzUsuńno patrz nawet Ciebie wciągnęli do tej wyliczanki ? :)))
OdpowiedzUsuńA widzisz, tu pewnie leży pies pogrzebany :) Ja telewizję oglądałam głównie po południu i wieczorem. Rano tylko w weekend. Za to pamiętam doskonale wszystkie seriale typu: "Słoneczny patrol", "Drużyna A", "MacGyver"...
OdpowiedzUsuńZgadza się, nikt nie może czuć się bezpieczny :)
OdpowiedzUsuńMiło z Twojej strony, żeś wybyła do wielkiego świata, a mimo to ciągle pamiętasz o koleżance z tego zaścianka Europy ;) Na razie weekend spędzam w domu, a jak będzie jutro, to jeszcze nie wiem. Dobrej zabawy, nie usmaż się tam.
OdpowiedzUsuńMój Bosze, Ona nie kojarzy Doogiego Howsera. Na czymś Ty się dziecko chowała? To Wuzzli pewnie też nie kojarzysz? 13 odcinków emitowanych bodaj tylko raz, w 88' roku...
OdpowiedzUsuńWitaj Taito :)Nareszcie jakaś notka, z której można się czegoś o Tobie dowiedzieć! Przyznam szczerze, że właśnie tego bardzo brakowało mi na Twoim blogu... Na maila odpisałam. Pisałam chyba ze 2 godziny i spowiedź życia mi chyba z tego wyszła... Ocenisz sama.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że całkowicie się pogrążyłam, bo losu wspomnianych Wuzzli też nie śledziłam. Czy to mnie całkowicie dyskredytuje w Twoich oczach, czy może znajomość He-mana choć w drobnym stopniu mnie rehabilituje? W ramach pokuty oddalę się teraz od komputera, by posiedzieć trochę na karnym jeżu.
OdpowiedzUsuńIwonko, jestem pod wielkim wrażeniem długości Twojego maila i czasu, jaki musiałaś poświęcić na jego napisanie. Bardzo to doceniam i obiecuję, że wkrótce Ci odpiszę. Potrzebuję tylko odpowiedniego momentu na to. To tematyka, która powinna być potraktowana z należytym szacunkiem :) A póki co już teraz Ci dziękuję za fatygę.Pamiętam, że Ty jesteś właśnie jedną z tych osób, które chętnie by poznały Taitę z bardziej prywatnej strony. Ale wiesz co? Tak naprawdę to nie chcę, by obcy ludzie czytali o moich osobistych sprawach. Głównie dlatego, że nie wiem, kto tu zagląda. A jeśli założę kiedyś bardziej osobistego bloga [wątpię], to na pewno nie będzie on dostępny dla wszystkich. Bo jak zaobserwowałam u innych blogowych koleżanek - w sieci nie należy zbytnio się obnażać. I ja właśnie należę do tych osób, które chronią swoją prywatność i bezpieczeństwo. Dlatego blog jest taki, jaki jest. Czasami jednak będą się pojawiać tego typu notki. Do pogadania wkrótce :)
OdpowiedzUsuńNo i całe szczęście (moje), że zajrzałem na stare śmieci...Czytałem o dreptaniu śladami księdza i herbatce za dychę, ale od przeszło dwóch tygodni nic nowego nie przybyło. A tu widzę Taita pogodziła się z Onetem. I słowem się nie odezwałaś, że rzeczywistość alternatywna obsługiwana jest z opóźnieniami. Czy to stały powrót? Czy może zerkać jeszcze na piaski Egiptu?Recenzja filmu bardzo mi się spodobała a odpowiedzi na pytania... No cóż, nadal pozostajesz tajemnicą. Niech zgadnę, rąbków do odkrywania nie zabraknie Ci pewnie na wiele jeszcze łańcuszków. Czyż nie? ;)I tak trzymaj Taito. Ekshibicjonizm tak, ale w domu za zamkniętymi drzwiami! :)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZielaku, ogromnie Cię przepraszam! O Jezu, nie mów, że nie wrzuciłam recenzji filmu na drugiego bloga?! Ale mi wstyd. Adres jest jak najbardziej aktualny i za jakiś czas pewnie tylko tam będę publikować, ale póki co to ten blog jest moim głównym. Tamta strona jeszcze nie jest dopracowana. Zaległości na drugim blogu zostaną niedługo nadrobione, ale to już nie dzisiaj, wybacz. Zaraz muszę kłaść się do łóżka, bo o 6:30 wstaję do pracy. Miło mi, że moja pseudorecenzja znalazła uznanie w Twoich oczach - pisanie recenzji, rozprawek, itd, to nigdy nie była moja mocna strona. Za parę dni wrzucę relację z pewnej wycieczki, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, a póki co zostawiam Cię z moim najnowszym postem poświęconym Upiorowi :) Popieram :) Ekshibicjonizm tylko za zamkniętymi drzwiami, a najlepiej tylko w sypialni ;)
OdpowiedzUsuń