Zimą, kiedy świat stał się nieco przygnębiający, deszcz częstszy, a przedłużająca się szarzyzna krajobrazów nastrajała bardziej nostalgicznie niż energetyzująco, postanowiłam uprzyjemnić sobie tę niezbyt optymistyczną porę roku. Hibernacja z pewnych względów odpadała, choć jej perspektywa była mocno kusząca. Pozostało mi zatem ubarwienie sobie życia wizją nadchodzących wakacji. Wakacji, które jak podpowiadał mi mój szósty zmysł, miały być urlopem mojego życia.
Aigle
Kiedy zimowa rzeczywistość stawała się wyjątkowo nieznośna i przytłaczająca, siadałam na łóżku, brałam do ręki przewodniki - które przez dobre kilka miesięcy gościły na mojej szafce nocnej – i stwarzałam pozory, że jestem. Moja powłoka cielesna znajdowała się w domu, ale dusza była gdzieś daleko. Nie tylko poza granicami domu, ale także wyspy. W tamtym momencie dokonywałam wstępu do swojej wycieczki życia. I nieważne, że według opinii wielu naukowców podróż astralna jest niemożliwa. Ja wtedy ją odbywałam.
Spiez
Veytaux, Zamek Chillon
Z deszczowej i często kapryśnej wyspy wywiało mnie do ojczyzny uroczych krów rasy simentalskiej, których najsłynniejszą przedstawicielką jest stara, poczciwa Milka. Było prawie tak, jak sobie wyobrażałam. Prawie – dlatego, że nie było dokładnie tak samo, ale lepiej. Błogi to był czas – okres niesamowitej beztroski, w którym zasób mojego słownictwa stał się chwilowo wyjątkowo ubogi. Ograniczałam się w zasadzie do wypowiadania prostych zdań, nieco odmiennie skonstruowanych, ale zawsze o tym samym znaczeniu – wyrażających głęboki zachwyt oglądanymi pejzażami.
Gruyères
Podwyższony poziom ekscytacji towarzyszył mi już w samolocie. W czasie podchodzenia do lądowania uderzyły mnie dwie rzeczy: niesamowicie górzyste ukształtowanie terenu i ogromna ilość drzew. To był ogromny kontrast do widoku, do którego jestem przyzwyczajona. Irlandia z lotu ptaka wydaje się być nieprzyzwoicie płaska. Choć nie brakuje tu gór i pagórków, w porównaniu z tymi szwajcarskimi są one niskie i mało imponujące.
Morges
Veytaux, Zamek Chillon
Poranne pobudki nie bardzo pasowały do wakacyjnego trybu życia, ale mimo to codziennie wcześnie rano ochoczo zrywałam się z łóżka i leciałam pod prysznic. Żal mi było spać do późna, kiedy wokół czekało tyle atrakcji. Cała reszta miała charakter typowej wakacyjnej sielanki.
Nyon
Bulle
Zajadając się przepysznym pieczywem, żółtymi serami i słodkościami nie liczyłam kalorii, choć pewnie powinnam była. Grzeszyłam z pełną tego świadomością. Ale warto było, bo tak pysznych drożdżówek, wypieków i ciastek już dawno nie jadłam. I już dawno nie byłam tak niewyobrażalnie szczęśliwa, jak właśnie tam. Zwiedzałam niesamowicie malownicze zamki, robiłam setki fotek, podziwiałam przepiękne panoramy i nawet nie zauważyłam, kiedy odcień mojej skóry stał się o ton ciemniejszy. Szwajcaria okazała się nie tylko nieprzyzwoicie piękna, ale i gorąca.
Oberhofen am Thunersee
Zamek Chillon
Powrót do szarej rzeczywistości – tak jak przewidziałam – wcale nie był bezbolesny. Kiedy zasmakowało się odrobiny raju, to potem ciężko zadowolić się przyziemną rzeczywistością. Po raz pierwszy w swoim życiu będąc na urlopie nie tęskniłam za domem i Irlandią. Dałam się rozkochać uroczej Szwajcarii i całkowicie zatraciłam się w tym uczuciu. Z nieopisaną przyjemnością zostałabym tam dłużej.
Gruyères
Być może zdziwię niektórych, ale kiedy koła samolotu dotknęły dublińskiego pasa startowego, a z samolotowych głośników popłynęły słowa Firework, nie cieszyłam się, że jestem w Irlandii. Myślami byłam w mojej oazie – gdzieś pośród łąk z widokiem na boskie Alpy, spacerując wśród pól porośniętych winoroślą, wśród malowniczych zamków, słuchając nieco nachalnej melodii wydobywających się z dzwonków zawieszonych na owczych szyjach i powtarzając cicho, ale jednocześnie błagalnie: „niech ta chwila trwa wiecznie”.
Aigle
Spiez
Do Zielonej Wyspy zawsze będę mieć sentyment, bo tu przeżyłam kilka wspaniałych lat. Lat, które na dobrą sprawę spokojnie mogłabym nazwać najlepszymi latami mojego życia. Kocham Irlandię, ale to najwyraźniej taka niewierna miłość jest. Bo czuję, że mogłabym ją zdradzić dla Szwajcarii.
Zamek w Aigle
wow Szwajcaria ;D no no no ...
OdpowiedzUsuńYes yes yes ;) Zaskoczona? Powinniście tam kiedyś pojechać, choć nie podejrzewam, że zdradziłabyś Włochy dla Szwajcarii. Cudny kraj, szkoda tylko, że strasznie drogi.
OdpowiedzUsuńw Szwajcarii byłam zimą, i odniosłam to samo wrazenie, góry tam są ogromne :) Jakby inne, monumentalne, bardzo wysokie i ostre. Jak dla mnie były mało przyjazne…a zdjęcia piękne....
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć szwajcarskie pejzaże zimową porą, ale jako że nie uprawiam żadnych sportów zimowych, to celowo poleciałam tam w wakacje i zadowoliłam się widokiem ośnieżonych szczytów. Widok tych majestatycznych gór to była dla mnie cudowna odmiana po płaskiej Irlandii...
OdpowiedzUsuńOj Taito, powaliłaś mnie....Nigdy nie słyszałam nic o tym kraju tak naprawdę, ale jest piękny!!! Podejrzewam, że i ja bym Szwajcarię pokochała...Czekam z niecierpliwością na dalsze relacje. Podróż astralna jest jak najbardziej możliwa! I ja odbywam wielokrotnie te, podobne do Twojej;)
OdpowiedzUsuńBędę tu systematycznie przemycać relacje z pobytu w Szwajcarii, spokojna głowa :) To niesamowity kraj - mały, ale ogromnie zróżnicowany pod względem językowym, kulturowym, czy chociażby krajobrazowym. Mnie najbardziej urzekła część środkowa i południowo-zachodnia. Cudo!
OdpowiedzUsuńW takim razie będę spać spokojnie;) Piszesz, że Szwajcaria droga jest..Porównywalnie do Skandynawii czy gorzej, lepiej? Korona duńska na przykład nie jest droga, ale ceny w Dani zabójcze..I jest jeszcze jedno, nie wiem czemu ale jakoś bym się po Tobie tej Szwajcarii nie spodziewała. Może właśnie dlatego, że tak mało o niej wiem?
OdpowiedzUsuńjuż Włochy zrujnowały nasz budżet a Ty chcesz mnie jeszcze w długi wpędzić ??? ;))
OdpowiedzUsuńJa Szwajcarię znam tylko zimową i z tego co widziałam jest tam dość drogo. Ale bardzo ładnie - to prawda. Za to kierowcy są beznadziejni !
OdpowiedzUsuńNoooo, Pani...Aleś zapodała obrazki. Normalnie oczy mi się wielkie zrobiły jak pięć złotych z rybakiem. Żony nie wołam, bo by mnie molestowała o takie same wakacje. Jestem gorącym wielbicielem gór, lasów i wielkiej wody, więc Twoje opisy i fotki ogromnie przypadły mi do gustu. My mieszkamy w pobliżu Blackstairs Mountains w dolinie rzeki Barrow więc gór, mimo że niewielkich mi nie brakuje. Bardziej cierpię z powodu braku lasów. Owszem są w okolicy niewielkie skupiska drzew, ale do lasów jeszcze im daleko. Dlatego w miarę możliwości odwiedzam Glendalough. Jedynym krajobrazem który mnie męczy jest "plaskatość". I wiem, że ocean też wydaje się płaski z pokładu statku czy z oglądany z brzegu, a jednak jego ciągłe falowanie powoduje, że nie jest męczący. Ale do rzeczy. Alpy są piękne. I marzę o odwiedzeniu ich. Jeśli nie w drogiej Szwajcarii to może w Niemczech lub Austrii. Więc tak czy owak będzie wędrowanie po Europie śladami Taity. Tak, tak bo mam przeczucie, że także Brugia i Bruksela trafią na listę miejsc do odwiedzenia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmnie trochę przerażały, uświadamiały mi, jak jesteśmy bezbronni wobec przyrody, jak bardzo jesteśmy zniszczalni...
OdpowiedzUsuńMnie również nachodziły takie refleksje, ale mimo wszystko dominował zachwyt. Strasznie mi brak tutaj takich imponujących gór.
OdpowiedzUsuńA dlaczego tak uważasz? Jakieś złe doświadczenia? Ja mam zupełnie inne spostrzeżenia, ale o szwajcarskich kierowcach będzie jeszcze wzmianka w jakimś poście.
OdpowiedzUsuńChyba porównywalnie, wiesz? Szwajcaria i Norwegia to najdroższe kraje Europy, dość szybko można się o tym przekonać na miejscu. Jeden frank szwajcarski kosztuje obecnie około 3,40 zł, a tam za byle "pierdółkę" płaciło się po sześć, siedem franków. Zanim dotarłam do Szwajcarii, wiedziałam, że będę zachwycona tym krajem. Nie sądziłam tylko, że aż tak bardzo mnie zauroczy.
OdpowiedzUsuńPieniądze to rzecz nabyta, wspomnienia są bezcenne! Nawet nie wiesz, ile razy powtarzałam to sobie po powrocie do Irlandii ;)
OdpowiedzUsuńOcean nie jest męczący? Nie no, Zielaku, tak może powiedzieć chyba tylko wilk morski, który nie wie, co to choroba morska ;) Glandalough jest urocze i klimatyczne. Nawet, kiedy pada deszcz. I pomimo tego tłumu ludzi i dziesiątek "paddywagonów" na parkingu ;) Ja też mam w okolicy "góry", ale przyznam szczerze, że prezentują się żałośnie w porównaniu z tymi szwajcarskimi kilkutysięcznikami. A mnie się serce rwie właśnie do tych drugich. Alpy są boskie. O Austrii też myślałam. Tyrol mnie ogromnie fascynuje. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zainteresowałam Cię Belgią i Szwajcarią. A co powiesz na Edynburg? Po sąsiedzku, bez problemów z transportem, ten sam język co w Irlandii, ludzie życzliwi :) Miasto naprawdę ładne i klimatyczne. I żywego Bravehearta można spotkać! :)
OdpowiedzUsuńWiesz co..., ja się tak nie bawię!!! Ciebie jest niebezpiecznie czytać. Teraz będę całe życie marzyć, żeby zamieszkać w Szwajcarii!A bo źle mi tu w Irlandii?! Góry w sam raz na mój zniszczony kręgosłup, wszędzie blisko, cisza, spokój. Człowiek sobie marzył, że jak zarobi pierwszy milion, to się przeniesie gdzieś pod Carrauntoohil i będzie się gapić na owce i kozice. Co ja z jednym milionem zrobię w Szwajcarii??? Na kawalerkę mnie nie będzie stać! Teraz spełnienie marzeń zajmie mi co najmniej cztery razy tyle czasu!!!-Woland.
OdpowiedzUsuńBo to jest tak: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Mnie się jeszcze do niedawna wydawało, że nie ma dla mnie lepszego kraju od Irlandii, a tu taka niespodzianka. Serce tam zostawiłam. Teraz tylko myślę i planuję, jakby tam wrócić... a najlepiej zamieszkać gdzieś w części francuskojęzycznej [bo chyba jest najpiękniejsza].To, co tutaj pokazałam, to i tak nic takiego. Wierz mi, są tam duuuużo piękniejsze miejsca. Ech...
OdpowiedzUsuńNocleg pewnie już w ogóle koszmarnie drogi. Jednak sama przyznasz, że warto. Ja na Bornholmie spędziłam jedną noc, która kosztowała mnie ponad 300 zł, ale nie żałuję i bardzo chciałabym tam wrócić:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, sporą część naszego wakacyjnego budżetu pochłonął właśnie nocleg. Najdroższy hotel mieliśmy w Genewie (100 CHF od osoby), w pozostałych miastach było nieco taniej.
OdpowiedzUsuńTak, Szwajcaria jest naprawdę piękna, podobnie jest w Austrii. Wiele razy tam byłam i zawsze chetnie wracam. Pozdrawiam Alina z Italii.
OdpowiedzUsuńWitaj, Alino, cieszę się, że nadal tutaj zaglądasz. W Austrii jeszcze nie byłam, ale rozważałam możliwość pojechania do tego kraju. Tyrol mi się marzy.
OdpowiedzUsuńGdzie to Was wywiało? Ma się rozumieć, że był to osobny wyjazd a nie połączony razem z Belgią? Moja przygoda ze Szwajcarią trwała bardzo krótko i odbyła się dość dawno bo w 1996 roku, czyli w czasach gdzie z podróżowaniem i turystyką miałem mało po drodze :) Ale i tak pamiętam, że miejsca, przez które przejeżdżaliśmy (Zurych, Genewa, Jezioro Bodeńskie czy Liechtenstein) zrobiły na mnie wrażenie. W pamięci mam bardzo długie przejazdy przez tunele wydrążone w górach - prawdziwy drogowo-budowniczy majstersztyk. Bardzo chętnie ponowiłbym dzisiaj taką podróż po tym pięknym kraju i zobaczył jak to wszystko wygląda w moich dzisiejszych oczach.Wasza przejażdżka odbywała się po wcześniej zaplanowanej trasie czy już na przykład w trakcie nanosiliście jakieś poprawki? I czy jechaliście ,,w ciemno'' czy może mieliście tam kogoś na miejscu, kto by Wam w jakiś sposób pomagał?
OdpowiedzUsuńJasne, że to był osobny wyjazd. Do Belgii pojechaliśmy w 2011, a do Szwajcarii w bieżącym roku. Nigdy nie jeździmy "do kogoś". Ja w ogóle jestem bardzo sceptycznie nastawiona do wpraszania się do zagranicznych znajomych. Nie przemawia też do mnie "couchsurfing". Nie zależy mi na zwiedzaniu miast z jego mieszkańcami. Mam silne poczucie niezależności - sama lubię wyznaczać sobie rytm zwiedzania i ustalać trasę. I nie za bardzo przepadam za towarzystwem innych osób, bo z doświadczenia wiem, że sporo ludzi zwiedza jedną, dwie atrakcje i już ma dość. Ja lubię intensywnie zwiedzać. Będąc w Irlandii wypisywałam sobie z przewodników wszystkie miejsca, które chciałabym zobaczyć, które w jakiś sposób mnie zauroczyły. Miałam nadzieję, że do nich dotrę. I w większości dotarłam. Początkowo zakładałam, że zwiedzę Genewę, Zurych, Berno i może coś jeszcze. Potem jednak, kiedy zdecydowaliśmy się na wynajęcie samochodu nasza trasa mocno się zmodyfikowała. Zdecydowanie wyszło nam to na plus. Zakochałam się w tym kraju...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wydaje się lepszym rozwiązaniem gdy planujesz sobie wszystko na własną rękę, no chyba że trafi się podróżniczy zapaleniec, który podzielałby zainteresowania odnośnie oglądanych miast i miejsc. Nasz tegoroczny wyjazd do Francji w znacznym stopniu zakładał pomoc koleżanki, która nas zaprosiła, niemniej jednak jeździliśmy sobie wszędzie sami, więc wyglądało to troszkę tak, jakbyśmy tę Francję, jeśli idzie o turystyczny aspekt, zorganizowali sobie sami. Choć oczywiście pomoc koleżanki w ugoszczeniu nas była w przypadku miasta w którym rezydowaliśmy przez tyle dni, ogromna.
OdpowiedzUsuńCouchsurfing zawsze mnie zastanawiał i sam nie wiem czy mógłbym się na takie coś zdecydować? Gdybym mieszkał sam to pewnie tak, ale mając rodzinę, już niekoniecznie :)
Samochód znacznie ułatwia podróż, prawda? No chyba, że ma się dużo czasu, to wtedy jazda komunikacją miejską/stopem może być równie interesująca. Bardziej się człowiek namęczy ale też wrażeń i przygód więcej. A ze Szwajcarii przeniósłbym do Irlandii z 2-3 alpejskie górki i wstawiłbym do Kerry, Connemary i Wicklow, co by jeszcze ten nasz krajobraz urozmaicić ;)
pozdrowionka!
Ćwirku, wcale się Wam nie dziwię, że wykorzystaliście szansę i pojechaliście do Francji. Z mojego punktu widzenia wszystko wskazuje na to, że mieliście naprawdę super urlop.
OdpowiedzUsuńMy nie mamy bardzo bliskich znajomych za granicą. Sama nikomu bym się nie wprosiła, ale gdyby ktoś koniecznie nalegał i zapraszał, to pewnie ostatecznie bym skorzystała z takiej propozycji. To zawsze jest udogodnienie.
Bardzo mi się podoba Twój pomysł z przeniesieniem szwajcarskich gór do Irlandii! :) Gdyby tylko było to możliwe...
.Nie ma piekniejszego zestawu jak góry i woda.Nie ważne czy w zieleni ,czy bieli.
OdpowiedzUsuńDlatego jako wyzwanie rzucam Wam dziewczyny jedno słowo:.............Norwegia!
Ps: smiem twierdzic,że piekna fiordów otoczonych górami ,nic nie przebija- a jak sie jeszcze trafi północny rejon to do kompletu Aurora Borealis!!! Bajka.
Pozdrawiam.
Uwielbiam takie połączenie. Norwegia faktycznie jest piękna [byłam tam parę lat temu], ale Szwajcaria wywarła na mnie większe wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze słonecznej dziś wyspy :)