niedziela, 31 marca 2019

Opóźniony znak życia


Końcówka marca zmobilizowała mnie do napisania kilku słów i dostarczenia Wam znaku życia, choć nie podejrzewam, by ktoś rwał sobie włosy z głowy z powodu mojego "zniknięcia".
Tak jak pod koniec roku miałam potrzebę popisania sobie w sieci, tak w tym nowym wprost przeciwnie.
Miałam jakąś dziwną awersję nie tylko do blogowania, ale ogólnie do korzystania z komputera, co skutkowało tym, że często w ogóle go nie włączałam. A musicie wiedzieć, że w przeszłości był to niejako mój rytuał. Powrót z pracy, prysznic, kawa pita przy komputerze - tak to mniej więcej codziennie wyglądało.
W pewnym momencie zauważyłam jednak, że mój wolny czas niesamowicie szybko się kurczy, kiedy mam włączony komputer, lub - co gorsza! - kiedy rozpoczynam swój wolny dzień od niego.
Mimo że zdecydowanie nie jestem tym "zombiakiem", który nie może przeżyć dnia bez korzystania z telefonu/tableta/komputera, doszłam do wniosku, że lepiej dla mnie będzie, jeśli zminimalizuję czas spędzany na surfowaniu w sieci. Jak pomyślałam, tak uczyniłam. I wiecie, co? Świat się przez to nie zawalił.
Zyskałam więcej czasu, przez co mogłam z czystym sumieniem zakopać się w książkach [wreszcie wzięłam się za rozchwytywanego Remigiusza Mroza i zrozumiałam, na czym polega jego fenomen...], lub po prostu oddać się oglądaniu ciekawych produkcji na Netfliksie. I w taki właśnie sposób umilałam sobie długie, ciemne, a także często wietrzne i zimne wieczory w minionych miesiącach. A jako że na kilku innych czytanych i lubianych przeze mnie blogach również zagościła głęboka cisza, odebrałam ją po części jako Wasze przyzwolenie i aprobatę na moje niepisanie.
Luty tchnął we mnie całkiem sporo wiosennego powiewu, jako że był dość ciepły i optymistyczny. Niestety także zdradliwy - prawie dałam się nabrać, że mamy już wiosnę pełną gębą i już wybierałam się na zakupy do sklepu ogrodniczego, by tchnąć nowe życie w mój ogródek, który po zimie wygląda raczej jak cmentarzysko niż raj dla kwiatów. Szczęśliwie mocne ochłodzenie nastąpiło w porę, zanim zakupiłam i posadziłam nowe rośliny. Marzec przyniósł bowiem mocno mieszaną pogodę i po raz kolejny udowodnił słuszność porzekadła "w marcu jak w garncu". Nawet śniegu się doczekaliśmy, choć oczywiście nie w takiej ilości jak w czasie zeszłorocznej "Bestii".
To był długi i ciekawy miesiąc, lecz także owocny - głównie dlatego, że po kilku rozczarowujących poszukiwaniach znalazłam "godną" zastępczynię dla naszego starego czterokołowca. Dlaczego umieściłam ten przymiotnik w cudzysłowie? Bo to nothing fancy. Nic co sprawiłoby, że moje stare serce blachary zaczęłoby szybciej bić, ale pole manewru mieliśmy mocno ograniczone. Trzeba było kierować się głosem rozsądku, a nie iść za sercem. Nowy nabytek miał być przede wszystkim ekonomiczny w eksploatacji, choć to niejako oksymoron, zważywszy na fakt, że mówimy o samochodzie, a te jak wiadomo, są skarbonkami bez dna.
A skoro mowa o pieniądzach, to z nadejściem wiosny naszła mnie też ogromna ochota na porządki. Najchętniej pozbyłabym się 1/3 zawartości domu. Wszystko wskazuje na to, że na dobre wyrosłam już etapu, kiedy to musiałam mieć kilkanaście torebek i par butów.
O moim domu można wiele powiedzieć, ale nie to, że jest zagracony, a mimo to mam ochotę spakować połowę dobytku i pozbyć się tego jak najszybciej. Pominę tutaj fakt, że w ogóle mam ochotę spakować się w jedną/dwie walizy i całkowicie zmienić scenerię... To chyba kryzys wieku średniego.
Nieco z przerażeniem patrzę na zawartość szaf i regałów. Mnóstwo książek, płyt CD i DVD, odzieży, obuwia, jakieś stare modele aparatów, Play Station... Po co mi to wszystko?! Czy naprawdę to wszystko sprawi, że będę choć trochę szczęśliwsza? Nie sądzę. A przy tym zastanawiam się, czy aby na pewno ja posiadam te wszystkie rzeczy, czy może... one mnie?
W pierwszej chwili chciałam oddać wszystko do organizacji S.P.C.A, potem zrodził mi się w głowie pomysł car boot sale. I tu pytanie do Was. Braliście może w nim udział? Jakieś rady, podpowiedzi, doświadczenia?
Nie ukrywam, że miło byłoby odzyskać część pieniędzy z tych wszystkich zakupionych przedmiotów, ale chodzi nie tylko o nie. Przede wszystkim o poczucie wolności, o wyswobodzenie się z materializmu.
Organizacje charytatywne nadal będę wspierać. W tradycyjną sprzedaż wysyłkową nie chcę się bawić [choć wiem, że jedno z Was z powodzeniem ją stosuje i poleca], bo nawet nie miałabym możliwości udania się na pocztę - ma zbyt krótkie godziny otwarcia. Car boot sale wydaje się zatem opcją niemal idealną. A do biblioteki raczej nie będę oddawać książek, bo kilka lat temu oddałam tam wielkie pudło przeróżnych woluminów i ślad po nich zaginął. Książki, których biblioteka nie miała na stanie, ale powinna już mieć po mojej darowiźnie, nadal nie są dostępne dla spragnionych słowa pisanego.
I to chyba wszystko na dziś. Mam nadzieję, że ten wpis rozbudzi we mnie chęć do blogowania i... że ktoś w ogóle go przeczyta, bo po tak długiej nieobecności mam poważne obawy, czy na polu bitwy ostał się chociaż jeden cierpliwy i oddany żołnierz ;)
Trzymajcie się zdrowo, a ja wracam do odliczania dni do Wielkanocy, bo wtedy wyruszam na zachód Irlandii do zakątków, które ubóstwiam...

37 komentarzy:

  1. Nie wiem czy Ty wiesz, ale ja już tu łysa przez Ciebie zostałam;) Jaki marzec, jaka zła pogoda, o czym Ty mówisz kobieto?:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rose, Ty żyjesz! :)

    Rozumiem, że to pierwsze zdanie to taki żart primaaprilisowy? :)

    Czyżby w Polsce były marcowe tropiki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tak!;)

      A gdzie tam! Tak długo się nie odzywałaś, że naprawdę wyłysiałam.

      Kochana, kiedy ja do Ciebie pierwszego kwietnia po północy pisałam to wcale a wcale nie byłam w Polsce!

      Usuń
    2. To brzmi jak zawoalowana groźba odebrania sobie życia ;)

      Ale popatrz na to z optymistycznej strony: już nie będziesz miała problemów z fryzjerem i złym cięciem, nigdy więcej henny, a ile pieniędzy zaoszczędzisz na szamponach i odżywkach! No same pozytywy!

      Co?! No to ładnie! I ja się o wszystkim dowiaduję grubo po fakcie?! Niech lepiej powie, gdzie była, jeśli nie chce mi całkowicie podpaść! Czyżby ta wymarzona podróż na inny kontynent? Czy też może mała, zielona wyspa? Chyba to drugie, prawda? Teraz widzę to czarno na białym - to zdanie "Jaki marzec, jaka zła pogoda, o czym Ty mówisz kobieto?" to nic innego jak dyskretne wyznanie "ja tu jestem i nie zgadzam się, z tym, co napisałaś o tutejszej pogodzie".
      Ha! Rozpracowana!

      Usuń
    3. Hmm...wprowadziłaś autoryzację czy mi wcięło komentarz?

      Oj tam, oj tam;)

      Brzmi bajecznie! Brak problemów z fryzjerem potrzebny od zaraz! Jestem jak owca nie mająca pasterza!

      I jeszcze jesteś zdziwiona?😁 Nie rozpracowałaś, tylko wyczytałaś u mnie Sherlocku!😁Jedno jest pewne-pogoda była cudowna!

      Usuń
    4. O nie... Jesteś już drugą osobą, która zgłasza mi problemy z zamieszczaniem komentarzy. Nic nie zmieniałam w ustawieniach, jest dokładnie tak, jak było. Nie mam pojęcia, w czym tkwi problem :(

      Czy Ty właśnie sugerujesz, że potrzebujesz sprawnej ręki, która by Ci przystrzygła owcze futro? ;)

      Nieprawda! Najpierw rozpracowałam, potem przeczytałam! :) Nie odwracaj kota ogonem ;)

      Usuń
    5. I ja nie wiem, ale pierwszy napisany komentarz mi wcięło, a oczywiście bardziej się w niego zaangażowałam.

      Właśnie tak! Moje futro bardzo już mi się daje we znaki, a nie chcę aby trafiło w niepowołane ręce;-)

      Ja? Kota ogonem? Też mi coś;)

      A oglądałaś może Derry Girls? Wczoraj pochłonęłam cały sezon. Teraz przygotowuję się na Peaky Blinders. Kocham w tym serialu Cilliana!

      Usuń
    6. To może w przyszłości kopiuj komentarz, tak na wszelki wypadek, gdyby znowu coś poszło nie tak.

      Czyżby "Derry Girls" miały coś wspólnego z Irlandią? Sprawdzę, czy są na Netfliksie, bo jak nie ma, to raczej nie obejrzę. Za dużo zachodu ;)

      O tak! Też mam do obejrzenia najnowszy sezon "Peaky Blinders". Ostatni odcinek poprzedniej serii wbił mnie w fotel ;) I kochany "Poldark" się skończył! :( Jak ja nie lubię czekać...

      Usuń
    7. A jak myślisz Sherlocku? Derry Girls to serial o nastolatkach z Irlandii Północnej, z przejaskrawionym irlandzki, humorem, który zdaje się obie lubimy.

      Ja mam za sobą chyba dwa sezony Peaky Blinders, więc dwa jeszcze przede mną. Poldarka też widziałam dwa sezony. Muszę się przyznać, że od czasów Dr. House'a trudno mi było znaleźć serial, który by mnie zaangażował. Do czasu Peaky Blinders, który poleciła mi koleżanka z pracy. Oglądałam równiez Dr. Good i już pewien czas temu Victorię. Próbowałam Wikingów i Młodego papieża, ale nie porwało mnie.

      Usuń
    8. Sprawdziłam i niestety nie ma tego serialu na Netfliksie.

      A ja tego słynnego House'a nigdy nie oglądałam, uwierzysz? Czasem widziałam tylko jakieś urywki. "Wikingów" za to oglądałam z przyjemnością.

      Usuń
  3. Szeregowy Zielak melduje się!
    Tak sobie poczytałem, wczoraj wieczorem ale, że byłem po dwunastu godzinach w pracy, to darowałem sobie komentarz. I co? I Rose mnie ubiegła. A zaglądam tu regularnie, minimum dwa razy tygodniowo. Tylko, jakoś taki marazm noworoczny mnie ogarnął, że nie miałem weny aby napisać o świątecznych i noworocznych zwyczajach.
    Popatrzcie, tylko co człowiek po Sylwestrze wytrzeźwiał, a tu już trzeba jajka malować... Za szybko ten czas biegnie.
    To zmieniacie/liście autko? To co teraz zdobi podjazd przed domem, skoro bawarski wynalazek okazał się niespecjalnie ekonomiczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Szeregowy Zielaku! Jak miło Cię tutaj widzieć! Zastanawiałam się, co u Ciebie się dzieje, bo długo się nie odzywałeś. Rozpuściłeś mnie i przyzwyczaiłeś do częstszego kontaktu ;)

      A swoją drogą, co tak skromnie? Tylko szeregowy? Wnioskuję o wyższy stopień! Jak nie marszałek, to może chociaż jakiś pułkownik albo porucznik? :)

      Zaraz, zaraz... Czy ja dobrze przeczytałam? "Wczoraj wieczorem"? Z moich szybkich i nieporęcznych obliczeń wynika, że wczoraj wieczór to niedziela. Pracowałeś 12 godzin zamiast dzień święty święcić? ;)

      Nie masz powodów do smutku. Co prawda Rose zajęła pierwsze miejsce, ale drugie to też podium :)

      Teraz moda na wszytko co ekologiczne i naturalne, więc może by tak darować sobie to malowanie jajek i zostawić je w oryginalnym stanie? ;)

      Zgadza się, zmieniliśmy. Co prawda o kilka lat za późno, ale jak mówi słynne porzekadło: "lepiej późno niż wcale". Samochody z segmentów E i F są piękne, ale niestety bardzo drogie w utrzymaniu, jeśli rocznie robi się ponad sześćdziesiąt tysięcy kilometrów. Non-stop w serwisie, a wiadomo, że części do prestiżowych aut są droższe niż do tych z niższych klas. Zatem teraz mamy coś z klasy średniej, coś ekonomicznego (nie żre tyle paliwa co poprzednik), słabszego (ponad 50 koni mechanicznych mniej...), praktycznego, z dużo mniejszym silnikiem, ale jednocześnie z bardzo małym podatkiem, co mnie akurat bardzo cieszy. Źle nie jest, ale nadal po nocach śni mi się coś ze stajni Mercedesa ;)

      Usuń
    2. Nie chcę tu siać zbędnego pesymizmu, ale widok termometru za oknem każe mi domniemywać, że mamy chłodniejsze poranki ostatnio niż przez całą zimę. Aż podziwiam tulipany mojej małżonki, że nie drą się co rano, jak koty w marcu, - "Chochoła mi tu dawać!!!!!"
      Oby do wiosny. :)

      Usuń
    3. Świat stanął na głowie, Zielaku! Zdziwiły mnie tak niskie temperatury rano i potrzeba rozmrażania szyb w aucie, ale z drugiej strony mamy kwiecień. A jak mówi stara mądrość: "Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy trochę lata". Rano zatem wyruszam do pracy okutana jak Marek Kamiński w czasie wyprawy na biegun...

      U mnie przed domem też rosną tulipany, ale jakoś mało ich w tym roku... Miło jednak widzieć jakieś kwitnące rośliny, bo to zawsze powiew wiosny. Kupiłam wczoraj kilka sztuk geranium do posadzenia w ogródku, ale przez tę zmienną i kapryśną pogodę zastanawiam się, czy nie jest na to ciut za wcześnie.

      Usuń
  4. No z tym kryzysem wieku średniego to pojechałaś ;) A co będzie jak dotrzesz do miejsca gdzie jak teraz jestem - i muszę przyznać, że nawet ja wieku średniego nie czuję. Chyba tylko przez to szaleństwo co mam w głowie. Co do posiadania - coraz mniej kupuję, coraz więcej się wyzbywam (zwłaszcza jeśli o ciuch chodzi), ale coraz więcej wolę odkładać na podróże.
    Ciesze się że jesteś, bo moją blogową kumpelą z najdłuższym stażem ;)) Buźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie chodzi o to, że ja czuję się staro - wręcz przeciwnie :) Mentalnie to ja nadal mam 22 lata. Z tym kryzysem chodziło mi bardziej o to, że w pewnym wieku wielu ludzi nachodzi ochota na spore zmiany. Niektórzy robią wtedy lekkomyślne rzeczy i niekoniecznie kierują się rozsądkiem w swoim postępowaniu. I ja właśnie czasami mam chęć zrobić coś takiego szalonego, coś, co raczej nie uchodzi za odpowiedzialne i mądre. Jak na przykład porzucić dotychczasowe - całkiem dobre - życie, spakować się i wyruszyć w nieznane, rozpocząć wszystko od nowa...

      Taka postawa się chwali! Wspomnienia są bezcenne, tego nikt Ci nie odbierze. No może z wyjątkiem złośliwego Alzhimera ;) Wybacz mój czarny humor ;)

      O jaaa! "Blogowa kumpela z najdłuższym stanem" brzmi dumnie! :)

      A tak w ogóle, to dziękuję Wam wszystkim, że ciągle tu jesteście i że się odezwaliście. Bo, kiedy już to zrobiliście, uświadomiłam sobie, że brakowało mi Was!

      Usuń
  5. Sokole Oko

    Obecna !!!

    Też się rozleniwiłaś ... no ja też. I końca nie widać. Ale jakoś na razie nie ubolewam. Może tylko nad tym, że wraz z porzuceniem własnego podwórka zaniedbałam cudze i niektórych już nie nadrobię.

    Mróz jest super właśnie zaczynam Hashtag a co do seriali to po wielu poleceniach sięgnęłam po House of Cards ... i szczęka mi opadła. Co za serial ! totalne uzależnienie :D a tu dopiero początek 3 sezonu.

    Co do graciarni to popieram. Też muszę przejrzeć ciuchy i wywalić albo sprzedać. Nie wiem co to ta wyprzedaż o której piszesz ale pozbądź się. Ja też jak wiesz wiolę choć za grosze odsprzedać bo zawsze się coś tam zwróci. Z tymi książkami bardzo nie ładnie. Wygląda, że obsługa UKRADŁA dla siebie. Żenada ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Sokole Oko! :)
      Nie gniewaj się, że tak bezczelnie się wtranżalam. Jak czytam, jesteś pod wrażeniem HoC. Mnie też się podobał, podobnie jak polecany przez naszą "gospodynię" Ozark. Choć przyznaję się, że po pewnym czasie większość znanych mi seriali albo kończy się jak należy, albo dochodzi do tego, że scenarzysta pisze to co mu się w przemęczonym mózgu przyśni i kończę oglądanie. Kończę, bo mam ograniczoną tolerancję na brak szacunku ze strony producentów, reżyserów i scenarzystów. Czy ktoś ma podobnie? :)
      Od początku do końca obejrzałem jak dotąd Gotowe na wszystko, Piraci i jeszcze polecony przez Taitę Czarne lustro. Bo przecież seriali jednosezonowych nie biorę pod uwagę. W ogóle to zauważyłem, że z wiekiem co raz częściej żal mi czasu na śledzenie losów serialowych bohaterów. Wolę poszukiwać ich losów między literkami książek. Jednak świeżo po lekturze Sapkowskiego z niecierpliwością czekam na netfliksowego Wiedźmina.
      ;)

      Usuń
    2. Sokole Oko

      Siemasz Zielaku !

      Nie mam nic do wciskania się między wódkę a zakąskę także spokojnie :D

      Nie mam tak jak Ty, że przerwę serial nawet jak scenariusz wydaje się wskazywać, że albo scenarzysta zmarł w trakcie pisania i zastąpił go kto inny albo został zwolniony (jak główny bohater HoC co mnie ciekawi jak to będzie już bez niego). Ale przyznaję, że męczę do końca i zostaję nie raz z wielkim rozczarowaniem i pytaniem ŁAJ ?? pamiętam że miałam tak po obejrzeniu ostatniego odcinka Dextera (nie wiem czy oglądałeś). Ostatnim odcinkiem spindolili maksymalnie.

      Pozostałych seriali jakie wymieniłeś nie oglądałam jeszcze :D

      Usuń
    3. Miło wiedzieć, że nie masz nic przeciwko. :)
      Dextera nie oglądałem. Ale ostatnio podobał mi się jeszcze The Kominsky Method z Douglasem. Michaelem zresztą. Mężem Catheriny. ;)

      Usuń
    4. Witaj, Spóźnialska! Dobrze, że jesteś, ale uwagi do dzienniczka nie unikniesz ;)

      Szczęśliwie nie musisz się martwić o nadrabianie zaległości u mnie :) Wszystko wskazuje na to, że moje nieróbstwo ma nawet jakieś zalety i wychodzi innym na dobre :)

      Szczęściara! Zamówiłam "Hashtag" w bibliotece kilka tygodni temu, czekam i czekam... Mam już za sobą sześć pozycji Mroza, ale powiem Ci, że zabrałam się za niego od dupy strony [szczęśliwie nie ma tu dzieci i nie trzeba im zatykać uszu, ani przesłaniać oczu]. Cykl Parabellum rozpoczęłam od... tomu trzeciego. Ostatniego. Ale i tak było fajnie ;) Drugi ma dotrzeć do mnie za jakiś czas, a pierwszego w ogóle nie ma w bibliotece! Na "Kasację" też czekam od zarania dziejów, ale nie wiąże z nią zbyt dużych nadziei, bo termin jej zwrotu upłynął w 2017 roku i nic nie wskazuje na to, by osoba wypożyczająca poczuła się do obowiązku zwrotu lub odkupienia nowego egzemplarza...

      Car boot sale to nic innego jak pchli targ.

      Prawda? Nieładnie z tymi książkami, choć na dobrą sprawę nie wiem, co się z nimi stało. Może gdzieś leżą i czekają na swój czas? Dziś sprawdziłam "Złą godzinę", którą oddałam, i okazuje się, że jest dostępna. Chyba nawet dwie sztuki, ale z innego wydawnictwa niż moje.

      Sama nie wiem, czemu przestałam oglądać "House of Cards". Może jeszcze do niego wrócę, całkiem dobry był.

      "Co za serial"? To Ty chyba jeszcze nie widziałaś "Bodyguarda", którego niedawno skończyłam ;) Jeśli masz możliwość obejrzenia, to zdecydowanie polecam! Mam nadzieję, że nie obgryzasz paznokci z nerwów, bo przy tym serialu emocje są gwarantowane! [Gwoli jasności, nie chodzi o "The Bodyguard" z Kevinem Costnerem i Whitney Houston] :)

      Usuń
    5. Zielaku, widziałeś "Ozark" i ja o tym nie wiem?! [no dobra, teraz już wiem] :) A czy to, co napisałeś później, odnosi się także do niego? Mnie się bardzo podobał i z chęcią obejrzałabym kolejny sezon.

      Ja też z obozu cierpiętnic i masochistek, ale to głównie jeśli o książki chodzi, nie seriale. Czytam teraz wybitnie nudnego "Milkmana", który jest tutaj takim hitem i bestsellerem i nie opuszcza mnie jedna myśl: "ale bełkot!". Nudzi mnie ta książka jak cholera, nie podoba mi się, nie umiem się w nią wgryźć, ale zbliżam się już do połowy i przy życiu trzyma mnie tylko myśl, że później z wielką satysfakcją ocenię ją na 1 :)

      Co się zaś tyczy seriali, oglądałam np. "Orange is the new black" i po pewnym czasie całkowicie mnie znudził. Do dziś go nie dokończyłam.

      "Dexter" - tak! Dexter był naprawdę dobry! I sama nie wierzę w to, co piszę, ale serial zdecydowanie bardziej podobał mi się niż prototyp, czyli cykl Jeffa Lindsaya.

      Zielaku, nie podejrzewam Cię o nadwyżkę wolnego czasu, ale jeśli kiedyś będziesz miał ochotę coś obejrzeć, spróbuj "Bodyguard". Netflix, zdaje się, masz. A nuż przypadnie Ci do gustu?

      Usuń
    6. Nuż na pewno przypadnie mi do gustu, choć raczej stawiałbym na pisany przez o z kreską. :) Ale skoro polecasz "Bodyguard" to skuszę się. Ozark w ostatnich odcinkach zaczął (w mym mniemaniu) niebezpiecznie ocierać się o fantazję tak nieprawdopodobną, że Harry Potter miejscami wygląda przy nim prawie jak dokument. ;) Jednak z końcową oceną poczekam na kolejny sezon, bo początki były świetne. I chcę wiedzieć co będzie z Ruth, bo bardzo polubiłem jej postać. Za kilka tygodni zostanę słomianym wdowcem, więc polecany serial obejrzę, o ile dziesięć wieczorów wystarczy.

      Usuń
    7. Jasne, że polecam. Nie mogłam się od niego oderwać. Byłam sama w domu, Połówek bawił się na imprezie w Dublinie, a ja oglądałam odcinek za odcinkiem. W jeden samotny wieczór obejrzałam 4 odcinki, więc i Ty dasz radę. Rzucam Ci wyzwanie ;) Challenge accepted? Nie bądź miękką buła, nie będziesz potrzebował dziesięciu wieczorów ;)

      A ja już nawet nie pamiętam, co tam się działo w tych ostatnich odcinkach, musiałabym sobie odświeżyć pamięć. Ruth pamiętam za to doskonale! Wkurzająca postać [na początku, bo nie podobały mi się jej knowania...], ale bardzo wyrazista i charakterna. Zdecydowanie zapada w pamięć!

      A wiesz, co jeszcze mi się podobało z ostatnio oglądanych seriali? "The Assassination of Gianni Versace" i "Vivir sin permiso". Ten drugi to trochę taka hiszpańska telenowela: drama jakich mało, ale jak to dobrze się oglądało! A dla mnie wisienka na torcie byli jeszcze apetyczni mężczyźni w dobrze skrojonych garniturach. Mam do nich słabość ;)

      Polecasz coś jeszcze oprócz wyżej wspomnianych przez Ciebie seriali?

      PS. Ale ładne i słoneczne popołudnie się zrobiło! :) Suszę pranie w ogródku.

      Usuń
    8. Sokole Oko

      Do Zielonego Pana:

      Nie mam, nie mam śmiało możesz się wcinać ;)

      Dextera polecam bo to pokręcony serial ale podobał mi się. Wystarczą 2 odcinki a już wciągnie. A co do serialu z Douglasem to widzę, że to jakaś nowość. Muszę poczekać aż będzie gdzieś w necie bo nie mam telewizji :D

      Do Tej i Tamtej:

      Właśnie skończyłam Hashtag ... nooo jestem ciekawa jakie będą Twoje wrażenia. Nie napiszę na razie co myślę :) jak przeczytasz daj znać :D Czekam na kolejną Chyłkę bo już jestem na bieżąco a Parabellum nie czytałam jakoś opis mnie nie zachęcił. Czekam jeszcze w biblio na tę serię z Frostem.

      HoC ciągnę ... nieźle mnie wkręciło a Bodyguarda może potem pyknę jak to coś fajnego :) Aaaaaaaaaaaaaaaaaa i bym zapomniała o najważniejszym ! cały czas na bieżąco lecę Chirurgów bo ciągle ten serial kręcą ;D

      Usuń
    9. Twoja reakcja może oznaczać tylko jedno - "Hashtag" bardzo Ci się spodobał :) Aaa, już nie mogę się doczekać, kiedy wpadnie mi w ręce!

      Pomyliłam się w poprzednim komentarzu. "Kasację" już dawno przeczytałam, to na "Rewizję" czekam od dawien dawna, ale ktoś najwidoczniej ją zgubił i nie oddał w 2017 roku.

      Cykl z Wiktorem Forstem zaczęłam od drugiego tomu, "Parabellum" od ostatniego [nie namawiam, ale - o dziwo! - wciągnęła mnie ta historia, mimo że wcześniej wydawał mi się niespecjalnie porywająca i zbyt...zagmatwana], cykl z Damianem Wernerem od tomu pierwszego. Oprócz tego przeczytałam też "Behawiorystę" i "Świt, który nie nadejdzie", przy czym znacznie bardziej podobała mi się ta pierwsza.

      Usuń
    10. Aaaaaaaaaaa to Ty o serii z Frostem mówiłaś ok. Nie ogarniam tytułów. Ja na razie spoza Chyłki tylko ten Hashtag. Muszę dorwać jeszcze coś spoza. Aaaaaaa i wrzuciłam też u siebie coś, żeby nie było, że tylko cisza.

      Usuń
    11. Nie jestem wielką fanką Chyłki [jako postaci, nie cyklu o niej], te samodzielne powieści są całkiem dobre. Jeśli wpadną Ci w ręce, czytaj :)

      Usuń
    12. Sokole Oko

      O patrz a ja ją uwielbiam :D tylko Cielecka mi nie pasuje do tej roli bo jej nie lubię. Podobnie jak Pana Hyry a ta para razem spieprzyła mi całą "Samotność w sieci"

      Usuń
    13. Nawet nie wiedziałam, że przeniesiono ten cykl na "duży ekran".

      Widzisz, ja jestem dość staroświecka w swoich poglądach na temat kobiet. W moich oczach kobieta powinna mieć klasę, być "damą". A Chyłka... no cóż. Całkowite przeciwieństwo damy - puszcza się na prawo i lewo [nie wie, kto jest ojcem dziecka...], pije na umór, pali i klnie gorzej niż szewc. Mam wrażenie, że Mróz koniecznie chciał wykreować postać kobiety-kumpelki. Zaznaczam jednak, że przeczytałam zaledwie kilka tomów z cyklu, może jeszcze zmienię o niej zdanie ;) I tak, wiem - jestem bardzo surowa w swoim osądzie :)

      Usuń
    14. no jak to tak ??? wieki temu przeniesiono. Wręcz lata świetlne temu :)

      Eeeeeeeeee no ja niby też wiem, że Chyłka jest bezczelną babą i nie raz i nie dwa powinna się ugryźć w język ale mnie imponuje ale ja bym czasem chciała się w takie babsko wcielić i porozstawiać po kątach :D

      Usuń
  6. U nas też pięknie.:)
    Nie jestem zwolennikiem seriali. Mam wrażenie, że jakaś ogólnoświatowa mafia stara się NAS, ludzi, przy pomocy seriali i internetu ogłupić i odwieść od życia zgodnego z naturą i zdrowego. I jeszcze non stop sprawdzają przy pomocy durnych quizów online, czy aby nie jesteśmy już wystarczająco otumanieni. Tylko w jakim celu?
    A z oglądanych przeze mnie to największe wrażenie zrobiły na mnie Piraci (Black sails za rozmach i plenery) oraz Gra o tron. Ale mogę z czystym sumieniem polecić także The Kominsky Method z Netfliksa (na razie jeden sezon).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Twoje rozumowanie zmierza w dobrym kierunku, ale nie każdy serial to zło. A skoro mowa o naturze, to wiesz... na Netfliksie jest taki serial - "Our planet" ;) Ponoć wart zainteresowania :)

      Nie ukrywam, że lubię seriale. Chyba nawet bardzo. Dla mnie to po prostu doskonała metoda na relaks, no ale ile ludzi, tyle sposobów na dobrą zabawę. Jedni relaksują się pijąc alkohol, inni - wciągając działkę, a ja - oglądając ciekawe produkcje. Niedawno np. nieźle się uśmiałam, oglądając nowy sezon "Santa Clarita Diet" :) Śmiech to zdrowie :) A oglądanie seriali można połączyć ze zdrowym życiem w zgodzie z naturą. Kocham przyrodę, wzrusza mnie jej majestat i piękno, szanuję istoty żywe i cuda natury, ale jednocześnie lubię oglądać seriale. Trzeba znać umiar. Moje zamiłowanie do nich nie koliduje np. z czytaniem. W zeszłym roku przeczytałam 60 książek, w tym już prawie 19, a naturę podziwiam, kiedy tylko mogę.

      Nie od dziś wiadomo, że łatwiej steruje się głupią, bezrozumną masą. Internet z kolei jest oknem na świat, ale jednocześnie doskonałym narzędziem dla tych, którzy chcą nas inwigilować.

      Już sprawdziłam, "Black Sails" nie widnieje w bazie Netfliksa :(

      Usuń
  7. Wpadam czasami i czytam Cię Taito, a że sama grzeszę niepisaniem, to doskonale Cię rozumiem. Ostanio "olałam" facebook i od razu życie stało się ciekawsze. Ja stanowczo za dużo czasu spędzam w sieci i tak zwany cyber detox zawsze mi dobrze robi.

    U nas marzec to jeszcze zima, kwiecień to przedwiosnie, a wiosna to maj. Dzisiaj po raz pierwszy od zimy było +13 stopni C i pieknie. Śpiewają ptaki i z ziemi zaczęly wychodzic malutkie zielone łodygi i liscie tulipanów. Ale sadzenie czegokolwiek będzie dopiero w maju już po przymrozkach.

    Seriale: własnie skończylismy oglądanie ostatniego sezonu "House of Cards". Niezły ale ostatni odcinek mnie rozczarował. "Black Sails" mnie znudziło po kilku odcinkach, natomiast małżonek z uwielbieniem dotrwał do końca. To chyba serial bardziej dla panów niz pań... "Orange is the new black" jakos mnie nie porwał, podobnie było z "Breaking Bad". Zdecydowanym liderem seriali jest "Game of Thrones". Natomiast wciagnal mnie "Westworld". Podobał mi się "The Crown". Przestałam ogladać "Outlander" bo przegapiłam za dużo odcinków ale wrócę do "Outlandera" jak pojawi sia na DVD. "Black Mirror" wydaje sie interesujący. Spróbuję obejrzeć ale nie mam Netflixa. Lubię "Madam Secretary" choc jest za idealistyczny ale wole pozytywne seriale od tych przepełnionych okrucieństwem i krwią... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Imagiku, że nadal do mnie zaglądasz, mimo że nie grzeszę częstotliwością i regularnością publikowania nowych wpisów. Jestem Ci za to wdzięczna <3

      Nie mam żadnych kanałów społecznościowych. Strach pomyśleć, co by było, gdybym miała.

      Faktycznie jesteście nieco "opóźnieni" z tą wiosną. U nas już w marcu kwitły magnolie i drzewa wiśniowe. Nie wspominając o hiacyntach, żonkilach, tulipanach i wielu innych... Jestem jednak pewna, że Wasza wiosna jest również piękna!

      Kolejna osoba, która wspomina o "House of Cards"... Chyba muszę nadrobić zaległości!

      Zgadzam się co "Orange...", "Breaking Bad" za to bardzo mi się podobał, mimo że główny bohater był antypatyczny.

      "Black Mirror" bardzo polecam, żałuję, że nie ma więcej odcinków. Pod koniec 2018 roku ukazał się interaktywny film z cyklu "Black Mirror" - Bandersnatch. To było ciekawe doświadczenie!

      Wielkie dzięki za podzielenie się informacjami na temat oglądanych przez Ciebie produkcji. Może na którąś się skuszę :)

      Usuń
  8. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń