Castlebar
wita mnie siąpiącym deszczem i chmarą palaczy przed budynkiem dworca, na co
reaguję grymasem dezaprobaty i szukam zakątka, który byłby zarówno suchy jak i
wolny od nikotynowego smrodu.
Nie
przejmuję się tym, że podróżni rzucili się na stojące taksówki jak rolnicy na
unijne dotacje. Tym razem byłam pilną uczennicą i porządnie odrobiłam pracę
domową - mam w telefonie zapisany numer tutejszego taxi i mam zamiar zrobić z
niego użytek.
Dzwonię
więc i mówię, że jestem jedną z tych sierot, które kryją się przed deszczem i
że byłabym wdzięczna za podwiezienie mnie do hotelu. W odpowiedzi słyszę, że za
10 minut przyjedzie po mnie srebrne mondeo, dziękuję więc, kończę rozmowę i
zaczynam wyglądać mojego powozu.
Moje
serce blachary ożywia się, kiedy jakiś czas później zauważam białe, najnowsze
mondeo ze stajni Forda, ale wraca do swoich nudnych siedemdziesięciu uderzeń na
minutę, kiedy okazuje się, że to nie moja taksówka. Przez chwilę łudziłam się jednak,
że mój taksówkarz jest tym typem mężczyzny, który nie potrafi poprawnie
rozróżnić i nazwać kolorów. Ale nie - Irlandczyk, z którym rozmawiałam,
doskonale wie, że srebrny to nie biały, śnieżny, nie kremowy i nie perłowy.
Jego samochód jest właśnie taki, jak powiedział - srebrny. Zna się zatem na
rzeczy.
Ma
za to niepokojąco mało do powiedzenia, kiedy pytam go o miejsca, które mogłabym
zwiedzić w jego mieście. Milknie na dobre pół minuty, a ja myślę sobie, że to
cholernie smutne, iż nie jest w stanie wymienić ani jednego zabytku.
Automatycznie przypomina mi się Patrick z boskiego Kerry - niebywały lokalny
patriota, głęboko wierzący, że Kerry Cliffs będą kiedyś tak popularne jak
Cliffs of Moher. Uśmiechnęłam się wtedy pobłażliwie na to jego dictum, bo wydało
mi się to grubą przesadą (teraz jednak już nie jestem taka pewna swego, biorąc
pod uwagę niezdrowy hype na Star Wars
i Portmagee...), nie zmieniło to jednak faktu, że Patrick był jedynym
Irlandczykiem, i w ogóle nielicznym mężczyzną, z którym mogłam długimi
godzinami rozmawiać o tutejszych atrakcjach. Było to tak nietypowe
doświadczenie, że skłonna byłam zakończyć naszą rozmowę wyznaniem "marry
me!" ;)
Po
niecałej minucie milczenia mój taksówkarz odzyskuje głos i zaczyna sypać
kolejnymi propozycjami jak z rękawa: "tam jest Next i TK Maxx, a tu zaraz
koło ciebie Shaws..." No tak, wziął mnie za typową kobietę spragnioną
zakupów i myślał, że usatysfakcjonuje takimi odpowiedziami, ale tym razem to ja
wykazuję się niewiele mniejszą ignorancją i pytam: "Co to Shaws? Coś jak
Debenhams?"
Po
początkowych nieudanych próbach znalezienia tematu, w którym obydwoje czujemy
się w miarę pewnie, z pomocą przychodzi fantastyczna czwórka z Dingle, główny
powód mojego przyjazdu, Walking On Cars. Mówię, że idę na ich koncert
wieczorem, że już nie mogę się doczekać, a mój entuzjazm spotyka się z jego
aprobatą - "Dobrzy są, na pewno będzie spory tłum!", mówi.
Hotelowe
lobby sprawia jak najbardziej pozytywne wrażenie, choć brakuje mu nieco
przytulności. Pomimo świątecznych dekoracji całość jest tylko ciut cieplejsza
niż aura Królowej Śniegu z baśni Andersena i odrobinkę bardziej przytulna
niż... kostnica. Za to tak samo zimna jak ona, kiedy drzwi obrotowe wdmuchują
lodowate powietrze z zewnątrz.
Z
trzech recepcjonistek, na które natrafiam przez cały mój pobyt, na powitanie
i zameldowanie przypada mi ta najmniej
sympatyczna. Ogranicza kontakt ze mną do minimum wymaganego przy rezerwacji,
dlatego w pewnym momencie przenoszę całą swoją uwagę na jej sympatyczniejszą
koleżankę meldującą innych gości, bo dobiegają do mnie interesujące strzępki
ich rozmowy.
-
"Ja przepraszam, że tak się ostentacyjnie przysłuchuję Waszej rozmowie,
ale tak się składa, że też idę na koncert Walking On Cars i chętnie
skorzystałabym z tej samej drogi. Czy mogłaby mi Pani powtórzyć te
wskazówki?" - proszę.
Okazuje
się bowiem, że z hotelu można bardzo szybko i sprawnie dostać się do sali
koncertowej w The Royal Theatre, gdzie odbędzie się koncert, i można to zrobić
za pomocą parkingu i zadaszonego przejścia, o czym nie miałam wcześniej
pojęcia. Jest mi to jednak bardzo na rękę, jako że chciałam zminimalizować
samotne włóczenie się nocą.
O
tym, jak blisko mam do wyżej wspomnianego teatru, przekonuję się, kiedy wchodzę
do swojego hotelowego pokoju. Jedną z jego ścian tworzy typ okna, które
uwielbiam - od sufitu do samej podłogi - i wychodzi ono właśnie na budynek The
Royal Theatre, z którego niedługo po piątej zaczynają dobiegać do mnie tak
wyraźne dźwięki piosenek WoC, że jestem w stanie podać ich tytuły. To wszystko
sprawia, że coraz silniej zaczynam odczuwać podekscytowanie związane z całym
tym wydarzeniem, a jednocześnie poddawać się nielogicznym myślom: A może
pomyliłam godzinę rozpoczęcia koncertu?! Może on już trwa w najlepsze?!
Internetowa
wyszukiwarka jest ostatnim miejscem, do którego należy się udać, kiedy szuka
się ukojenia i odpowiedzi na dręczące pytania, a jednak dokładnie to robię.
Wydawać by się mogło, że nie ma nic skomplikowanego w stwierdzeniu "doors
open at 7:00", a mimo to postanawiam sprawdzić, co na ten temat ma do
powiedzenia Internet. I jak można przypuszczać, znajduję w nim totalnie
rozbieżne opinie. Według jednych - o siódmej NAJPÓŹNIEJ powinno się stać przed
drzwiami sali koncertowej, według innych - NAJWCZEŚNIEJ. Wszystko ma zależeć od
rodzaju koncertu, na który się idzie.
Skaczę
z wątku na wątek, bo jeden z nich wyjątkowo wpada mi w oko: "Co na siebie
założyć, idąc na koncert?" Na pierwszy rzut oka - typowy
"problem" millenialsów i pierwszego świata, ale... sama mam właśnie
taki dylemat. Gdyby miał on miejsce latem w plenerze, założyłabym coś zwiewnego
w klimacie boho, ale do teatru nie wypada. Dlatego spakowałam do walizki
garderobę w czarnym kolorze, mimo że występ muzyczny to nie sztuka i mogę sobie
pozwolić na niezobowiązujący strój.
Problem w tym, że nie potrafię się zdecydować: głęboki, sznurowany
dekolt czy też może prześwitująca "siatka", która choć pozornie
zakrywa wszystko, to jednak częściowo odsłania te partie, które są za nią "schowane".
A
jakby tego było mało, mam kolejny "wielki" dylemat: użyć szminki czy
też nie? Boję się, że - jak przystało na
rodowitego mazgaja - w pewnym momencie nie uda mi się powstrzymać łez, przez co
zacznę pociągać nosem, trzeć twarz dłonią i w efekcie skończę z rozmazanym
makijażem à la Joker. Postanawiam jednak zaryzykować i pociągnąć usta
karminowym kolorem, który do spółki z czarną seksowną bielizną i otulającym
zapachem perfum ma mi dodać odwagi, której tak mi teraz brakuje (tylko kobiety
to zrozumieją, mężczyźni dodają sobie kurażu kolejnymi shotami...) Tak
przygotowana wychodzę, udając, że samotne wyjście na koncert, na który z reguły
chodzi się z przyjaciółmi i bliskimi, jest czymś co robiłam już tysiąc razy i
co w ogóle mnie nie rusza...
Sokole Oko
OdpowiedzUsuńZaczynam mieć dreszcze z emocji a włosy na rękach stanęły mi dęba ... czekam na cd.
Nie mam pojęcia, od czego Ci te włosy na rękach stanęły dęba - emocje jak na grzybobraniu! ;) Weź sprawdź termostat, bo może ogrzewanie Ci nie działa tak, jak trzeba ;)
UsuńCiąg dalszy już napisany, ale ponieważ wyszło mi tego znacznie więcej, niż planowałam, to musiałam podzielić relację na części (Zielak mi to zasugerował, zatem wszystkie skargi i zażalenia kierujemy do niego) ;)
Teraz tylko muszę się pospieszyć z wrzuceniem ciągu dalszego, bo jest tu ktoś, kto czeka na relację sylwestrową z miejsca, które uwielbia, a ja jeszcze nie skończyłam tego cyklu...
Oj! Nie ładnie tak zwalać na mnie całą odpowiedzialność za dzielenie wpisu na dwa. Nie będę cytował, ale pamiętajmy, że było to tylko moje zdanie a nie wyrok Sądu Najwyższego. ;)
UsuńA! I tak przy okazji, jeśli Sokole Oko podtrzymuje swą propozycję, to przekaż jej Taito namiary na mnie, proszę. :)
No weź!!! A pisałaś, że miało być tego na pięć stron Worda. Ty to dwudziestką pisałaś? ;) Ja też niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Zawsze musi być jakiś kozioł ofiarny, a Ty byłeś jedynym, jakiego miałam pod ręką!
UsuńHaha. Nie, Verdaną 11!
Sokole Oko
UsuńAha ... znaczy do Zielaka mam uderzyć z reklamacją, że: "czemu tak mało" dzięki za cynk.
Włosy mi stanęły bom sie wystraszyła, że bilety na koncert przepadną jak nie dojedziesz :D był stres spory a generalnie nie grzeję zimą bo jakoś ciągle jest na plusie a mieszkanie mamy ciepłe :)
Zielaku - wysłałam zaproszenie :)
Szukałem, szukałem i szukałem... i nie znalazłem zaproszenia. Mam pewne podejrzenia, więc poproszę Cię o zerknięcie na adres. Czy nie zabrakło tam przypadkiem literki "j" przed małpą?
UsuńSokole Oko
UsuńZielaku wysłałam drugie i napisałam maila ;) adres mam dobry
Halo!!! I co dalej? Już prawie tydzień minął i gdzie jest dalszy ciąg? A podobno całość była gotowa tylko zbyt długa. ;)
UsuńKawa jest, muzyczne tło także, tylko czytać nie ma czego.
Dzień dobry, Zielaku, w ten sobotni poranek! Czy u Ciebie też taka wichura jak u mnie?
UsuńCiąg dalszy już wkrótce. Wybacz, ale po pięćdziesięciu godzinach pracy i nieco ponad dwudziestu pięciu snu doszłam do wniosku, że to ostatnie ważniejsze jest niż blog i wreszcie wcześniej położyłam się do łóżka...
Od jakiej muzyki rozpocząłeś ten dzień?
Sokole Oko
UsuńU mnie wichury nie ma ale za to jest buro, ciemno i dżdży nieprzyjemnie przez co jest przenikliwie zimno.
50 h w pracy ??? :O
I u mnie wieje. Zapomnijmy o czyszczeniu rynien.;)
UsuńWzięło mnie na wspominki po Dolores O’Riordan, to sobie The Cranberries zapuściłem.
Właśnie! 50h? Ale, że wczoraj? To ja chyba coś przegapiłem bo u mnie czas płynął normalnie. :D
Yyy, ta wichura to już nieaktualna ;) Przed chwilą nadeszła gwałtowna ulewa. Rynny zdecydowanie powinny zaczekać. Bierz przykład z moich sąsiadów - wszyscy się zabunkrowali. Ja również zostaję w domu z "dziewczynami" (tym bardziej, że jedna z nich się przeziębiła i cały czas kicha... Muszę mieć ją na oku), choć niesamowicie przydałaby mi się wizyta w bibliotece... Zdecydowanie nie jest to jednak pogoda na spacer do niej.
UsuńWczoraj jedynie 11 godzin. Coś mi się wydaje, że Ty pracujesz niewiele mniej tygodniowo...
Mam sporo rzeczy do zrobienia w domu, pewnie odezwę się później.
PS. Pięknie dopracowałeś swój profil - me likey! ;) Awatar również godny pochwały!
No i dobry wybór "nuty" na dziś!
Sokole Oko - a zatem u mnie jest bardzo podobnie. Co prawda wiatr nieco przystopował, ale rozpadało się na dobre, a do tego jest strasznie ponuro - nie tylko na zewnątrz, ale także w domu. Temperatura akurat przyzwoita (13 stopni).
UsuńTak jakoś wyszło - awaryjna sytuacja w pracy, to nie jest moja norma.
Hej, hej, hej!
OdpowiedzUsuńTo sobie wybrałaś miejscówkę, no, no, no. Popatrz nie byłaś taką ignorantką jak ja, kiedy po czasie się dowiedziałam, że Ed Sheeran spał jedynie kilka kroków ode mnie. Jestem pod wrażeniem.
Próbowałaś się do pani recepcjonistki uśmiechać? Zagadywać? Nie podziałało? Tak tylko pytam:D Ja czasami tak potrafię wynegocjować upgrade pokoju do lepszej klasy;)
Co to taksówkarzy-to muszę Ci powiedzieć, że strasznie mnie męczy fakt, że nie ma w Irlandii ubera. To jest tak wygodna forma komunikacji. I tania!
Kierowcy z kolei bywają różni...Zwykle od razu wyczuwam czy da się z kimś pogaworzyć czy nie, a jak nie to sobie odpuszczam.
Co do wyglądu jak Joker, wyglądałabyś na czasie;)
Coś w tym jest, co piszesz. Ja kiedy mam fatalny humor zwykle ubieram się bardzo dobrze, robię super makijaż i pociągam usta szminką.
Ależ byłam, bo do dziś nie wiem, gdzie nocowali członkowie zespołu - niewykluczone, że w tym samym hotelu co ja, bo to chyba jedyny czterogwiazdkowy przybytek w tym mieście.
UsuńNie no, moja droga, teraz to "przywaliłaś jak łysy warkoczem o kant kuli" ;) Czy Ty mnie masz za gbura? Weszłam na recepcję ze stuwatowym uśmiechem i byłam jak najbardziej miła (zawsze jestem!). Nie moja wina, że kobieta nie należała do najsympatyczniejszych :) Co jeszcze miałam zrobić? Ukłonić się w pas? Dygnąć? ;)
Absolutnie nie narzekam na mojego taksówkarza, bardzo miło spędziliśmy kolejne dwa dni razem ;) A to, że nie potrafił wymienić żadnych atrakcji turystycznych w swoim mieście... bywa ;) Nobody's perfect!
Jesteś drugą osobą, którą znam i która narzeka na brak Ubera.
Wiem, że coś w tym jest, bo wiele kobiet tak właśnie robi. To pomaga!
Proszę, trzeba było przespacerować się korytarzem;) Swoją drogą muszę Ci powiedzieć w sekrecie, że zaraziłaś mnie. Właśnie słucham chłopców i przepadłam. Co Ty masz w sobie kobieto, że zawsze zarażasz mnie miłością do irlandzkich gentlemanów?;)
UsuńNo tak tylko zapytałam;) Wiesz, tak piszesz o piątku trzynastego i o tych wszystkich świniach to nie można się ciągle w życiu uśmiechać przecież:D
Ooo, teraz to mnie zaintrygowałaś! Dajesz! To prawda. Nikt nie jest idealny.
Naprawdę??? To cudowna wiadomość! Najlepsza tego dnia! Koniecznie musisz zapoznać się też z tymi coverami, bo są genialne:
Usuń"We Don't Eat" - https://www.youtube.com/watch?v=qtBwfg01ItY
"Can't Feel My Face" - w oryginale straszne mumbo-jumbo muzyczne, nie dałabym rady tego słuchać, ale cover i głos Patricka - perełka!
https://www.youtube.com/watch?v=4QyDU_g1SRU
"I Took A Pill In Ibiza": https://www.youtube.com/watch?v=N4Wgrvx71YE
Opanowałam już sztukę uśmiechania się przez łzy!
Haha, wyobraźnia Cię poniosła, co? ;)
Przesłuchałam. Rzeczywiście genialne! Dziękuję :* Sama nie wiem który z nich ma lepszy głos;)
UsuńTo niedobrze. Do tego można się przyzwyczaić i uśmiechać jak głupek od ucha do ucha przez całe życie, kiedy w środku masz mrok i ochotę chodzić po ścianach bo tak Ci źle. Stąd już tylko malutki kroczek do depresji.
Nawet nie wiesz jak niezgłębiona jest moja wyobraźnia;)
A tak w ogóle, to chciałam dodać, że Walking On Cars to nie tylko zdolni panowie, ale także śliczna i utalentowana Sorcha odpowiedzialna za dźwięki wydobywające się z syntezatora. Chyba ją przegapiłaś!
Usuń"Sama nie wiem który z nich ma lepszy głos" - kogo dokładnie masz na myśli? Kolegów wokalisty, bo nie wiem, czy nadążam za Twoim tokiem rozumowania :)
Fake it till you make it!
Tak, tak. Widziałam, ale jakoś z panami mi bardziej po drodze, wiesz?
UsuńMam na myśli panów śpiewających covery, które mi podesłałaś;) Wybacz, czasami, a nawet bardzo często sama nie nadążam za swoim tokiem rozumowania. Hihi
Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego.
UsuńA skoro mowa o coverach, to mam dla Ciebie kolejny. Patrz, co dziś znalazłam:
https://www.youtube.com/watch?v=6qqGptmsgEY
Niektórzy twierdzą, że lepszy niż oryginał! :)
Dziś już chyba nie posłucham, ponieważ nie mam przy sobie w łóżku słuchawek, a jestem zbyt leniwa, żeby wstać...Wybacz:P Może jutro. Za chwilę zmykam spać. A Ty czemu znowu nie śpisz po nocach, co?;)
UsuńAle przecież nowy dzień dopiero się zaczął, leniuszku! ;) Może to i lepiej, że nie przesłuchasz i nie obejrzysz nagrania, mogłabyś nie zasnąć z wrażeń ;)
UsuńPrzyganiał kocioł garnkowi ;) Nie śpię, bo próbuję jeszcze przyswoić sobie trochę materiału przed snem. Za niedługo idę jednak do łóżka, bo przede mną długi, chyba czternastogodzinny dzień pracy. Miałam wyjątkowo zacząć po południu, ale nastąpiła zmiana planów (boss leci z samego rana do Belgii). O 22:00 zadzwonił więc z prośbą, żebym jednak zaczęła o ósmej i została do dziesiątej w nocy... W piątek to samo. A Ty czemu nie śpisz? Czyżbyś znowu "pracowała w łóżku"? :)
Hihi, tak mówisz? No, nie powiem panowie są bardzo apetyczni:D
UsuńDziś przesłuchałam i szukam kolejnych wersji "live"
I jak się masz po długim dniu pracy? Mam nadzieję, że nie tak źle.
Nawet nie poruszaj tego tematu, bo to woda na mój młyn! :) Bądźmy poważne i skupmy się na muzyce, a nie na walorach estetycznych, choć te ostatnie są trudne do lekceważenia, jeśli lubi się irlandzką urodę :)
UsuńZamiast szukać wersji live, szukaj biletów na koncert - będziesz zachwycona! Z tego, co mi wiadomo, zespół pracuje teraz nad materiałem do kolejnej płyty. Już nie mogę się doczekać zarówno albumu jak i trasy koncertowej! Po tym jednym razie wiem, że chcę więcej! :) Pewnie doskonale znasz to uczucie.
Dzień był długi, ale zaskakująco satysfakcjonujący i miły. Jutro (w zasadzie to już dziś...) będzie jednak krótszy. Mam się dobrze, ale jeśli znasz jakiś sprawdzony sposób na cienie pod oczami, to podziel się wiedzą z koleżanką, bo póki co to nie ma pandy, która by mi ich nie zazdrościła ;) Dzięki za troskę! :)
No właśnie! Tu mnie masz! Irlandzka uroda! Oh! Ah! Wiesz, że po tych coverach ja pomyślałam, że jest dwóch wokalistów? A okazuje się, że to jeden i ten sam.
UsuńNajbliższy koncert z tego, co widzę jest w Dublinie kochana, może to być trudne;)
Cieszę się, że jakoś przetrwałaś te dwa trudne dni! Hmm...dobry krem pod oczy? Ja bardzo rzadko daję coś pod oczym ponieważ moje są tak wrażliwe, że od kilku dobrych lat nie używam tuszów, jedynie od wielkiego dzwona. Absolutnie każdy tusz mnie od razu uczula. Czasami robię okłady płatkami zamoczonymi w wodzie różanej, a czasami są takie żelowe płaty koreańskie, które kładzie się na około pół godziny pod oczami. Jednak zdaje się, że najlepszą metodą będzie po prostu zdrowy sen! :D
Dlatego nie mogłam zrozumieć, o co Ci chodzi i o jakich głosach mówisz, skoro te wszystkie piosenki wykonywał tylko jeden wokalista, Patrick Sheehy.
UsuńZabawne jest to, że ten koncert wypada w przeddzień mojej czternastej rocznicy przylotu do Irlandii. Znak jakiś czy coś?
Muszę, po prostu muszę, podesłać Ci jeszcze jednego linka (obiecuję, że to już ostatni!), bo kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę, a było to przedwczoraj w czasie gotowania, momentalnie zamarłam i zaczęłam się w nią wsłuchiwać (usłyszałam ukochane dudy). Wydała mi się kwintesencją irlandzkości. Nadstawiłam więc uszy i po chwili doszłam do wniosku, że... znam te głosy - to The High Kings! I wtedy od razu pomyślałam o Tobie. Później zaś odszukałam ją na YouTube i... o, mamo! Sama nie wiem, co lepsze: cudowny teledysk, dudy, klify Slieve League, czy pięciu atrakcyjnych facetów! Przy okazji dowiedziałam się o istnieniu Nathana Cartera - to naprawdę bardzo udana współpraca z THK, ich głosy wspaniale się uzupełniają! Sam Nathan zaś wygląda, jak wyjęty z żurnala - szary płaszcz, sztyblety i skinny jeans! <3 Zresztą, pozostali też prezentują się nad wyraz elegancko...
https://www.youtube.com/watch?v=UERM03w7bko
Zdrowy sen, mówisz? To ja może przemilczę tę kwestię ;)
No to teraz już wszystko jasne;)
UsuńZnak! Musisz na ten koncert pojechać:)
Podsyłaj ile chcesz, ponieważ te Twoje linki są bardzo skuteczne! To jest jedyna rzecz, którą youtube góruje nad spotify;)
Aaaaaaaa! To jest fantastyczne! Kocham to! Masz pomysł, gdzie teledysk został nakręcony?;) Chcę więcej! Co masz tam jeszcze w zanadrzu?:D
Czyżbyś nie sypiała Taito?;)
Nawet nie wiesz, jak bardzo ucieszyła mnie Twoja reakcja! Bardzo podoba mi się ta piosenka - oczami wyobraźni już widzę, jak przemierzam irlandzkie drogi i słucham właśnie jej :) A ten teledysk to jest jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie ostatnio widziałam! Myślę, że istnieje spora szansa, iż w całości nakręcono go w hrabstwie Donegal, bo to są tamtejsze pejzaże - klify Slieve League (Bunglass).
UsuńBez obaw, sypiam, sypiam. Wczoraj akurat, po raz pierwszy od bardzo dawna, urządziłam sobie wieczorek serialowy. Za bardzo mnie wciągnął serial i straciłam poczucie czasu, stąd ta późna pora.
Dwa tysiące lat nowożytnego studium kobiety i wciąż tak daleko nam do zrozumienia jak na początku - bielizna i perfumy dla dodania odwagi!? Przynajmniej teraz wiem, dlaczego superman zakładał majtki na spodnie.
OdpowiedzUsuńNie kusiło wybrać się na koncert noworoczny do Dublina? Wejściówki chyba nie obowiązywały. Zwykle WoC słuchałem z doskoku, ale jak przed północą zagrali Two Straight Lines, to nawet brew w uznaniu uniosłem...
Haha, zacznijmy od tego, że to nie byle jaka bielizna i nie byle jakie perfumy ;) Majtki Bridget Jones na pewno nie dodałyby mi ani odrobiny odwagi ;)
UsuńCo się zaś tyczy Supermana - może i zakładał majtki na spodnie, ale jakie miał supermoce! ;) Może powinieneś spróbować? ;)
Kusiło i to z wielu względów - występ Walking On Cars, Kila, a do tego mam "blisko", problem polegał na tym, że sylwestra miałam już zaplanowanego od dobrych kilku miesięcy. Byłam w tym czasie w Portmagee i na Valentii. Daru bilokacji niestety nie posiadam.
Kiedy na koncercie zagrali "Two Straight Lines", pierwsze co sobie pomyślałam to to, że nie ma na sali kobiety, która nie chciałaby, żeby Patrick zaśpiewał tę piosenkę specjalnie dla niej.
PS. Właśnie zapunktowałeś za to słuchanie WoC. Nawet z doskoku! :)