poniedziałek, 28 listopada 2022

Gonię się!

W ostatnim czasie czuję się niczym wyścigówka Michaela Schumachera - ledwo wyrabiam się na zakrętach.

Tutaj z góry serdecznie przepraszam wszystkich, którzy czekają na mojego maila, komentarz albo nową relację z kolejnego uroczego zakątka Zielonej Wyspy.

Niestety końcówka listopada okazała się być dla mnie mocno pracowita - podczas gdy normalni ludzie przeżywają świąteczną gorączkę zakupów w grudniu, u mnie odbywa się to znacznie wcześniej.

Jako osoba, która zawsze wysyła swoim bliskim paczki z prezentami bożonarodzeniowymi, nie mam tu zbyt dużego pola manewru i zwyczajnie muszę dostosować się do harmonogramu kuriera, a ten oferuje w tym okresie tylko dwa wyjazdy do Polski. Nie chciałam czekać na ten ostatni przedświąteczny kurs (jak to mawiają mędrcy: strzeżonego Pan Bóg strzeże), więc w minione wieczory pieczołowicie wcielałam się w rolę świstaka zawijającego prezenty w sreberka, choć Połówek z pewnością wolałby, żebym przebrała się za króliczka Playboya, a nie za świstaka czy innego boberka (choć kto go tam wie, sam Jean-Paul Sartre nazywał Simone de Beauvoir swoim "boberkiem", chyba nawet nie chcę wiedzieć dlaczego).

Na szczęście to już za mną, bo choć lubię przygotowywać upominki, to jest to dość czasochłonne zajęcie, przy którym dodatkowo wszystko wokół mnie wygląda jak - skromnie mówiąc - pobojowisko.

Jako że za niedługo wyjeżdżam na urlop, a zwierzaków jak zawsze będzie doglądać opiekunka, miałam podwójną motywację, by czym prędzej się z tym wszystkim uporać i przywrócić dom do stanu używalności. Choć coś mi podpowiada, że koty akurat nie miałyby nic przeciwko, by po domu walały się sterty kartonów.

Każdy kociarz bowiem wie, że nawet najdroższe i najbardziej wymyślne kocie drzewko nie zastąpi im... zwykłego taniego pudełka, które - jak już im się znudzi - można przerobić na konfetti. Moja kotka, Flerken (Nick Fury i miłośnicy Marvela wiedzą, o co chodzi), właśnie w tym się specjalizuje, toteż nikogo nie może dziwić, że w domowych kręgach znana jest jako "niszczarka do papieru".

A skoro o Marvelu mowa, to Połówek niemal siłą wyciągnął mnie do kina na "Black Panther: Wakanda Forever" i cóż mogę powiedzieć? Niepotrzebnie się wzbraniałam (czas projekcji mnie przeraził - niemal trzy godziny! - a ja jestem jak dziecko z ADHD, i po pewnym czasie zaczynam się wiercić, nudzić i niezbyt subtelnie ziewać). Film zdecydowanie przeszedł moje oczekiwania i okazał się o niebo lepszy od "Doktora Strange'a w multiwersum obłędu", na którym wynudziłam się jak mops. Chyba nawet lepszy od "Thora: Miłość i Grom" (wybacz mi, boski Chrisie Hemsworthie!). Bardzo chciałabym jeszcze w tym roku zobaczyć "The Banshees of Inisherin", gdzie występuje mój "ziomek", Brendan Gleeson.

W najbliższym czasie mam jeszcze jeden wyjazd, tym razem na koncert, potem jednak wszystko powinno się uspokoić i powinnam mieć więcej czasu wolnego - i dla siebie i dla Was. Mam też nadzieję, że uda mi się porządnie nacieszyć tymi długimi, ciemnymi wieczorami jesienno-zimowymi, bo przecież już za rogiem czai się Nowy Rok!

Zaraz po powrocie z urlopu mam zamiar udekorować dom i nabyć choinkę - zdecydowanie nie hołduję tradycji ubierania świątecznego drzewka we Wigilię, którą to praktykowało się w moim rodzinnym domu. Głównie dlatego, że w Irlandii zdejmuje się ozdoby i rozbiera choinkę wraz z nadejściem Objawienia Pańskiego zwanego powszechnie Świętem Trzech Króli. Żeby naprawdę nacieszyć się tą niepowtarzalną świąteczną atmosferą, trzeba ją sobie stworzyć odpowiednio wcześnie. Dlatego absolutnie nie dziwi mnie widok choinek już teraz rozświetlających tutejsze salony - listopad to dla wielu osób miesiąc mocno depresyjny. Trudno zatem dziwić się ludziom, że chcą go przeżyć w jak najfajniejszy sposób.

30 komentarzy:

  1. Hahahahahaha No wiesz, nie wiadomo, czy za boberka przebrana nie ucieszyłabym swego. :D No i patrzta, nawet kotki wiedzą, że to, co niby takie zwykłe ma wielką wartość...pudełka. :D 'Niszczarka do papieru' mnie rozśmieszyła na całego. Wyobraziłam se zęby rwące papier w zastraszającym tempie, ej no śmieszne wyobrażenie. :D 
    Przyznam, że w kinie nie byłam wieki, nawet nie wiem, co leci... Muszę uważać na oczęta, ale przeszłabym się na coś...
    Zajęta jesteś kobieta, aż ciekawi mnie jak udekorujesz na święta. Mnie się chce już dekorować i zaraz też będę kupować prezenty dla brata mego zacnego. Ucieszył mnie Twój post. No i wiesz...z tej wycieczki, czy innej, ja tu czekam na relacje, ale cierpliwie czekam, bo same słowa też mega cieszą. :))) 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie ryzykuję i nie dam sobie ręki uciąć - jeden woli świstaka, inny boberka ;)

      Uwielbiam moją charakterną kotkę - najbardziej bawi mnie to, że ona autentycznie myśli, iż cały świat kręci się wokół niej :)) I że wszyscy są na nim tylko po to, by dogadzać hrabiance :) Ale jest też kochanym słodziakiem, i nie potrafię się na nią boczyć. Nawet jeśli wsuwam pod łóżko perfekcyjne pudło (a nuż jeszcze mi się przyda do czegoś), a wyjmuję konfetti...

      Też nie śledziłam repertuaru kina, o "Banshees of Inisherin" dowiedziałam się przez przypadek, czytając gazetę :) A na "Czarną panterę" naprawdę nie miałam ochoty iść, ale smutna mina Połówka mnie przekonała.

      Spokojna głowa, nie będę oświetlać całego domu, jak to ma miejsce w amerykańskich filmach świątecznych :) Choinka, wieniec na drzwi, skarpety nad kominkiem, jakiś świąteczny obrus, świece... coś w tym stylu :) Może zrobię zdjęcie i Ci podeślę po udekorowaniu :)

      Cierpliwości, kochana, jeszcze trochę :) Mam sporo pięknych miejsc do pokazania, ale mało weny i okazji, by przysiąść i spisać te wszystkie wrażenia.

      Usuń
    2. Buhahahahaha wyjmujesz konfetti. :D Ni, ale jak nie ulec tym naszym słodziakom. Ja tylko spojrzę na Timmiego i wymiękam, oni to wiedzą. :D
      Ależ ja chętnie zobaczę zdjęcie, no i wiesz, ja wręcz już czekam. hahahaha
      Mega mnie też ciekawi, co chcesz nam pokazać, byda cierpliwa/.
      Ja nie wiem, jak Ty, ale mi się wydaje, że ogrom roboty jest teraz, a mnie się chce wypoczywać. :D

      Usuń
    3. Nie da się - nie ma na nich mocnych!

      Jak zrobię, to Ci podeślę - na razie nie ma czego fotografować, bo choinka powstaje na raty ;) Najpierw było samo drzewko, prawie tydzień później nowe światełka, teraz jeszcze tylko bombki zawiesić :) Ale to pewnie dopiero w weekend, bo trzeba na strych się wgramolić.

      Mam tyle przeróżnych rzeczy do pokazania i opisania - aż sama się boję, że nie będę mieć okazji do tego. Zgadzam się z tym, co napisałaś - ogrom roboty, choć nie organizuję żadnego przyjęcia. A do tego czas przecieka między palcami niczym woda...

      Usuń
  2. No to teraz powinnaś rozumieć to moje znudzenie i ziewanie podczas oglądania seriali 🙂. Za to w kinie to nie, tam mi to nie grozi bo kina uwielbiam.
    Jestem z tych co klimat świąteczny zaczynają tworzyć dopiero na kilka dni przed Świętami i chociaż bardzo tę atmosferę lubię to wiem, że gdybym teraz zaczęła to by mi się wszystko znudziło do Świąt.
    A gdzie urlop? Czy to tajemnica?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no nie, nadal nie bardzo rozumiem, bo seriale mają to do siebie, że są krótkie. Jeden odcinek zamyka się przeważnie w pięćdziesięciu minutach, a są i takie, które trwają tylko 20-30 minut :) Poza tym seriale ogląda się w swoim domowym zaciszu, nikt Ci nie ciamka, nie gada, nie szeleści opakowaniami, nie smrodzi popcornem, no i można przerwać seans w każdym dowolnym momencie :)

      Dla mnie optymalna długość filmu to 90 minut, wszystko powyżej mnie przeraża ;) A już taki trzygodzinny to w ogóle :)

      Kiedyś bardziej lubiłam chodzić do kina i często w nim bywałam - to były jednak inne czasy, a bilety były bardzo tanie. Teraz kosztują dwa razy tyle, a często wcale nie ogląda się filmu na "wielkim ekranie", bo w moim multipleksie są też takie sale, gdzie jest tylko... 28 miejsc, a co za tym idzie MAŁY ekran. Moi sąsiedzi mają większy telewizor ;)

      Chyba całkowicie straciłam serce do kina w dniu, w którym siedzący za mną koleś zaczął... dmuchać we mnie dymem z papieroska. Tak, dobrze przeczytałaś.

      Usuń
    2. A urlop w mojej ukochanej Irlandii, jak to ostatnio bywa, w domu leżącym tuż nad oceanem :) Powinnam go słyszeć, leżąc w łóżku :) Najbliższy zagraniczny wyjazd mam zaplanowany dopiero na sierpień :)

      Usuń
    3. Dom nad oceanem brzmi fantastycznie! Życzę Ci zatem żeby to był fajny czas a słyszalność oceanu sięgała łóżka 😊

      Usuń
    4. To spełnienie moich marzeń :) Na pewno będzie super, w takim miejscu nie mogłoby być inaczej :) Wielkie dzięki, Mo., za dobre słowo :)

      Usuń
  3. Ja nie jestem kinomanką, a tym bardziej fanką Marvela...ale moi domownicy uwielbiają, takz jak oni siedza I gapią się w telewizor ja uciekam do mojej wełny i zabieram sie za kolejny projekt :) Ostani nasz firm w kinie to był "Listy do M" I a.miesznae uczucia co to tej części. Jak wczesnkejsze mi się podobały tak, ta była chyba najgorsza.

    U mnie ma chwilę obecną świecą się tylko lampki na zewnątrz, ale Norwegowoe już szaleli w ten weekend z ubieraniem swoich domów. Oni zdyscyplinowani i przestrzegają pewnych zasad. Ja jeszcze poczekam z tym ubieraniem, czerwone gwaizy betlejemskie załatwią sprawę :) a choinka wpadnie na tydzień przed wigilią :) jakoś tak, jak będę miała czas :)

    Kocham udanego wyjazdu i czekam na relacje i piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do dziś twierdzę, że nie jestem fanką Marvela :) Praktycznie przez całe swoje życie nie oglądałam tych filmów, i nie ekscytowałam się nimi, ale w pewnym momencie Połówek zrobił mi pranie mózgu ;) Zachęcał, namawiał, naciskał, aż spróbowałam - obejrzałam jeden, drugi, trzeci... Aż doszłam do wniosku, że miałam w głowie zupełnie inne wyobrażenie o tych produkcjach, i - chcąc nie chcąc - wciągnęłam się w opowiadane historie i polubiłam pewnych bohaterów :) To naprawdę nie jest takie złe, jak się wydaje! ;)

      "Listów do M." za to nie oglądałam (nie jestem fanką komedii romantycznych), ani jednej części, za to wszędzie natrafiam na wypowiedzi tych, którzy w kinie byli i widzieli - ponoć bardzo fajny, ale smutny ;) Trochę jestem uprzedzona do polskich produkcji. Nie do końca leży mi ich "humor", składający się często z wulgaryzmów. Mam wrażenie, że na siłę próbują być zabawne, a wychodzi "cringe" ;) Za to "Wielka woda" mi się podobała :)

      Irlandczycy mają podobnie, z tego co widzę. Ostatnio, wracając z pracy, przejeżdżałam przez pewne osiedle, i tam w zaledwie jednym rzędzie domków jednorodzinnych, praktycznie w każdym stała już choinka (naliczyłam ponad 10 sztuk ;)), nie wspominając o ozdobach na zewnątrz, światełkach, wieńcach. Gdyby nie wyjazd, to pewnie też bym zaczęła robić coś w tym kierunku.

      Dzięki, Aniu - może nawet uda mi się coś podesłać :) Mam nadzieję, że choć jeden dzień będzie bez deszczu (choć ostatnio jest sucho), żebym mogła skorzystać z aparatu :)

      Usuń
    2. Ja wychodze z założenia, że czasami trzeba obejrzeć coś nawet wbrew sobie :) tak jest właśnie z "Listami do M" czy filmami "Marvela" :) żeby miec "jakieś"zdanie...

      Ale powiem Ci że wczoraj na NETFLIXE oglądałam film "Troll" norweskiej produkcji i jestem pod wrażeniem. Musiałam go obejrzeć bo mój syn ostatnio pracował z reżyserem to filmu tylko przy innej produkcji :) bo i vhcial nke chciał musiałam oglądać, ale jak wspomniałam wcześniej jestem pod wrażeniem i mogę powiedzieć że polecam, nawet dla samych widoków.

      U nas od kilku dni tez nie pada I nawet przymrozki zapowiadają, ale śniegu to nie będzie i święta razej będą szare zamiast białe :( dla mnie niech ten miesiąc szybciej się skończy i idzie już do wiosny, bo te ciemności wykańczają...

      Jeszcze raz udanego weekendu :)

      Usuń
    3. Jeśli są tam piękne widoki, to już mnie przekonałaś :) Kiedyś z tęsknoty za norweskim klimatem oglądałam serial "Lilyhammer". W wolnej chwili zerknę i sprawdzę, czy mamy ten film tutaj - repertuar Netfliksa różni się w zależności od kraju.

      Nie uwierzysz, ale w Irlandii ponoć ma sypnąć śniegiem - ciekawa jestem, co z tego wyniknie. Marzą mi się białe święta :)

      Ej no nie mów tak, grudzień jest fajny ;) Nie chcę wiosny! Za wcześnie na nią :) Wszystko w swoim czasie :)

      Usuń
    4. Aniu, obejrzałam wczoraj i niestety jestem nim całkowicie rozczarowana, a tak bardzo chciałam, żeby mi się podobał. Nie dość, że głupi, to jeszcze smutny, przez co na koniec się poryczałam, co już dawno mi się nie zdarzyło na filmie! Widoki piękne, ale trochę ich mało. Nie tego się spodziewałam.

      Usuń
    5. Rozumiem ;) my patrzymy troszke z innej perspektywy, a mianowicie z perspektywy ludzi którzy znają Norwegów. Znamy Norwegów i wiemy jak podchodzą do pewnych rzeczy. Oglądając ich jakieś tam inne firmy, ten jest naprawdę dobrze nagrany ale to tylko według nas. Mój mąż tez mowi że porównując do amerykańskich filmów to Troll jest słaby...

      Usuń
    6. Wiesz, wizualnie wszystko cacy: tytułowy troll, krajobrazy jak z pocztówki, atrakcyjny kapitan Kris, odrobina humoru, i Oslo, które zwiedziłam ;) Wkurzały mnie jednak głupie decyzje rządzących i ich zachowanie. No i zakończenie - w ogóle mi się nie podobało, było niesamowicie smutne. Wiem, że to tylko film, ale chyba taki czas w miesiącu, że jestem przewrażliwiona ;)

      Usuń
  4. no proszę szybka jesteś. Ja mam już upieczone pierniki i wypisane i zaadresowane kartki :D też jestem niezła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z prezentami tak, z całą resztą już średnio ;) Generalnie, to ja jestem bardzo dobrze zorganizowana i lubię mieć porządek w papierach, przez co w pracy jestem wrzodem na tyłku dla tych, którzy wiecznie czegoś zapominają mi dosłać i przysyłają niekompletne raporty ;) Za kartki jeszcze się nie zabierałam, ale już zaopatrzyłam się w znaczki :) Kartki to gdzieś na strychu leżą, trzeba je najpierw przynieść :) W międzyczasie - jak to ja - zdążyłam dokupić trzy nowe w sklepie, ale już jedną dałam opiekunce do kotów, bo raczej już się nie zobaczymy w tym roku :) Dla siebie pierników raczej nie będę robić, może ze znajomymi dziećmi, choinki też jeszcze nie mam.

      No i gratulacje - szybko to załatwiłaś, czyli jednak nie próżnowałaś i zmieniłaś zdanie odnośnie do wysyłania kartek :)

      Usuń
    2. zostało mi kilka zeszłorocznych bo nie bardzo mam jak zrobić teraz nowe bo paznokcie mi odpadają. Strasznie to upierdliwe wczoraj Łukasz musiał mi guziki pozapinać no masakra. Także tylko kilka wypisałam do tych co i nam z reguły przysyłają a robione w zeszłym roku i kilka kupnych.

      Usuń
    3. Nie wyobrażam sobie, jak by to było, gdyby mi moje szpony odpadły! Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała przekonać.

      Ja Ci z przyjemnością mogę jakąś podesłać - zawsze możesz na mnie liczyć, bo lubię tradycyjną korespondencję :))

      Usuń
    4. też sobie nie wyobrażam :/ na razie są w trakcie odpadania i już przeszkadzą bo haczą i bolą a jak odpadną cholera wie co jest pod spodem :O na szczęście tylko 3 tak się zrobiły

      Dzięki ale ogarnęłam już chyba wszystkich i raczej nie będzie niespodzianki z kartką od kogoś komu ja nie wyśle :D

      Usuń
    5. Współczuję bardzo :(

      Nigdy nie mów nigdy ;) Mnie na przykład zdarza się wysyłać tym, którzy mi nie przysyłają - po prostu lubię to robić i nie zawsze trzymam się zasady "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".

      Usuń
    6. wiadomo, że ja jestem dziwadło i lubię różne zasady głównie te przeze mnie wymyślone :D

      Usuń
    7. No przecież wiadomo, że zasady wymyślone przez siebie są najlepsze :))

      Usuń
    8. i jedyne słuszne :D

      Usuń
  5. Witaj Taito,
    Taka organizacja, że ho,ho!

    U mnie wszystko w lesie:), tak jak i w roku poprzednim, z tym, że teraz od początku listopada słucham utworów bozonarodzeniowych i otacza mnie ze wszystkich stron "Xmas". Nawet rośliny, które spzredajemy są obrokatowane. Jak dla mnie... ciut za dużo, aż niedobrze się robi. Ale taki sektor...

    Pozdarawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, Hrabino, że postanowiłaś swoją obecnością zrobić mi przedwczesny prezent na mikołajki :) Miło mi Cię tutaj widzieć, bo od dłuższego czasu jesteś jak yeti ;) Tylko wybrańcy oglądają Cię na własne oczy, reszta musi się zadowolić miejskimi legendami o Twoim istnieniu ;)

      A widzisz, ja jeszcze nic świątecznego sobie nie włączałam, choć - a jakże! - słyszałam już w radiu "Last Christmas" Wham! Za szybko pędzi ten przedświąteczny czas, zapowiada mi się pracowity tydzień, wyjazd na weekend i nie bardzo mam czas kupić choinkę - boję się, że wszystkie ładne wykupią!

      Nie jestem zbyt wielką fanką farbowanych/dekorowanych brokatem czy inni świecidełkami roślin. One same też pewnie wolałyby, aby ludzie zostawili je w oryginalnym stanie ;)

      Usuń
  6. Ja choinki nie miewam i w tym roku tez nie będzie. Nie choinki, ani przygotowań, ani całego szaleństwa sklepowo - świątecznego. 21.12 pakujemy walizki i 22.12 o 6.00 wylot w świat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie akurat nie wyobrażam nie mieć choinki - uwielbiam tę świąteczną atmosferę, czekam na nią cały rok i chcę się nią nacieszyć. Nie mam zbyt dużo przygotowań, bo nie gotuję dla całego pułku wojskowego, szaleństwa zakupowego praktycznie nigdy nie odczuwam, bo nie lubię chodzić po galeriach handlowych, bardzo rzadko tam zaglądam, a wszystkie potrzebne mi prezenty kupuję w wygodnej pozycji, siedząc na fotelu przed komputerem :)

      Usuń