sobota, 31 grudnia 2022

To już?!

Stało się.

Dotrwaliśmy do końca 2022 roku, mimo że pierwszy kwartał mijającego roku okazał się bardziej "bombowy", niżbyśmy chcieli, i postawił pod wielkim znakiem zapytania całą resztę roku. Szczęśliwie jednak Putin nie spuścił nam na głowy atomówki, a wojna na Ukrainie nie rozlała się na Polskę, choć oczywiście kraj boleśnie oberwał rykoszetem.

Po wstępnej panice - jakkolwiek okrutnie by to nie zabrzmiało - przeszliśmy nad tym do porządku dziennego, i dziś w Irlandii nie odczuwa się toczącej się wojny. Patrzy się raczej na nią z dystansu jak na inne konflikty zbrojne "za górami, za lasami, za siedmioma dolinami".

Prawdę powiedziawszy, nie bardzo mnie to dziwi - Irlandię toczy choroba, a nawet kilka nieprzyjemnych dolegliwości, z czego jedną z największych jest zdecydowanie kryzys mieszkaniowy i horrendalne ceny najmu. Irlandczycy mają zatem pod dostatkiem swoich własnych problemów.

Koszty życia w Irlandii Anno Domini 2022 nigdy jeszcze nie były tu tak wysokie jak właśnie teraz. Co więcej, mam wrażenie, że żyło się łatwiej za czasów recesji, i nie jest to tylko i wyłącznie zdanie jakiejś tam Polki żyjącej w tym kraju od ponad 16 lat.

Ten rok okazał się dla mnie zaskakująco dobry i to pod bardzo wieloma względami. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym stwierdziła, że był idealny, bo jednak nie udało mi się zrealizować wszystkich swoich założeń i celów przewidzianych na niego, ale hej... było lepiej niż dobrze. Przynajmniej z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w 2022 roku byłam najszczęśliwsza od lat. Już dawno nie czułam się tak usatysfakcjonowana, doceniana i kochana, a to uważam za ogromny sukces. Mam też cichą nadzieję, że ten trend utrzyma się w 2023 roku.

Święta przyszły i przeszły szybciej, niżbym chciała, pozostawiając po sobie masę świątecznego jadła i niewiele mniej nostalgii. Było mokrawo, bezśnieżnie, ale jednocześnie wspaniale, relaksująco i radośnie. Za to teraz, kiedy po Bożym Narodzeniu pozostało już tylko wspomnienie, mam wrażenie, że rzeczywistość wydaje się być bardziej szara niż zwykle. Związane z tym rozprężenie sprawia, że wizja nowego roku jednak nieco bardziej smuci mnie, niż raduje, bo po raz kolejny zderzam się ze świadomością, iż życie jest tylko krótkim pasmem smutków i radości. Za krótkim. Za szybko mijającym. Kiedy te 12 miesięcy zleciało?!

Nie mam specjalnych planów na sylwestra, jako że nigdy nie obchodzę go hucznie - jak na boomera przystało, nie odczuwam imperatywu robienia czegoś ekstra tylko dlatego, że to ostatni dzień roku. W sumie to jednak mam - nawet dwa plany! Pierwszy, to upewnić się, że koty są bezpieczne w domu, zanim lokalne przygłupy zaczną odpalać petardy (kiedyś jedna wpadła do mojego ogródka i wylądowała koło drzwi, dokładnie w tym miejscu, w którym zawsze siedziała moja kotka, kiedy chciała, żeby ją wpuścić do domu!). Drugi - obejrzeć dwa ostatnie odcinki "Wednesday" na Netfliksie. Jakie to jest dobre, mówię Wam! Oczu nie mogę oderwać od kapitalnej gry tytułowej bohaterki. Sami więc widzicie, że mój sylwester będzie wystrzałowy i niepowtarzalny!

Jako że to już ostatni wpis, chciałam złożyć najserdeczniejsze podziękowania moim Drogim Komentatorom - kochani, to dzięki Waszej uprzejmości ten blog żyje. To Wy jesteście jego siłą napędową! 

Znacie to uczucie, kiedy macie do zrobienia coś konstruktywnego i ważnego, ale mimo to robicie coś zupełnie niepotrzebnego i błahego? No to ja właśnie dziś to robiłam. Wymyśliłam sobie, że zrobię zestawienie wszystkich osób komentujących tegoroczne wpisy. W pracy często siedzę w statystykach i chyba mi się udzieliło ;) A oto, co mi wyszło, zakładając oczywiście, że nigdzie nie popełniłam błędu w obliczeniach, a musicie wiedzieć, że matematyka nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem - dozgonna chwała temu, kto wynalazł kalkulator!

Na pierwszym miejscu jedyna w swoim rodzaju... (drum roll)...

1. Polly AKA Sokole Oko i jej imponujący wynik - 92 komentarze! Nie próżnowałaś, kobieto!

2. Zielak daleko w tyle, ale to nadal przyzwoite 36 komentarzy!

3. Niezwykle pracowita Ania z Norwegii, która w zaledwie kilka tygodni wspięła się na podium za pomocą swoich 24 komentarzy.

4. Elsa - 20 zawsze ciepłych i miłych wpisów, dziękuję!

5. Ex aequo: Mo., Odnowiona Ja i Rose - każda z Pań pozostawiła po sobie 9 komentarzy

6. Risteard - 6 wpisów

7. Magdalena Brud-Pietrzyk i Kalina - 5 punktów dla każdej z Pań

8. MiSzA - 4 komentarze

9. Małgorzata i Teatralna - 3 komentarze

10. Hrabina, Klaudia i xpil -  2 punkty

11. Dublinia, Grażyna, Jael, Jula, Magda z UK, Nowa Czytelniczka, Ultra, Anonim nr 1, Anonim nr 2 - wszyscy zostawili tylko 1 komentarz

Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla komentujących - doceniam każdy Wasz wpis.

Dobrej zabawy i pomyślnego 2023 roku!

40 komentarzy:

  1. Że Ci się chciało liczyć te komentarze 🙀. Ale masz racje, że czasem trzeba posłuchać tego diabełka za uchem i zająć się głupotami zamiast sensownej pracy 😈. Życie robi się od tego lżejsze. Co do Wednesday to ja liczę, że zrobią drugi sezon, bo ten obejrzałam z Młodym w 2 dni 🙈 i czuję niedosyt.Moja Najstarsza jednak stwierdziła, że to „słabe”… Wszystkiego Dobrego dla Autorki i wszystkich Czytelników w tym 2023. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry w Nowym Roku :) To pierwszy noworoczny komentarz - gratulacje :)

      Robiłam wszystko, żeby tylko nie robić tego, co musiałam ;) A że w całej historii bloga nie robiłam nigdy takiego zestawienia, to mnie podkusiło, by teraz zrobić. O nieee! Ale ze mnie matematyczny tłuk! No i wyszło szydło z worka - okazało się, że nie umiem liczyć nawet do dziesięciu, bo w tym jakże prestiżowym i niezależnym rankingu są... są... o zgrozo!... dwie dziewiątki, haha. No i szlag trafił cały ranking ;) Teraz już nikt nie potraktuje go serio!

      No ja też nie pogardziłabym drugim sezonem, bo po zakończeniu pierwszego (łykniętego w trzy dni) też odczuwałam niedosyt. Bardzo mi się podobało, fajny klimat, świetna rola Wedenesday i jej cięte wypowiedzi :) Zdziwiła mnie tylko ilość hejtu polskich widzów na filmwebie.

      Usuń
    2. To Twój ranking, Ty decydujesz, ile będzie w nim dziewiątek haha 🤪
      Nie patrzyłam na filmweb, ale hejt mnie już nie dziwi. Już jakiś czas temu zaobserwowaliśmy z Małżonkiem, że poziom oczekiwań polskich widzów i czytelników w ostatnich latach sięga dna. Jako osoba z natury przewrotna zaraz sięgam po to, na co lecą wiadra pomyj i w większości przypadków okazuje się, że to właśnie są wartościowe filmy, książki czy artykuły. Natomiast tzw hity, bestsellery to nie rzadko żałosne gnioty dla pustaków bez wyobraźni. Wielokrotnie, gdy zabraliśmy się za oglądanie wychwalanych filmów, wyłączaliśmy zniesmaczeni. Wychodzi nam bowiem na to, że „dobry film” to taki, który nie wymaga jakiegokolwiek myślenia, nie zawiera żadnego głębszego przekazu, metafor, ironii, ale w którym jest dużo przeklinania, golizny, seksu i wybuchów. To samo tyczy się polskich kabaretów z ostatnich lat.

      Usuń
    3. Teraz jest już jedna, bo poprawiłam - nie chciałam, żeby moja matematyczka przewracała się w grobie ;)

      Niesamowite - mam identycznie, haha. Generalnie to nie sugeruję się niczyimi recenzjami (a już szczególnie obcych osób), bo wychodzę z założenia, że nikt nie zna moich preferencji lepiej ode mnie. Nie od dziś wiadomo, że ile ludzi, tyle opinii - ponadto w przeszłości wiele razy nacięłam się na tych cudzych rekomendacjach. Moja przewrotna natura dochodzi jednak do głosu wtedy, kiedy ktoś czegoś wyjątkowo NIE poleca :)) Wtedy jestem pierwsza do wypróbowania, haha, i muszę jak najszybciej wyrobić sobie swoje zdanie.

      Trudno winić ludzi za to, że mają niewysublimowany gust muzyczny, literacki czy filmowy. Różnimy się i to w pewien sposób też jest fajne. Najważniejsze w tym wszystkim jest chyba to, żeby nikogo na siłę nie nawracać. Ja sama nie boję się ambitnych filmów, uwielbiam te, które na długo zapadają mi w pamięć i pobudzają do myślenia, ale nie ukrywam, że oglądam też czasami "sieczkę", bo nie samą sztuką/kulturą wysoką człowiek żyje.

      Prawdą jednak jest, że sporo widzów ma zaniżone oczekiwania co do tzw. "dobrego filmu". Ten temat to jednak trochę taka niekończąca się opowieść, bo w tym momencie wypadałoby z kolei zdefiniować, co dla kogo oznacza ten "dobry film". A tu ponownie: ile ludzi, tyle opinii, i każdy święcie przekonany, że jego prawda jest najprawdziwsza.

      Usuń
    4. O! To, to drogie panie. Z racji wieku, mam pewne naleciałości z czasów dzieciństwa i młodości. W tamtych, zamierzchłych czasach, telewizja była jedna i jedynie słuszna, ale miała swoje plusy dodatnie, jak najbardziej. W poniedziałkowe wieczory był teatr telewizji, nie istniały sitcomy, Pijanowski wymyślał i prowadził teleturnieje nieco bardziej rozrywkowe niż Wielka Gra. Pojawiały się programy edukacyjne, podróżnicze i popularnonaukowe. Był Pegaz, program tyczący sztuki bardziej wysublimowanej. To wszystko sprawiało, że człowieki :) częsciej były smart niż urządzenia którymi się posługiwały. Częściej też sięgano po rozrywki umysłowe.
      Trend, który obserwuję od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, jest idealnie przedstawiony w grotesce "Idiokracja" (do obejrzenia na CDA). Nie jest to film wysokich lotów w warstwie fabularnej, ale można się po nim głębiej zastanowić nad kierunkiem w którym zmierza cywilizacja zachodnia.
      Dzięki za zaproszenie Taito. Zastanawiałem się, kiedy i czy kiedykolwiek nadejdzie. :)
      Dobrego roku życzę.

      Usuń
    5. Te zamierzchłe czasy zdecydowanie nie były idealne, też miały swoje bolączki, mam jednak wrażenie, że wymagały od człowieka kreatywności. Oczywiście nie doświadczyłam wszystkiego, o czym piszesz, ale nawet w moim pokoleniu dzieci wykazywały się niesamowitą pomysłowością. No dobra, poza moim kuzynem, który rozpalił ognisko pod kuchennym stołem :) Generalnie jednak - z braku zabawek i gadżetów, którymi dysponują współczesne dzieci - trzeba było sobie samemu organizować zabawy, bardzo często zresztą na podwórku. Mieliśmy przez to sporo ruchu i dostępu do świeżego powietrza (poza tymi dniami, kiedy sąsiad akurat rozwoził obornik ;) Dziś dzieci mają tonę plastikowych zabawek, a i tak najchętniej sięgają (o zgrozo, nawet kilkulatki) za smartfony, tablety, konsole PS i Xbox.
      Dziś mamy rozpuszczone, rozpieszczone i rozleniwione społeczeństwo. Ogłupione chyba też.

      Nie ma za co, wszystkiego dobrego również dla Ciebie, Zielaku.

      Usuń
  2. Bądź szczęśliwa gdziekolwiek jesteś. Pozdrawiam z kraju, w którym teraz wiosna zimą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jest plan, Kalino :) Dobrego roku i dużo szczęścia również dla Ciebie :)

      Usuń
  3. Hej tam już w Nowym roku. No a widziałaś Olive Kitteridge z Frances? to polecam i oczywiście kocham ją od Fargo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Olive Kitteridge" nie tylko nie widziałam, ale nawet nie słyszałam, za to "Fargo" mi się podobało :)

      Usuń
  4. Najpierw nagroda statystyczna a potem na tydzień mnie odcięłaś 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od poniedziałkowego wieczoru nikt poza mną nie miał dostępu do bloga, dopiero wczorajszą nocą zaczęłam rozsyłać zaproszenia, więc to nie było wymierzone w Ciebie.

      Usuń
    2. wiem, że nie we mnie wiem. Ale już trochę się denerwowałam czemu to tyle trwa :)

      Usuń
    3. Życie - zajęłam się tym, kiedy miałam już czas i chęci. A przez moment to w ogóle się zastanawiałam, czy jest sens w ogóle wracać na bloga, czy po prostu tak go już zostawić. Plus zamkniętego bloga jest niewątpliwie taki, że jak mnie niespodziewanie szlag trafi, to przynajmniej spamerzy nie będą mi się tutaj panoszyć :)

      Usuń
    4. całe szczęście że zastanowiłaś się w dobrym blogowym kierunku ;)

      Ale minus jest taki, że nie dowiemy się jak Cię faktycznie trafi szlag chyba że ktoś to nam napisze. Mamy z Darkiem od maja taką zagwozdkę z jednym bloggerem który zniknął i nikt nic nie wie, nie napisał. Nie wiadomo znudził się, czy już go nie ma.

      Usuń
    5. Aberfeldy, co? Od maja to jeszcze nie tak tragicznie. Może jeszcze wróci do świata żywych. Możemy sobie jedynie gdybać, czy to zwykłe znudzenie/zmęczenie, nawał obowiązków/brak czasu i chęci, czy coś znacznie gorszego.

      To może umówmy się tu i teraz, że jeśli kiedyś miesiącami albo latami nie będę nic pisać, to znaczy, że możesz zapalić świeczkę w mojej intencji :)

      Usuń
    6. dokładnie Aberek :) nigdy na tak długo nie znikał. Pisaliśmy mu maile ale cisza. Nie wiadomo co się dzieje. Nikt z czytaczy nie wie.

      Ale to musimy ustalić po jakim czasie żebym z tą świecą za szybko nie wyskoczyła :D

      Usuń
    7. Zawsze jest ten pierwszy raz ;)

      Haha, no dobra, to co powiesz na rok? Jeśli w przeciągu dwunastu miesięcy nie dam znaku życia, to znaczy, że możesz o mnie zapomnieć, bo wącham kwiatki od spodu (choć osobiście chyba wolałabym jednak zostać skremowana ;))

      Usuń
    8. no to jesteśmy umówione.

      Jesteś już u mnie dwa wpisy w plecy

      Usuń
  5. Co do wojny na Ukrainie to jednak wciąż jest stres że się rozleje. Pan P jest nieobliczalny a wojna która miała trwać chwilę niebawem będzie trwała rok. Ja nie mogę powiedzieć że toczy się za lasami i górami i każde wycie syren sprawdzam czemu i po co wyją. Oczywiście Ty jesteś daleko to inaczej to odbierasz i skutki wojny też mamy trudne bo sporo handlu szło przez Ukrainę. Przykładowo mamy od roku problem z lekami które są miesiącami niedostępne bo jechały z fabryk że wschodu i teraz jest kłopot bo nie docierają. Kiedyś miałam kłopoty z kupieniem specjalnej igły do mojego portu w całej Polsce były wyprzedane kilka tygodni. Szpitale miały deficyt. A teraz jest fala zachorowań na grypę i jest problem z antybiotykami bo najpowszechniejsze się wyprzedały lekarze przepisują a w aptekach ich nie ma. Dziewczyny z grupy rakowej wciąż po Polsce szukają antyhormonow które od lat jedzą i nigdy problemu nie było z zakupem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, szaleńcy są nieobliczalni i to, że tego nie zrobił, wcale nie oznacza, że nie zrobi, wolę jednak nie tracić czasu na życie w obawie przed nim. Tym bardziej, że tak naprawdę to nikt nie wie, ile czasu nam jeszcze zostało. Ja na pewno nie chcę przeżyć reszty mojego trzęsąc gaciami ze strachu. Pewnie nieco inaczej by to wyglądało, gdybym mieszkała w Polsce (mój rodzinny dom jest właśnie na płd.-wsch), ale gdyby babcia miała brodę, to by była dziadkiem ;) Takie gdybanie.

      Skutki wojny na Ukrainie są odczuwalne także tu, a jakże, zapewne jednak w mniejszym stopniu niż w Polsce, to nie ulega wątpliwości. Polska w ogóle jest zdecydowanie bardziej zaangażowana w tę wojnę, choćby przez ogromną liczbę Ukraińców, którzy ją zalali, i z którymi musi sobie teraz radzić.

      Straszne to, co piszesz odnośnie do lekarstw... :(

      Usuń
    2. jeśli chodzi o leki to jest poniekąd nasza wina bo sami przestaliśmy produkować u siebie i wszystko sprowadzamy z Azji bo taniej no to teraz mamy skutki :/

      Usuń
    3. A to akurat bardzo powszechna taktyka, każdy producent chce zminimalizować koszty produkcji i zwiększyć zysk, u mnie w firmie też zleca się produkcję zagranicznemu krajowi, na szczęście europejskiemu.

      Usuń
    4. ja wiem że powszechna ale u nas teraz pokazała że nie zawsze gra warta świeczki bo różnie się może stać

      Usuń
    5. Chyba nikt po prostu nie zakładał czarnego scenariusza, czyli wybuchu wojny zza miedzą. Tradycyjnie już możni podejmują ważne decyzje, a najbardziej płacą za nie zwykli obywatele, którzy po prostu chcieliby godnie żyć.

      Usuń
    6. wiadomo każdy do końca myślał, że to się nie stanie :(

      Usuń
  6. "Pan P" może i jest nieobliczalny. Możliwe jest także rozlanie się wojny na Europę a nawet cały świat. Choć w mojej ocenie dość mało prawdopodobne. Dzisiejsi obywatele krajów europejskich w tym Rosji nie są już tymi samymi, co jeszcze dwadzieścia lat temu. Otwarcie się krajów na siebie nawzajem, sprawiło, że zwyczajnym ludziom trudniej jest wmówić że czarne jet białe a białe jest czarne. Trudniej, choć nie jest to niemożliwe. Każdy właściwie może sprawdzić w internetach, co słychać po drugiej stronie barykady. Ludzie zdają sobie sprawę, że "ci na górze" znają się jak łyse konie i nie warto zabijać lub ginąć za ich interesy.
    Ale im dalej na wschód i południe od Europy tym łatwiej sterować ludźmi. Stąd niekończące się konflikty na Bliskim Wschodzie czy wojna za naszą wschodnią granicą. To oczywiście tylko moje zdanie nie poparte głęboką znajomością historii i przyczyn owych konfliktów. I zdaję sobie sprawę, że istnieją zaszłości, które wyciągane są przez tych którym zależy na braku pokoju, w celu podsycania nienawiści i uprzedzeń jak choćby Katyń czy Wołyń. Pamiętać trzeba. Pilnować aby nie zakłamano historii, ale nie wyciągać jej w celu piętnowiania potomków katów i gloryfikowania potomków ofiar. Było, minęło. Nowe pokolenia powinny budować relacje na podstawie własnych doświadczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że jest możliwe - wszystko jest możliwe. Tego właśnie się obawiałam na samym początku, kiedy ta szokująca wieść dotarła także do Irlandii, choć liczę jednak, że do tego nie dojdzie.

      No właśnie, słowo klucz - "nie jest to niemożliwe". Nadal bowiem nie brakuje ciemnej masy, która uwierzy we wszystko, co zobaczy w telewizji, i/albo usłyszy od rządu. Ludzie widzą to, co chcą widzieć i wierzą w to, w co chcą wierzyć. Niektórym po prostu nie przegadasz. Niektórzy urodzili się głupi i tacy niestety umrą.

      Gdyby wszyscy zdawali sobie sprawę, że nie warto tracić życia dla tych na górze, to tej wojny by nie było. Albo Putin sam musiałby w niej walczyć. To jednak tylko marzenie ściętej głowy. Tacy jak on będą tak długo panować, dopóki znajdą posłuszne mięso armatnie.

      Usuń
  7. Kochana Taito dziękuję bardzo za wyróżnienie :) to miłe być na liście i to na całkiem fajnym miejscu :)
    Tydzień nowego roku minął nie wiem kiedy i już za pare godzin mamy kolejny. Nowy Rok przywitaliśmy u znajomych i potem cały dzień była kontynuacja z szampanem i radością na ustach :) nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy ale to bo mi potrzebne bo to był bardzo pozytywny dzień i cały tydzień :)

    Taito życzę Ci w tym Nowym Roku jeszcze więcej gości na Twoim profilu, więcej czasu na publikowanie wpisów i cudownych podróży emocji i wspomnien z nimi związanymi :)

    Pozdrawiam serdecznie Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tu nie ma żadnej mojej zasługi, Aniu, sama wspięłaś się na to podium, więc to sobie powinnaś podziękować :)

      Nowy rok, a stare zjawiska, czyli czas znowu pędzi jak szalony, choć przyznam Ci się, że w tym konkretnym tygodniu wyjątkowo nie mogłam doczekać się końca tygodnia roboczego.

      Ciesze się, że ,miałaś udany pierwszy tydzień 2023 roku - oby reszta tygodni i miesięcy też taka była.

      Więcej gości raczej nie będzie, bo okroiłam czytelników i żaden zagubiony w sieci piechur raczej tu nie dotrze, no chyba że mi się odwidzi i znów otworzę wrota dla wszystkich. Niemniej dziękuję bardzo za Twoje dobre słowa :) Życzenia czasu - a raczej chęci i weny - na publikowanie zawsze mile widziane :) Wiesz, że też życzę Ci wszystkiego naj.

      Usuń
  8. Bardzo miło mi poznać Cię bliżej i Twój blog, chętnie będę tu zaglądać :) Jak na początku każdego roku, patrzę na niego optymistycznie, chociaż bardzo niepokoi mnie ta wojna na Ukrainie. Putin nie jest normalnym człowiekiem, a ruscy od lat zachowują się jak dzikusy.
    Co do Sylwestra, spędziłam go bardzo miło, bo w towarzystwie kotów, przy ulubionych potrawach, wcale nie czułam, że kogoś mi brakuje.Od 12 lat jestem sama i dobrze mi z tym, mam spokój, nikt nie psuje mi humoru :)
    Życzę Ci w tym nowym roku dużo radości, zdrowia i spokoju, który j dt potrzebny nam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nasze drogi się zeszły - podoba mi się to, że jesteś rozsądną i świadomą swojej wartości kobietą. W świecie, w którym na każdym kroku pełno pseudozwiązków ludzi, którzy są ze sobą tylko dlatego, że boją się samotności, Ty jesteś powiewem świeżości. Tak trzymaj - imponujesz!

      Dziękuję za Twoje piękne - i jakże potrzebne! - życzenia :) Wszystkiego dobrego również dla Ciebie.

      PS. Ach, i tak - Władek zdecydowanie nie ma równo pod sufitem i wykazuje pewne niepokojące cechy psychopatyczne.

      Usuń
    2. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa <3 Lata życia w pojedynkę nauczyła mnie, że nie potrzebuję połówki, wszyscy jesteśmy w całości :D Po dłuższym stażu małżeństwa, kiedy to zostałam w groźnej chorobie sama z długami żaden chłop nie jest mi potrzebny. Jak idzie dobrze jest ok, jak jest gorzej też nie zostaję sama, a wcześniej ciągle czułam się samotna. Później jeszcze próbowano mnie wyswatać, ale ja już nie jestem z tych matek Polek co swój czas i siły poświęca innym. Nie mam zamiaru też nikomu gotować, choćby przez to, że nie będę próbować tego co mi szkodzi po pewnej chorobie.
      Władek powinien się wystrzelić w kosmos razem ze swoją świtą, bo rozsiewa zbyt duży smród ;)

      Usuń
    3. Na pewno nie potrzebujesz bylejakości. NIE dla bycia z byle kim, byle po to, by nie być postrzeganą jako "stara samotna panna/wariatka/rozwódka". Nawet nie chcę myśleć, ile jest takich kobiet (mężczyzn też, ale nie o nich teraz mowa), które są z łajdakami niezasługującymi na nie. Niedającymi im nic poza bólem głowy i tonę problemów.

      Samotność w związku to chyba najgorszy rodzaj samotności. Brawo, nie jesteś niczyją służką :)

      Problem w tym, że tacy jak on lubią odchodzić z hukiem i zabierać ze sobą innych. Im więcej, tym lepiej.

      Usuń
  9. Chyba bym nie wpadła na pomysł liczenia komentarzy :) Chociaż na moim blogu podróżnym to poza Tobą i Polly to już nikt nie komentuje, częściej na fb i insta. Odwiedzin mam całkiem sporo, ale komentarzy niewiele :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak dużo ich nie było - gdyby były setki albo tysiące, to na pewno bym tego nie robiła :)

      Typowe - ludzie chętnie czytają, ale żeby pozostawić po sobie choćby mały ślad (raz na rok), to nie.

      Usuń
  10. Ja również nie wiem jak zleciało 12 ostatnich miesięcy, ale ja się kochana zastanawiam , gdzie się podziało 16 dni stycznia 2023 roku? Jak?
    W temacie wojny to powiem Ci, że odnoszę wrażenie, że w Anglii jest to doskonała przykrywka dla rządu, bo po co mówić o wzrastających o 300% cenach prądu i gazu, o wzrostach cen żywności. Zresztą to temat rzeka i bardzo mnie irytujący ;) .
    Z liczeniem komentarzy mnie rozczuliłaś <3 .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to - kto nam ukradł te szesnaście dni stycznia?! Przeraża mnie ten błyskawiczny upływ czasu, "za dzieciaka" tak nie było ;)

      Ja to mam wrażenie, że w obecnych czasach dużo firm podnosi swoje ceny tak "dla zasady". Bo jest możliwość zarobić więcej, to czemu nie? Zgadza się, temat podnosi ciśnienie, dlatego niezbyt często poruszam go na blogu i w życiu prywatnym. Jest tyle przyjemniejszych tematów zastępczych :)

      Dziękuję serdecznie za odwiedziny i wszystkie komentarze :)

      Usuń
    2. Dokładnie kochana, ja wolę zająć się tematem wiatrakowym i wyszukiwaniem nowych obiektów godnych odwiedzenia ;)

      Usuń
    3. Szkoda sobie psuć krwi - staram się do minimum ograniczać napływ negatywnych wieści ze świata. Gdybym cały czas słuchała radia i oglądała TV, to chyba bym po nocach nie spała z tego niepokoju...

      Usuń