środa, 16 kwietnia 2008

Dokąd zmierzasz, Polsko?

Mój pobyt w Polsce dobiegł jużkońca i ponownie jestem w Irlandii. Wiadomo, że rozstania i pożegnania nigdynie są przyjemne, więc i w tym przypadku nie było inaczej. Z żalem pożegnałamsię z ukochanymi osobami i udałam się do odprawy. Nie było łatwo ich zostawić.W samolocie uciekałam pamięcią do świeżo powstałych wspomnień, przypominałamsobie pożegnalny, mocny uścisk mojego ukochanego siostrzeńca, bo to niezawodniewywoływało i nadal wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Jak dobrze jest mieć takiemaleńkie słoneczko w swoim życiu…

Przez cały mój pobyt starałam sięnacieszyć obecnością moich bliskich i nadrobić czas rozłąki. Doskonale zdawałamsobie sprawę, że wiele miesięcy upłynie zanim znów będę mogła ich zobaczyć. Emigracjama swoje plusy, ale niewątpliwie wiąże się też z wieloma negatywnymi aspektami,do których zaliczam m.in. dużą odległość pomiędzy ojczyzną a Irlandia, rzadkiekontakty z rodziną oraz tęsknotę. Może gdybym w Polsce nie miała nikogo na kimmi bardzo zależy, nie byłabym tak sentymentalnie związana z tym krajem. Jestjednak inaczej. Mam tam praktycznie całą moją rodzinę i najbliższe mi osoby.Tam są moje korzenie, a ja nawet nie próbuję się od nich odciąć. Nie widzętakiej potrzeby… Dopóki w Polsce są moi bliscy, zawsze będę niecierpliwie oczekiwaćna podróż do ojczyzny. To głównie myśl o nich sprawia, że martwi mnie sytuacjapanująca w Polsce i warunki w jakich przyszło im żyć.

A w Polsce nie jest wesoło. Nie masię co czarować, ale drugiej Irlandii, tak obiecywanej przez Tuska, to tam niebyło, nie ma i chyba jeszcze długo nie będzie. A jeśli pod jakimś względemPolska już niebawem dorówna Zielonej Wyspie, to obawiam się, że niestety będąto ceny. Bo te są iście wygórowane. I to jest właśnie to, co mnie najbardziejuderzyło po przyjeździe do kraju. I nie były to, tak osławione już, polskiechamstwo i gburowatość, lecz właśnie astronomiczne ceny za wszelkiego rodzajuprodukty i usługi. Kiedy udałam się na zakupy do jednego z zagranicznychhipermarketów, łapałam się na tym, iż w wielu sytuacjach, sięgając po jakiśprodukt i odczytując jego cenę, ze zdumieniem stwierdzałam do samej siebie:„nie no, to już przesada! Tyle to ja za to nie dam!”. I nie chodzi o to, żejestem dusigroszem. Bo wierzcie mi, nie jestem. I chyba nie tylko ja uważałam,że np. 6 złotych to zdecydowanie za dużo za karton soku, bo przekładało się torównież na ilość zakupionych produktów przez innych kupujących. Spora częśćkupujących miała zaledwie parę produktów w swoich koszykach i smętnie snuła sięod jednego działu do drugiego. Może w nadziei, że na następnym stoisku uda imsię coś kupić po przyzwoitej cenie…Z bogato wypełnionym wózkiem, czułam sięniemalże jak przybysz z kosmosu i tak też na mnie patrzyli co niektórzy…

Przykro to mówić, ale ceny wPolsce są często poza zasięgiem wielu ludzi, głównie tych żyjących na niskiej iśredniej stopie życiowej. Owszem, droższe produkty mają zazwyczaj tańszeodpowiedniki, ale co z tego, skoro wiele z nich to - dosadnie mówiąc - badziewnepodróbki. Wśród zakupionych przeze mnie produktów było m.in. kilka rodzajówherbat. I tych tańszych i droższych. Te drogie były w porządku, nie możnanarzekać na nie, natomiast jakość tych tańszych pozostawiała wiele do życzenia.Swoim smakiem, zapachem i barwą w ogóle nie przypominały herbaty z prawdziwegozdarzenia. Po pierwszym łyku tej zaparzonej, taniej herbaty, odruchowospojrzałam do kubka, czy aby na pewno zrobiłam sobie herbatę,  a nie nalałam przypadkiem kranówy. Właśnie natakie (i jeszcze gorsze) produkty jest skazana spora część polskich rodzin.Ciężko jest pozwalać sobie na super smaczną i drogą żywność skoro wszelkiegorodzaju rachunki i wydatki pochłaniają prawie całą wypłatę. Wiem, że wieleznanych mi, polskich rodzin oszczędza na jedzeniu, bo przecież trzeba uiścićopłaty za czynsz,  rachunki, kupićlekarstwa czy odzież dla dziecka… Szczerze współczuję ubogim rodakom ipodziwiam ich za codzienną walkę, jaką toczą z narastającymi przeciwnościamilosu. Szacunek dla tych ludzi. Nie jest łatwo żyć w Polsce. O, nie.

Owszem, głośno było o podwyżkachpłac, ale jakie one były? Powiedziałabym, że żałosne. Zdecydowanie za małe. Niebyły wystarczające i na pewno nie przyczyniły się do poprawy bytu wielu rodzin.Bo co z tego, że dorzucili do pensji parę złotych skoro, tradycyjnie już, cenyusług i produktów znacznie wzrosły i znów ludzie głowią się jak związać koniecz końcem… A tu przecież nie chodzi tylko i wyłącznie o wyższe ceny żywności,ale o wszystkie ceny. Z salonu fryzjerskiego wyszłam uboższa o ponad 150 zł, nastacji paliw spokojnie trzeba zostawić ponad 50 zł, bo ceny benzyny już dawnowyrównały się z cenami paliwa w Irlandii. Szkoda tylko, że w Polsce nie mairlandzkiej stawki za godzinę pracy…  Wiem,że są województwa w których łatwiej jest znaleźć pracę, mające mniejszebezrobocie i wyższy poziom życia, ale przecież tak wiele jest tych biednych. Niemożna o nich zapominać i udawać, że tej biedy nie ma, jeśli ona jest i rzucasię w oczy…

 

Nie wiem, dokąd zmierza naszaPolska…. Ale kierunek, w którym zmierza nie wydaje mi się właściwy…

56 komentarzy:

  1. i to właśnie jest bardzo smutne...

    OdpowiedzUsuń
  2. promyczek83@op.pl17 kwietnia 2008 15:38

    Taitko nawet nie mów....większość rodzin w Polsce zyje na skraju nędzy, taka jest prawda, bo powiedz sama na co na stać? Na wyjścia do kina nawet nas nie stać, nie mówiąc o wyskoczeniu do restauracji, na lody.Większosci ludzi nie stać na opłaty a nie mówiąc normlanym życiu.To jest straszne. Polska zmierza donikąd i ja mówię, ze jeszcze trochę i Polski znowu nie będzie bo nasz Rząd ją sprzeda, tak jak zawsze, tak jak w naszej historii Polacy nie potrafią rządzić własnym krajem,ci co rządzą kradną kasę tylko dla siebie nie patrząc na ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka jest polska szara rzeczywistość. Smutne to bardzo. I najgorsze, że już prawie nikt nie wierzy, że będzie kiedyś lepiej.Buziaki przesyłam Taitko i ciepłe myśli :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie smutny ten post...a jaki przy tym prawdziwy :( Ja widze jak zyje moja siostra...moi rodzice, ktorzy ciezko pracowali cale zycie...i juz nie chce mi sie wracac..:( Smutne

    OdpowiedzUsuń
  5. Troche przesadzilas...z tymi ludzmi,ktorzy maja puste koszyki,bo ich nie stac.Szczerze mowiac to sie troche usmialam.Tak jakby tu byla nie wiadomo jaka bieda.Bez przesady,jak ktos sobie umie poradzic w zyciu,to bedzie zyl na godnej stopie.Z tym,ze nie kazdy potrafi...I tylko krytykuja,bo im sie w kraju nie powiodlo,bo pojechali tylko i wylacznie za kasa.Nie chce tu nikogo urazic,to prawda ze duzo nam brakuje do innych panstw z tym ze drazni mnie ta nagonka na ojczyzne(!) przez emigrantow z UK i Irlandii(no wlasnie,czemu tylko przez nich?).Nie zrozum mojego posta zle,nie mam nic do Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobrze, jeśli ktoś urodził się w uboższej rodzinie, to nie pójdzie na dobre studia, a co za tym idzie nie dostanie się do dobrej pracy. Bo najlepszych zawodów się uczysz oczywiście na jakich uczelniach? płatnych. I jeśli akurat ciebie stać, jako obywatelkę Polski na ogromne zakupy, na które stać powinno nas wszystkich, znaczy, że wychowałaś się w przynajmniej średnio-zamożnej rodzinie, i stać cię na wykształcenie, żeby potem zarabiać normalne stawki. W ogóle jakim prawem możesz śmiać się z ludzi uboższych? Po twojej wypowiedzi widać, że chyba jeszcze nie widziałaś przeciętnego sklepu-tam ludzie rzadko zabierają nawet wózki na większe zakupy, bo i tak wiedzą, że pewnie na większość rzeczy nie będzie ich stać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszych zawodów to sie uczy na panstwowych,a zeby sie tam dostac trzeba sie uczyc.Poza tym to praktycznie kazdy teraz studiuje za pieniadze,takze nie wiem czemu piszesz tak jakby tylko nieliczni bogaci chodzili na te studia.Po liceum kazdy idzie na studia-panstwowe a jak sie nie dostanie to prywatne.W ogole mam wrazenie jakbys nie o Polsce pisal-opisujesz nasz kraj jak jakis trzeci swiat...Chyba ze w twojej okolicy tak jest.I nie wysmiewam sie z ubozszych ludzi,nic takiego nie napisalam.Tak,urodzilam sie w srednio zamoznej rodzinie,jednak takich jest w Polsce wiekszosc.i kazdego z tego co obserwuje stac na wieksze zakupy,a ja przeciez tez rzadko robie wieksze zakupy,bo po prostu nie mam takiej potrzeby-wole kupic mniej rzeczy a czesciej.Moze inni tez tak mysla biorac te male koszyki?Siedzisz w ich glowach,ze wiesz ze ich nie stac?I wyobraz sobie ze takie przecietne sklepy widze codziennie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno powiedzieć, żeby kraniec stolicy był Trzecim Światem...Ale nie rozumiem tej mentalności do kupowania częściej, a mniej. No dobrze, przepraszam, wczoraj byłam strasznie rozeźlona na przyjaciółkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tez mieszkam nie daleko Wawy.Ale spoko,ja np.wole sobie kupic mniej,bo pozniej to stoi i moze sie zepsuc. :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech, Kath... Widzisz, bogaty biednego nie zrozumie, a syty głodnego... Napisałam, że sporo kupujących miało MAŁO rzeczy w koszykach, bo tak w istocie było. Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że może wolą robić zakupy częściej, a w mniejszych ilościach. Po drobne zakupy zazwyczaj nie chodzi się do hipermarketu na peryferiach miasta, lecz do najbliższego osiedlowego sklepiku. Z doświadczenia i obserwacji wiem, że ludzie często preferują robienie większych, tygodniowych zakupów i w tym właśnie celu udają się do hipermarketów, a nie do pierwszego lepszego spożywczaka. A w Polsce bieda jest, czy Ci się to podoba czy nie. Ja ją zauważam na każdym kroku. W różnych województwach przyjmuje ona różne rozmiary, ale generalnie jest wszędzie i to właśnie jest smutne. Wychowałam się w dość ubogiej części kraju i dość już się napatrzyłam na biednych ludzi, na te ubogie rodziny, które nie miały za co dzieci do szkoły posłać, zapewnić im godziwe dzieciństwo, odziać czy nakarmić. Takie obrazy chyba na zawsze pozostają w pamięci. Może dlatego jestem uwrażliwiona na ludzką nędzę. Widziałaś kiedykolwiek jak takie biedne dziecko cieszy się ze zwykłej czekolady? Jak ją (dosłownie) pożera, jakby z obawy, że za chwilę ktoś mu ją odbierze.... Widziałaś jak dzieci z ubogich rodzin są prześladowane w szkole i wyśmiewane na każdym kroku? Ja widziałam nie raz i nie dwa. "Co dla jednych jest podłogą, dla drugich jest sufitem..." Pewnie obracasz się w środowisku, które nie jest ubogie i stąd Twoje przemyślenia, nie życzę Ci jednak, abyś kiedykolwiek posmakowała nędzy. Nagonka na ojczyznę? Hmm... Nie sądzę, że Polskę krytykują wyłącznie emigranci z UK i Irlandii. Niemal każdy, kto dłużej przebywał za granicą, po powrocie do kraju zostanie uderzony przez wielkie różnice, niekoniecznie pozytywne... Temat rzeka...

    OdpowiedzUsuń
  11. Agatko, wyobraź sobie, że doskonale Cię rozumiem... Mam identyczne obserwacje. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, Danusiu, ciężko jest w coś takiego wierzyć, jeśli po kilku(nastu) latach oczekiwania mało co zmienia się na lepsze, a każdy kolejny rząd dba tylko i wyłącznie o siebie. Chyba nawet sam Tusk nie wierzy, że zrobi z Polski drugą Irlandię...Przesyłam gorące pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, doskonale wiem, o czym piszesz, Promyczku. Jestem przyzwyczajona do takich obrazów, bo odkąd sięgam pamięcią niemal każdy z mojego otoczenia miał problemy ze związaniem końca z końcem. Za minimalną, podstawową pensję ciężko jest godnie przeżyć w Polsce...Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Potwierdzam, Aniu i pozdrawiam Cię serdecznie. Mam nadzieję, że nie borykasz się już z kłopotami zdrowotnymi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie jestem bogata,raczej przecietna,tzn.taka jak wiekszosc.To,ze chodza na peryferie o niczym nie swiadczy,bo przeciez jak i tak kupuja malo bo ich nie stac to co za roznica do jakiego pojda.Moze po prostu taki im odpowiada?Rozumiem ze napatrzylas sie na rozne rzeczy,ja tej biedy tak nie odczuwam.I jednak emugranci UK i Irlandii czesciej krytykuja,moze dlatego ze wiekszosc jedzie za kasa,a do innych krajow czesto z innych powodow,a mianowicie dlatego ze im sie tam podoba, a ci o ktorych pisalam to krytykuja i ojczyzne i emigracje,no nie dogodzisz.Moze po prostu lepiej by bylo zauwazac pozytywy a nie byc wiecznie nieszczesliwym?(nie mowie tu o Tobie)

    OdpowiedzUsuń
  16. No to trafiłyśmy Taitko w ten sam temat ;) Po przeczytaniu Twojego postu utwierdziłam się tylko w swoim przekonaniu, że nie jestem jakąś idiotką na tym punkcie. Cieszę się, że wróciłaś już do swojej Irlandii. Ciąg dalszy naszej emigracji :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. A jaki kierunek Twoim zdaniem okazałby się właściwy, gdybyś była premierem? Czy dałabyś wyższe pensje np. nauczycielom? Co wedlug Ciebie jest kluczem sukcesu Irlandii? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O, Boże! Jurku, nie zadawaj mi takich pytań, hehe, bo nie czuję się absolutnie upoważniona do odpowiedzi na nie ;) W tym temacie nie jestem osobą kompetentną ;) Na wielu rzeczach się znam, ale nie na polityce ;) Może pogadać na temat samochodów, piłki nożnej i czego tam jeszcze chcesz, ale proszę Cię, oszczędź mi politycznych wywodów, bo polityki w Polsce nie lubię i uważam ją za jedno wielkie bagno ;) Ja to jestem taką prostą osobą, że gdybym tylko była Bogiem, to natychmiast zaprowadziłabym pokój i miłość na świecie (wybacz mi moje dziecinne poglądy ;-) Gdybym zaś była ważną osobistością w świecie polityki, to wszystkim ubogim dałabym dużo większe pensje, zwłaszcza nauczycielom, bo z doświadczenia wiem, że to ciężki kawałek chleba, zwłaszcza jeśli masz do czynienia z młodocianymi chuliganami, którzy mają większe prawa niż nauczyciel i bezczelnie to wykorzystują. Jak widzisz, nie znam się na polityce i pewnie dlatego nie jestem i nigdy nie będę premierem ;) Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ oczywiście, że nie jesteś żadną idiotką, Melisso :) Dobrze o tym wiemy :) Mnie tego nie musisz udowadniać :) Ja też się cieszę, że już jestem w Irlandii. Może zabrzmi to egoistycznie, ale muszę przyznać, że kiedy nie widzę biedy i ludzkiego nieszczęścia, to jakoś mniej mnie to boli. A w Polsce jakoś nie mogłam uniknąć takich sytuacji...Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. kochana Taitko ciesze sie, ze wrocilas do swiata wirtualnego!!! Masz racje, ze ceny u nas w Polsce dorownuja cenom w UK!!! Dzis idac do sklepu zauwazylam, ze na ulicach nie widze BIEDY!!! Tak sobie pomyslalam, przechodzac obok emerytow dobrze ubranych,w swietnych humorach... Stac ich na wszystko!!! U nas moze jest i podzial na tych co maja, ale niestety tych jest raczej garstka. Sercem bedziemy zawsze z Polska...

    OdpowiedzUsuń
  21. w ktorej czesci Irlandii mieszkasz, Taitko? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No tak - naciagnąłem Cię na trudne odpowiedzi, a najbardziej podoba mi się, że mogłabyś pogadać ze mną o pilce nożnej i samochodach :))) Prawdę mówiąc moja wiedza na te tematy jest średnia, ale niestety piłka nożna u nas też jest mocno skorumpowana. Jak widzisz praktycznie w każdej dziedzinie istnieje jakas polityka - nawet w kościele:) Gdyby wszystko rozdać ubogim to szybko kasa państwa będzie pusta i trzeba będzie drukawać pusty pieniąc, a zatem idzie hiper inflacja jak teraz w Zimbawue. Robić postępy w dobrym kierunku i nie schrzxanić tego co już jest dobre to duże wyzwanie. Poza tym nieszczęsna demokracja każe ciągle zabiegać o wyborcę i wiele decyzji jest błednych gospodarczo bo zabiega się o elektorat...no to na razie bo obiad na stole...Pa:))

    OdpowiedzUsuń
  23. No to smacznego obiadku życzę :) Ja to wszystko wiem i wiem, doskonale, że nie byłoby ze mnie dobrego polityka ;) Bo jakby na to nie patrzeć, wszystko kieruje się swoimi prawami, a określone czyny wywołują takie a nie inne konsekwencje. Wiem, że wizja pokoju i miłości na całym świecie nie jest do zrealizowania, tak jak niemożliwe jest, by każdemu obywatelowi kraju dać tyle pieniędzy, by mógł żyć na przyzwoitym poziomie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj Hanno :) Mieszkam w środkowej części Irlandii, w hrabstwie Offaly :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj, strasznie wysokie są te ceny w Polsce. Paliwo jest na przykład droższe niż w Irlandii. To według mnie przesada.Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale zawsze można pomarzyć...:), a póki co "za wszystko dziękujcie"

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wiem dokąd zmierza ten kraj, ale masz rację, że na pewno nie ku lepszemu. Pod względem ekonomicznym nie jest tu dobrze, ceny coraz wyższe, zarobki coraz niższe, bezrobocie niby spadło, ale zapotrzebowanie jest raczej na wysokiej klasy specjalistów a nie "studencików", jak to się teraz nas określa... Ehhh co do Irlandii to obawiam się, że pan premier przed wyborami miał dobre hasło wyborcze, którego nie realizuje, bo najzwyczajniej w świecie nie ma tej recepty na stworzenie polskiego Eldorado :(. Pytam tylko teraz siebie, kto dał się nabrać na ten odwieczny kit przedwyborczy...

    OdpowiedzUsuń
  28. ja w czerwcu lece do Droghedy :) Irlandia jest boska.

    OdpowiedzUsuń
  29. aga.stankiewicz@onet.eu21 kwietnia 2008 14:12

    Masz rację, nie ma "drugiej Irlandii" i chyba nie będzie... jest coraz drożej, straszą od kilku dni podwyżką prądu o 30%... A jak jedzenie idzie w górę... Szkoda gadać. Tylko zarobki stoją w miejscu... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak byłam w Polsce, to natrafiłam na artykuł o tych zbliżających się podwyżkach i aż mi włosy dęba stanęły. Każda podwyżka jest niekorzystna dla ludzi, ale aż tak wysoka, to już czysta przesada... Pozdrowienia Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Od razu mówię, że ja się nie nabrałam, bo absolutnie nie należę do zwolenników Tuska ;) Jeśli chodzi o polski rynek pracy, to podejrzewam, że pracodawcy dalej życzą sobie młodych, zaraz po studiach, ale najlepiej z kilkuletnim doświadczeniem...Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Racja, Haniu. Potwierdzam Twoje słowa :) Już nie mogę się doczekać, kiedy znów zagości u nas słoneczna pogoda, bo marzy mi się jakaś fajna podróż. Czas by się znalazł, bo Bank Holiday weekend się zbliża, liczę więc, że pogoda będzie ładna :)Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Oczywiście, że tak byłoby lepiej, ale tak się nie da. Zawsze znajdzie się jakaś malkontencka grupa, która będzie narzekać zawsze i wszędzie. Dostrzeganie pozytywnych rzeczy, nawet tych małych, znacznie ułatwia życie, ale nie każdy potrafi to zrobić. A szkoda.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Można, można :) Zresztą, w tej kwestii nic innego mi nie pozostaje. Nie naprawię świata i nikt ze zwykłych śmiertelników tego nie dokona. Pozdrawiam Jurku :)

    OdpowiedzUsuń
  35. ~dominika_luton23 kwietnia 2008 08:37

    Jak zwykle głębokie refleksje, jak zwykle... dziecinne.

    OdpowiedzUsuń
  36. kluczem do sukcesu Irlandii jest fakt ze od kilkunastu lat rzadzi tam jedna i ta sama partia, ktora kadencja po kadencji konsekwentnie wdraza w zycie swoj program i kolejne reformy. Dlatego w Polsce nigdy Irlandii nie bedzie, bo ludzie wybieraja zawsze tego kto akurat zaproponuje lepsza wyborcza kielbaske, liczac ze jak za sprawa czarodziejskiej rozdzki wszystko odmieni sie w ciagu 4 lat. Nie ma tu mowy o zadnym kontinuum, konsekwencji i polepszeniu warunkow zycia,dopoki ludzie nie zrozumieja ze polityka to nie popadanie w skrajnosci i wiara w cuda, ale przede wszystkim konsekwencja i wytrwalosc w dzialaniu.

    OdpowiedzUsuń
  37. swietny post! szczegolnie w obliczu nachalnej 'hurra-powrotowej" medialnej kampanii, ktora jest niczym innym jak manipulacja. Ludzie nie dajcie sie zwariowac. Przed definitywnym powrotem doradzam urlopik w Polsce :) najlepiej dluzszy, polaczony z poszukiwaniem pracy ;) dziala jak kubel zimnej wody . Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  38. Masz racje Taito, to smutne i przerazajace. Tam zostala rowniez cala moja rodzina i powiem szczerze , ze nie wiem jak oni sobie daja rade. Ja bym juz chyba nie potrafila ;(

    OdpowiedzUsuń
  39. Witaj! Polacy tu za granica jak i ci w Polsce to optymisci. Wiekszosc, ktora mieszka za granica chcialaby wrocic, ale nie zrobi tego bo boi sie gdyz wie doskonale jak ciezkie jest tam zycie i zdaja sobie sprawe, ze oszczednosci na dlugo nie wystarczy, a z otworzonymi interesami moze byc roznie (nieprzyjazne prawo podatkowe itp.) Pozostaje wiec tesknota i wiara ze bedzie lepiej, niektorzy uwierzyli ze juz jest, ale to KLAMSTWO! Bylam dwa miesiace temu w Polsce i widzialam to co ty, chociaz nie pochodze z biednego regionu tylko z dosc duzego miasta. Polacy w kraju zyja ponad stan, pozyczka goni "chwilowke" itd. nie bardzo wiadamo komu oddac i ile. Placa za wszystko krocie bo nie maja wyjscia, udaja ze nie sa biedni, bo wstyd przyznac ze jest inaczej. To juz taka polska mentalnosc. Polska nie ma dobrego gospodarza od wiekow i zmierza w zlym kierunku a szkoda bo to piekny kraj i fajni ludzie, niestety stlamszeni, wykorzystywani, oklamywani od wiekow wiec stali sie tacy jak widzimy czyli smutni gburowaci itd. A szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  40. Też prawie wróciłem z urlopu z kraju i jeśli chodzi o ceny to muszę przyznać że masz rację. Osobliwie wolałbym mieszkać w Polsce niż pracować w Anglii jednak filozofia pustego żołądka wskazuje, że nawet za naszą najniższą angielską łatwiej wyżyć. Porównałem niektóre ceny i złapałem się za głowę: oprogramowanie komputerowe droższe średnio o 40%, żywność nie wspomnę.Rozmawiałem z kolegami zwłaszcza z tymi, którzy szukają pracy. I choć pracy jest to zarobki jeszcze nie za ciekawe. A że płace wzrosły( fakt) a przy okazji inne koszty to wszystko przełożyło się na ceny. Bo oprócz tego, że pracownikowi trzeba zapłacić to firma jeszcze powinna przynieść zysk. I co mnie zirytowało : takie ciągłe przeliczanie że twoja pensja razy kurs funta "no to masz minimum 20zł za godzinę" jak od kogoś usłyszałem. Dokąd zmierza Polska sam nie wiem, Mam nadzieję że ku lepszemu, Jak do tej pory tragedią naszego kraju było to, że ludzie wykształceni musieli szukać pracy na oobcej ziemi by móc w miarę normalnie żyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Tez bylam tydzien w Polsce i lapalam sie za glowe jesli chodzi o ceny! I mysle sobie jezeli dla mnie, zarabiajacej stawki angielskie, praktycznie wiekszosc produktow i uslug byla tak droga to co maja powiedziec ludzie pracujacy w Polsce. Tez mam rodzine w Polsce, powiedzialabym, klasa srednia, i zastanawiam sie jak ta moja mama wiaze koniec z koncem?? Tu tez bywa roznie, praca raz jest raz nie ma, ale nawet gdy moj maz pracowal przez agencje( wiadomo jak oni placa) to nie musialam rezygnowac z zakupu produktow zywnosciowych, choc musielismy czasem zacisnac pasa. Zauwazylam jeszcze jedna roznice, w Polsce nie dosc ze drogo to nie ma zadnych promocji, w Anglii nawet w glupim Tesco ciagle maja oferty buy one get one free wiec za mniejsza cene mozesz zakupic wiecej produktow i swiat sie jakos kreci. Przykro mi sie zrobilo bo nie zobaczylam w Polse niczego co sklonilo by mnie do powrotu.

    OdpowiedzUsuń
  42. A szanowna pani Dominika potrafi robić coś jeszcze pomijając krytykowanie? Może zechciałaby pani przedstawić mi swoje dojrzałe przemyślenia? Póki co zostałam porażona siłą pani argumentów! Jeśli ma pani równie konstruktywne refleksje na opisany przeze mnie temat, to może faktycznie lepiej, że pani wypowiedź została ograniczona do tych kilku słów.

    OdpowiedzUsuń
  43. Oczywiście, że jest to swego rodzaju manipulacja. Ja jednak nie dam się nabrać na bajki o dobrobycie w Polsce i bogatych ofertach pracy. W moim województwie niewiele się zmieniło, oprócz wcześniej wspomnianych cen, które są wręcz przerażające. Ludzie nadal pracują za marne grosze i to m.in nie przemawia za moim powrotem.Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Mam identyczne odczucia, dlatego napisałam w poście, że podziwiam ludzi żyjących w Polsce, którzy za swe marne pensje muszą związać koniec z końcem. Smutna jest ich egzystencja i to mnie właśnie martwi...Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  45. Niestety, muszę przyznać, że moje obserwacje pokrywają się z Twoimi. To właśnie ta bieda najbardziej mnie uderzyła. Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża z kraju, bo nie chcą podzielić losu swoich rodzin. Nie dziwię się im. Patriotyzm patriotyzmem, sentymenty sentymentami, ale w życiu trzeba z czegoś żyć. W takich sytuacjach nie ma miejsca na sentymenty... Trzeba brać sprawy w swoje ręce i walczyć o godziwe życie.Przesyłam pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  46. Niewiele pozostaje mi do dorzucenia, bo zwyczajnie mam takie same poglądy. Tragedią Polski jest właśnie m.in to, że ceny mamy praktycznie europejskie, a zarobki zupełnie nie są adekwatne do kosztów życia. I choć wydaje się, że fala emigracyjna jakby trochę się zmniejszyła, uważam, że młodzi ludzie nadal będą wyjeżdżać. Nie mają bowiem zbyt dobrych perspektyw we własnej ojczyźnie. Nawet jeśli w Polsce nastąpi poprawa, to i tak będziemy musieli na nią jeszcze długo poczekać. Tak gwałtowne zmiany nie następują z dnia na dzień - wymagają czasu, no i przede wszystkim właściwego rządu, a tego chyba nam najbardziej brakuje...Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Racja, Aniu, racja. W Irlandii jest tak samo. Tutaj nawet ta najniższa pensja pozwala na normalne, godziwe życie - inaczej jest w Polsce. Polskie ceny są przerażające. Nie było mnie w ojczyźnie trochę czasu, ale mimo wszystko, nie spodziewałam się aż tak dużych podwyżek!Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  48. Smutne i prawdziwe zarazem. I tez podkreslam ze ceny w polce są bynajmniej 'kosmiczne". Jeste w UK od ponad roku, zamierzam wrocic do kraju, kiedy nie wiem ,data ciagle jest przesuwana, a czemu?? prosta odpowiedz. Jak wrocic do kraju kiedy juz zdazyłam sie nie na tyle ze zadomowic, ale PRZYZWYCZAIC do warunklow jakie sa tutaj w anglii, a ianzcej mowiac do ' lepszego zycia". Kiedy zmieniłam prace, dom zaczynam zyc pełania zycia, sma nie wiem jak zdolam znow sie przyzwyczaic do tejsmutnej, biedenje polskiej rzeczywistosci, bo ja ja tak wlasnie wspominam. Ja i moja rodzina rwniez nalezy do rodzin ktora boryka sie z bieda i niewystarczajaca wyplata na np. jedzenie. smutne to.|Dlatego razem z tobą zastanawiam sie Dokad zmierzasz Polsko ??Nawet przy nutce nadziei, przyszlość i ówczesne czasy stoją wrogo nastawione , do nas Polaków.Pozdrawiam, świetny post. Znów zmusił mnie do refleksji.Mayawww.pod-niebem-birmingham-777.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  49. Plus dorzucając, jeszcze większą tragedią jest fakt, że wieluwy kształconych za w końcu pieniądze podatników ludzi musiało wyjechać by móc żyć w miarę normalnie i na jako tako godziwym poziomie co w kraju niestety nie jest realne. No chyba że masz wyjątkowe szczęście i trafi się ciekawa praca za naprawdę interesujące pieniądze. Ale niestety tych ofert nie jest za wiele albo nie ma ich prawie wcale. Tak więc, pracujemy sobie teraz na emigracji, klnąc na Anglików, którzy najzwyczajniej w świecie mają gdzieś nasze kwalifikacje i kierują nas do prac, których sami w życiu by się nie podjęli. Nie wiem jak w Irlandii ale Anglia to kraj który zawsze żył z pracy emigrantów ewentualnie z dochodów z kolonii i te przyzwyczajenia sie nie zmieniły. Owszem trafiają się przypadki osób , które w swej karierze wspięły się wyżej niż poziom szeregowego pracownika fabryki czy baru ale jest to niewielki odsetek rzeszy emigrantów. Część z nas na pewno chciałaby wrócić do kraju ale ekonomia pustego żołądka jest wystarczającym argumentem do pozostania i próbowania szczęścia dalej. A co się wydarzy tego nikt nie wie. A co do naszego rządu cóż. Kiedyś jeden wysoko postawiony pan powiedział coś bardzo niemiłego o nas emigrantach i to stwierdzenie w społeczeństwie pokutuje. A rząd czy się tym przejmuje nie sądzę? Kiedyś jeszcze za czasów komunistycznych rzecznik rządu pan Jerzy Urban stwierdził "rząd wyżywi się sam". I jak mi się zdaje zainteresowanie rządzących losem obywateli wzrasta gdy zbliża się kampania wyborcza a później to się o obywatelach zapomina. I Smutne ale prawdziwe. I obym się mylił ale taka obserwacja mi się nasuwa. Mówienie o emigrantach że są "nieudacznikami" jest politycznie wygodne a z ekonomicznego punktu widzenia również. Po pierwsze spada bezrobocie (a więc sukces) a po drugie część emigrantów wspiera finansowo swe pozostające w kraju rodziny ( a więc drugi sukces gdyż nie spada odsetek osób pobierających zasiłki i świadczenia socjalne a poza tym w gospodarkę zostaje wpompowana olbrzymia ilość wolnych środków finansowych bez obciążania budżetu) . Po mojemu dla niektórych nasza emigracja jest wygodna naszym kosztem niestety. Oj się rozpisałem pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  50. wypisz,wymaluj ,to moje mysli sa takie same . wlasnie ,dokad idzie ta polska ; strada sensa uscita( ulica bez wyjscia. ja mieszkam we wloszech , nie jest to ziemia obiecana ,ale gdyby nie pozostala rodzina w polsce nigdy bym nawet nie miala zamiaru wrocic. ...po co?? odzwyczailam sie juz od slyszenia na ulicy i nie tylko przeklenstw ,ogladaniu pijakow . nie pisze o tym pelnym koszyku ,jak to napi9salas ,czulam sie tak samo i nawet bylo mi przykro ,wstyn (nawet) zem moge sobie pozwolic na zakupy . to przerazajace . nikt w tej polsce nie mysli logicznie , o tym by zylo sie lepiej ,po ludzku ,te sprawy nie obchodza. a najgorsze to to , ze polacy sa bezradni , pisze tak bo nie mysle ,ze wszyscy stracili rozum . nie maja juz chyba sily i nadzieji walczyc o lepsze jutro . a gdy nadzieja umiera....co tu pisac ..to koniec wszystkiego .finito .pozdrawiam cie .wkrotce jlece do polski odwiedzic bliskich , chce (marze) by pouciekali z tej polski , ale przeszkoda jest niechec do nauki jezyka i strach ...boja sie ryzykowac . ja nie i chwale sobie . wlochy sa tak pieknym, slonecznym troche zwariowanym krajem . ale choc tez nie jest latwo jak w calej UE , to mimo wszystko albo dlatego kocham wlochy ..i to zarcie,morze,gory i ludzie usmiechnieci pomimo kryzysu.

    OdpowiedzUsuń
  51. Rozpisałeś się, rozpisałeś, ale to dobrze, bo mądrze prawisz :) Tak właśnie to wygląda, niestety... Emigranci nie są nieudacznikami, choć wielu tak sądzi. Wręcz przeciwnie - powiedziałabym, że są to odpowiedzialni ludzi, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zapracować na lepsze życie. Mając do wyboru: karmić się obietnicami polityków roztaczających przed ludźmi wizję szklanych domów, albo wyjechać, wybrali to drugie... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Doskonale Cię rozumiem, bo sama wiele razy zastanawiałam się nad tymi pytaniami. Ciężko byłoby przestawić się z tej zagranicznej rzeczywistości na naszą polską. Uświadomiłam to sobie w czasie mojego ostatniego pobytu. Im dłużej przebywam poza granicami kraju, tym bardziej odnoszę wrażenie, że ponowne życie w Polsce (w obecnych warunkach) byłoby dla mnie potężnym szokiem. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Rozumiem Twoją sympatię do tego kraju, bo ja również czuję do niego sentyment. Włochy to jeden z moich ulubionych krajów. Kiedyś bardzo chciałam tam mieszkać. Właściwie to chyba nadal chcę, ale już nie tak bardzo jak kiedyś. Nie da się ukryć, że to państwo znacznie różni się od Zielonej Wyspy (nie zawsze w pozytywnym znaczeniu), ale i tak uważam, że warto bliżej się zapoznać z jego kulturą, ludźmi, krajobrazami...Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego pobytu w Polsce. Oby Cię on nie zdołował...

    OdpowiedzUsuń
  54. JA MIALAM TO SAMO. PRZYJECHALAM DO POLSKI I STWIERDZILAM ZE NIE KTORE PRODUKTY SA DROZSZE JAK W IRLANDII, A JAKOSC SWOJA DROGA BEZNADZIEJNA.

    OdpowiedzUsuń
  55. ~Polski emigrant27 maja 2013 16:46

    SMUTNE I PRZERAZAJACE. IRLANDIA ZBANKRUTOWALA W 2008 ROKU I SKONCZYLY SIE WPISY NA STRONIE ,, Moje zycie w Irlandii''

    OdpowiedzUsuń
  56. Skończyły się wpisy? Gdybyś nie zauważył, to bloga piszę nadal. Przejdź do zakładki "strona główna" u góry strony i sam się przekonasz.

    OdpowiedzUsuń