Już są. Od dobrych paru dni panoszą się w ogródkach,wesoło zwisają z okien i drzwi. Kolorowe gadżety, ozdobne wieńce, Mikołaje wswych czerwono-białych kostiumach, śnieżnobiałe bałwany, renifery, sanie,girlandy…
Noce już nie są ciemne i ponure. Od kiedy w sąsiedzkichogródkach rozbłysnęły świąteczne ozdoby noc już nie jest tak smutna, a ciemnośćwszechobecna. Mienią się światełka, błyskają lampiony. Przez okna możnadostrzec choinki. Małe albo duże. Bogato bądź skromnie zdobione – zawsze jednakdumnie stojące, najczęściej zdobiące salon. Można poczuć ciepło, jakie automatycznie wydobywa się z tychudekorowanych domów. Można poczuć świąteczną atmosferę.
Połyskują girlandy, migoczą światła. Przypominają, że BożeNarodzenie tuż za rogiem. Mnie nie trzeba o tym przypominać. Tegorocznaświąteczna atmosfera ogarnęła mnie dość wcześnie. Już jakiś czas temu zaczęłamna spokojnie rozglądać się za upominkami dla bliskich. A wszystko po to, byuniknąć zakupowej gorączki. Skompletowałam już większą część podarunków. Zakilkanaście dni zostaną pięknie zapakowane. Powędrują do irlandzkich rąk. Jako wyrazmojej sympatii i szacunku. Jako moje osobiste „dziękuję”.
Zgromadziłam też pokaźną kolekcję świątecznych kartek. Tomoja słabość. Lubię ich wesołe wizerunki: mieniące się brokatem, stylowo ipomysłowo przyozdobione. Lubię patrzeć na nie i wyobrażać sobie radość ichadresatów. Za niedługo zostaną rozesłane w różne części świata. Choć nieukrywam, że największa ich część pójdzie tam, gdzie zawsze. Przemierzą setkikilometrów, by dotrzeć tam, gdzie kiedyś był mój dom. Tam, gdzie ciągle żyjąci, których kocham i szanuję. Za którymi ciągle tęsknię. O których intensywniemyślę przez te świąteczne dni. Kartki, to znak mojej pamięci o nich. Dowód nato, że ciągle pamiętam i że ciągle cenię sobie tę samą tradycję. Bo żaden SMS,ani wirtualna kartka nie zastąpią tej namacalnej.
Dla mnie samej dziwne jest to, że ciągle nie mogęprzyzwyczaić się do irlandzkiego nawyku wczesnego dekorowania domów i sklepów.To już mój czwarty grudzień na irlandzkiej ziemi, a ja co roku z tym samymzdziwieniem reaguję na widok pierwszych świątecznych ozdób [końcówka listopada / pierwszygrudnia]. Zawsze jest ta sama zaskoczona mina i nieśmiertelnepytanie: „to już?”. A potem szybka refleksja i powrót na ziemię. Przecież niejestem w ojczyźnie. Albo inaczej. Fizycznie jestem w deszczowej krainie, choć mentalnieczęsto jeszcze w Polsce. Szczególnie, gdy chodzi o święta…
Quo semel est imbuta recens, servabit odorem testa diu… [Czym skorupka…] Czyli, że co? Znowu rację miałHoracy?
oj kochana w PL też się sporo zmienia i komercja robi swoje ... ozdoby choinkowe w sklepach też są już w listopadzie i niebawem będzie tak jak u Ciebie ....
OdpowiedzUsuńW niektorych domach w Holandii juz stoja drzewka bozonarodzeniowe-czy to nie paranoja? Sklepy juz w pazdzierniku sprzedawaly ozdoby swiateczne. Moge sie zalozyc,ze zaraz po nowym roku beda w sklepach wielkanocne zajaczki...Nie czuje tych swiat,bo one sie ciagna juz drugi miesiac...jakos zadnej radosci nie mam w sobie. Caluski Ella
OdpowiedzUsuńKochana, juz sie rozkrecasz? jej, ja to pewnie na ostatnia chwile, ale to nie to, ze nie mysle, to jest tak, ze zwykle do mojego domu atmosfera zagaszcza sie dosc pozno, no ale jak jzu ebdziemy na swoim to na pewno tez juz o tej porze bede szalala.. teraz mamy wszystkie nasze suepr gadzety popakowane w piwnicy, bardzo szkoda mi ich, ze sie zniszcza u tesciow..Niech czekaja na swoja chwile:)..a.. jesli kazde z tych podarkow jest tak cieple i serdeczne oraz jesli az tak czuc Twoje cudne serducho to juz rycze ze wzruszenia:) cudna jestes:)
OdpowiedzUsuńDroga Taito :-) Rzeczywiście, ja też ostatnio w sklepie widziałam choinkę i byłam w szoku, bo pewnie wiesz, że pogoda w tym roku jest jak najbardziej nie zimowa, i Świąt nie czuć nic a nic. A przecież to jeszcze tylko 3 tygodnie. W związku z tym umyłam wczoraj półkę i lustro w łazience;-) hehe, nie przemęczyłam się! Słyszałam, że niektórzy już szykują się do Świąt. U mnie w domu dzień, może dwa wcześniej ruszają przygotowania. Możliwe, że w tym roku pojedziemy do Cioci (trzeba jeszcze Cioci powiedzieć o tym hehe) :-)Pozdrawiam cieplutko:-*
OdpowiedzUsuńNie wiem, może ja mam nieaktualny obraz tego, jak to się teraz odbywa w Polsce. Jeszcze parę lat temu nikt nie ubierał choinki pierwszego grudnia. Sporo osób zabierało się za nią na parę dni przed świętami [tak to wyglądało w moim domu], inni tylko i wyłącznie w Wigilię. A sklepy rządzą się swoimi prawami. Nie dziwi mnie świąteczny asortyment, który można kupić już w listopadzie. Zadziwiają mnie te prywatne posiadłości dekorowane niekiedy już pod koniec listopada. Inna sprawa, że w Irlandii nieco inaczej to wygląda. Tutaj choinki ubiera się wcześnie, ale też bardzo wcześnie się je rozbiera. Tuż po zakończeniu świąt. Tak, by zdążyć przed szóstym stycznia. A w Polsce są domy, w których choinki stoją jeszcze przez połowę stycznia, albo i dłużej. W zależności, kiedy ksiądz przyjdzie na kolędę ;) Tak to wyglądało w moim środowisku.
OdpowiedzUsuńCzyli sytuacja w Holandii i Irlandii wygląda bardzo podobnie. Mnie nie dziwią te udekorowane witryny sklepowe, czy sprzedawane ozdoby świąteczne. Nie mogę się przyzwyczaić do wczesnego dekorowania prywatnych posiadłości. Ja tam się wyłamię - w końcu nie jestem Irlandką - i choinką zajmę się dopiero na parę dni przed Bożym Narodzeniem :)
OdpowiedzUsuńRozkręcam się, rozkręcam, bo nie lubię pozostawiać rzeczy na ostatnią chwilę. Paczka, a raczej ogromna paka, już powędrowała do Polski, upominki dla tutejszych znajomych już prawie gotowe, jeszcze tylko Połówek mi został [Kochanie, mam nadzieję, że tego nie czytasz], hehe. A święta spędzimy w swoim gronie :) Wreszcie będziemy mieć wystarczająco dużo czasu dla siebie, chyba tydzień wolnego, a może nawet więcej. Jeśli aura będzie znośna przetestujemy nasz nowy wóz na jakiejś dłuższej trasie ;) Bo póki co to tylko do pracy nim jeździmy i do Dublina ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie mam pojęcia, jak wygląda pogoda w moich rodzinnych stronach? Muszę wyszpiegować, bo sama jestem ciekawa, czy moja rodzina będzie się cieszyć białymi świętami. Z tego co mi jakiś czas temu mówiła Mama, śnieg i kilkustopniowy mróz już u nich był. Jeśli chodzi o przygotowania, to ja dokonałam tylko częściowych - ostatnio zajmuję się kompletowaniem upominków i kartek. Niedługo trzeba będzie je wysyłać. Sprzątanie i dekorowanie domu zostawiam na parę dni przed Bożym Narodzeniem. To samo z gotowaniem. Przed Wigilią weźmiemy się z Połówkiem za bigos, sałatki i ciasta. Dobrze jest mieć tak uzdolnionego pomocnika :)
OdpowiedzUsuńja dzis rano dostalam pierwsza kartke swiateczna. rety, a ja z zakupami w lesie jestem. ani kartek, ani prezentow, ani nic. siedze wlasnie w szlafroku i wcale ruszyc mi sie z domu nie chce.a ja musze przyznac, ze tutaj czuje atmosfere swiateczna. w Pl ograniczalo sie to do adwentu i rekolekcji, ktorych niecierpialam, tutaj jest jakos radosniej. kolorowo, moc swiatelek, na Princess Street German Market otwart jak co roku. pewnie znowu ze znajomymi wyruszymy na bigos z kopytkami i grzane wino. w tym roku nie ubieram choinki, ale bedziemy miec prawdziwa na Wigilii ze znajomymi. rozdzielono juz zakres obowiazkow:), wiemy kto co gotuje, a ze bedzie nas 15 osob, wiec jedzenia moc. wigilia bedzie polska i tradycyjna. milego dnia zycze;)
OdpowiedzUsuńWow, wcześnie. Ja za kartki wezmę się w odpowiednim czasie - zacznę je wysyłać na tydzień przed Bożym Narodzeniem. Spokojnie powinny dotrzeć. Póki co wypisuję na kartce wszystkich adresatów, aby nikogo nie pominąć :) Nasze święta też będą tradycyjne - zawsze takie są. Zawsze jest choinka, są polskie potrawy i zwyczaje: łamanie opłatkiem, kolędy, pasterka. Uwielbiam ten świąteczny okres i zrobię wszystko, byśmy go przyjemnie wspominali :) W końcu chcieć, to móc. Jak udekoruję dom, wyślę Ci parę fotek :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńa tak, tutaj domy sie pieknie dekoruje. uwielbiam ten zwyczaj. jest w Edynburgu taki jeden dom, ktory co roku zachwyca i obojetnie kiedy by sie tam nie poszlo( wieczorem) w okresie swiatecznym, stoja tam tlumy dzieci podziwiajace absolutnie piekne dekoracje. tez tam chodze, mimo ze dzieckiem nie jestem:)
OdpowiedzUsuńU mnie jest podobnie. Nie brakuje tutaj domków, które są całe oświetlone. Podobają mi się gustownie udekorowane posiadłości, jednak nie lubię tych, które balansują na granicy kiczu. Umiar jest wskazany we wszystkim. Także w świątecznym szale. Niektórzy zaś obwieszają światełkami i tandetnymi ozdobami wszystko, jak leci: dom, płot, drzew, ogródek... Istne Las Vegas.
OdpowiedzUsuńTaita, w Polsce ozdoby świąteczne królują w sklepach od tygodni. Domy też już powoli są przystrajane, może jeszcze nie tak odważnie jak na Wyspach, ale mało im brakuje. Niestety, ja również nie umiem się do tego tak do końca przyzwyczaić. Uwielbiam Boże Narodzenie, choć zwykle nie mam ku temu wielu powodów, ale ciągle tęsknię za świętami z dzieciństwa, kiedy to czekało się do ostatniej niemal chwili z ubraniem choinki, zapaleniem świec.... rozdaniem prezentów. Ehhh...
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony, czy nie wspaniale jest przygotowywać świąt małymi etapami, krok po kroczku dekorować dom, napawać się atmosferą niepowtarzalności tych chwil? Jest w tym coś fajnego i pięknego, prawda?
OdpowiedzUsuńBrzmi pysznie:-)) Ja siedzę i ostro piszę, żeby mieć z głowy w tym roku już tą pracę. Wysłałam Ci maila:-) A jutro wybieram się na wystawę minerałów i skamieniałości. Dawno nie byłam na niej i ciekawa jestem bardzo. Zapowiada się polowanie na jakieś śliczności. No cóż poradzić, że kobiety uwielbiają biżuterię? ;-) Właśnie przyszedł piesiol i uwalił się na łóżku. Pewnie nie powinnam sie przyznawać, ale jemu wolno leżeć wszędzie. A jakie sałatki robisz? Przyślesz mi przepisy? Ja mogę Ci pogać przepis na przepyszną sałatkę z tuńczyka. 2 dni temu robiłam, pyszniutka:-)) Ściskam i pochwalę się że piję już Inkę bez cukru:D
OdpowiedzUsuńu mnie jest podobnie ... w domu rodzinnym choinkę stroiliśmy w wigilię rano i stała do 6 stycznia a choinki na balkonach u nas też już stroją gdzieniegdzie teraz .... W moim aktualnym domu choinki nie posiadam bo brak miejsca ale dekoruję ozdobami wierzbę chińską i o zgrozo trzymam te dekoracje aż do wielkanocy bo nie umiem się z nimi rozstać ale ja tam się rządzę własnymi prawami :))))
OdpowiedzUsuńHie, hie, zauważyłam, że mi podesłałaś maila :) O mało co nie umarłam ze śmiechu :) Widzę, że szanownej koleżance humor dopisuje :) Postaram się odpisać wkrótce. Sama wiesz, jak jest - do tego trzeba zabrać się z należytym podejściem :) Ja właśnie zrobiłam sobie krótką przerwę po godzinnym czytaniu książki. Jeez, nie wiem, jak ja to zrobię, ale we wtorek muszę je oddać. Cztery już przeczytane. Zaczęłam piątą, przedostatnią [przeczytałam dopiero 70 / 416 stron]. Na szczęście czyta się szybko, a fabuła wciąga. Została mi jeszcze jedna, niby o niewielkich rozmiarach [152 str], jednak pozory mogą mylić. Nigdy jeszcze nie miałam do czynienia z tym autorem i nie wiem, czego się spodziewać. Obym zdążyła. I oby w pracy dało się poczytać we wtorek, bo że w poniedziałek się nie da, to już wiem ;) Yummy, yummy :) Uwielbiam tuńczyka, łososia i inne ryby. Z tym pierwszym często przygotowuję sałatkę, którą dawno temu po raz pierwszy poczęstowała mnie Mary, moja irlandzka znajoma. Szczegóły opiszę w mailu. Na przepisy oczywiście możesz liczyć. Może przy okazji sama podsuniesz mi jakiś pomysł - chciałabym upiec jakieś ciekawe i smaczne ciasto, aby podzielić je wśród znajomych Irlandczyków. Zawsze podrzucałam im makowca i sernik, teraz chciałabym coś innego przygotować.
OdpowiedzUsuńHaha, to może byłabyś tak łaskawa i pokazała jakieś fotki z tą osławioną wierzbą chińską? :) My byliśmy zawsze strasznie niecierpliwymi dzieciakami, więc choinka pojawiała się na kilka dni przed Wigilią. A stała baaardzo długo. A że była sztuczna [nigdy nie kupuję żywej], to mogła tak długo stać ;) Też podjadałyście cukierki z choinki? ;) Bo u mnie z reguły już po paru dniach sprytnie zakamuflowane papierki wisiały ;)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, ale ja nie pisałam o sklepach, dekoracjach witryn i sprzedaży asortymentu świątecznego, a o dekoracjach prywatnych posiadłości. Bo to to już norma, co nie oznacza, że jestem za tym, by bożonarodzeniowe ozdoby pojawiały się już w centrach handlowych w październiku. Ale listopad - czemu nie? Ja na przykład nie lubię pozostawiać wszystkich przygotowań na ostatnią chwilę. Wolę wykonać część czynności wcześniej, by później uniknąć niepotrzebnego stresu i gorączki przedświątecznej. Dlatego też już w listopadzie zaopatrzyłam się w część ozdób świątecznych [przywiązuję do nich dużą wagę] i upominki. Teraz pozostaje mi jedynie posprzątanie domu, dekoracje i pichcenie. Da się zrobić na parę dni przed Bożym Narodzeniem.
OdpowiedzUsuńW Hiszpanii tez juz wszyscy objadaja sie marcepanem i kupuja choinki, a na oknach widac wspinajacych sie pomocnikow Mikolaja :-)
OdpowiedzUsuńwiesz co ??? może faktycznie jakąś fotę strzelę i kiedyś zamieszczę mojej wierzby :))) a słodycze z choinki to ja byłam takim mistrzem świata w ich wyjadaniu, że mama się orientowała jak chowaliśmy choinkę, że połowa to same papierki ;DDD
OdpowiedzUsuńU mnie niestety świąteczne dekorację padły ofiarą recesji. Zwykle już z końcem października obowiązkowym wyposażeniem każdego sklepu w centrum miasta był Mikołaj, choinki, dzwoneczki, lampeczki, kafelki, duperelki. Teraz cisza. Zupełnie nadchodzących świąt nie czuć. Nawet "Last christmas..." jeszcze nie słyszałem. Sniff...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Mikolajek!
OdpowiedzUsuńDzięki, Ski, choć ja już za stara jestem na Mikołaja ;) Mam nadzieję, że dostałeś mojego maila [wysłałam go na ten drugi adres] i że dobrze się bawiliście w teatrze :)
OdpowiedzUsuńNiemożliwe, żeby w Naas nie było żadnych ozdób ;) W moich stronach, to nawet wioski są już odpowiednio udekorowane. Połówek, wierny słuchacz Today FM, donosi, że już kilkakrotnie słyszał świąteczne piosenki. Ja za to nie - no, ale ja słucham RTE 1 :)
OdpowiedzUsuńCzyli przedwczesne świąteczne szaleństwo nie jest tylko domeną wyspiarzy :)
OdpowiedzUsuńNo i w koncu moze Polowek znajdzie swoje miejsce w wyrze..hahah...tez mam nadzieje, ze tego nei czyta:) w razie czego - przepraszam Polowku, ale to wina taity, ktora zastepuje Cie ksiazka..neidobra:). U mnie tez w tym roku paka powedrowala do rodzicow..ale ja to zarcie tam wkladam, oliwe i inne takie tam, bo wiem,z e tego nic im nie zastapi:)
OdpowiedzUsuńhehe;-) Będę dawkować moje dziwne poczucie humoru bo jeszcze mi padniesz i Połówek mnie znajdzie i udusi, bynajmniej nie ze śmiechu :P K. robił dziś dzielnie zdjęcia moich stosików i chyba sama pierwszy raz sobie uświadomiłam, że NAPRAWDĘ muszę iść na odwyk bibliotekowy i czytać to co już mam z nim przydźwigane (oczywiście nie na własnych barkach ale na klacie K.) Potem K. wybierał jaką książkę mam teraz czytać i wyobraź sobie że Skubańczyk wybrał najgrubszą! No to będę czytać;-) Następnym razem sama wybieram. Ostatnio mam plan, żeby czytać na przemian coś polskiego i coś zagranicznego:-) Patriotyczne, ale też dlatego, że po prostu to dobra literatura. Ja skończyłam dziś "Herbatniki z jagodami" Izabeli Sowy i się biorę za 2 część Stiega Larssona. Nie ma to jak poczytać na dobranoc jakiś krwawy kryminał :D No a teraz bestseller (który ostatnio nie nazywany jest między mną a K. bestsellerem ale inaczej i nie nadaje się to do druku...).Ściskam, ciumek:-*
OdpowiedzUsuńCapucine mnie kiedyś zastrzeliła jak mi powiedziała, że tuńczyka to je jej kot. heheheheNo tak, kot w butach i kot Capucine jadają tuńczyka;-) Jest jeszcze inne podobieństwo: Podobno Kot Capucine jest leniwcem... nie muszę chyba mówić kim jest Kot w butachOstatnio czytałam:"Obudziło się we mnie zwierzę... obawiam się jednak, że to leniwiec...."UWIELBIAM TO! :-)))
OdpowiedzUsuńA ile w Świętach i Mikołaju jest prawdziwych Świąt i Mikołaja a ile komercji? mam dziwne przeczucie że coraz mniej. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńZ tego co zauważyłam to u nas sprzedaż choinek też rozpoczyna się już pod koniec listopada, a na wielu balkonach, w wielu oknach i w ogrodach ozdoby świąteczne już są. To samo zresztą dotyczy miast. We Wrocławiu od początku grudnia miasto przystrojone jest w choinki, lampiony i migoczące światełka.A co do kartek - dobrze, ze mi przypomniałaś, muszę dziś wziąć się za pisanie :))
OdpowiedzUsuńHej, widze ze sie o moim Kocie tu rozprawia i o jego tunczykowych gustach;-) U nas malo dekoracji, snoby Francuzi uwazaja to za tandetne i kiczowate. Dekoracje spotyka sie na wsi i tez nie wszedzie. Czasem jakis maly Mikolaj sie wspina ale to juz wszystko. Owszem, kicz w tym jest na pewno ale ja LUBIE taki nastroj przedswiateczny;-), dekoracje w sklepach i na ulicach oraz niesmiertelnego Georga Michaela:-). Przesylka do Ciebie poszla w piatek, mam nadzieje ze dojdzie szybko, bez przygod! Milego poniedzialku Kochana
OdpowiedzUsuńOj Kochana, teraz w Polsce jest to samo. Połowa listopada, a wszędzie już choinki, i napisy "Wesołych Świąt"... Komercja rządzi... Ale nie powiem nastrój to robi... :) I ja też lubię kartki te prawdziwe co do ręki można wziąć, zresztą sama to wiesz ;))) Buziaki :*:*:* I przepraszam że tak rzadko się odzywam...
OdpowiedzUsuńRozmawiałem dziś z pewną Irlandką na temat świątecznego szaleństwa i mówiła mi, że to 8 grudnia wyznacza w pewnym sensie granicę Świąt w Irlandii. Dziś szkoły są zamknięte, dzieci idą do kościoła itd. Dopiero po tym weekendzie (pierwszy weekend po 08.12) na wystawach będą mogły się legalnie pojawiać choinki i ozdoby. Ponoć jest to nawet jakoś uregulowane prawnie, ale większość nic sobie z tego nie robi.Ho Ho Ho... żartowałem :-PPozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńŻeby była jasność: żartowałem z "ho ho ho" ;-) Reszta była na poważnie.
OdpowiedzUsuńHo, ho, ho! Jak miło mi znów Cię tutaj widzieć i czytać :) Przynosisz zaskakujące, ale i interesujące wieści - szczerze mówiąc, nie wiedziałam o tym. Thanks for sharing :) A u mnie jeszcze nie ma ani ozdób ani choinki, aczkolwiek prezenty pod nią już są, hehe :) Trzymaj się ciepło, Dave :)
OdpowiedzUsuńŻeby była jasność: jestem blondynką, ale nie aż taką :))
OdpowiedzUsuńTo ja tradycyjnie już właśnie taką Ci wyślę :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHa, znam to... z opisu na gg jednej z moich koleżanek. A Capucine nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz jest na naszych językach ;)
OdpowiedzUsuńAhem, ahem, Ty zbereźna koleżanko :) Połówka nie da się zastąpić książką ;) Zatem zajmuje w moim łóżku zaszczytne miejsce :)Ja w zasadzie nigdy nie wysyłam żywności, pomijając jakieś tam słodycze dla mojego słodkiego siostrzeńca :)
OdpowiedzUsuńA ja cudem wyrobiłam się z moimi sześcioma wypożyczonymi książkami. Wczoraj skończyłam ostatnią, zaśmiewając się przy tym od czasu do czasu. Fajne poczucie humoru, ciekawa fabuła, interesujące historie. A książka była o Prowansji - umiejętnie napisana, można było poczuć zapach tych wszystkich opisanych potraw i aromatów unoszących się w tym pięknym regionie. Kiedyś tam pojadę!
OdpowiedzUsuńHa! Dokładnie tak, Alku. Tak się właśnie ostatnio nad tym zastanawiałam. O tym jak bardzo skomercjalizowane jest Boże Narodzenie świadczy fakt, że obchodzą je nawet ateiści. Czyli nie jest to już czas religijnych refleksji, radości z narodzin Jezusa, a niepowtarzalna okazja do "biesiadowania" i prezentów. Smutne.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, koleżanko, jeszcze zdążysz je wysłać :) A te "masowe" i przedwczesne dekoracje mają jeden plus - pozwalają zbudować świąteczną atmosferę. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo są niestety uroki laickiej Francji. Strach udekorować dom na Boże Narodzenie, by muzułmanie nie poczuli się obrażeni... Nie lubię tego laickiego charakteru Francji. Ech, drażliwy temat, więc się nie będę w tej kwestii rozpisywać. A ja czekam nie tyle na George'a Michaela, co na "Fairytale of New York" The Pogues. Słyszałaś? Rewelacja. Klimatyczna, nastrojowa, piękna. Ale żeby całkiem ją docenić i dostrzec jej urok, chyba trzeba mieszkać w Irlandii ;)Serdeczne pozdrowienia :)Merci d'avance pour ton cadeau! :)
OdpowiedzUsuńTo że Boże Narodzenie świętują ateiści nie jest bynajmniej dowodem na to, że Święta są coraz bardziej skomercjalizowane. To nawet byłoby bardzo dobrze z punktu widzenia znaczenia Świąt. Ale to, że Święta są wykorzystywane jako okazja do robienia interesów to już troszkę przesada. Może nie to jest złe samo w sobie ale raczej to, że sami na ochotnika pozwalamy sobie na robienie sobie wody z mózgu, że z Świąt najważniejsze są prezenty i imprezy rodzinne. Smutne w tym wszystkim jest to, że przy okazji Świąt na wierzch wychodzi materializm i przywiązanie do rzeczy a jeszcze smutniejsze, że o Świętach przypominamy sobie, gdy zobaczymy choinkę w Supermarkecie i hostessę przebraną za Świętego Mikołaja bo to trendy przecież. Tyko mówiąc językiem marketingowców nie jest to przypadkiem wykorzystywanie czyjegoś wizerunku niezgodnie z przeznaczeniem? Tak się tylko głośno zastanawiam
OdpowiedzUsuńA pierwsze świąteczne dekoracje widziałem w sklepach zaraz po Wszystkich Świętych. Trochę wcześnie jak na mój gust
OdpowiedzUsuńA dla mnie Alku, to jest właśnie doskonały przykład na to, jak bardzo komercyjną wersję Bożego Narodzenia obchodzą niektórzy ludzie. Po prostu nie rozumiem, dlaczego osoby, które dumnie deklarują, że w Boga nie wierzą, ubierają choinkę, zasiadają do wigilijnego stołu, łamią się opłatkiem, niekiedy nawet śpiewają kolędy, a potem wymieniają się prezentami. Gdzie tu logika? Gdzie konsekwencja? Co to w ogóle za wybiórczy ateizm?? Dla mnie albo jest się ateistą albo się nim nie jest. Jeśli jestem ateistką, to nie obchodzę świąt katolickich. Żadnych. Proste. Święta bez kościoła, bez Boga, to nie są prawdziwe święta. A choinka i prezenty świąt nie czynią. To tylko komercyjny twór wymyślony na potrzeby sporej części społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńhahaha ;-) Mam nadzieję, że się nie pogniewa że "obgaduję" jej słodkiego Futrzaka. Ja popijam Inkę:-) Pozdrawiam cieplutko:-*
OdpowiedzUsuńMais je t'en prie, ma très Chère;-)
OdpowiedzUsuń