sobota, 27 sierpnia 2011

Monea Castle - irlandzki zamek w szkockim stylu

 

Jak tu pięknie i spokojnie- pomyślałam sobie stojąc w bramie prowadzącej do zamku Monea, jeszcze jednegoskarbu pojezierza Fermanagh. Oaza zieleni wysadzana bukami,  porośnięta gęstą trawą. To niesamowite, żewstęp do tak klimatycznych miejsc jest darmowy. To była druga moja myśl i niezdradzała bynajmniej mojego rzekomego skąpstwa, ale zachwyt nad niczymnieograniczonym wstępem. Nabyłabym wejściówkę nawet gdyby kosztowała 10 euro.Piękne jest to, że tak malownicze ruiny stoją sobie na środku pola i sądostępne dla wszystkich. Wystarczy tylko wsiąść w samochód i przyjechać. Icieszyć się bogactwem dziedzictwa narodowego Irlandii.

  

Na łące przylegającej dozamku pasło się stado osłów, a wiatr subtelnie buszował w koronach drzew.Miałam idealne warunki do podziwiania ruin, ale i bez nich dostrzegłabym urodęzamku. Ze względu na swoje nietypowe cechy zewnętrzne zdradzające wpływszkockiego stylu architektonicznego, zamek stanowi miłą odmianę od dominującychna wyspie, dość prostych w swej budowie, ruin średniowiecznych twierdz.

  

Monea Castle uchodzi zanajbardziej imponujący i najlepiej zachowany zamek z okresu kolonizacji Ulsteruosadnikami przybyłymi głównie z Anglii i Szkocji. Budowę twierdzy rozpoczęto w1616 roku dla Szkota Malcolma Hamiltona, późniejszego arcybiskupa Cashel. Wkrótcepotem zabezpieczono ją od zewnątrz prostokątnym murem obronnym zawierającymdwie narożne wieże obronne. Jedna z nich służyła jako gołębnik w późniejszymokresie.

  

Wnętrze zamku zdradzaślady trzech kondygnacji, do których prowadziły wąskie i kręte klatki schodowe.Ich pozostałości ciągle są widoczne, a wspinanie się po nich nie jestniemożliwe, aczkolwiek nie należy do najbezpieczniejszych czynności. Parter,zawierający niegdyś komórkę na wino i kuchnię, musiał być miejscem niesłychanieponurym. Okna, a raczej otwory strzelnicze dopuszczały niewiele światła. Podwzględem oświetlenia sprawy zdecydowanie lepiej wyglądały na górnychkondygnacjach, gdzie okna były duże. Dużo uroku dodają zamkowi dwie bliźniaczewbudowane w jego sylwetkę wieżyczki zakończone ozdobnymi wspornikamiprzywodzącymi na myśl szkockie zamki.

  

Historia zamku Monea niejest tak dramatyczna jak pobliskiego Tully, ale i tu nie udało się uniknąćrozlewu krwi. W obydwu przypadkach doszło do tragedii w tym samym roku zasprawą tego samego rebelianta, Rory'ego Maguire. Jego przodkowie, lordowiehrabstwa Fermanagh, przez całą końcówkę XVI wieku walczyli z oddziałamiangielskiej królowej Elżbiety. Jej następcy, Jakubowi I Stuartowi, udało sięwreszcie zagarnąć ziemię Irlandczyków i oddać ją osadnikom. Rory kontynuowałrodzinną tradycję, próbując odzyskać to, co do niego należało. Zamku co prawdanie zdobył, zabił jednak ośmiu tamtejszych protestantów. Po tym wydarzeniutwierdzę odnowiono i nadal zamieszkiwano.

  

W 1688 roku w zamku Moneazamieszkał niejaki Gustavus Hamilton ze swą rodziną. Jego los na krótko splótłsie z historią zamku. Trzy lata później Hamilton już nie żył. Zanim jednakzmarł, dość znacząco zachwiał swoją sytuacją finansową. Pozostawił ubogą wdowęz dziećmi, której jakimś sposobem udało się utrzymać zamek przez najbliższekilka lat. Dopiero w 1704 roku kobieta była zmuszona sprzedać posiadłość.Niecałe pół wieku później budowlę strawił pożar, przez co posiadłość zostałakompletnie opuszczona. W XX wieku przez pewien czas zamieszkiwała ją "nadziko" pewna kobieta, dopóki właściciel nie pogonił jej z obawy, iżpewnego dnia znajdzie ją martwą. Ruiny już wtedy były w nienajlepszym stanie.

  

W słoneczną pogodę jest toidealne miejsce za relaks w zaciszu: na piknik, czy na leniwe czytanie książkiw sąsiedztwie ruin. Nie ma tu przewodnika, centrum turystycznego, nie matłumów. Są tu tylko łąki, drzewa i stare zamkowe mury.

18 komentarzy:

  1. z daleka troszkę podobny do zamku w Będzinie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Taito jaki poetycki opis. Właśnie to jest piękne. W Irlandii jest wiele takich miejsc, nie dość że nie trzeba za nie płacić i są dla wszystkich to nikomu nie przyjdzie do głowy ich zburzyć i zbudować centrum handlowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, bardzo malowniczy zameczek. Świadczy jednak o zacofaniu właścicieli tych ziem. W tym okresie czasu, nowoczesne fortyfikacje wyglądały już zupełnie inaczej, przykładem potężnej twierdzy jest Zamość, ale chodzi mi o to, że fortyfikacje były ziemno- ceglane, czy też ziemno- kamienne, sam mur był bowiem zbyt łatwym łupem dla dział. Dlatego możni albo szli bardziej w kierunku pałacowym, rezygnując z funkcji obronnych, a tu proszę, proszę, zamek w iście średniowiecznym stylu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy dostępna jest jakaś baszta, czy można tylko zwiedzać dziedziniec?Pozdrawiam, dr Woland.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~irlandzko.blox.pl28 sierpnia 2011 03:05

    Jak to miło zobaczyć u Ciebie tak piękne zdjęcia miejsca w którym się było :) Nam pogoda niestety aż tak nie sprzyjała... a tak BTW - mam nadzieję, że nakarmiłaś Osiołki?? ;) Uwielbiają chlebek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poszukałam w sieci paru zdjęć, jako że nigdy tam nie byłam i widzę, że... nie widzę większego podobieństwa ;) Monea bardziej zrujnowana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami przyjdzie komuś taki głupi pomysł do głowy, ale na szczęście rzadko wprowadza się go w życie. Jakiś czas temu słyszałam, że chcieli zburzyć pewien zamek i w jego miejscu zbudować parking, ale póki co twierdza ma się dobrze, więc plan chyba spalił na panewce. Oj, dużo tutaj takich miejsc, gdzie nie dość, że można wejść za darmo, to jeszcze wyjątkowo miło spędzić czas. Parę lat temu spędzaliśmy urlop w bardzo malowniczym zakątku Irlandii - ile tam było klifów i ziem "niczyich", gdzie można było rozłożyć się z kocem, poczytać książkę i zwyczajnie nacieszyć się życiem. A to wszystko sam na sam ze spektakularną przyrodą. To były chyba moje ulubione wakacje w Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wolandzie, możesz dostać się tam, gdzie chcesz - zarówno do jednej, jak i drugiej wieżyczki. Z tym, że nie jest to najbezpieczniejsze i najrozsądniejsze. Ja poprzestałam na podziwianiu zamku z parteru, Połówek wspinał się - jak to przystało na ciekawskiego, nieroztropnego chłopca ;) A zamek faktycznie nie odbiega zbytnio swym wyglądem od typowych, średniowiecznych wież obronnych. Czasy były niespokojne, więc właściciele nie mogli sobie pozwolić, by twierdza była nieufortyfikowana.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pogoda była zaiste boska tamtego dnia, co oczywiście sprzyjało robieniu zdjęć. Osiołki, proszę pani, to się na nas wypięły ;) Żaden nie podszedł do płota ;) W sumie i tak nie miałabym ich czym nakarmić, ale przynajmniej mogłabym wytarmosić ich futro :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie no ten w Będzinie nie jest tak zburzony bardzo ale o bryłę mi chodziło jakoś tak mi się skojarzyło może tylko ja widzę to podobieństwo :))

    OdpowiedzUsuń
  11. No proszę, a jednak.Cii, żałość mnie ściska bo ja tu w Dziurze nie mam gdzie iść poczytać na łonie przyrody. W Krakowie praktykowałam ten rytuał;)Wierzę, i ja bym nie pogardziła takimi wakacjami, a Wam się pewnie jeszcze takie zdarzą.

    OdpowiedzUsuń
  12. ~kotwbutach.blox.pl29 sierpnia 2011 13:43

    Hello :-) Wyczytałam w Twoich komentarzach, że jednej osobie przypomina to zamek w Bytomiu i przypomniało mi się, że coś nie mogę do tego zamku trafić. Tzn przejeżdżam tamtendy jak jadę na Śląsk w niedziele i jak w piątki wracam, ale jakoś jeszcze nie było okazji, no i chyba zamykają zwiedzanie wcześniej. Bardzo lubię zwiedzać takie ruiny, nawet jeśli to ruiny w pełnym tego słowa znaczeniu, bo wiem, że tam jest historia. My chcemy dziś pojechać na rowerach nad takie stawy w okolicy, jeszcze tam nie byliśmy, ostatnio byliśmy w przepięknym zameczku myśliwskim. Cudo! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Próbuj do skutku, kiedyś musi się udać. Ja również uwielbiam zamki, to mój ulubiony rodzaj zabytków Irlandii i na szczęście jest ich tutaj pod dostatkiem. Ten zameczek myśliwski by mnie interesował. Mam nadzieję, że będzie relacja.

    OdpowiedzUsuń
  14. Może to Twój szósty zmysł - dar dostrzegania tego, czego inni nie widzą? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie jeszcze kiedyś tam pojedziemy, bo obydwoje uwielbiamy tamte strony, ale już na pewno nie będzie tak samo. To było na początku naszego pobytu w Irlandii, a wtedy życie wyglądało tutaj nieco inaczej. Nie mów, że znalazłaś w Krakowie jakiś opuszczony i malowniczy zakątek, gdzie mogłaś zatopić się w lekturze? Przeszkadza Ci nadmiar ludzi, kiedy czytasz na świeżym powietrzu?

    OdpowiedzUsuń
  16. Życie ma to do siebie, ze nic dwa razy się nie zdarza. Takie zakątki wbrew pozorom są, choć mi wystarczyła ławka przy ulubionej fontannie, gdzie wokół były kobiety z dziećmi w wózkach, więc nie było zbyt głośno i tłoczno:) Taka imitacja-zielono, szum wody...Tu nie ma nic.

    OdpowiedzUsuń
  17. ~www.kotwbutach.blox.pl4 września 2011 10:30

    Hello ;-) Byliśmy jeszcze w takim ślicznym pałacu i kolejnym zamku. Nie wiedziałam (bo w sumie skąd miałam wiedzieć nie mieszkając tam), że Śląsk jest tak bogaty w takie zabytki i do tego nieźle odrestaurowane! Teraz jestem w Krakowie i dopiero za tydzień tam jadę bo mam parę rzeczy do załatwienia tu, ale już się nie mogę doczekać na kolejne wycieczki rowerowe i samochodowe ;-) Uwielbiam z mapą planować trasę. A Ty znasz Opolszczyznę i Śląsk?Dobrego dnia życzę :-))

    OdpowiedzUsuń
  18. ostatnio wlaczam komputer nie czesciej niz raz w tygodniu i mam sporo zaleglosci do nadrobienia. Musze sie z tym poprawic, bo czasu mam teraz troche wiecej, ale jakos ten komputer nie jest tym czym bym chciala ow czas wypelniac :) Ale ciesze, sie ze jak juz tu zajrze moge sie z Toba wybrac w jakas irlandzka podroz :) My dopiero na wiosne chyba wznowimy irlandzkie wycieczki :) Jak zwykle piekne zdjecia, a sam zamek niesamowcie urokliwy :)serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń