Niewiele się zmieniło odmojej ostatniej wizyty w tym miejscu. Gdybym musiała w jednym zdaniu określićjego położenie, użyłabym zwrotu "in the middle of nowhere". Poprzednimrazem przyjechaliśmy tu od strony południowej. Tym razem zaś dostaliśmy siętutaj od wschodu wąskimi, odludnymi dróżkami przypominającymi jazdęrollercoasterem. Trasa dłużyła mi się okrutnie i już zaczęłam nawet podejrzewaćPołówka o haniebne intencje pozbycia się mnie poprzez wywiezienia mej zacnejosoby tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.
Miejsce położone jest wzupełnej głuszy, w szczerym polu, ale dzięki temu nie straciło zbyt wiele zeswej autentyczności. Wyobrażacie sobie sędziwy kamienny krąg w nowoczesnymcentrum? Na środku jakiegoś osiedla? Bo ja nie bardzo.
Wszystko wyglądało mniejwięcej w taki sposób, w jaki zapamiętałam to miejsce dwa lata temu.Sfotografowałam tablicę informacyjną, której nie było tutaj w 2009 roku iruszyłam dalej. Przywitałam się z zerkającą zza ogrodzenia krową także nieobecnątu dwa lata temu i to tyle jeśli chodzi o nowości. Krąg nadal taki krzywy jakibył.
Drumskinny to nie tylkokrąg z epoki brązu. To mini-kompleks składający się także z położonego obokokrągłego kurhanu usypanego z ziemi i kamyków. W czasie wykopaliskprzeprowadzonych tutaj w latach 60-tych przez grupkę archeologów z HarvardUniversity w kopcu nie natrafiono na żadne ślady szczątków ludzkich. Znaleziononatomiast garstkę artefaktów pochodzących prawdopodobnie z neolitycznegookresu. Kurhan jest dość niski i ma średnicę czterech metrów. Od jego środkabiegnie piętnastometrowy rząd niewielkich, pionowych kamyków. Szesnaście z nichto autentyki, pozostała ósemka to imitacje.
Największym obiektem tegokompleksu jest liczący 13 metrów średnicy kamienny krąg. Oprócz tego, że jeston położony na pochylonym terenie, cechuje go prawie idealna geometrycznaforma. Krąg utworzony jest z 39 kamieni różniących się wielkością i kształtem.Na części z nich widnieją trzy litery: MOF. Nie ma sensu tworzyć na ich tematnie wiadomo jak skomplikowanych teorii. Oznaczenia te nie zostały przecieżwyryte przez budowniczych kręgu, lecz przez Ministry of Finance w celuoznaczenia replik kamieni ulokowanych w miejscu brakujących głazów.
Kamienne kręgi to jeszczejedna z tajemniczych atrakcji wyspy. Przypuszcza się, że konstrukcje te mogłysłużyć do obserwacji astrologicznych, religijnych rytuałów, czy chociażbypełnienia funkcji kalendarza: na przykład określania najdłuższego inajkrótszego dnia roku.
Najwięcej kamiennych kręgów spotkać można w hrabstwachKerry, Cork, Fermanagh, Tyrone i Derry. Co ciekawe, te występujące na południukraju składają się najczęściej z mniejszej liczby większych kamieni, północnekręgi są z kolei większe pod względem średnicy, ale zbudowane z mniejszychkamieni.
nie wiem czemu ale skojarzył mi się film w kamiennym kręgu ;DD a co do tego miejsca to ciekawe, że u nas to tylko kręgi w zbożu czasem można poobserwować ale takich miejsc nie ma .... hmmm
OdpowiedzUsuńIrlandia ma mnóstwo takich magicznych, rytualnych, nie wyjaśnionych rzeczy. Uwielbiam takowe.
OdpowiedzUsuńA mnie zachwyca to, że wszystkie miejsca które tutaj pokazujesz są tak pięknie zagospodarowane, zadbane, dopieszczone wręcz :-). U nas w Polsce też przecież jest niezliczona ilość starych ruin, zameczków, dworków czy - w Bieszczadach i Beskidzie szczególnie - pozostałości po cerkwiach, cmentarzach i nieistniejących już wsiach. Ale to wszystko jest zarośnięte, zapuszczone i wymaga dużego samozaparcia nieraz żeby do nich trafić. To oczywiście też ma swój urok... :-) ale tak sobie myślę że gdyby były tak pięknie zadbane i wyeksponowane jak w Irlandii, to naprawdę mielibyśmy się czym pochwalić.Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńNapis MOF rozwalił mnie totalnie :))) Ale w sumie to dobry pomysł, żeby rozróżnić to co stare od tego co "podrobione". Nawet przy renowacji zabytków istnieje szkoła, wg której to co, zostaje odbudowane, odbudowuje się z innej cegły/kamienia. Kolejna perełka Irlandii. Tylko nie mówi, że odwiedziłaś już wszystko i teraz robisz powtórki z rozrywki??? ;) Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, ze już się na mnie nie gniewasz o tą przygaszoną przyrodę, co? ;)
OdpowiedzUsuńWchodziłam tutaj kilka razy i zastanawiałam się co by tu napisać po tak długiej nieobecności. Zacznę od: żyje! Może nie do końca sprawnie, ale daję radę. W kwestii postu- kamienne kręgi przyciągają ludzi swoją tajemniczą rolą i sekretymi historiami, które się wśród nich działy. A co takiego jest w tym kręgu, że przyjechałaś tam drugi raz? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj, Edyto :) Może tak to właśnie wygląda, ale prawda jest nieco inna. Pokazuję tutaj tylko małą część tego, co udało mi się zwiedzić, bo zwyczajnie nie mam możliwości opisania wszystkich atrakcji, które zobaczyłam. Oprócz bloga prowadzę normalne życie: pracuję, uczę się, spotykam z ludźmi ;) Zazwyczaj wybieram więc najciekawsze miejsca, albo takie, w których udało mi się zrobić dobre zdjęcia. Wierz mi, wiele razy natrafiałam na okropnie zaniedbane ruiny - aż żal ściskał serce, że nikt się tym nie zajmie. W Irlandii jest tak dużo ruin, że po prostu nie ma możliwości odrestaurowania wszystkich. Wiele z nich jest spisanych na straty - lokalni farmerzy wypasają bydło na ich terenie, a margines społeczny spotyka się wewnątrz zamkowych ruin, niszcząc co popadnie i urządzając wewnątrz murów wysypisko śmieci... Polsce nie brakuje ciekawych zabytków i pięknych miejsc, które mają duży potencjał turystyczny, jednak - jak słusznie zauważyłaś - często brakuje chętnych, by to piękno wyeksponować. Pozdrawiam serdecznie z jesiennej Irlandii.
OdpowiedzUsuńWelcome back :) Faktycznie dawno Cię tutaj nie widziałam. Gdyby nie Twój blog, na którym na szczęście od czasu do czasu pojawiają się wpisy, to można by było pomyśleć, że zaginęłaś, bo rzadko udzielasz się na znanych mi blogach. W tym kręgu nie ma nic wyjątkowego. Przyjechaliśmy tam, bo byliśmy w okolicy i postanowiliśmy odwiedzić znajome miejsca - jeśli się nie mylę w 2009 roku mieliśmy gorszą pogodę w czasie eksploracji tamtych stron. Chciałam mieć ładniejsze zdjęcia, ot, tajemnica rozwiązana ;)
OdpowiedzUsuńOj ma. I w tym między innymi tkwi jej urok :) Irlandia jest krajem, który chyba najbardziej kojarzy mi się z tym, co jest niewyjaśnione, tajemnicze i mistyczne.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Jak mieszkałam w Polsce to dość często natrafiałam w gazetach na informacje i zdjęcia takich kręgów. Nigdy jednak nie miałam okazji zobaczyć żadnego na własne oczy. Tutaj zresztą też nie, choć pól ze zbożem nie brakuje ;) Te obiekty są pewnie nie mniej interesujące niż irlandzkie kamienne kręgi, choć raczej skłaniałabym się w stronę teorii, że to jakiś dowcipniś jest odpowiedzialny za ich powstawanie.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że gdyby nie te oznaczenia, to wielu turystów odeszłoby stamtąd święcie przekonani, że widzieli w zupełności autentyczny krąg. Czasami repliki są niemalże idealne, więc łatwo dać się zwieść pozorom. Taki na przykład Cadamstown Dolmen bardzo sprytnie stroi się w piórka autentycznego megalitu. No co Ty. Zjechałam Irlandię wzdłuż i wszerz, ale ciągle mam tutaj co zwiedzać. Moja lista atrakcji, które chciałabym zobaczyć ciągle rośnie. Podejrzewam, że będę miała jeszcze co zwiedzać przez najbliższe kilka lat. Nadal nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że przyroda Irlandii jest przygaszona, ale to przecież nie oznacza, że się gniewam.
OdpowiedzUsuńAno, trudno chyba znaleźć drugi taki:) Miłego weekendu:)
OdpowiedzUsuń