poniedziałek, 1 sierpnia 2022

The Sky Is Crying

Ostatni długi weekend tego lata właśnie dobiega końca. Z popielatego nieba spadają kolejne krople deszczu i z charakterystycznym odgłosem rozbryzgują się o mokrą nawierzchnię. Sama nie wiem, czy słuchać muzyki sączącej się z głośników czy właśnie odgłosów deszczu. Ciszy. A cisza to coś, czego mi tu często brakuje.

Gdyby nie dobiegający z oddali szum przejeżdżających samochodów, byłoby idealnie. O dziwo, również ptaki solidaryzują się z uciszonymi mieszkańcami mojego osiedla - nawet Grucha. A, wierzcie mi, jego niełatwo uciszyć. Grucha to gołąb-tubylec, lokalny celebryta, w którego często mam ochotę rzucić pantoflem, przez otwarte okno, kiedy ja wczesnym rankiem jeszcze sobie smacznie śpię, a on, no cóż... grucha. Grucha, jakby od tego zależało jego życie. Jakby jutra miało nie być.

Lipiec zakończył się więc w dość mokry sposób, choć wcale taki nie był. To właśnie na ten miesiąc przypadły nam temperatury z piekła rodem - i tu muszę się uczciwie przyznać, czuję się za nie nieco odpowiedzialna. To ja Wam zgotowałam ten los. Lato anno Domini 2022 było bowiem dość chłodne. Zdecydowanie zimniejsze niż ustawa przewiduje. Nie deszczowe, chłodne.

Aż któregoś dnia, nieco już zmęczona tymi powtarzającymi się do znudzenia 15-16 stopniami, pomyślałam sobie (może nieco zbyt głośno): "do jasnej Anielki, mogłoby słońce nieco przyświecić!". No i niedługo później faktycznie przyświeciło. Tak przyświeciło, że codziennie zalewały mnie fale gorąca i czułam się, jakbym przechodziła przedwczesną menopauzę. Pociłam się przy tym jak dziwka na spowiedzi, bo tak się niefortunnie złożyło, że żar tropików przypadł akurat na mój powrót do pracy po tygodniowym urlopie. Szczęśliwie jednak przeżyłam ten trzydziestodwustopniowy upał, bo udało mi się znaleźć w miarę "chłodny" i przewiewny zakamarek. I kiedy tak w nim dogorywałam, z centrum dowodzenia Bossa dobiegł mnie głos szefa, rozmawiającego przez telefon z naszą partnerką biznesową - "we are just not built for this heat" (w wolnym tłumaczeniu: jak jest gorąco, to mamy przekichane). To najmądrzejsze, co w tym roku usłyszałam z jego ust.

I choć na wyspie nie brakuje ludzi, którzy w taki upał najchętniej zamknęliby się w igloo, zamrażarce, albo innej chłodziarce, sporo jest też takich, którzy wypełzają wtedy tłumnie do parków i na plaże, choć po prawdzie powinni schować się do jaskini i do końca życia z niej nie wychodzić, bo ewidentnie nie osiągnęli jeszcze pożądanego poziomu ewolucji. Z samej tylko Burrow Beach w Sutton, w hrabstwie Dublin, usunięto jakieś 10 ton śmieci. Dziesięć ton! Plastiku, szkła, aluminium, brudnych pieluch, szmat... A ile z tego odpłynęło wraz z odpływem? Jesteście w stanie sobie to wyobrazić?! Jakim bezmózgiem trzeba być, aby po sobie nie posprzątać? Co jest z ludźmi nie tak? I dlaczego coraz więcej z nich ma IQ kostki brukowej?!

Dobra, zmiana tematu - bo sobie niepotrzebnie ciśnienie podnoszę, a w moim wieku to już nie przelewki. Wrócę jeszcze na chwilę do najbardziej popularnego tematu na wyspie, czyli pogody. Ten deszczowy weekend trochę pokrzyżował mi plany. Jakiś czas temu bowiem obudził się we mnie mój niespokojny duch i zapragnął zmian. Jakiegoś przemeblowania, symbolicznego remontu, czegokolwiek. Żeby go uciszyć, wymyśliłam więc, że pokombinuję coś w ogródku - pomaluję szopę i płot. I właśnie to miałam robić, ale akurat rozpadało się na weekend, więc musiałam chwilowo odłożyć te plany na półkę. Deszcz sprzyja za to siedzeniu w domu i czytaniu, udało mi się więc przeczytać dwie ciekawe lektury, a zaraz zabiorę się chyba za trzecią. 

Generalnie, to czuć już powoli zbliżającą się jesień. Widać to głównie po skracających się dniach i wcześniej zapadającym zmroku. Teraz to już tylko rzut beretem do świąt Bożego Narodzenia!

Uff, sama nie wierzę, że udało mi się przysiąść i napisać te "kilka" słów dla tych dwóch stałych i zatroskanych czytelników, którzy zastanawiali się, co się u mnie dzieje. Nie macie się czym martwić, ze mną wszystko OK. Chyba. Bo zapomniałam dodać, że złożyłam w pracy wypowiedzenie (czyżby za dużo lipcowego słońca?).

Miłej końcówki poniedziałku!

10 komentarzy:

  1. Ha! To teraz już wiem, kogo obwiniać za konieczność moczenia koszulek w zimnej wodzie, aby przetrwać najgorętsze godziny w pracy. Nieładnie tak ciepło myśleć o znajomych i obcych ludziach! ;)
    Tak, wilgotny ten początek celtyckiej jesieni. Pierwsze krople złapały mnie dzisiaj w Enniskerry. Jechałem sobie spokojnie w kierunku Sally Gap, aż na wysokości Lough Tay zawróciłem w kierunku Roundwood, ponieważ kropelki nieco zgęstniały i co raz trudniej było przemykać między nimi. Hmm... Nie tak miała wyglądać przejażdżka. Teraz skóry wiszą i schną na poręczy a motocykl rdzewieje w szopce.
    Polecam południowe plaże i to te nieco mniej głośne od Tramore Beach. Na te spokojniejsze trafiają zdecydowanie bardziej światli ludzie, choć zdarzają się wyjątki. Jak wszędzie zresztą.
    Nad moim oknem hałasują jaskółki. Owszem zostawiają też trwalsze od świergotu ślady, ale od czego jest myjka ciśnieniowa? Kiedy lokatorki odlecą na zimę będzie można posprzątać.
    No proszę. Tyle się odgrażałaś, aż nadszedł ten moment. Jakieś zaplanowane posunięcia czy chwila przerwy przed poszukiwaniem kolejnego miejsca spędzania nadmiaru czasu wolnego?
    Skończyłem FUTU.RE. Najdłużej czytane 630 stron w moim życiu. Mimo, że SF to strasznie "ciężka" lektura. Trochę z powodu stylu pisania a trochę z powodu przedstawionego świata przyszłości. Tak ciężka, że w trakcie brnięcia przez FUTU.RE przeczytałem dwunastotomową space operę i jeszcze dwa tomy innej.
    Również życzę miłego wieczoru przy wciągającej lekturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) Ale rozbawiłeś mnie tym komentarzem, Zielaku :) Mój histeryczny śmiech na szczęście zagłuszył soundtrack z "Gladiatora", którego sobie odsłuchiwałam. I pewnie to właśnie on Cię tu zwabił ;)

      Wydało się, jak BARDZO ciepło o Tobie myślałam :) Ale spokojnie, są tego plusy - Ty masz kozła, a raczej kozicę ofiarną, a przyjeżdżające do Ciebie klientki z pewnością były wdzięczne za to, że mogły oko zawiesić na Misterze Mokrego Podkoszulka ;) Ja w pracy mogłam patrzeć tylko na Bossa, który z amerykańskich wojaży przywiózł pamiątkę w postaci opalenizny a la Trump ;)

      Kiedy po raz pierwszy po upale spadł deszcz, to wyszłam na zewnątrz, rozłożyłam ręce i z radosnym okrzykiem "deszcz!!!" zaczęłam się kręcić jak karuzela ;) Fajny taki letni deszcz przy 20 stopniach ciepła :)

      Wow, ale masz intensywne podróżniczo to lato - wprost przeciwnie do mnie! Ja w ostatnim czasie byłam jedynie na wycieczce w kinie, aby popatrzeć sobie na najnowszego Thora :) U mnie póki co tylko budżetowe i kryzysowe wakacje w UK ;) Jesienią pewnie gdzieś za to wyskoczę.

      Raz tylko popełniłam ten błąd i udałam się w gorący dzień roku na plażę do Dublina. Na ten sam pomysł wpadła połowa mieszkańców stolicy. Ja jednak jestem odludkiem i zdecydowanie preferuję opustoszałe i "dzikie" plaże Donegalu, Mayo albo Connemary.

      O każdej porze dnia i nocy zamienię Gruchę na jaskółki! :) Oddam Gruchę w dobre ręce, powiedz tylko "tak"! :)

      Ja zawsze najpierw się odgrażam, a dopiero później przechodzę do czynów. Trzeba być cywilizowanym człowiekiem, a nie dzikusem ;) Nie wiem, co dalej - Boss chce negocjować, a ja chcę kilkaset euro podwyżki na miesiąc, nie sądzę więc, by aż tak bardzo chciał mnie zatrzymać :) Przeglądam oferty, ale nie pogardziłabym małą przerwą od pracy.

      Próbuję sobie przypomnieć, co mnie tak ostatnio wymęczyło jak "FUTU.RE" Ciebie, ale na razie nic nie przychodzi mi do głowy. Widzę, że oceny ma w miarę wysokie, przyznam Ci się jednak, że mnie nie zachęciłeś tą opinią ;)

      Wielkie dzięki za odwiedziny i komentarz :)


      Usuń
  2. po pierwsze blotka bez zdjęć u Ciebie to szok i niedowierzanie.

    Po drugie jaka jesień i Boże Narodzenie ? u nas piękne lato choć też sporo upału było ale mnie nie przeszkadza.

    Po trzecie i co będziesz teraz robiła ? w sensie pewnie masz inną pracę na oku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich skromnych progach :)

      To fakt - dawno tu takiego wpisu nie było, ostatni pojawił się w... październiku minionego roku, dasz wiarę? Nic zatem dziwnego, że już zapomniałaś jak to jest ;)

      Wiesz, kiedy pada deszcz i niebo jest zasnute chmurami, to to odczucie jest potęgowane. Tak właśnie było wczoraj. Dziś natomiast poranek zaczął się lekko dżdżyście, ale w ciągu dnia było ciepło i słonecznie (23 stopnie), więc dzisiaj nie myślałam o jesieni i świętach :) A tak na marginesie, to pierwsze zimorodki zaczęły już ogrzewać domy! Kto bogatemu zabroni? ;) A ceny opału kosmiczne, oczywiście.

      Od kilku miesięcy śledziłam sytuację na rynku i nawet było parę ofert, które wpadły mi w oko. Nie wiem jednak, czy odejdę, bo dziś mieliśmy rozmowę od serca, i - o dziwo! - zaproponował mi zmianę warunków pracy: mniej godzin (tylko 40 tygodniowo, które mogę sobie "układać pod siebie"), siedem tysięcy brutto podwyżki w skali rocznej, no i stałą miesięczną wypłatę, więc stanęło na tym, że popracuję w taki sposób przez resztę roku, a w styczniu zasiądziemy do stołu i zrewidujemy sytuację.

      Brzmi to obiecująco, bo do tej pory moje miesięczne wypłaty potrafiły dość znacząco się różnić, jako że w dużej mierze zależały od tego, ile nadgodzin miałam wypracowanych. W samym zeszłym tygodniu miałam ich aż osiem, a czasami w ciągu miesiąca nawet okołu 20. Tak że tak. Nie spodziewałam się takiego rezultatu - pozytywnie mnie zaskoczył.

      A w przyszłości to nie wiem, ciągle nad tym dumam - jako idealistka chciałabym robić coś, co miałoby pozytywny wpływ na świat i dawało mi poczucie zadowolenia z faktu, że robię coś pożytecznego.

      Usuń
    2. zupełnie do Ciebie niepodobne. Mogłaś chociaż foty z ogrodu wstawić :D

      U nas gorąco więc raczej o jesieni nikt nie myśli :)

      Super się szef zachował widać, że Cię ceni no i opłacało się zaryzykować :)

      No tak ... kryzys wieku średniego. Sporo osób dostrzega, że ich praca nie ma jakiegoś wybitnego wpływu na świat. Jeszcze mamy czas żeby to zmienić. Mnie jeszcze zostało 15 lat pracy o ile wieku nie przesuną.

      Usuń
    3. Padającego deszczu czy tego odrapanego ogrodzenia i szopy? :) Tak na zasadzie metamorfozy: przed i po malowaniu? :) Chociaż... jedną rzeczą mogłam się pochwalić - świeżo nabyta ławką z wyprzedaży :) No i nowymi kwiatami, ale Ty z tych co to wolą wino od kwiatka, więc i tak byś nie była zainteresowana :P

      Tutaj wreszcie się rozpogodziło, więc już nie mam wymówki - trza kosić trawę i malować płot! Trochę mi się nie chce, nie ukrywam :)

      W piątek, kiedy składałam wypowiedzenie, to byłam wielkim kozakiem i ani powieka mi nie drgnęła w czasie tej czynności, ale we wtorek, jak tylko się obudziłam, to doszłam do wniosku, że... nie chcę odchodzić, haha. Cieszę się, że zaryzykowałam, i że szef zachował się tak a nie inaczej. Trochę bałam się jego reakcji i tego, że będzie miał focha (a nie cierpię facetów z fochami), ale wysłuchał cierpliwie moich powodów i nawet nie protestował przy moich postulatach :) Sam nawet stwierdził, że życie w Irlandii w czasie recesji było łatwiejsze (i tańsze!) niż teraz. Cieszę się, że odbyliśmy tę rozmowę, bo już zaczynałam hodować do niego urazę, a teraz znów uważam, że jest najlepszym szefem na świecie i znów go uwielbiam ;)

      Jeszcze 15 lat harówki Cię czeka?! Borze liściasty...! ;) Z drugiej strony, biorąc pod uwagę, jak szybko płynie czas, to nim się obejrzysz, a już będziesz wesołą i dziarską staruszką zasuwającą w czasie nordic walking ;)

      Usuń
    4. czegokolwiek nie mam wysokich wymagań :D

      U Ciebie mogę oglądać nawet kwiaty albo bywało, że pokazywałaś stos książek jakie czytasz :)

      Bardzo fajnie bo tą pracę lubisz i nie chciałaś się z jej powodu zwolnić tylko zarobku więc super wyszło. Właściwie najlepiej jak mogło.

      Ano a Ty ile masz jeszcze do emerytury ? u nas do 60-tki (póki co bo zawsze to mogą jeszcze podnieść).

      Taaaaa ;)

      BTW: mogłaś dać foto wrzosa bo chyba jeszcze go masz. Mój nadal stoi :D

      Usuń
    5. Nie sądziłam, że kogokolwiek mogą interesować takie domowo-książkowe zdjęcia, a po drugie nie chciało mi się ich robić - posty bez zdjęć są zdecydowanie łatwiejsze i szybsze w obsłudze ;) Jak będziesz grzeczna, to Ci podeślę mailem zdjęcia przed i po ogródkowej metamorfozie. Jeszcze połowa ogródka mi została - jak jeszcze kiedyś wpadnę na genialny pomysł jakichś zmian w swoim otoczeniu, to tu i teraz upoważniam Cię, żebyś wybiła mi ten pomysł z głowy. Jak trzeba będzie to nawet młotkiem ;)

      Zawsze powtarzałam, że chyba nigdy nie będę miała lepszego szefa (choć ma pewne nawyki, które mnie wkurzają) - zawsze traktuje mnie z szacunkiem i empatią, a to wcale nie jest znów aż tak powszechne wśród "możnych" tego świata. Utwierdziłam go w przekonaniu, że nie mam nic przeciwko niemu, a odchodzę ze względów finansowych, bo życie w Irlandii coraz droższe, a poza tym mam drogie marzenia ;) Czasami warto zagrać va banque - o czym Wy też się przekonaliście jakiś czas temu :)

      A daj spokój - chyba jeszcze z 30 lat! Tutaj jest chyba 66 lat.

      Wrzos - haha, całkowicie o nim zapomniałam. Moje już od dawna wąchają kwiatki od spodu ;) Ostatni poległ może z miesiąc/dwa temu. Wygrałaś! :)) Jeszcze trochę go utrzymasz przy życiu, i nie będziesz musiała kupować nowego ;)

      Usuń
  3. Oj tam koleżanko, 32 stopnie i Ty od razu o upałach ;) U nas w najgorętsze dni to 38 było o 19-stej ;) I znów się zaczyna. Dziś w upale spędziłam 4 godziny na dmuchańcach wodnych. Tzn ja się nie pluskałam, bo wejście poniżej 150 cm ;) Ale przynajmniej nogi pomoczyłam. A już w sobotę wyjeżdżamy na wakacje. Pogoda na razie dopisuje, choć ostatni weekend popadało solidnie popadało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, bo mi mama donosiła - w moich rodzinnych stronach tak to właśnie wygląda. I to kolejny powód, dla którego cieszę się, że już tam nie mieszkam :) Poza tym uwierz mi, że te nasze 32 stopnie (na szczęście ogromna rzadkość) to jak w Polsce 40. To jednak inna szerokość geograficzna i wilgotność powietrza. W Polsce słońce nigdy mnie tak nie spaliło jak właśnie tutaj. Czasami nawet goście z Polski twierdzili, że tu "słońce jest ostrzejsze". Tak po prawdzie, to nie było aż tak źle, bo upały były raczej krótkotrwałe - w UK było znacznie gorzej pod tym względem. Nie wspominając o tych wszystkich krajach, w których panowała susza i szalały pożary lasów...

      Moczenie nóg w gorący dzień zawsze było moją przyjemnością :)

      Czyli to jakaś szeroko zakrojona akcja była z tym deszczowym weekendem ;)

      A zatem życzę Wam wspaniałego wypoczynku, dobrej zabawy i jak najmniej bolesnego powrotu do rzeczywistości :)

      Usuń