środa, 8 października 2008

Gdybym była mężczyzną...

Gdybymbyła mężczyzną, nie musiałabym mieć łazienki zawalonej milionem kosmetyków. Niebyłoby w niej stosu kremów przeciwzmarszczkowych na noc i na dzień, balsamówujędrniających, odżywczych, relaksujących i brązujących. Zamiast pięciuszamponów i trzech odżywek miałabym jeden szampon 2 in 1.Nie wiedziałabym, co to korektor na wypryski, eyeliner, podkład czymascara.  Żyłabym w błogiej nieświadomości, przekonana, że do szczęścia iutrzymania higieny wystarczy mi pasta do zębów, woda toaletowa, antyperspiranti pianka do golenia Gillette.

Gdybymbyła mężczyzną, nie musiałabym straszyć ludzkości i przypadkowych gościmaseczkami w kolorze zgniłej zieleni i wałkami na głowie. Nie musiałabymspędzać pół dnia w łazience na osiągnięciu szałowego wyglądu, męcząc się zuczesaniem włosów i make-up’em. Wstawałabym kwadrans przed wyjściem do pracy, apo umyciu się, ubraniu i zjedzeniu śniadania, zostałoby mi jeszcze 5 minut. Mójporanny czas przygotowań zostałby zredukowany do kilkunastu minut, a senznacznie wydłużony.

Gdybymbyła mężczyzną, nie martwiłabym się, widząc, że jakiś koleś ma taką samą bluzkęjak ja. Nie przeżywałabym codziennych dylematów pod tytułem „cholera, w co siędziś ubrać?!” Nie musiałabym co jakiś czas przeżywać załamań nerwowych ihisterycznie krzyczeć: „nie mam co na siebie włożyć!”.

Gdybymbyła mężczyzną, nie zastanawiałabym się, czy ta torebka pasuje mi do tychbutów, bo po prostu bym jej nie nosiła. Nie musiałabym mieć arsenału obuwia itorebek w kolorach tęczy. Wystarczyłyby mi dwie pary butów: sportowe ieleganckie. Szczytem szaleństwa byłoby posiadanie letnich sandałów. Niemusiałabym męczyć nóg używając szpilek o zabójczej wysokości obcasów.

Gdybymbyła mężczyzną, sądziłabym, że depilator to jakieś współczesne narzędzie torturlub gadżet dla lubujących się w masochistycznych praktykach. Pęseta budziłabywe mnie przerażenie i służyłaby mi co najwyżej do wydzierania niepokornychwłosów z nosa.

Gdybymbyła mężczyzną, byłabym nieźle zmotoryzowana. Na pamięć znałabym nazwy milionaróżnych dziwacznych urządzeń i co więcej, umiałabym z nich korzystać. Niemusiałabym wzywać hydraulika, informatyka, czy mechanika. Miałabym tendencję dobycia prymusem w przedmiotach ścisłych i nie straszna byłaby mi obróbkaskrawaniem, geometria wykreślna czy inna mechanika próżniowa. Egzaminy z tychprzedmiotów nie wywoływałyby u mnie częstoskurczu komorowego, bo przyswajanewiadomości byłyby dla mnie „oczywistą oczywistością”.

Gdybymbyła mężczyzną, miałabym szeroko rozwiniętą orientację w terenie i niemusiałabym przeżywać katuszy, gubiąc się na każdym kroku, a później tracącgodziny na odnalezienie właściwej drogi. Mapa nie budziłaby we mnie odruchuwymiotnego i nie powodowała przegrzania się mózgu. Miasta nie byłyby dla mnieolbrzymim labiryntem.

Gdybymbyła mężczyzną, nie miałabym problemów z nauką jazdy i nie przeklinałabym tego,kto wynalazł skrzynię biegów. Byłabym mistrzem szosy, dla którego kierowanieautem to czynność naturalna. Nie panikowałabym, gdybym złapała gumę, bo bezproblemów zmieniłabym koło. I nie musiałabym przy tym zalotnie uśmiechaćsię do przejeżdżających kierowców i trzepotać rzęsami, jak gdybym usiłowałapozbyć się stada much, które przed chwilą wpadło mi do oka.

Gdybymbyła mężczyzną, nie byłabym kobietą i nie doświadczyłabym wielu miłych chwil,które są zarezerwowane tylko dla kobiet.

24 komentarze:

  1. Tatiko, słoneczko, o czym ty mówisz? Wydaje mi się, że jestem kobietą, a nie doświadczam nawet jednej trzeciej problemów, które opisałaś. Sprawy z ubiorem rozwiązuję w mgnieniu oka, geometria wykreślna, to była bułka z masłem, wystarczy, że mam mapę w łapce, a nigdy się nie gubię, nienawidzę automatycznych skrzyń biegów, bo manewrowanie drążkiem to sama przyjemność :-) O pomyłce nie może być mowy - małżonek zdecydowanie twierdzi, że mimo wszystko jestem kobietą :-DCo prawda, gdy byłam ostatnio u pana od naturalnej medycyny chińskiej dowiedziałam się, że mam bardzo dużo pierwiastka jang. Myślę jednak, że to znak czasów, a nie dewiacja :-)Pozdrawiam cieplutko i po kobiecemu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maro, dobra kobieto, dziękuje Ci za ten zabawny komentarz :) Bo widzisz, ja jakaś taka tępa sztuka jestem :) Marzę o aucie z automatyczną skrzynią biegów, nienawidzę wszystkich ścisłych przedmiotów, mapa to dla mnie czarna magia, mam pełną szafę butów i ciuchów, a i tak nie mam się w co ubrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taitko???? Facetem???? Hihihii w życiu, ja uwielbiam być kobietą:) I wszystko co z tym związane :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mogłabym być facetem eksperymentalnie np przez tydzień... ciekawi mnie sposób odczuwania i postrzegania przez facetów... ale na zawsze bym sie nie zamieniała.. bo kocham być SOBĄ, KOBIETA!

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja też uwielbiam, nie przeczę, ale to nie przeszkadza mi pogdybać sobie ;) Mój post absolutnie nie wyraża pragnienia zmiany płci - proszę go więc źle nie interpretować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, ciekawie byłoby pooglądać świat męskimi oczami, ale tylko przez krótki czas :) Bycie kobietą ma swoje plusy i ja dobrze o tym wiem. Dobrze mi w kobiecym ciele :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja dla odmiany gdybym był kobietą może wreszcie zacząłbym was rozumieć drogie Panie. Minus sytuacji że prawdopodobnie musiałbym przechodzić przez te okresowe przypadłości na które gdy cierpi kobieta to lepiej jej w drogę nie wchodzić. Ale na szczęście to tylko gdybanologia stosowana.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja myslalam, ze to jakas gra:). Ja tam facetem chcec bym nie chciala byc bo uwielbiam robic sobie makijaz i tulic codziennie do siebie wlasne dzieciatko:).Taitko wlasnie obejrzalam fotoski z Paryza..ojejku jakie boskie!!! to Ty je rbisz? a ta z wieza "ajfla" jest cudowna!!!:). No i ciesze sie bardzo ze w koncu udalo Ci sie odwiedizc to maisto..a kiedy d mnie przyjedziesz skarbie?

    OdpowiedzUsuń
  9. ~inessa18.blog.onet.pl10 października 2008 21:14

    Muszę przyznać, że fajna notatka :) i oczywiście dobre jej podsumowanie. Ja sama nigdy się nie zastanawiałam co by było gdybym... chyba dobrze mi tak jak jest ;). Jednak co zauważyłam dzięki Twojej notce, to to, że gdybym była facetem to mogłabym sobie rano dłużej pospać, a tak żeby zdążyć do swoich obowiązków na czas muszę się zmuszać do wstawania z łóżka co najmniej godzinę wcześniej ;). Ale mimo wszystko, nie zamieniłabym się z facetem, bo chyba dzięki tym naszym "problemom" mamy bardziej ubogacone życie. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahahaha! Cudny post :)Dla dodania otuchy powiem, ze ZAWSZE sie gubie, nawet z mapa w reku. Nie jestem mistrzem szosy, bo nie prowadze. Z reklam wiem, co to jest maskara i jak wyglada maszkara w maseczce. Nie znam sie na wykreslnej i nie jestem techniczny.W lazience mam 2 zele do kapieli, ´´mineraly morskie´´ i ´´belgijska czekolada´´ (na specjalne okazje), mam krem nawilzajacy i tonik. I Hugo Bossa, ze o pascie do zebow nie wspomne. Szamponu nie uzywam z oczywistych wzgledow ;)Problem z ciuchami polega na tym, czy ubieram sie dzisiaj monochromatycznie, czy kontrastowo (np. czerwona koszula i podkoszulek, czy czarna koszula i czerwony podkoszulek). Nie mam torebki, tylko 2 torby i plecak. Lubie pracowac z kobietami, bo doskonale je rozumiem, ale... niestety nie sprawdzaja sie w sytuacjach ekstremalnych. Faceci posluguja sie konkretami - tak, tak i tak, u kobiet czesto zawodzi logika, a w argumentach czesto jest - a moze tak... albo tak.... albo moze jeszcze inaczej... Ale to nie powod do dyskryminowania sposobu ich myslenia. Wszystko zalezy od tego, czy mam czas na dywagacje, czy tez nie.Butow mam 4 pary + sandaly WOW! Hahahahaha...No i nie musze nosic szpilek, co mnie cieszy, a depilator bylby OSTATNIM narzedziem, jaki bym zakupil, uffffffffffff.... :)Naprawde dobry post, gratuluje i dziekuje Ci za niego :)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. no i wyszla moja kobieca czesc natury, bo koment wkleil mi sie nie tam, gdzie chcialem ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha! Też muszę wstawać co najmniej godzinę przed wyjściem do pracy. Przychodzi mi to niestety z coraz większym trudem, bo o siódmej jest jeszcze ciemno, a to zniechęca do opuszczenia łóżka. Jesień na dobre zagościła na Zielonej Wyspie i choć uwielbiam widok kolorowych drzew, to jednak tęsknie za tymi długimi dniami, kiedy robiło się ciemno dopiero przed 23:00...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie, nie, to nie gra tylko bardzo spontaniczny post :) Fotki z Francji są oczywiście naszego autorstwa, część robiłam ja, część mój towarzysz życia ;) A Włochy? Hmm, nie wiem, kiedy znów tam zawitamy. Myślimy, planujemy, ale jeszcze nic konkretnego nie zdecydowaliśmy. Ściskam serdecznie i przesyłam całusy dla Mario :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadza się. Pogdybać możemy, ale i tak się nie dowiemy, jak to jest być w skórze tej drugiej płci ;) Różnice między kobietami a mężczyznami są niezaprzeczalnie ogromne, ale to jest w moim mniemaniu fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Robal, welcome back :) Ja również dziękuję za komentarz, który odkrył tajniki Twojej kobiecej natury ;) Niestety, masz rację - faceci zazwyczaj są lepsi jeśli chodzi o logikę ;) Trzeba to uczciwie przyznać! Mężczyźni mają pewne zdolności, których my nie mamy i vice versa ;) No ale zawsze możemy się uzupełniać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiscie w poscie byla mowa o mezczyznie nie-metroseksualnym... Ja rowniez nie charakteryzuje sie wiekszoscia rzeczy ktore opisalas :) Stranowczo nei mam problemu z wybraniem ubrania (zwlaszcza ze do pracy musze nosic garnitur lub spodnie z koszula, w tonacji czarno-bialej lub szarej) Za to wlosy.... duzo czasu musze poswiecic zeby wygladaly ok. Oczywiscie codzienne poranne mycie, odzywianie, suszenie specjalna szczotka, podkrecanie czasem jakiegos pasma lokowka, pianka, lakier itd. A i znowu zmienilam kolor - teraz to jest deep frost brown - super!

    OdpowiedzUsuń
  17. ~inessa18.blog.onet.pl12 października 2008 00:11

    No tak, każda pora roku ma swoje plusy i minusy. I choć również tęsknię za latem, to muszę przyznać, że jak na razie tegoroczna jesień bardzo mi odpowiada. Ładnie, słonecznie, cieplutko, dookoła kolorowo, nic tylko podziwiać :). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. to ja chyba jestem mężczyzną:)

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Ola - Mama Adasia13 października 2008 06:16

    Mnie najbardziej zadziwia (i przeraza), ze jako mezczyzna nie malowalabym sie. Czasami jak patrze na meza, to wiem, ze to on bez dodatkow. A jak on na mnie patrzy, to jestem ja plus make-up, tusz, blyszczyk, lakier itd. itd. My (kobiety) chyba troche oszukujemy panow ;))Pozdrowienia zza oceanu, papa, Ola

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie jest podobnie :) Od paru dni mamy piękną, słoneczną pogodę, co mnie wyjątkowo cieszy. I te kolorowe, pomarańczowe drzewa i opadłe liście na chodnikach... po prostu piękna, złota irlandzka jesień :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Post to taki owoc kilkuletniego związku z moim mężczyzną. Przebywając z płcią przeciwną na co dzień, ma się świetna okazję zobaczyć, jak ogromne różnice w zachowaniu i charakterze wykazują kobiety i mężczyźni.Deep frost brown brzmi super. Ja coraz częściej zaczynam myśleć o zmianie koloru i w ogóle uczesania... Czekam tylko na moment, kiedy odważę się wprowadzić w życie te rewolucyjne zmiany...

    OdpowiedzUsuń
  22. Po prostu nie jesteś mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hehe, chyba nawet nie trochę tylko bardzo ;) Cóż, niektórzy panowie faktycznie mogą się obawiać zobaczenia prawdziwego oblicza ukochanej - tej wersji po zmyciu tony tapety ;) Nie jestem zwolenniczką mocnego i przesadnego makijażu. Mój makijaż ogranicza się do minimum, czyli do podkładu i tuszu do rzęs. No i do błyszczyków, ewentualnie pomadek :) Od czasu do czasu zaszaleję, nakładając cień do powiek ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. heh jako facet jestem pod wrazeniem. zgadzam sie z Twoim opisem nie wiem co to jest ten korektor i fakt mam 2 pary butow. Wiecej takich zabawnych tekstow. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń