środa, 13 października 2010

W jaskini rozpusty

Na Stortorvet znajduje się Oslo Domkirke, całkiemniepozorna świątynia, która niegdyś była skromnym kościołem. Współcześnie, powielu przebudowach i pracach unowocześniających, Oslo Domkirke jest katedrągodną wielkiego miasta. Z bogato zdobionym wnętrzem, z 900 miejscamisiedzącymi. To właśnie tutaj w 2001 roku odbyła się ceremonia zaślubin następcytronu Haakona i Mette-Marit.


  


Jednak nie na katedrze chciałam się dzisiajskupić. Chciałam Wam przedstawić mały, ale uroczy sklepik, leżący tuż obok OsloDomkirke. To Alle Tiders, jajcarski sklepik z pamiątkami. Jeśli kiedyśbędziecie w stolicy Norwegii i będziecie chcieli zaopatrzyć się w fajne suweniry,polecam ten właśnie przybytek.

  

Zacznę może od tego, że uwielbiam tego typusklepiki. Choć najczęściej mają one małe wymiary, mogłabym w nich spędzić nawetdwie godziny. I tak właśnie było w Alle Tiders.

  

Mała przestrzeń do granic możliwościwypełniona była wszelkiego rodzaju pamiątkami. I klientami. Dotarcie dojakiegoś przedmiotu wymagało niekiedy naprawdę zręcznego lawirowania pomiędzyregałami i ludźmi. Wydawać by się mogło, że takie warunki sprzyjają kradzieżom.Nie wiem jednak, czy ktoś by się na nie odważył zapoznawszy się wcześniej ztabliczką wiszącą nieopodal wejścia: „Shoplifters will be beaten, stabbed andstomped. Survivors will be prosecuted”, czyli w wolnym tłumaczeniu tyle, żeposiadacze lepkich rąk dostaną w tubę, zarobią kosę pod żebra i zapoznają się zpodeszwą. Ocalałymi zajmie się sąd :)


  


Alle Tiders nastawiony jest wyłącznie na turystów.To taka jaskinia rozpusty, ale tylko dla miłośników pamiątek. Jest tu chybawszystko, czego można sobie życzyć. Flagi Norwegii, kolorowe kubkiprzypominające turystom chwile spędzone w Oslo, podkoszulki z odpowiedniminadrukami, swetry, sztuczne skóry, czapki, magnesy, breloczki, hełmy Wikingów, miniaturowedrakkary, książki i albumy. I dużo, dużo więcej gadżetów, na które nawet niemiałam wystarczająco dużo czasu. A tak chciałam wszystkiemu dokładnie sięprzyjrzeć.


  


Wszystkich chcących przekroczyć próg sklepuwita sporych rozmiarów figurka trolla. Ubrany w zielone ogrodniczki sędziwystwór z wielkim nosem i nieco zamroczonym spojrzeniu sprawia sympatycznewrażenie. W środku znajdziemy jego mniejszych braci – sklepowe półki niemalżeuginają się od większych i mniejszych figurek trolli. Widać, że wśród turystówdominuje popyt właśnie na te stworki.

  

Sklepik zachęcił mnie swoimi kolorowymistoiskami. W momencie, w którym go zobaczyłam, wiedziałam, że muszę tam podejśći bliżej zapoznać się z jego asortymentem. Oczywiście nie wyszłam stamtąd zpustymi rękami. Żałowałam tylko, że zanim tutaj dotarłam, zdążyłam już wysłaćkartki. Te, które tutaj zobaczyłam były dużo ładniejsze od tych, którewysłałam. Zatem wybaczcie – pośpiech niestety nie zawsze jest wskazany.

20 komentarzy:

  1. Na pewno kupilas malego trolla do kluczykow, takie sklepy to jak magnes dla pieniedzy - chcialoby sie miec wszystko. Opamietanie nastepuje przy kasie gdy z malych ore robia sie duze korony (czy ja dobrze pamietam nazwe norweskiej waluty?). Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na ciag dalszy opowiesci z Norwegii.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja w Rzymie też okupowałam takie sklepiki ale nie powaliły mnie asortymentem niestety ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. taito, dotarla w koncu kartka. dziekuje. w jednej czesci i nie wygnieciona nawet;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taito, ja rowniez uwielbiam takie sklepiki!!!Pierwszy moj pobyt w Irlnadii, byl bardziej turystyczny i z ograniczeniami czasowymi, wiec dobrze poznalam tutejsze sklepy z suwenirami!! Kazdemu chcialam jakis mily drobiazg przywiezc, wtedy nie sadzilam, ze zwiaze swoj los z Irlandia na stale:)W wiekszosci miast europejskich sa takie sklepy, bardzo mi sie podobaly one w Amsterdamie, pocztowki maja przepiekne;)zreszta gdzie nie bylam, zawsze sie znalazl maly zakatek z uroczymi pierdolkami dla turystow. Niektorzy sie smieja z tej "tandety", ale ja uwazam to za bardzo fajny sposob na odbarowanie kogos drobiazgiem zwiazanym z danym krajem! Szkoda, ze w Polsce nasza Cepelia nie idzie tym sladem, malo jest pamiatek dla turystow! ale mysle, ze ktos w koncu na to wpadnie;)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam, że byłaś w Amsterdamie! Opowiadaj: warto tam jechać? Bo nie ukrywam, że mnie kusi to miasto. Jakiś czas temu widziałam je na pewnym filmie dokumentalnym i dostrzegłam całkiem ciekawe zakątki :)My, kobiety tak już mamy, że lubimy tego rodzaju sklepiki :) Faceci - przynajmniej w wersji oficjalnej - uważają je za bublarnie ;) Oczywiście nie inaczej było w przypadku mojego Połówka - niby twierdzi, że to sklep z badziewiem, a sama widziałam, jak z zainteresowaniem przeglądał asortyment Alle Tiders :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może jesteś bardziej wyczulona na tandetę? :) A może mieli mniejszy wybór? Ja lubię przywozić ze sobą pamiątki z zagranicznych wycieczek - nawet jeśli ma być to tylko zwyczajny magnes na lodówkę. Obowiązkowo przywożę też albumy, przewodniki, albo innego rodzaju książki. Pozdrowienia przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Alleluja! Przyznam, że już zwątpiłam, czy kiedykolwiek dotrze. Ciekawa jestem tylko, który kraj zawinił? No, ale najważniejsze, że jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, dobrze, Ataner :) Nie masz pamięci złotej rybki ;)A właśnie, że nie przywiozłam :) Zakupiłam tam między innymi dwie książki. Breloczków nie brałam, bo w domu mam kilka z Irlandii, a nie mam aż tylu pęków kluczy ;) Serdeczne pozdrowienia przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow! To rzeczywiście jaskinia rozpusty. Też uwielbiam takie sklepiki. A troll powalił mnie na kolana. Jest tak brzydki, że aż piękny. To byłby pierwszy mój zakup :))) Bardzo mi się podoba.Buziaki Taitko i ściskam mocno :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Miledo, ale on był ogromny! :) Gdzie to brzydactwo postawić? W ogródku, aby pełnił funkcję stracha na wróble, a może w salonie jako oryginalny posąg? :) No i przede wszystkim pozostaje pytanie: jak go przetransportować do swojego kraju? :)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. przywieźliśmy magnes i parę dupereli ale jakoś nie są cudnej urody nawet magnesy nie powaliły mnie jakoś choć mam do nich słabość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubie Taito takie sklepy, jak ta przez Ciebie opisana kraina rozpusty. A ja kupiłabym sobie kilka tych "pięknych" trolli, oczywiście tych mniejszych. Lubię takie różności sobie kupować z okazji wyjazdów czy wycieczek. Przez całe życie uzbierało mi się trochę takich drobiazgów, a co ważne, dobrze pamiętam, gdzie co kupiłam, chociaż wiele lat już minęło. Pozdrawiam Cię Taito. :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Trolle bardzo lubię :) Podczas mojej norweskiej podróży często je spotykałam, jeden sprawił nawet to, że w środku nocy zmykaliśmy, gdzie pieprz rośnie.Taito, serdecznie pozdrawiam!O.

    OdpowiedzUsuń
  14. Udało się uniknąć dźgnięcia, czy też poszłaś na łatwiznę i zapłaciłaś...?

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie sklepy są świetne,pełne widokówek, charakterystycznych symboli danego kraju, też się zawsze nie potrafię oprzeć;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja to w ogóle lubię takie małe sklepiki z różnościami, nie tylko z pamiątkami - zazwyczaj wygrzebuję w nich coś fajnego :) Ciepłe, jesienne pozdrowienia wysyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Udało się uniknąć dźgnięcia, bo poszłam na łatwiznę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bo trolle są jak buddy: niezbyt urodziwe, ale sympatyczne :) Może w czasie następnej wizyty w Norwegii "zaadoptuję" jakiegoś :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Też lubię przywozić sobie przeróżne pamiątki, bo fajnie mieć coś namacalnego, coś, co będzie przypominało o danej podróży i przygodzie. W moim pokoju w polskim domu mam całą jedną półkę zapełnioną różnego rodzaju suwenirami :) Każdy z nich wywołuje u mnie uśmiech i ciepłe wspomnienia. Jestem dość sentymentalna, więc nie potrafię odmówić sobie kupna pamiątek.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na pewno na przypadkowy wyjazd Norwegia może wprowadzić poważne spustoszenie w portfelu, ale mam znajomych, którzy nieźle pokombinowali i pojechali zwiedzać za całkiem przyzwoite pieniądze :)Powodzenia w dalszym pisaniuPozdrawiam i zapraszam - www.egiptwczasy.com

    OdpowiedzUsuń