poniedziałek, 4 października 2010

Scand(al)ic, czyli nocleg w Oslo

Ponoć nic tak dobrze nie oczyszcza człowiekowi duszy, jakwygadanie się, a konkretnie ponarzekanie sobie. I dziś o tym właśnie będzie.Trochę narzekania, marudzenia i dawania upustu swojemu rozczarowaniu. Awszystko to za sprawą hotelu Scandic Sjølyst w Oslo, w którym mieliśmy średniąprzyjemność spędzić kilka dni i nocy.

 

Postanowiłam jedną notkę poświęcić całkowicie tematowi miejscanaszego noclegu. Tak trochę profilaktycznie, aby oszczędzić Wam pytań typu: co,gdzie, jak? Bo przy poprzednich moich wpisach z zagranicznych wycieczek częstoprzewijały się zapytania o hotel.

 

„Scandików” jest w Oslo pod dostatkiem. Ale ScandicSjølyst jest tylko jeden. Nie wiem, jaki poziom panuje w pozostałych hotelachtej sieci, wiem za to, że każdy, kto chciałby się tam udać na dłuższy lubkrótszy pobyt, powinien robić to na własną odpowiedzialność. Ja Wam mogęjedynie podpowiedzieć, czego możecie się spodziewać po wspomnianym obiekcie SS.

 

Zacznę może od tego, że Scandic Sjølyst to dla mnie trochętaka zagadka. Do dziś nie wiem, za co temu hotelowi przyznano cztery gwiazdki.Generalnie nie jestem aż tak wybredna w stosunku do wszelkiego rodzajunoclegowni, jak mogłoby się wydawać. Ma być czysto i schludnie – to dla mniekluczowe punkty. Jeśli do tego będę mieć swoją łazienkę, będę naprawdęwniebowzięta. Tymczasem w SS nie do końca było tak, jak powinno być. Jak możnaby było oczekiwać, sugerując się rzekomymi czteroma gwiazdkami.

 

Standard naszego pokoju był, delikatnie mówiąc, żenujący.Już pomijam fakt, że wystrój nie robił szału. Ciemnoniebieskie narzuty w kratę wpołączeniu w zasłonami w tym samym kolorze i deseniu sprawiały, że pokój byłdość mroczny. I nie pomagało tutaj maksymalne odsłanianie całkiem dużego okna.I tak było relatywnie ciemno. Nawet w pogodny, słoneczny dzień. Nie pomagałorównież włączanie pokojowego oświetlenia. Bo ktoś inteligentny inaczej umieściłżarówkę nie w centralnym punkcie pokoju, lecz w jednej z jego części. Wydawaćby się mogło, że da się ten problem rozwiązać, włączając sporych rozmiarówlampkę, stojącą tuż przy oknie. Ale ona NIE działała. Podobnie jak nie działałoprehistoryczne żelazko, które mieliśmy do swojej dyspozycji. Działała natomiastlodówka, ale co z tego, skoro nie można było jej zamknąć, bo drzwiczki byłypopsute? Najgorsze jednak było to, że w pokoju spokojnie egzystowały sobie - pewniecałymi pokoleniami - kolonie roztoczy. Kurz wręcz krzyczał do mnie: zetrzyjmnie! A kiedy przez przypadek podejrzałam, co jest pod naszym łóżkiem,zamarłam.

 

Bardzo wzruszyło i rozczuliło nas kolejne wyposażenienaszego pokoju: zestaw dla zaawansowanych magików pod tytułem „Przyrządź sobiegorący napój, nie mając do dyspozycji czajnika elektrycznego”. Ździebkoprzykurzona drewniana skrzyneczka zawierała aż dwie torebki herbaty, kilkaporcji kawy rozpuszczalnej, kostek cukru i mocno przeterminowanej śmietanki.Kiedy w recepcji postanowiliśmy rozwikłać zagadkę zaginionego czajnika,dowiedzieliśmy się, że, yyy, tak jakby wszystkie się popsuły.Jednocześnie. 

 

Zostawmy na chwilę nasz hotelowy pokój i przejdźmy dołazienki en-suite. Była równie „przygotowana” na nasz przyjazd, jak i całypokój. Owszem, było tu relatywnie czysto, to muszę uczciwie przyznać. Jednakjej wyposażenie sugerowało, że mamy do czynienia z łazienką przeznaczoną dlasamoumartwiających się mnichów. Nie było w niej podstawowych środków czystości.Mydła do rąk brak. Za to „szampon / żel pod prysznic 2-in-1” był w porażającej ilości:wystarczyło mi go dokładnie na DWA mikroskopijne naciśnięcia butelki. Próbainterwencji na recepcji zakończyła się początkowo fiaskiem. Recepcjonistka,zaglądnąwszy uprzednio do hotelowych zapasów, oświadczyła, że szampon niestetysię skończył. Dopiero drugiego dnia mogliśmy świętować pojawienie się w naszejłazience wspomnianego produktu 2-in-1. Niby nic takiego, ale… Podróżzagraniczna wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Nie można przewozić zbyt wielupłynów, a i wielkość bagażu podręcznego narzuca pewne restrykcje. Trochęabsurdalne wydaje mi się przywożenie z Irlandii do czterogwiazdkowego hoteluwszystkich środków czystości. Kupowanie ich na miejscu również nie jestnajciekawszym pomysłem. Po pierwsze to niepotrzebne wydawanie pieniędzy, podrugie i tak nie mielibyśmy gdzie ich upchnąć w drodze powrotnej. Zresztą oczym ja mówię? Nawet gdybyśmy gdzieś je upchnęli, to i tak zmuszeni bylibyśmywyrzucić je na lotnisku…

 

W hotelu nie można się niestety czuć całkowiciebezpiecznym. Do restauracji lepiej nie zabierać ze sobą żadnych torebek aniinnych drogocennych rzeczy osobistych, bo po prostu może się okazać, żejakiemuś typowi spod ciemnej gwiazdy spodoba się nasza własność. O zdarzającychsię tam kradzieżach informują ulotki w różnych językach. Z kolei jedna zklientek była kiedyś świadkiem bezczelnej kradzieży – o czym dowiedziałam sięjuż po powrocie do kraju, czytając pewna stronę z opiniami klientów „naszego”hotelu. Scandic Sjølyst nie posiada niestety skutecznego i odpowiedniegosystemu ochrony, mimo tego, że hotel jest monitorowany.

 

I to chyba tyle jeśli chodzi o minusy wspomnianegoobiektu. W następnej notce postaram się skupić na jego pozytywnych stronach. Iwbrew pozorom nie będzie to łatwe zadanie, jako że nie było ich aż tak dużo.

36 komentarzy:

  1. u mnie jak do tej pory rekordy bije hostel w Rzymie. prysznic nad kiblem doslownie, widok z okna na podworko, ktore przypominalo raczej oczyszczalnie sciekow i pokoj do zludzenia porownywalny z cela wiezienna z czasow komunizmu glebokiego. teraz raczej wiezniowie maja lepiej. tragedia a nie hostel.i do tego piesko drogi, jak to w Rzymie. i lokalizacja, przy dworcu kolejowym:) super. tabuny bezdomnych, agresywnych emigrantow z Afryki, zasikane wszystko co sie da, strzykawki, butelki po alkoholu, super fajna miejscowka:)mnie Oslo nigdy nie zachecalo. Norwegia tak, ale Oslo tak jak i Helsinki nie jest zbyt ciekawe. co innego Sztokholm.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A co tu mozna znalezc pozytywnego po tym co napisalas? ;))Mowisz 4 gwiazdki? To dziwne, ze jeszcze nie zostaly im odebrane. My przed wyborem hotelu sprawdzamy dokladnie opinie w internecie i jak dotad nigdy nie mielismy problemow, tym bardziej, ze moj M jest naprawde upierdliwy jesli chodzi o odpowiedni standard w hotelu.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Może te cztery gwiazdki to w jakiejś innej kategorii. Bo po tym co piszesz w głowie się nie mieści, żeby im tyle dali... Szok normalnie. Aż ciekawa jestem tych pozytywów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Scandic jako siec jest dosc renomowana, wiec bardzo mnie dziwia te warunki, ktore opisujesz. Mialam przyjemnosc - i tu mowie o prawdziwej przyjemnosci - spedzic noc w helsinskim Scandic Continental i ten hotel, moze oprocz tego, ze budynek z zewnatrz jest dosc ponury, nie ma wielu wad. Wlasciwie jakby sie tak zastanowic, to niezbyt pamietam cokolwiek o nim negatywnego...A co do tabliczek informujacych - nawet, gdyby kradzieze nie zdarzaly sie dosc czesto, to tabliczki powinny byc, wlasnie chocby dlatego, zeby turysta przygotowany byl. Bo o Skandynawii slyszy sie wiele dobrego i ze tu czysto, cicho i spokojnie, wiec te stereotypy powoduja, ze czlowiek moze i mniej ostrozny - a nie powinien, bo stereotypy jak wiadomo maja to do siebie, ze niewiele jest w nich prawdy i troche nijak maja sie do rzeczywistosci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczescie na wycieczkach stosunkowo malo czasu spedza sie w hotelu, nie? Mam nadzieje, ze Norwegia sama w sobie zrekompensowała niewygody hotelowe;)ja staram sie wybierac sieciowki, jesli chodzi o hotele w Europie, ale jak widac kazda siec moze miec czarna owce w "rodzinie";)poki co, ja sie jeszcze nie zawiodlam:)hotel Ibis byl w Paryzu, Holiday Inn Wlochy i Niemcy - spelnialy moje oczekiwania:)w dodatku promocyjne ceny bardzo zachecaja do skorzystania z oferty:)A gdzie znalazlas hotel? ja zawsze bukuje przez Holidaycheck.com, sa tam recenzje, zawsze je czytam oraz sprawdzam lokalizacje wzgledem centrum:)w Irl to B&B sprawdza sie zawsze i wszedzie:)a takze, pewne siec hoteli, gdzie mamy znizki - wychodzi taniej niz B&B!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzytomową sagę mógłbym napisać o hotelach i hostelach, w których wątpliwą przyjemność miałem gościć podczas krótkich wypraw w teren. Z omawianym kiedyś hostelem w Sligo na czele. No ale ja, skromny pielgrzym w czterogwiazdkowych hotelach nie sypiam ;). B&B w Norwegii nie było...?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej i pomyśleć, że moi goście z nad morza, mieli czasem pretensję, o kilka niewidzialnych pyłków na podłodze :) Ja chyba nie zasnęłabym w tych roztoczach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Promyczku, ja spałam spokojnie, bo nie wiedziałam, co czai się pod naszymi łóżkami ;) Odkryłam to pod koniec pobytu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie tak, Lady eM - wiedzieliśmy, że to dość renomowana sieć i między innymi dlatego się zdecydowaliśmy na ten hotel. Tym większe było nasze zdziwienie, bo - nie ukrywajmy - nie tego oczekiwaliśmy. Nie wiem, jakie warunki panują w pozostałych hotelach tej sieci w Oslo, ale mam nadzieję, że dużo lepsze. Pozdrawiam serdecznie z deszczowej wyspy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Right :) Tak właśnie było. W pokojowym hotelu spędzaliśmy naprawdę niewiele czasu. Tylko noc i parę godzin wieczornych. Każdego dnia zaraz po wczesnym śniadaniu opuszczaliśmy hotel i pojawialiśmy się w nim dopiero wieczorem. Lunch jedliśmy na mieście. Ach, uwielbiam irlandzkie B&B :) I muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie nocowałam w tutejszych hotelach. B&B kocham głównie za domowy i ciepły charakter oraz za przesympatycznych, gościnnych właścicieli :) My też zawsze robimy rekonesans i najczęściej korzystamy z hostelworld.com. Jednak ostatnim razem nie mieli w ofercie żadnych noclegowni, które by nas interesowały. A co do wspomnianego hotelu to miał różne opinie. Były superlatywy, były też negatywy. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie nie było takich, które by nas interesowały ;) Stąd decyzja o podjęciu ryzyka i przenocowaniu w hotelu ;) Jeśli ten hotel ma cztery gwiazdki, to ja jestem Matką Teresą. Po powrocie do Irlandii ponownie przeszukiwałam zasoby internetu, aby trafić na opinie klientów SS i co ciekawe trafiłam na sprzeczne informacje - według niektórych stron to był hotel trzygwiazdkowy, według innych cztero... Bardziej jestem skłonna uwierzyć w tę pierwszą wersję. Pokoje były naprawdę brzydko urządzone - przydałby im się jakiś nowoczesny, designerski wygląd. Pozdrawiam serdecznie :) I czekam z niecierpliwością na pourlopową fotorelację :) Mam nadzieję, że w przerwach pomiędzy kolejnym drinkowaniem zwiedzałeś co nieco ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niewiele było tych pozytywnych stron, ale udało mi się z nich sklecić posta. Niedługo go opublikuję. A te cztery gwiazdki to chyba kupili sobie na eBayu ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem, wiem :) Pamiętam, jak na niego "narzekałaś" w jednej z notek ;) Nawet ostatnio wspomniałam o Was Połówkowi i zastanawiałam się, co Twój mąż zrobiłby na naszym miejscu ;) Oj, coś czuję, że działoby się :)My też nigdy nie jedziemy w ciemno. Zawsze korzystaliśmy z hostelworld.com, aby wyszukać coś sensownego i zapoznać się z opiniami użytkowników, ale tym razem nie mieli nic ciekawego. A opinie o hotelu były różne: począwszy od bardzo pozytywnych aż po wyjątkowo negatywne. Pozdrawiam serdecznie z deszczowej wyspy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja Droga, a co Ty za herezje głosisz? :) Kto Ci powiedział, że Oslo nie jest zbyt ciekawe? Moim zdaniem jest to interesująca i całkiem ładna stolica - dużo, dużo ładniejsza niż Dublin, no ale odrobinę brzydsza od Twojego Edynburga. Oslo oferuje różnego rodzaju atrakcje: począwszy od rejsów po fiordzie, po różnorakie [naprawdę ciekawe] muzea i zabytki. No i jest tam duuuży zamek :) A to w moich oczach niewątpliwy atut tego miasta :) Jak będę jechała do Rzymu, to koniecznie będziesz musiała udzielić mi rad i wskazówek, abym przez przypadek nie trafiła na taką noclegownią, jaką Ty miałaś. Współczuję. To dopiero było hardcorowe przeżycie. Nasze scandicowe przeżycia przy Twoich to naprawdę pikuś ;) Może zdradzisz mi, co dane miasto musi mieć, by Ciebie zainteresować i urzec? I któremu to się udało? :) [tylko nie doszukuj się w tym pytaniu złośliwości] :) Pytam z ciekawości, bo jak już kiedyś wspomniałam, masz bardzo wyszukany gust i nie łatwo Cię zadowolić :)

    OdpowiedzUsuń
  15. musi byc stara czesc miasta, ktorej nie popsuto jeszcze nowymi budynkami. waskie uliczki, w ktorych mozna sie zgubic, bramy, stare drzwi, kolatki, szyldy i lampy roznego rodzaju. koscioly, nie ma znaczenia jakiego wyznania, jakies slepe schody prowadzace do nikad. ja musze juz ze zdjec czuc historie miasta. Bergen jest podobno ladne, Trondheim takze. ja tego nie wiem, nie bylam. Oslo ze zdjec jest rozwleczone, nie widze starej czesci i tylko starej, bo wiadomo, ze w kazdym miescie sa piekne zakatki i te paskudne, u mnie tez sa i to sporo. musi byc jakies centrum, ktore jest wyznacznikiem miasta. stare ksiegarnie, kafejki, deptak ( ale nie musi). Dundee ma deptak a jest obrzydliwe.muzea z reguly sa wszedzie prawie. dla mnie piekny jest Rzym, bo tam oddycha sie historia, siada sie na niej, chodzi sie po niej. to samo w Sevilli i Santiago de Compostella. tyle, ze to sa mniejsze miasta. jest takie miasto w Portugali- Coimbra i tez to wszystko ma. wydaje mi sie, ze i Florencja i Bolonia i Siena tez takie sa, przekonam sie niedlugo i na pewno dam znac.Bordeaux nawet to wszystko ma. nie wspominam o jakis malych miasteczkach. nawet paskudna Malaga ma stara czesc. taka klimatyczna, w ktorej sie zgubilam. wiem, ze Dublin taki nie jest, ale to miasto ze wzgledu na Joyce`a chcialam zobaczyc i Trinity College.do Oslo pojechalabym tylko ze wzgledu na muzeum, w ktorym wiem, ze jest drakkar, ktory mozna zobaczyc. na pewno Trondheim i Tromso bym chetnie zobaczyla.Mnie po prostu Oslo jakos nie rusza. chcialabym zobaczyc Sztokholm, bo wydaje mi sie, ze on ma wlasnie takie stare centrum, waskie uliczki, kamienice klimatyczne.moze i to herezja, ale ja bym Edynburga nie lubila, gdyby nie mial Old Town, bo New Town, jak zapewne widzialas, lagodnie chyli sie ku morzu i jest rozbabrane na kilometry. to juz nie to;)Rzym polecam. najlepiej nie stacjonowac w obrebie stacji kolejowej- Termini bodajze. tragedia naprawde.ano i Watykan wcale mnie nie ruszyl. historii nie czulam, zobaczylam ogromny budynek, plac i pozakrecana kolejke do niego.mam nadzieje, ze wyjasnilam troche:)

    OdpowiedzUsuń
  16. No jasne, że wyjaśniłaś :) Wielkie dzięki za tak obszerny - i przede wszystkim ciekawy - komentarz :) No i za wyczerpującą odpowiedź :) Teraz już wiem, na co zwracasz uwagę. Myślę, że my po prostu mamy nieco inne wymagania dotyczące miast. Ja nie wymagam tego wszystkiego, o czym Ty pisałaś. Bardziej oceniam całokształt i samą atmosferę miasta. Są takie miasta, w których od początku nie czuję się dobrze, jak również takie, które potrafią mnie zauroczyć w kilka minut. Podobało mi się w Oslo z kilku powodów. Stolica Norwegii jest ładnie usytuowana. Jest w miarę czysta, miła dla oka i przede wszystkim pełna atrakcji. Jest tam też starówka - Kvadraturen z uroczą Christianią Torv, zabytkowym rynkiem. Tobie pewnie by nie przypadła do gustu, mnie się jednak podobała :) Old Town to ogromna zaleta Edynburga. I masz rację, bez niej miasto nie byłoby tak urocze. Ogromnie by straciło na swojej atrakcyjności.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie się ciśnie na usta jedno słówko. Uff!Rzeczywiście trudno to nazwać hotelem czterogwiazdkowym. Czekam na pozytywne aspekty :))Buziaki i ściskam mocno Taitko :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Będzie, będzie. No worries. Przerw między drinkowanie wprawdzie nie robiłem, ale szczęśliwie udało się to połączyć z krótkim wypadem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda, że taka klapa hotelowa... A jak bukowałaś? Ja zawsze rezerwuję na Booking com, gdzie sprawdzam i cenę, i lokalizację, a przede wszystkim opinie gości, które najlepiej opisują hotel. I jeszcze nie zdarzyło mi się z nimi nie zgodzić. Unikam też dzięki temu rozczarowań, gdy np. w hotelu 4* goście narzekają na kiepskie śniadanie - nastawiam się wtedy negatywnie i mogę być tylko pozytywnie zaskoczona ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Człowiek przyzwyczaja się do luksusów. W Irlandii byłam w trzygwiazdkowym i byłam zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  21. hehe może to i dobrze :):):)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wygląda na to, że hotel hotelowi nierówny :) Wiesz Bezimienna122, ja nawet nie oczekiwałam żadnych luksusów. Hotel był mi potrzebny tylko do noclegu. I tak nie miałam czasu na to, by w nim przesiadywać i korzystać z jego "atrakcji". Jednak jak na cztery rzekome gwiazdki, to ten standard wypadał marnie. Przesyłam serdeczne pozdrowienia z jesiennej, ale słonecznej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  23. To Połówek rezerwował hotel, więc zawsze można zrzucić winę na niego ;) My też nigdy nie jedziemy w ciemno. Najczęściej korzystamy z hostelworld.com i w zasadzie nigdy nie mieliśmy jakichś niemiłych niespodzianek. Ale zawsze jest ten pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj, Miledo :) Może kiedyś mieli cztery gwiazdki, ale potem im odebrano jedną? Co ciekawe, strony internetowe podają sprzeczne informacje: według niektórych jest to hotel czterogwiazdkowy, inne natomiast podają, że SS ma tylko trzy gwiazdki. I w to drugie jestem w stanie uwierzyć. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  25. dziwię się, że w ogóle jakieś plusy znalazłaś :) hotel koszmarny chyba te 4 gwiazdki tam inaczej traktują ....

    OdpowiedzUsuń
  26. Luksusów nie, ale podstaw, tak jak piszesz. Mydło czy szampon połączony z żelem pod prysznic są bardzo wskazane przy locie samolotem, kiedy ciężko się spakować. Jak Irlandia wygląda jesienią?Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Najwidoczniej tego rodzaju kosmetyki uchodziły tam za towar luksusowy i nie były dostępne dla zwykłego śmiertelnika ;)Irlandia na początku października przedstawia się ładnie, szczególnie ostatnio, kiedy słońce pięknie świeci i gdyby nie niższe temperatury i chłodny powiew jesieni, można by było pomyśleć, że mamy lato. Brak mi jednak żywych, intensywnie ognistych barw - liczę, że za jakiś czas się pojawią :) Do tego stopnia mi ich brak, że odczuwam ostatnio silną potrzebę zmiany wystroju pokoju [ewentualnie łazienki] i urządzenia go w ciepłych, jesiennych barwach :)Może za jakiś czas wybiorę się na jesienny spacer, a potem wrzucę dla Ciebie fotostory z tej wyprawy, abyś na własne oczy zobaczyła to, co ja mogę codziennie oglądać :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie było łatwo, ale garstkę naciąganych plusów znalazłam. Boże, uchowaj nas od takich hoteli ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Uno :-) Jak tak czytam to myślę, że spodobała Ci się Genova. To miasto to istny labirynt!! Malutkie, urokliwe uliczki, port, morze, lampiony. Wszystko :-)))Przepraszam, za wrzucenie swoich 5 groszy. Czytam z ciekawością ten post i komentarze :-)Pozdrawiam obie Panie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Hejka!Fajną reklamę hotelikowi zrobiłaś :-) Rzeczywiście jak na 4 gwiazdki to nie była to żadna rewelacja. Z tego co opisujesz to wydaje mi się, że tutejsze B&B mają lepszy komfort aniżeli Scandic Hotel w Oslo.Ja podczas moich podróży również trafiłem kiedyś na średnio wyposażony hostel znajdujący się w Madrycie. Gdybym miał mieszkać w nim tydzień mógłby pojawić się problem ale byłem tam tylko 3 noce więc dało się przeżyć. Choć prawdę mówiąc to traktowaliśmy go tylko jako noclegownię, całe dni (sobota-niedziela) łazikowaliśmy po stolicy Hiszpanii. Wtedy miałem też w głowie inną, znacznie ważniejszą niż hostel sprawę, która nazywała się REAL MADRYT hehe.A powiedz mi czy do tego Oslo pojechaliście sobie tak w ciemno? Tzn. tylko sami, nie do znajomych? Nie wiem czemu ale wyobraziłem sobie, że do jakiś przyjaciół właśnie sobie wyjechaliście :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Witaj, Cwirku :) Nie mamy żadnych przyjaciół ani znajomych w Norwegii. Pojechaliśmy tam w celu stricte turystycznym, bo jeszcze nigdy nie byliśmy w tym kraju, a chcieliśmy go zobaczyć na własne oczy :) Hotel nie był oszałamiający, ale to oczywiście nie popsuło nam naszego pobyty w Oslo. My również traktowaliśmy go tylko i wyłącznie jako noclegownię, bo całymi dniami zwiedzaliśmy. Do hotelu powracaliśmy tylko na noc. Mój Połówek był jakiś czas temu w Madrycie i z jego relacji wiem, że to ładne miasto. Nie wiem, czy wiesz, ale jeszcze nigdy nie byłam w Hiszpanii. Trzeba to zmienić - może już w następnym roku uda mi się tam pojawić :)Miłego weekendu życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Być może uchodziły za luksus, cóż co kraj to obyczaj, w krajowych hotelach łazienka jest aneksem łaziennym, więc wszystkiego można się spodziewać;) W takim razie oczekuję z niecierpliwością, jestem bardzo ciekawa jak szmaragdowa wyspa wygląda jesienią i żałuję, że nie mogę zobaczyć osobiście.Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Postaram się nie zawieść Twoich oczekiwań i za jakiś czas wrzucić na bloga jesienne fotostory z Irlandii :) My też mieliśmy aneks łazienkowy z tak fatalnym prysznicem, że się to w głowie nie mieści. Nie było tradycyjnego brodzika tylko lekkie "wyżłobienie" w podłodze, więc kiedy brało się prysznic, to miało się małą powódź w łazience. Prawie cała podłoga była mokra. Miłego weekendu życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jakoś poziom hotelu mnie nie dziwi :-) Do gwiazdek w norweskich hotelach należy podchodzić z dużym dystansem. Ja "oswoiłam" sobie pewien pensjonat w samym centrum Oslo, przy zamku, który prezentuje całkiem przyzwoity poziom za stosunkowo niewielkie pieniądze. Dobrze, że chociaż znośnie was karmili :) Próbowaliście tradycyjnych norweskich potraw?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Trzeba podchodzić z dystansem? W takim układzie zapamiętam sobie na przyszłość :)Co do tradycyjnych potraw, to nie szaleliśmy w tej kwestii. Skupialiśmy się na potrawach, które znamy i lubimy. Ale "norweskiego łososia prosto z Norwegii" nie omieszkaliśmy skosztować. I muszę powiedzieć, że... smakuje tak samo jak ten, którego kupuję w Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak, powódź to była moja pierwsza myśl jak zobaczyłam ten aneks;)Spóźniłam się w takim razie miłej reszty tygodnia życzę.

    OdpowiedzUsuń