Wraz ze słoneczną pogodą opuściłamnie chęć pisania czegokolwiek na blogu. Ot, takie lenistwo, lub po prostuspadek formy. Tematów mam mnóstwo, ale nie mogę się skoncentrować na pisaniu.Każda próba skreślenia posta kończy się niemalże tak samo: siadam, włączamnastrojową muzyczkę, otwieram Worda i… na tym się kończy moja rola. Nie chce misię, po prostu mi się nie chce! Nie lubię robić czegoś na siłę. Kiedy piszęczęsto, oznacza to, iż mam taką potrzebę. Nie piszę – nie mam ochoty bądźczasu. Z tym drugim zawsze u mnie krucho. Wczoraj znów wkroczyłam w bardzopracowity tydzień. Dom opuściłam przed ósmą, a wróciłam do niego o 22:00. Dziś będziepodobnie, aczkolwiek mniej hardcorowo – to mnie cieszy!
Co poza tym? Hmm, skończyły siępiękne i ciepłe dni. Zielona Wyspa ponownie pogrąża się w porze deszczowej.Leje i leje, a to z kolei powoduje liczne problemy – kilka miejsc zostało jużzalanych w moim mieście. W takie dni,jak ten dzisiejszy, kiedy po szybach strumieniami spływają krople deszczu,ogrzewam się myślami o minionym urlopie. Oglądam fotki z urlopu, z których wprostwylewa się błękit nieba, lazur morza i marzę… Marzę o kolejnym lecie i wypoczynku.Chciałabym niczym niedźwiadek zapaść w sen zimowy, przespać irlandzką zimę iobudzić się dopiero na nadejście lata…
No wlasnie jesien nadeszla drobnymi kroczkami i juz jest! Ale ja nawet lubie ta pore roku. Ciesze sie, ze dni nie sa juz takie dlugie (nie moglam sypiac!), jakos tak milo mi sie robi na mysl o tym, ze nadejda dlugie wieczory, spedzane przy winku i dobrym filmie, ze bedzie sie wracac do cieplego domku... :) Kocham kazda pore roku :)
OdpowiedzUsuńJa za to mam pełne akumulatory energii :) A do tego sloneczko tak fajnie grzeje mi plecki ;) Pozdrawiam ze słonecznego Wrocławia
OdpowiedzUsuńwlasnie dlatego o tej porze roku albo nawet jeszcze pozniej warto sie wybrac w cieple kraje. nas tez pogoda nie rozpieszcza, ale coz... w zyciu nie mozna miec wszysrkiego
OdpowiedzUsuńZnaczy przestawiłaś się na angielski sposób podejścia do obowiązków tzn rób to samo co zawsze tylko wolniej slow down. A propos przypomniało mi się taka maksyma mojego kolegi : "co masz zrobić dziś zrób pojutrze-masz dwa dni wolnego".
OdpowiedzUsuńrany, dziewczyno, gdzie ty pracujesz???Może jeszcze lato się nie skończyło, różnie to na wyspach bywa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoja droga! Ja również bardzo chciałabym przesypiać norweską zimę, która trwa czasami już od października aż do maja. Koszmar! U ciebie w zimie to tylko popada (chociaż i to nie jest zbyt przyjemne), a u mnie zdarzają się dni, gdy muszę odśnieżać dojście do domu trzy razy dziennie, żeby móc się z niego wydostać lub dokopać się do drzwi :-) A lato u nas deszczowe i wyraźnie czuję, że za rogiem czai się jesień. Tak wcześnie! Teraz jestem tak zalatana, że zapewne nawet nie zauważę, kiedy przestanie się już ukrywać, tylko bezczelnie zaglądnie mi do okna i pomacha gałązką pełną żółtych i czerwonych liści :-)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTaki urok mieszkania na Wyspie...jesli chodzi o prace to rozumiem Cie doskonale, bo i ja wczoraj mialam podobny dzien. Dzis odpoczywam o dziwo swieci slonce, ale i to pewnie ulotne!! Dzien wolny poswiecam na zalatwianie swoich spraw, gotowanie i czytanie...Taitko zycze Ci milego dnia i przesylam pozdrowienia wraz z promieniami slonca ze Szkocji
OdpowiedzUsuńW czasie deszczu dzieci się nudzą??? Ej Taita, ty masz zawsze głowę pełną pomysłów, nie kładź się spać tylko coś działaj!!! Pozdrawiam ze słonecznej Polski :)
OdpowiedzUsuńNa pory deszczowe zaopatrzams ie w duzy sloik nutelii (widocznie tez mam cos z niedzwiedzia)... pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńNa szczescie u mnie jeszcze lato w pelni, chociaz dzisiaj akurat leje, ale dzieki temu wypoczne troche w domu. Strasznie to brzmi - koniec lata :) Pozdrawiam cieplusio :)
OdpowiedzUsuńSpisz i spisz :) Wstawaj!!!
OdpowiedzUsuńOj Kochana... Tu też się skończyły ciepłe dni, pada i jest brzydko... Ale uśmiech na twarz :) Zdjęcia na pewno humor poprawiają :) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń