Ze smacznego snu wyrywa mnie dźwięk mojego dzwonka wtelefonie. Jako że jest nieprzyzwoicie wcześnie, chciałoby się rzec „who thef*** is that?!”. Nie zamawiałam porannej pobudki ani tym bardziej brutalnegowyrwania mnie z marzeń sennych. Z nieukrywaną niechęcią sięgam po telefon ipółprzytomnym głosem zawodzę: „heeellooo?”. Dzwoni Mary. Moja SpóźnialskaKoleżanka. Chce się spotkać za około godzinę.
Chyba nie do końca wiedziałam, co robię, bo się zgodziłam.
Po rozłączeniu się z bólem opuszczam ciepłe łóżko imarudząc coś pod nosem, udaje się do łazienki. Zanim wyeksponuję się na światłodzienne, trzeba koniecznie ogarnąć to coś na głowie, co jeszcze jakiś czas temumożna było nazwać ładnie przystrzyżonymi i ufarbowanymi włosami. Spojrzawszy namoje tragiczne lustrzane odbicie, postanawiam zaktualizować moją listęczynności nie cierpiących zwłoki, wpisując na nią wizytę u fryzjera. Czas mniegoni, więc wybijam sobie z głowy zabawy ze szczotkami, prostownicami iwszelkimi sprayami do nieokiełzanych włosów. Wkładam głowę pod prysznic, myję,nakładam odżywkę i spłukuję. Z półmetrowym turbanem na głowie przemierzamkilkakrotnie trasę łazienka-pokój-łazienka. Dziękuję w myślach Bogu, żeoszczędził mi wizyt listonosza i uchronił tym samym jego życie. Po paruminutach zrzucam swój turban niczym jeleń zbędne poroże i wyciągam suszarkę zdawno nie odwiedzanych zakamarków. Mamtylko pięć minut i zdecydowanie za dużo włosów do wysuszenia. Suszę, nakładammakijaż, suszę, spoglądam do okna. Damn it! Widzę, że przed moim domem stoi jużznajome auto. Czemu mnie to nie dziwi? Spóźnialska Koleżanka chyba po razpierwszy w życiu przyjechała na czas. Tylko czemu musiało akurat paść na mnie?
Rzucam w kąt suszarkę, przeczesuję włosy i pędzę do drzwiTo, co mam na głowie niechybnie przypomina najbujniejsze z najbujniejszychfryzur afro. Pal licho, nic już na to nie poradzę. Witam się ze Spóźnialską,ona ze mną, po czym mierzy mnie podejrzliwym wzrokiem, dotyka moich włosów i zzachwytem stwierdza: „Oooo, ufarbowałaś sobie włosy! Lovely!”. Patrzę na niąskonsternowana, by ostatecznie wyjąkać: „Yyyyyy… Ja tylko je umyłam….”
Nie wiem, czy powinnam śmiać się, czy płakać?
Ja rozumiem, że ona mnie zazwyczaj w innej fryzurzeogląda, ale żeby aż taka różnica była? ;)
Eeeeee.
No widzisz, taitko, czasami wystarczy tylko umyc glowe ;)))milego dnia
OdpowiedzUsuńBuhahha skad Ja to znam. Spotyka mnie kolezanka i pyta zachwycona czy u fryzjera bylam? Zdziwiona odpowiadam,ze nie-Ja tylko wlosy umylam buhahaha. Caluski Ellutka
OdpowiedzUsuńhehehehe wniosek taki, że chyba trzeba częściej głowę myć :P
OdpowiedzUsuńNo coz - po prostu kolor Ci chyba zszedl? Moze uzylas innego szamponu niz zwykle? Mnie tez czesto ludzie pytaja czy farbowalam wlosy - zazwyczaj zanim kolor sie zmyje, wlosy przechodza kilka stadiow kolorystycznych :) A myjesz wlosy szamponem do wlosow farbowanych? Mi sie to wydaje niezbednym aspektem ochrony koloru. Zauwazylam, ze jesli tylko uzyje innego szamponu, kolor zaczyna natychmiast plowiec. A ja ostatnio blondynka jestem, ciemna, ale blondynka... I podoba mi sie!
OdpowiedzUsuńSmiac sie!!! Plakac nie warto!!!
OdpowiedzUsuńI tak właśnie zrobiłam! :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie używam szamponu do włosów farbowanych. Najczęściej kupuję te, które są przeznaczone do częstego użytku. Wypróbowałam wiele szamponów znanych i mniej znanych firm, ale bezkonkurencyjny okazał się Alberto Balsam zakupiony kiedyś przypadkowo w Tesco. Niestety nie ma go w moim ulubionym sklepie, więc zawsze muszę po niego wracać do Tesco ;) Uważam, że ten produkt jest fantastyczny. Po pierwsze odkąd zaczęłam go stosować, odstawiłam wszystkie inne szampony, bo ten jest dla mnie najlepszy.Zawsze kupuję go w zestawie z odżywką, a najlepsze jest to, że jego cena jest bardzo przystępna. Alberto oferuje szeroką gamę szamponów praktycznie do każdego rodzaju włosów i o każdym zapachu ;) Wypróbowałam już chyba wszystkie - są wydajne, tanie, włosy super pachną przez dłuuugi czas, są gładkie, a po użyciu odżywki nie muszę się męczyć z z ich rozczesywaniem, co dla mnie jest wyjątkowo ważne, bo mam długie i gęste włosy. Zdecydowanie polecam! :)
OdpowiedzUsuńNieee, tylko nie to ;) I tak myję je zazwyczaj co drugi dzień, a ostatnio nawet codziennie, bo niestety podrosły o kilka centymetrów i nie chcą się fajnie układać. Coraz częściej myślę o zmianie fryzury i koloru. Trzeba tylko wprowadzić te myśli w czyn :) Aaa... i trafić w ręce dobrego fryzjera!
OdpowiedzUsuńWystarczyłoby częściej pokazywać się Spóźnialskiej Koleżance w niczym nie skrepowanych włosach ;) Wtedy doskonale by wiedziała, jak wyglądają. Z praktycznych względów często spinam włosy w koński ogon - ona właśnie tak najczęściej mnie ogląda ;)
OdpowiedzUsuńZrzućmy to na karb mało spostrzegawczych koleżanek ;)
OdpowiedzUsuńHihi, tylko się śmiać :) Ale skoro zazwyczaj nosisz włosy spięte, a tym razem miałaś rozpuszczone, to wcale się nei dziwię, że koleżanka mogła widzieć u Ciebie farbnięte inaczej włosy. Światło czasem inaczej padnie, a zresztą włosy inaczej ułożone zawsze wydają się inne ;))) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńAaaa dobry fryzjer to jest to :) Ja nie trafiam na takiego NIGDY :P to też zapuszczam włosy ( pewnie zdążyłas zobaczyć na poście fatamorgana hehehe ) , ale mówisz zmienić kolor a na jaki? A jaki masz teraz? :)Ja kiedyś uwielbiałam zmieniać swój image :)
OdpowiedzUsuńNice friend :) Ale humoru to ci chyba nie poprawiła :D
OdpowiedzUsuńwidzisz czasem improwizacja przynosi pozytywne i zaskakujące efekty
OdpowiedzUsuńNie no, nie mów, że po charakterze moich tekstów jeszcze się nie domyśliłaś, jaki jest kolor moich włosów ;) Skandal ;) Co do zmian, to owszem "kobieta zmienną jest", ale nie w każdej kwestii. Ja tam strachliwa zawsze byłam i nigdy nie szalałam ze zmianami swojego wyglądu. Ale, ale, czuje, że oto nadchodzi TEN moment, kiedy trzeba wszystkim obawom powiedzieć N I E ! ;) [swoją drogą mam bonus na jakieś 20 euro u mojego fryzjera, więc to dość mocny bodziec do przekroczenia progu salonu fryzjerskiego] PS. włosy przyciemniam :]
OdpowiedzUsuńDobra improwizacja nie jest zła ;)
OdpowiedzUsuńWybaczyłam jej ;) Spóźnialska Koleżanka nigdy nie wie, co czyni ;)
OdpowiedzUsuńNie da się zaprzeczyć, moja droga :) Nie od dziś wiadomo, że odpowiednie uczesanie potraaafi zmienić człowieka ;) Dobrze, że w ogóle mnie rozpoznała! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sie smiac! Wilgotne jeszcze wlosy pewnie byly troche ciemniejsze, dlatego jej sie wydawalo, ze maja inny kolor. Lovely :)Moim jedynym marzeniem w szkole i liceum, bylo, zeby mniec geste wlosy, ktore mozna by zapuszcic. Zazdroscilam wszystkim dziewczynom, ktore mialy dlugie wlosy. Tobie pewnie tez bym strasznie zazdroscila, tego co czule opisalas jako 'afro' :)) Teraz juz sie troche z tymi moimi wlosami pogodzilam, ale na przyklad ~nigdy~ w zyciu nie mialam dlugich wlosow. Troche mi smutno ;)Swoja droga, szukam zdjecia z toba i twoja fryzura w tych albumach po lewej i nie moglam zadnego znalezc. Gdzie sie ukrywasz?
OdpowiedzUsuńJa z kolei przez długą część mojego życia miałam długie włosy. Jakoś nie przepadam za krótkimi, uważam że nie są zbyt kobiece. Wiadomo jednak, że nie każda z nas dobrze wygląda w krótkich włosach. Może kiedyś zdecyduję się na tak radykalną zmianę. A moich fotek nie ma na blogu. Postanowiłam się nie ujawniać - tak jest wygodniej dla mnie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń