sobota, 15 listopada 2008

Zamek Carrickfergus

Droga prowadząca do zamkuCarrickfergus jest dla nas dość nużąca. Dopóki byliśmy na terenie RepublikiIrlandii, kilometry dzielące nas od zamku zmniejszały się w szybkim tempie.Wszystko uległo jednak zmianie po przekroczeniu granicy dzielącej „naszą”Irlandię od tej Północnej. Od tej pory zaczynamy się poruszać w naprawdę wolnymtempie. Naszpikowana radarami i ograniczeniami prędkości Irlandia Północna niesprzyja płynnemu ruchowi. Zakorkowane Newry i ruchliwy Belfast bezlitośniekradną nam czas.


  


Dotarcie do Carrickfergusstanowi więc dla nas miłą odmianę po długiej podróży odbytej w dość sennejatmosferze. W przeszłości miasteczko pełniło rolę ważnego portu morskiego,później zaś utraciło swe znaczenie na rzecz dużo bardziej potężnego Belfastu. Wobecnych czasach pewnie nie wyróżniałoby się z tłumu mu podobnych, gdyby niesylwetka normańskiego zamczyska – świetnej pozostałości po burzliwejprzeszłości tego miejsca. Zamek usytuowany jest w strategicznym i malowniczymmiejscu, jakim jest skalisty cypel. Absolutnie nie przypomina on tych czarodziejskichbudowli z bajek dla dzieci. To nie ten typ zamku. Szare mury okalające twierdzęnie tworzą tak imponującego widoku, jaki miałam okazję oglądać w przypadkuinnych irlandzkich zamków. Mimo złudnie nieciekawego charakteru zamek wCarrickfergus zapisał się w mojej pamięci jako jedna z moich ulubionychtwierdz.


  


Kierując się dobram zamkowych natrafiamy na ciekawą kolekcję starych samochodów. To prawdziwyraj dla amatorów czterech kółek. Miłośnicy tych wiekowych wehikułówprzechadzają się od jednego egzemplarza do drugiego – oglądają je i rozpływająsię w zachwycie nad ich zaletami. Przystaję i ja, aby zrobić kilka fotek. Zamekinteresuje mnie jednak bardziej, więc szybko oddalam się w stronę bramyzamkowej.


  


Po przekroczeniu murów twierdzy, otwierasię przed nami nowy, fascynujący świat. Wielkim plusem Carrickfergus jest jegoniepowtarzalny charakter. Zamek stanowi twierdzę z prawdziwego zdarzenia.Posiada to, czego często brakuje innym budowlom obronnym – opuszczaną kratę,baterię dział, obwałowania od strony morza, a także przyprawiające o dreszczelochy ze znajdującymi się w nich figurami imitującymi więźniów.


  


Praktycznie na każdym kroku znajdują siętablice informacyjne z ciekawostkami. Dzięki nim łatwo stworzyć sobie wwyobraźni obraz ówczesnego zamku. Pomagają w tym także figury żołnierzy iówczesnych mieszkańców zamku, którymi usiany jest dziedziniec. Stanowią oneciekawą atrakcję dla fotografujących się z nimi turystów. To wszystko sprawia,iż wizyta w Carrickfergus to naprawdę ciekawa lekcja historii – szczególnie dlamiłośników tego typu budowli. Spacerując po zamkowych murach mamy idealnąokazję do podziwiania malowniczego położenia warowni.


  


Strategiczne usytuowanie zamku uczyniło goniezwykle pożądaną i atrakcyjną budowlą obronną, toteż jego dzieje naznaczonesą licznymi oblężeniami. W rezultacie zamek kilka razy zmieniał właścicieli,trafiając w ręce szkockie, francuskie, a także angielskie. Zmieniały się takżefunkcje jakie pełniła twierdza Carrickfergus. Z zapisanych kart historiidowiadujemy się, iż służyła ona m.in. jako więzienie państwowe, wojskowymagazyn, a także arsenał broni. W czasie II wojny światowej piwnice głównejwieży obronnej pełniły funkcje schronów podczas ataków lotniczych.


  


To właśnie ta wspomniana wieża, zwana teżdonżonem stanowi najbardziej okazałą część zamku, a zarazem główny zabytek.Kiedyś było to najbezpieczniejsze miejsce w twierdzy, gdzie przebywał władca zrodziną. Dziś znajduje się tu małe muzeum militarno-historyczne. Szczyt wieżystanowił idealne miejsce do wypatrywania wrogich wojsk nadciągających od lądubądź morza. Grube na 3-4 metry ściany donżonu stanowiły symbol potęgi i siły.Każdy, kto wchodził do środka z pewnością był pod wrażeniem skali i jakościotoczenia.


  


Wieżęskonstruowano tak, aby miała zapewnić bezpieczeństwo władcy. Stąd też te grubeściany i małe, wąskie okna, które miały uniemożliwić wrogom wtargnięcie dośrodka. Duże okna obecne są dopiero na trzecim piętrze, gdzie znajdowały sięprywatne komnaty władcy. Ze względu na doskonały stan zachowanych pomieszczeń,zwiedzanie wieży to z pewnością jeden z najciekawszych punktów, jakie oferujezamek Carrickfergus.


  


Z odległych czasów do których zdążyliśmysię przenieść w czasie zwiedzania, wyrywa nas informacja o zbliżającej sięgodzinie zamknięcia bramy zamku. Szybko ruszamy więc w kierunku ostatnichatrakcji z którymi nie zdążyliśmy się jeszcze zapoznać. Spędziliśmy tu ponaddwie godziny i z pewnością zostalibyśmy dłużej, gdyby nie naglący nas czas. Wchodzimyna mury tuż obok wieży, by po raz ostatni objąć wzrokiem panoramę miasta. Naniebie gromadzą się wrogie chmury, rzucając na miasto ciemny cień. Mającnadzieję, iż uda nam się pospacerować po promenadzie zanim dotrze deszcz,pospiesznie udajemy się w kierunku wyjścia. Kilkanaście minut później rozlegasię gwałtowny odgłos kropel deszczu uderzających o ziemię…

29 komentarzy:

  1. Jeny jak Ja kocham te klimaty...Ja to kiedys bylam ksiezniczka ,bo w takich zamkach czuje sie jak u siebie buahhah.Na Rodos jest przepiekny zamek...cos pieknego-moglabym tam zamieszkac. Siedze i czytam ,czytam i mysle czy u Nas w Holandii sa takie atrakcje. Musze po necie poszukac,bo chetnie bym sie w takie miejsce wybrala...Zdjecia jak zwykle wspaniale...bo miejsce wspaniale-nie ma co sie dziwic.Fajnie tam macie. Caluski Ellutka

    OdpowiedzUsuń
  2. promyczek83@op.pl15 listopada 2008 17:36

    Ja to na pewno byłam księżniczką, jak dwa razy dwa równa się cztery :)Aż chciałoby się raz na jakiś czas wrócić na stare śmieci hihihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam stare zamki. To wspaniale ze wnetrza zachowaly sie w dobrym stanie. Mozna wyobrazac sobie jak czuli sie dawni mieszkancy zamku, spogladajac na swiat z wiezy, jak zyli, jak wygladalo ich codzinne zycie. Facynuje mnie historia, a wyobraznia pozwala odtwarzac tamten swiat, tamte czasy... Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  4. To niesamoite z jak wielka pasja opisujesz swoje podroze!! jestem pod wrazeniem Irlandii dzieki Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, Paulinko. Nawet nie wiesz, jakie ja katusze przeżywam przez jesień. Nie mogę doczekać się wiosny, kiedy znów będziemy mogli dużo podróżować i odwiedzić naszą ukochaną część Irlandii :) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaaam! Widzę, że córka marnotrawna powróciła na blogowe łono ;) Myślałam, że nie doczekam się tej chwili. Podzielam Twoją pasję do zamków - uwielbiam je zwiedzać. Na moje szczęście Irlandia obfituje w przeróżne ruiny - i chociażby dlatego ją uwielbiam. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja księżniczką na pewno nie byłam. Mogłam jedynie straszyć na zamku ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie? Moja droga, to za mało powiedziane! Super mamy! :) Ech, Rodos... Piękne fotki zrobiłaś w czasie Waszych wakacji. Przeglądając je, miałam nieodpartą chęć udania się do Grecji. Może kiedyś... Kurde, mam tyle planów, tyle państw chciałabym odwiedzić...Tylko skąd wziąć tyle wolnego i czasu? ;)Pozdrawiam ciepło Holandię [która - swoją drogą - też mi się marzy!]

    OdpowiedzUsuń
  9. Zamek jest fascynujacy!! jest w nim cos magicznego, czego czas jeszcze nie zmazal na szczescie... szkoda, ze ja tutaj w okolicy nie mam takich zamkow do zwiedzania... pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Znow piekny zamek! To jest niesamowite, ile tego typu obiektow posiada Irlandia, a Wy chyba obraliscie sobie za zadanie zwiedzic je wszystkie ;)My ostatnio bylismy w Trim, ale jakos tego do tej pory nie opisalam, wiyglada na to, za to Ty jestes naszym glownym internetowym Bardem opiewajacym piekno Irlandii ;) No i wlasnie sciagam Bravehearta (oprocz Legend of the Seeker, ktory wciaz mi sie nie chce sciagac!!! Wrrrr! ) Ten weekend mielismy bardzo ale to bardzo leniwy, bylismy na urodzinach kolezanki a poza tym - slodkie leniswto gotowanie smacznosci i takie tam. Nawet na zakupy do Tesco nam sie nie chcialo jechac... ;) Ale za tydzien musimy koniecznie gdzies wyruszyc, zebrac nowy material zdjeciowy i naladowac akumulatory :) Mamy juz obczajone dwie miejscowki na trasie Dublin - Carlow. Ruiny katedry i zamku.Pozdrawiam Was serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna piękna wycieczka, aż Ci zazdroszczę ;)) A te stare samochody to jakby mój Mężuś zobaczył, to byśmy tam chyba cały dzień spędzili (przy autach oczywiści ;)).

    OdpowiedzUsuń
  12. promyczek83@op.pl17 listopada 2008 15:13

    Hehehe oj Taitko przypomniała mi się przygoda z włosami :P

    OdpowiedzUsuń
  13. A gdyby to mój brat zobaczył... to by się działo ;) Ech, mężczyźni... My wzdychamy do ciuchów, oni do aut :)Miło znów Cię tutaj widzieć, Elso. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  14. Śmiało, nie krępuj się - możesz się śmiać do woli ;) Czasem - szczególnie rano - faktycznie wyglądam, jak straszydło ;) Nic tylko zapakować mnie do wora i na zamek wywieźć ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kogo ja tu widzę? Claudia we własnej osobie! :) Oj, nie łam mi serca, Claudio. Francja przecież naszpikowana jest cudownymi zamkami: Blois, Azay-le-Rideau, Chambord, Chenonceau, Amboise, Chinon.... dalej wymieniać? ;) Marzę o ujrzeniu je na własne oczy, od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam je na pięknych kolorowych kartkach przewodników.. Kiedyś je zwiedzę! Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  16. 1. Cóż, trzeba koniecznie przydusić Mojego Połówka, żeby wreszcie podesłał Ci jakiegoś normalnego linka do Seekera. Doigra się facet, doigra ;) 2. Ha! Mnie też się nie chciało jechać na zakupy (cud normalnie!) więc wysłużyłam się moim towarzyszem życiowym :)3. Oj, nie mam nic przeciwko zwiedzeniu wszystkich zamków Irlandii :) Jeśli mnie pamięć nie myli to wszystkich ruin jest tu bodajże ponad tysiąc. Zanim je wszystkie zobaczę, to jeszcze sporo lat upłynie ;) 4. Wycieczki... Ja normalnie schizuję za każdym razem w niedzielę, kiedy budzę się, wyglądam przez okno i widzę brzydką pogodę. To oznacza tylko jedno - siedzimy w domu. Zwiedzanie w czasie wichury i deszczu jakoś mnie nie pociąga, więc z utęsknieniem czekam na nadejście wiosny i ładnej pogody :) Inna sprawa to to, że miesiące zimowe to nie okres turystyczny - wiele atrakcji jest niedostępnych dla turystów.5. Wczoraj oglądaliśmy 4 odcinek LotS. Pomimo wielu krytykujących głosów, ja ciągle podtrzymuję moją opinię. Ten serial przyciąga mnie nie tylko swoją fabułą, lecz także Craigiem Hornerem ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Alzhimer przejął nade mną kontrolę i zapomniałam wspomnieć o "Bravehearcie". To kapitalny film, koniecznie go obejrzyj! To jeden z 3 filmów na zakończenie, których ryczałam jak bóbr [wstyd się przyznać, ale ja tak mam!] Braveheart zrobił na mnie piorunujące wrażenie, podobnie jak Zielona Mila i Ostatni Mohikanin. Jeśli jeszcze ich nie oglądałaś, to Ci je serdecznie polecam - piękna ścieżka dźwiękowa [zwłaszcza w "Mohikaninie"] bardzo ciekawa fabuła, wzruszająca historia, a do tego świetny Mel Gibson i zjawiskowy Daniel Day-Lewis. Klasyka! Po prostu klasyka! Moja czołówka!

    OdpowiedzUsuń
  18. koktajlmleczny@op.pl17 listopada 2008 21:39

    kurcze............ ładne te zamki u was...ehh.. pozwiedzałabym...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja tu jestem zawsze, wrecz codziennie, ale nie zawsze komentuję :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. No to pakować Pana Mleczko i Mareczka do auta i na wycieczkę jazda :) Z pewnością znalazłoby się coś ciekawego w Waszych okolicach! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oki, rozgrzeszona jesteś :) Idź siostro i nie grzesz więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. promyczek83@op.pl18 listopada 2008 18:29

    Hehehe Taitko to może postraszymy razem, bo moje kręcone rano wyglądają jak szczotka ryżowa:P

    OdpowiedzUsuń
  23. No ba! Biorę Cię za kompankę! Co dwa straszydła to nie jedno ;) Gdzie i kiedy zaczynamy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jest sroda, 19.11 a ja wciaz nie sciagnelam 3 odcinka LOtS. Nie wiem, czy kiedykolwiek sciagne, bo torretz zaczal mi wariowac, maja jakies przerobki, albo nic sobie juz nigdy nie sciagne... Na razie czytam ksiazke i milo mi bylo znalezc polski akcent, nawet u Goodkinda :) Wyprawe na ten weekend mamy juz opracowana, oby tylko nie padalo, bo chce zrobic duzo, duzo, duzo zdjec!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Korzystając z Twojego zaproszenia przybyłam i piękny zamek obejrzałam i zachwycona jestem. Szczególnie te postacie robią wrażenie i dopełniają całość.Na początku myślałam, że to wszystko z kloców lego jest zbudowane, szczególnie żołnierze, tacy kolorowi, jak z bajki.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Miło mi Cię tutaj widzieć, Rozyno. Czuj się u mnie jak u siebie w domu, yyy, tzn na blogu ;) A zamek w istocie fajny i taki lekko odmienny od tych, które do tej pory oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Szaleje koleżanka, szaleje. Nie wiem, o jakim polskim akcencie mowa, bo ja jestem "dopiero" na 450 stronie, czyli dokładnie w połowie. Robi się coraz ciekawiej, a ja coś czuję, że przeczytam wszystkie tomy MP. A gdzie się wybieracie? Jeśli będzie ładna pogoda, to może i my gdzieś wyruszymy :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Fajny reportaż i wspaniałe zdjęcia, Taito. Wycieczka widać udana, mimo długiej podróży. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zdecydowanie udana! Urlop w Irlandii Północnej został zaliczony do jednego z naszych ulubionych wypadów :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń