poniedziałek, 11 marca 2024

The Beach is Always a Good Idea


Za każdym razem, kiedy mam przyjemność przebywać nad morzem albo oceanem, zastanawiam się, czy taki widok może się kiedykolwiek znudzić. Czy po wielu latach można przestać go dostrzegać? Czy może się znudzić, spowszechnieć? Zarówno rozum jak i serce podpowiadają mi, że to niemożliwe, ale przemawia przeze mnie romantyczny człowiek, który nigdy nie mieszkał nad wielką wodą. 


Co ciekawe, ta sama wielka woda była mi dość długo obojętna. Od Bałtyku zawsze dzieliły mnie długie kilometry, a kiedy wreszcie znalazłam się nad nim w swoje pierwsze nadmorskie wakacje, byłam... nawet nieco rozczarowana. Ten znamienny wyjazd nie odmienił mojego życia, nie wróciłam z niego ani zakochana w morzu, ani w przygodnym amancie. Myślałam sobie raczej wtedy "i o co tyle szumu?" Morze ani mnie ziębiło, ani grzało. Rzeki, stawy i jeziora tym bardziej nie ruszały. 


Wszystko zmieniło się niecałe dziesięć lat później, i jak to już w życiu bywa z miłością, trzeba było po prostu trafić na odpowiedniego kandydata. No i ja trafiłam. Na Atlantyk. Od tamtego momentu już zawsze wodziłam za nim rozmarzonym wzrokiem niczym zakochany kundel za swoją ukochaną Lady. I zawsze też kombinowałam, niczym stęskniona kochanka, jak doprowadzić do kolejnego upojnego spotkania. 


Jeśli jechałam gdzieś na irlandzki urlop, od razu było wiadomo, że jadę gdzieś nad ocean. Lata upływały, a moja lista ulubionych nadmorskich miejscówek tylko się powiększała. Jakiś czas temu dołączył do niej właśnie Termon House. Jego lokalizacja była spełnieniem moich mokrych snów. Z niemal każdego okna masz piękny widok na Atlantyk. Otwierasz drzwi wejściowe, a tam... BAM! TAKI widok! Trzeba się jedynie trzymać futryny, żeby się nie przewrócić z wrażenia! 


Nie miejcie mi za złe, że bombarduję Was takimi samymi zdjęciami, ale dla mnie każde z nich jest inne. Tak samo jak ten sam Atlantyk każdego dnia jest inny. W słoneczne dni wygląda jak Morze Karaibskie, przyciąga wówczas plażowiczów jak magnes opiłki żelaza, ale nawet w te szare i zachmurzone jest piękny. Chyba nawet bardziej mi się podoba, kiedy jest taki grymaśny, naburmuszony i stalowoszary. Ten, kto twierdzi, że szary jest nudnym kolorem, chyba nigdy nie widział szarego Atlantyku. 


Korzystałam więc, oj korzystałam, ile tylko mogłam z tego krótkiego pobytu w Termon. A to nie było znów wcale takie proste i łatwe, bo ocean miał największego konkurenta właśnie w postaci Termon House'u. Każde z nich walczyło o moją uwagę, a żadne nie przebierało w środkach. 


Ocean szumiał zalotnie, wodził mnie na pokuszenie niczym zdradzieckie syreny Odyseusza, nie chciał, bym wracała do mojej Itaki, ale dom, który tymczasowo pełnił jej funkcję, również równo mnie bałamucił. Wabił ciepłem drew trzaskających w kominku, wygodą foteli, interesującą książką i otulającą miękkością koca. Termon - którego irlandzka nazwa oznacza sanktuarium - okazał się dla mnie właśnie tym. 


O tej porze roku, czyli jego schyłku, życie turystyczne praktycznie nie istniało. Sezon letni już dawno się zakończył, a nowy jeszcze nie nadszedł. Pobliskie plaże świeciły pustkami i miało się je na wyłączność. Inni ludzie byli tu tak rzadko spotykani jak wędrowcy na pustyni. Niewątpliwie miało to swój niepowtarzalny urok, ale też mały minus. 


Pobliski bar, do którego z powodzeniem można dojść z domu w przeciągu kilkunastu minut, był pusty jak turecki bęben. Moja wizja wieczoru spędzonego w pubie wśród miejscowych i muzyki na żywo pękła z hukiem niczym przekłuty balon. 


Jak zupełnie inaczej musi to wyglądać latem, kiedy wioska zaczyna tętnić życiem, a miejscowe domki letniskowe zapełniać się kolejnymi wakacjuszami: ciepłe letnie wieczory spędzone pod niebem i sznurem nastrojowych lampek, sukienki wirujące w tańcu, głowa i nogi podrygujące do muzyki sączącej się z baru, jowialne towarzystwo z płynnym złotem w szklaneczkach, lody dla ochłody i ciepły piasek pod gołymi stopami... 


O tym mogłam jedynie pomarzyć. Spacer po Maghery i tak był przyjemny. Na dłużej zatrzymałam się przy ruinach skromnego kamiennego domku,  w którym w XIX i XX wieku mieszkał tkacz Noble Hunter wraz ze swoją żoną Bridget i ich dziesięciorgiem dzieci. 


W 2016 roku lokalna ludność pięknie ich upamiętniła za pomocą muralu przedstawiającego ich wyimaginowane życie. Noble zmarł 13 grudnia 1868 roku w wieku 60 lat, co jak na tamte czasy było naprawdę wyczynem, ale pamięć po nim pozostała.  



 

Od realiów, w których żył Noble upłynęło ponad 150 lat, ale charakter tej nadmorskiej wioski nie zmienił się jakoś znacząco. Nadal ma swój niepowtarzalny rustykalny charakter, nadal dominuje tu niska zabudowa, nadal można natknąć się (albo potknąć!) tutaj o relikty z zamierzchłej przeszłości: kamienne kręgi i grobowce. Gdzieniegdzie zaś natrafić można na domek dla wróżek czy sterty suszącego się torfu. Niektóre rzeczy nigdy nie zmieniają się w Irlandii. 


 


42 komentarze:

  1. domek dla wróżek uroczy :D

    Faktycznie nie dziwię się, że pociągnęłaś temat bo wszystkie zdjęcia warte obejrzenia. Natomiast co do wielkiej wody to ja mam tak że chyba podobają mi się głównie oceany i to te o pięknym szmaragdowym kolorze. Taki nasz Bałtyk, który ma średnio ciekawy kolor nigdy mnie nie pociągał. Dodając do tego wiatr jaki tam zwykle jest i zimno wody które jest dla mnie absolutnie nie do pokonania (aż mnie bolą kości jak nogi wkładam) to ogólnie zupełnie nie czuję fascynacji. I nawet nie mam pociągu tam jeździć. Zdecydowanie wolę cieplejsze wody o pięknych kolorach szmaragdu albo zieleni.

    I myślę, że jednak takie miejsca są w stanie się znudzić. Mam koleżankę co mieszka w Gdańsku od urodzenia i ona mówi, że bywa nad samym morzem kilkanaście razy w roku. Zupełnie nie korzysta z tej bliskości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam, że może Cię to zaintrygować. Lepiej nie zadzierać z irlandzkimi wróżkami, są małe, ale mogą nieźle uprzykrzyć życie. Jak to w życiu bywa: trzeba w zgodzie żyć z sąsiadem. Lepsze to niż darcie kotów ;) (koty na pewno przyznałyby mi rację!)

      No właśnie ja też nie rozumiałam, o co chodzi w tym całym szumie z Bałtykiem ;) Jakoś nigdy mnie nie porwał, choć wierzę, że są nad nim urocze zakątki. Tylko może ja nie trafiłam do tych odpowiednich. Poza tym Bałtyk kojarzy mi się z drożyzną i dzikimi tłumami (coś, czego unikam jak diabeł wody święconej) - jednak Polska jest znacznie większa od Irlandii, i to widać na ulicach, czy jak w tym przypadku, plażach.

      Kilkanaście razy w roku to i tak całkiem przyzwoicie :)

      Usuń
    2. u mnie wróżki - zawsze :D

      w zasadzie nad Bałtykiem przeszkadzają mi też Janusze i Karyny. Jakoś za granicą tego nie dostrzegam. No i nie widzę, żeby był kult żłopania na plaży browarków to jest chyba tylko u nas i potem leżą takie brzuchacze opite piwem i średnio pilnujące swoich dzieci ... brrrrrr no i te radia na plaży .... nieeeeeee

      Usuń
    3. A to tak - oni drażnią wszędzie. Nawet dobrze, że Ci przeszkadzają, bo to oznacza, że nie jesteś jedną z nich. Chyba tylko komuś takiemu jak oni może podobać się ich zachowanie.
      Buractwo rzuca się w oczy wszędzie - i w kraju i za granicą.

      Usuń
    4. rozmowy przez telefon w komunikacji miejskiej też bardzo mi przeszkadzają. Sama jak chce pogadać to idąc ulicą nie w zamkniętych pomieszczeniach. Nie lubię słuchać cudzych dywagacji dlatego też drażni mnie radio czy muzyka na plaży bo nie koniecznie chce tego słuchać jak czytam książkę.

      Usuń
    5. Ja w ogóle nie lubię rozmawiać przez telefon, szczególnie z obcymi, a kiedy już to robię, to muszę mieć idealne warunki, haha :) Żaden autobus czy inny środek lokomocji nie wchodzi w grę ;)

      Usuń
    6. no właśnie ja jak ktoś dzwoni a cudem w torebce usłysze to odbieram i mówie: jestem w autobusie oddzwonie jak wysiąde. I oddzwaniam jak swobodnie idę ulicą i mogę gadać. A w tym samym czasie ludzie obok wsiadają na przystanku, wybierają numer i mówią: no teraz jadę w autobusie to mam czas i moge gadać. I napierniczają obok mnie i musze tego słuchać bo sie nie da wyłączyć.

      Usuń
  2. It's fascinating how some places retain their timeless charm, preserving their rustic character and connection to ancient history across generations. Noble's seaside village seems to be one such place, where the passage of time hasn't erased its unique identity. The presence of stone circles, tombs, and other relics from the past adds to its allure, offering visitors a glimpse into Ireland's rich history and folklore. It's comforting to know that amidst the changes of the modern world, there are still pockets of tranquility where the essence of a place remains unchanged.

    https://www.melodyjacob.com/2024/03/quiz-clothing-stone-ribbed-long-sleeve-bodysuit-your-perfect-everyday-top.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, I can confirm that Noble's village is a truly special place: peaceful, charming and so soothing. Gotta love it!
      Thank you for another lovely comment, Melody. I love your poetic way of describing reality - you have a way with words :) Cheers.

      Usuń
  3. Inaczej jest przyjeżdżać do danego widoku, a inaczej mieć go na codzień. Myślałam, że widok dwu i trzytysięczników na co dzień nie może spowszednieć, a jednak już po 3 latach spowszedniał, że przez kolejne dwa (dopóki tam mieszkałam), było już prawie niemożliwe, żeby mi zaimponować urokiem przyrody.
    Dlatego niskie góry nie robią na mnie żadnego wrażenia.
    Nie tyle Atlantyk mi się podoba na Twoich zdjęciach, co ta skalisto-pustynna aranżacja natury. Tak samo jak zakochana jestem miłością wiekuistą (chyba) w przełęczach wysokogórskich, tak podoba mi się to, co pokazujesz na zdjęciach.
    I bardzo lubię szary kolor, zarówno w garderobie, jak i w architekturze czy w plenerze właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, habituacja bodźców dochodzi do głos. Nie od dziś wiadomo, że szewc bez butów chodzi. Poza tym miejscowość nadmorska miejscowości nierówna - są kurorty wiecznie oblegane i zatłoczone, co może mocno dawać się we znaki lokalnej ludności, a są też takie miejsca jak to opisane przeze mnie. Nad oceanem, ale tłumów to tam raczej nie znajdziesz.

      Można powiedzieć, że Szwajcaria nieco Cię skrzywdziła i rozpuściła, skoro już inne góry nie powodują szybszego bicia Twojego serca ;)

      Ja chyba bardziej skłaniam się w stronę soczystych kolorów: elewacji (kocham barwne miasteczka niczym żywcem wyjęte z jakiejś baśni), i dekoracyjnych dodatków do domu. Niektóre kolory lubię na sobie, inne nie.

      Usuń
    2. Tak, Szwajcaria mnie rozpuściła i rozpieściła. Brakuje mi tamtych szlaków jak nie wiem co. Tatry miały być substytutem, ale brukowane szlaki i schody, które porobiono, zamiast zostawić naturalne szlaki, doprowadziły mnie do nerwicy, że nie mam ochoty tam wracać.

      Miałam na myśli szarość w architekturze wnętrz. Na zewnątrz też wolę konkretne kolory. Niestety najczęściej używa się pasteli i to tej okrutnie żółtej jak sprane barchany.
      Na sobie lubię każdy kolor.

      Usuń
    3. Niestety nie można mieć wszystkiego. Z mojego punktu widzenia i tak dużo zyskałaś wracając do kraju.

      Usuń
    4. Zdecydowanie zyskałam. Spektakularne podróże, których tu nie ma, ro zdecydowanie nic w porównaniu ze swobodą bycia we własnym domu i posługiwania się ojczystym językiem.

      Usuń
    5. Otóż to. Jesteś u siebie. I nikt Ci nie może powiedzieć, byś wracała do swojego kraju. Masz też rodzinę i bliskich na wyciągnięcie ręki. No i możesz bez ograniczeń używać naszego pięknego polskiego języka! :)

      Usuń
    6. I miasto, które kocham. To się może wydawać śmieszne, ale w Szwajcarii tęskniłam za Łodzią. O_o

      Usuń
    7. To Twój ukochany dom, więc zrozumiałe :)

      Usuń
    8. Nie do końca. Często słyszę od innych mieszkańców, że nienawidzą Łodzi. ;) Wielu moich znajomych wyjechało do innych miast.

      Usuń
    9. Miałam na myśli tylko i wyłącznie Ciebie :) Bo, że Łódź nie każdemu przypadnie do gustu, to oczywiste. Ja też nie rozumiem Twojego zachwytu tym miastem, ale rozumiem tęsknotę do niego - jakkolwiek paradoksalnie to brzmi :)

      Usuń
  4. Też się zawsze zastanawiam, czy ludzie mieszkający w sąsiedztwie morza potrafią je docenić. Czy górale mają taki zachwyt do gór jak my? Ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mnie to intrygowało. Pewnie zależy od człowieka. Jeden budzi się, wygląda przez okno i codziennie powtarza sobie, że jest niesamowitym szczęśliwcem, a inny marudzi, że mu góry widok zasłaniają ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie z szarej i deszczowej wyspy :)

      Usuń
  5. Raczysz nas naprawdę cudownymi widokami! Z przyjemnością oglądam, oglądam... Oj nie, morze mi się nigdy nie znudzi. Do tej pory byłam jedynie nad trzema morzami i każde choć inne, tak samo mnie zachwycało. Zapach, szum fal, działa na mnie zawsze tak samo kojąco, niczym najlepsza terapia u psychologa. Tam ładuję akumulatory, odpoczywam, łapię energię... Sama się sobie dziwię, że jeszcze nie zamieszkałam nad morzem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zatem mamy identycznie - spokojnie mogłabym podpisać się pod wszystkim, co tutaj umieściłaś :) W tym przebywaniu na łonie natury, powrocie do korzeni, jest coś niesamowicie kojącego.
      Czasem zerkam na stronę z nieruchomościami, wszak marzenia nic nie kosztują, ale za tak piękne widoki trzeba zazwyczaj słono płacić.
      Dziękuję Ci serdecznie za wizytę, komentarz i przemiłe słowa :)

      Usuń
  6. Dobry wieczorek, przyszłam z rewizytą :)
    Piękne zdjęcia, fascynujące krajobrazy i woda... więc już mi się podoba.
    Ja też "wodna" jestem zdecydowanie, z tym, że mnie nawet Bałtyk zachwyca, uwielbiam piasek, fale i ten charakterystyczny morski szum :)
    Ciekawie opowiadasz o swoich wrażeniach i refleksjach, dlatego zajrzę tu do Ciebie jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzień dobry, dzień dobry, miło mi Cię tutaj widzieć, Pani Ogrodowo :) A zatem mam nadzieję, że w tym roku wielokrotnie będzie nam to dane. Dzięki za miłe słowa i dobrego dnia :)

      Usuń
  7. Kochana ! Nie przepraszaj za zdjęcia. Ty tak pięknie piszesz o oceanie, że czuję iż to naprawdę miłość Twojego życia. Poza tym Twoja opowieść jest tak piękna, że mogę czytać ją ciągle i się nie znudzę. Cudnie tam !!! Spokojny krajobraz i kontrast zieleni traw i stalowego oceanu. Ja całe życie mieszkam nad Bałtykiem. Lubię morze, ale nie jestem w nim zakochana. W dzieciństwie i młodości bywałam na plaży prawie codziennie lub przynajmniej raz w tygodniu. Natomiast zakochana jestem w górach. Zawsze za nimi tęsknię. Pewnie dlatego, że są daleko. Pozdrawiam Cię i życzę pięknego tygodnia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem się niestety wyzbyć nawyku pstrykania fotek jak opętana - później mam tylko problem, bo mam mnóstwo zdjęć i nie umiem się ograniczyć do, dajmy na to, tylko dziesięciu.
      Coś w tym jest, człowiek to taka istota, która często chce mieć to, czego nie ma (w Twoim przypadku góry, a w moim ocean).
      Wielkie dzięki za przesympatyczny komentarz :)

      Usuń
    2. W Polsce mieszkałam 500 km od Morza Bałtyckiego, a pierwszy raz byłam nad nim jak miałam około 5 lat. Później podróżowałam dosyć regularnie z rodzicami. Uwielbiałam ten pierwszy widok, to jak szłam a zza wydm pojawiało się morze. Moim dużym marzeniem już w dosrosłym życiu było zobaczyć Ocean Atlantycki, z różnych powodów moje marzenie było nie do zrealizowania. Aż w końcu w 2009 roku udało mi się pojechać do Francji, do Vendee. Nie sądziłam, że już rok później będę miała ten "ocean" pod ręką, że przeprowadzę się do Anglii, a do Morza Północnego będzie mnie dzielić 30 mil. I co? Obiecywałam sobie, że będę często nad to morze jeździć i nic z tego nie wyszło. A wiesz co jest najlepsze? Mój najstarszy syn mieszka w nadmorskiej mniejscowości, wczoraj u niego byłam, a nad morze nie zajechałam.
      Zdjęcia cudowne i ta mieścinka urocza. Muszę kiedyś wybrać się do Irlandii, ale tej poza dublinowej.
      Uściski

      Usuń
    3. Marta :) TAK! Znam to uczucie, ten pierwszy widok do dziś powoduje szybsze bicie mojego serca! :) Wielkie dzięki za ten ciekawy i osobisty komentarz, przeczytałam go z dużą przyjemnością :)

      Nie lubię Dublina, sama go unikam jak ognia, więc i Ciebie nie będę zachęcać do odwiedzin. Irlandia ma zdecydowanie ciekawsze i ładniejsze strony, choć nie przeczę, w stolicy też jest mnóstwo miejsc wartych zobaczenia.

      Usuń
  8. Witaj Taito :) Twój opis nadmorskiego życia i fascynacji oceanem jest naprawdę malowniczy! To niezwykłe, jak można się zakochać w morzu i uczynić je swoim źródłem inspiracji i tęsknoty. I dobrze Cie rozumiem, mam tak z górami i fiordami... dlatego w tym roku postanowilam więcej polazic po górach, niz szendac się gdzieś dalej :) Opowieść o Twojej podróży do Termon House, walki pomiędzy urokami oceanu a ciepłem domowego kominka, jest tak wciągająca, że można się poczuć, jakby się tam było. Dziękuję za podzielenie się tymi pięknymi wspomnieniami i obrazami! 🌊✨





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyjemy na niesamowicie pięknej i imponującej planecie, nie ja jedna czerpię z tego radość i inspirację :) Dobrze jest mieć swoje ukochane zakątki, w których można się zrelaksować i zapomnieć o codziennych trudach. A zatem szerokich i bezpiecznych szlaków - gdziekolwiek by to nie było :)

      Usuń
  9. Taito, jeszcze nie czytałam posta, ale chciałam zameldować, że właśnie wróciłam z Twojej Irlandii i ... jestem zachwycona. Tak jak zniechęciło mnie Bali tak oczarowała Irlandia ! To były tylko 3 dni, ale mega (choć teraz podobno mówi się giga) wrażenia. Na klifach miałyśmy pogodę jak marzenie, w Cork padało cały dziś, a wczorajsze święto i kurs po pubach w Dublinie - wisienka na torcie. Wrócę po jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłam, ja, ale oczywiście Google znów mnie nie poznał ;)

      Usuń
    2. Ale przesympatyczny komentarz, Elso :) Choć dzieli nas mnóstwo kilometrów, to doskonale wyczuwam tę Twoją radość i ekscytację :) Czekam z niecierpliwością na relację! No i oczywiście ogromnie się cieszę, że Irlandia wygrała z Bali! :)

      Usuń
  10. Witaj! Pierwszy raz jestem z rewizytą i bardzo mi się tu podoba. Z wielką przyjemnością przeczytałam tekst i obejrzałam zdjęcia. Poza sezonem jest tam nieco nostalgicznie, ale ma to swój niepowtarzalny klimat. Ostatni raz widziałam Atlantyk w listopadzie 2023 na szerokości Karaibów właśnie. I oczywiście potwierdzam, bywa ciepły i turkusowy jak Morze Karaibskie. Równocześnie bywa szalony i niebezpieczny w czasie sztormów. Dziękuję za ciekawe opisy miejsc i piękne widoki. Pozdrawiam serdecznie 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, MaB, w moich skromnych, irlandzkich progach :) Od razu dodaję, że jesteś tu jak najbardziej mile widziana, a przy okazji, jak na kulturalną gospodynię przystało, dziękuję za poświęcony czas i komentarz :)

      To prawda - te odludne strony wyspy często powodują u co wrażliwszych dusz poczucie melancholii i wywołują nostalgię. Nie wiem, czy to taka aura, czy może świadomość tragicznego nieraz losu dawnych mieszkańców...

      Usuń
  11. Woda odkąd pamiętam była dla mnie nieodzowną do życia składową. Woda, niezmierzone wzrokiem przestrzenie wodne były mi potrzebne do życia jak tlen. Nie wyobrażam sobie mieszkać w mieście bez dostępu do morza, albo choćby dużego wodnego akwenu. Bo morze (a ocean to dopiero) to dla mnie poczucie wolności i niezależności. Może to głupie, czy śmieszne, ale ono daje mi wrażenie nieograniczonej przestrzeni, swobody. Ja nawet nie muszę tam bywać codziennie, bywały lata, że częściej bywałam nad morzem śródziemnym, niż nad Bałtykiem, który mam pół godziny drogi od domu, ale już sama świadomość, że on tam jest działała na mnie kojąco. Dlatego doskonale rozumiem tę miłość do oceanu. Ten mogłam oglądać jedynie będąc w Portugalii - a było to niezapomniane przeżycie i chętnie bym je powtórzyła. Urocze jest to upamiętnienie mieszkańców wioski poprzez malunki ścienne. Bardzo doceniam taki sposób pamięci, który częściej się zdarza w małych miejscowościach. I ogromnie lubię takie opustoszałe, pozasezonowe odwiedziny, choć przyznaję rację- większość barów, knajpek i lokalnych atrakcji jest zamknięta, bo dla kilku osób dziennie nie opłaca się nikomu ich otwierać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Guciamal, wielkie dzięki za ten obszerny i interesujący komentarz.

      Mnie od morza zawsze dzieliła spora odległość, ale po cichu marzę sobie, że może kiedyś uda mi się zamieszkać w wymarzonym domu nad oceanem. Chciałabym zaznać takiego życia.

      I wcale nie uważam, by Twoje skojarzenia i odczucia były głupie albo śmieszne. Co więcej, sama odczuwam to w bardzo podobny sposób.

      Te zamknięte puby/bary nie były zbyt dużym problemem, jako że prowiant przywieźliśmy ze sobą. Zdecydowanie nie należę do osób, które uważają, że na urlopie należy im się odpoczynek od garów - nawet lubię sobie pogotować w tych nowych miejscach i nowych kuchniach, więc codziennie mieliśmy gorący obiad, a nawet ciepłe śniadania :)

      Usuń
  12. Ależ tam jest cudownie! Twoje zdjęcia sprawiły, że poczułam się jakbym tam naprawdę była😊. Bardzo Ci dziękuję za opis nadmorskiego życia - na pewno w dalekiej przyszłości się tam wybiorę😊. Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, pięknie tam - idealne miejsce do odpoczynku i cieszenia się naturą :)
      Wielkie dzięki za odwiedziny i komentarz :)

      Usuń
  13. Ja wiem, że na tej tabliczce jest co innego napisane, ale skoro już zobaczyłem Rach Ciach to mi tak zostanie. Jak pewnie pamiętasz, wychowałem się nad Bałtykiem i miłość do morza mi nie minęła. Zakochałem się także w górach i tak sobie myślę, że mieszkańcy Norwegii to mają fajnie. Takie góry spotykające się z morzem w postaci fiordów... W każdym razie, doskonale rozumiem Twoją fascynację oceanem. Chyba nawet kiedyś wyszedł ten temat. Czy nie przy okazji recenzji "Latarni"? Rozumiem i podzielam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, teraz i ja to widzę i nie mogę już "odwidzieć"! :) Zapewniam Cię jednak, że okolica warta jest spokojnej eksploracji, a nie takiej na rachu-ciachu ;)

      Pamiętam, żeś "lew morski" a jakże :)

      Tak, pod względem geograficznym/krajobrazowym na pewno mają super. Pod innymi - niekoniecznie. Norweska przyroda zachwyca. Z przyjemnością bym wróciła do tego kraju, aby bliżej zapoznać się z jej przyrodą, bo jednak moja dawna podróż polegała głównie na zwiedzaniu zabytków i miasta.

      Usuń