poniedziałek, 3 marca 2008

Mój irlandzki amant ;)

Mam dziwną umiejętność przyciągania do siebie ludzi. Ściśle rzecz ujmując – starszych panów! Umiejętność ta szczególnie aktywuje się w nie byle jakim miejscu, ale na wszelkiego rodzaju przystankach autobusowych, dworcach, itp. Nie wiem, co to takiego, nie widzę, bym miała na czole napis „zaczep mnie” / „podejdź i zagadaj” / „no powiedz coś do mnie!”, ale efekty mówią same za siebie. Cokolwiek by to nie było – działa jak cholera! Jeśli na przystanku jest dziesięć osób, to prawdopodobieństwo, że to ja zostanę zaczepiona przez nieznajomą osobę, jest naprawdę wysokie ;) Wyższe niż w przypadku innych osób – takie odnoszę wrażenie ;) W zasadzie to wiem, że to ja będą tą wybraną ;) Tak więc miałam już troszkę takich sytuacji w swoim, dość krótkim, życiu. Fakt, czasem bywało zabawnie, ale zdarzały się też sytuacje mniej wesołe – powiedziałabym nawet, że sytuacje z dreszczykiem, kiedy to np. na przystanku o późnej wieczorowej porze znajdowałam się sama z przed chwilką poznanym człowiekiem. A że tym człowiekiem był facet, niekoniecznie wzbudzający zaufanie, to już inna sprawa. W takich sytuacjach moja wyobraźnia ma zawsze największe pole do popisu i podsuwa mi najgorsze z możliwych scenariuszy. Na szczęście czasy, kiedy to nałogowo jeździłam autobusami (często o nocnych porach) dawno minęły, a ja przeżyłam je szczęśliwie.

Mój dar (?) nie opuścił mnie też w Irlandii. I tutaj, przy jednej z pierwszych sytuacji przystankowych, natrafiłam na kolejnego „adoratora”. Na potrzeby opowiadania nazwiemy go Panem Iks. Otóż wspomniany pan zaczepił mnie pewnego poranka, niekoniecznie pięknego ;) A że generalnie zawsze podejmuję rozmowę z osobą, która mnie zagada, to i tym razem zrobiłam to samo. Zwłaszcza, że moim rozmówcą był starszy, sympatycznie wyglądający Irlandczyk. Mam głęboki szacunek do ludzi starszych, bardzo ich lubię, więc z chęcią wdałam się w dyskusję z Iksem. W końcu nic tak nie umila oczekiwania na autobus jak miła pogawędka. Nasze pierwsze kontakty były sympatyczne, jednakże oficjalne, tak to nazwę. Z czasem jednak starszy pan zaczął okazywać mi coraz więcej sympatii. Doszło do tego, że jak mnie wyczaił na ulicy, to nie zważając na nadjeżdżające samochody, biegł w moją stronę z szeroko rozpostartymi ramionami, niczym zakochany młodzieniec ;) Oczywiście jak już dobiegł do celu, to przystępował do namiętnego tulenia mnie i ściskania. Z czasem postanowił wzbogacić swój  rytuał o jakże delikatnego i czułego buziaka składanego na moim policzku ;) Oki, nie protestowałam, choć przyznam szczerze, że Pan Iks wprowadzał mnie nieraz w zakłopotanie. Ja z obcego, konserwatywnego kraju przyjechałam, a tu mnie od razu tak czule i poufale witają ;) Z czasem zaczęło mnie to bawić. Zawsze to miło wiedzieć, że jest się przez kogoś lubianym :)

W ostatnim czasie spotkała mnie zabawna sytuacja z udziałem mojego irlandzkiego „amanta”. Wybrałam się z narzeczonym na zakupy do centrum handlowego. Podchodzimy do wejścia, a ja spostrzegam Pana Iksa. Podeszłam więc, by się przywitać i już nawet przygotowałam się na całusa i uściski, a tu nic ;) Dziś nie będzie czułości ;) Pan Iks wypatrzył bowiem, że koło mnie znajduje się mężczyzna i… ogarnęła go totalna konsternacja. Biedactwo, zrobiło mi się go żal ;) Kompletnie nie wiedział, co się dzieje! Wyglądał tak, jakby co najmniej przed chwilką zobaczył UFO i całą jego kosmiczną załogę. Spieszyliśmy się, więc nie przedstawiłam mu mojej drugiej połówki. Już miałam się oddalić, kiedy Pan Iks zdołał wykrztusić z siebie, lekko pretensjonalnym tonem: „Kto to?! To Twój brat?”. Nie chciałam łamać mu serca, więc śmiejąc się udzieliłam mu krótkiej odpowiedzi „nie” i ruszając do sklepu, rzuciłam „Do zobaczenia jutro!”. Pan Iks troszkę zdążył już oprzytomnieć, bo pozwolił sobie na poczochranie moich włosów ;) I tym oto sposobem pożegnaliśmy się. Narzeczony oczywiście nie omieszkał robić sobie żartów na temat całego zajścia. Pana Iksa podsumował zaś następująco: „speszył się jak uczniak! :D” – i to chyba było najbardziej adekwatne określenie miny mojego adoratora ;)

A tymczasem na drugi dzień… Sympatyczny staruszek dopadł mnie i od razu wypalił: „Kto to był wczoraj?!”. Tym razem wiedziałam, że tak łatwo się nie wywinę od odpowiedzi, więc nawet nie próbowałam. Uświadomiłam Pana Iksa, a on nawet przyjął to do wiadomości z godnością ;) Uśmiechnął się, pogratulował i znów poczochrał mi włosy – to chyba na znak aprobaty, nie sądzicie? ;)

26 komentarzy:

  1. linkaaa23@onet.eu3 marca 2008 23:54

    No proszę , ciekawa i trochę zabawna historia :) Pozdrawiam.Ewelina (Anglia-tu-jestem)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och Ty! Złamałaś mu serce!!!! ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że na znak aprobaty... a tak swoją drogą to bardzo miłe cieszyć się sympatią takiej osoby jak Pan Iks.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo sympatycznie opisałaś tego staruszka :) Ale czyżby wcześniej robił sobie nadzieję ? ;) A swoją drogą, to musisz mieć jakiś magnez ukryty, któy tak "ściąga" tych adoratorów i rozmówców :)

    OdpowiedzUsuń
  5. promyczek83@op.pl4 marca 2008 17:30

    Hehehe niezły ten pan Iks:) Ale masz Taitko amantów hihihiAle już ja coś o tym wiem...bo mam tak samo, na ulicy albo przystanku może stać z 100 ludzi a i tak ktos zaczepi mnie. Pamiętam jak przed uczelnią siedziałam na ławeczce , czytałam notatki przed egzaminem i czekałam na kolezanke, mnóstwo ludzi tam było, ale i tak jakiś facet podszedł do mnie nachylił się i rozpoczął rozmowę i musiałam wstać bo ciągle gapił się w mój dekolt, ludziska dookoła mieli niezły ubaw:)

    OdpowiedzUsuń
  6. hihihi....ale adorator, brakowalo tylko serenad pod oknem i wielkicyh bukietow roz na powitanie:). On chyba naprawde mial powazne zamiary w stosunku do Ciebie Taitko:). pozdrawiam cie cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Sympatyczna przygoda :)Pozdrawiam serdecznie i ciepło :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Ewelinko :) Co tam nowego u Ciebie? Mam nadzieje, ze powoli meblujecie już domek :) A przygoda z Panem Iksem jest zabawna, ale i krepująca momentami ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe, nie sądzę ;) Dobrze to przyjął ;) Pozdrawiam cieplutko :) Co tam ciekawego w Polsce? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też tak uważam, Aniu. W gruncie rzeczy, Pan Iks to całkiem miły człowiek ;) Może troszkę odjechany, ale sympatyczny ;) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hihi, nie podejrzewam, żeby robił sobie jakieś nadzieje ;) Pan Iks spokojnie mógłby być moim dziadkiem ;) To zwykła sympatia, tak podejrzewam ;) Choć z drugiej strony tylko mnie tak czule wita ;)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A żebyś wiedziała, Promyczku ;) Zawsze przyczepi się jakiś gość nie w moim typie ;) Nigdy nie zaczepił mnie taki, który wzbudziłby moje zainteresowanie ;) To się nazywa pech ;)A co do Twojej przygody to też niezła ;) Witaj w klubie ;)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hehe, nie wiem, jakie ma zamiary wobec mnie, ale o adres mnie kiedyś pytał, więc teraz tylko czekam, aż pewnego dnia pojawi się pod oknem i będzie śpiewał serenady ;) Chociaż nie.. To mało prawdopodobna opcja ;) Pewnie nie odważy się na zrobienie tego, bo świadomość, że jestem zajęta, nie pozwoli mu na to ;)Pozdrawiam serdecznie i ściskam :) PS. Jeszcze się nie zabrałam za maila i wysłanie fotek ;) Cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Sympatyczna, to prawda Miledo :) Już wiele razy zastanawiałam się, czemu Pan Iks to robi, ale póki co, nie doszłam do żadnych mądrych wniosków ;) Pozdrawiam serdecznie i przesyłam ciepłe uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  15. W Polsce... No nie uwierzysz ale wróciła zima! Mam tylko nadzieję że to taki jednodniowy pogodowy kaprys....

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem w stanie uwierzyć po tym, co przeżyłam w poniedziałek ;) Otóż Irlandię zaatakowała prawdziwa zima! Przez cały poranek padał u mnie śnieg - bardzo obficie! :) Dla mnie najważniejsze, że nie ma już tak strasznego wiatru - nie cierpię go!

    OdpowiedzUsuń
  17. Gentelman w kazdym calu nie ma co:). Ewentualnie wezwie Twojego narzeczonego na pojedynek na szpady:). Ja tam mam cierpliwosc Taitko i jak bedziesz mogla wyslac to wyslesz:)

    OdpowiedzUsuń
  18. ~Zgryzliwy ;)7 marca 2008 09:22

    Prawdopodobnie nieświadomie lub podświadomie wysyłasz sygnały... ;)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Normalka. Zawsze mierzy się wyżej. Facet próbuje poderwać laskę, która stoi o klasę wyżej od niego i nie zdaje sobie z tego sprawy. Ona liczy natomiast, że zainteresuje się nią ktoś, kto na każde gwizdnięcie ma 10 piękniejszych od niej dziewcząt. Problem w tym, by nie wzbudzać nadziei w drugiej osobie, bo może się ona później nie pozbierać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też nie nawidzę wiatru i wiatru z deszczem :/ Wolę już chyba najgorszy mróz. No ale.... wiosna już chyba zawitała na stałe :D

    OdpowiedzUsuń
  21. A do Irlandii niestety powróciły wichury. Straaasznie wieje, w taką pogodę najchętniej zostałabym w ciepłym łóżku. Strach wychylać nos na dwór, bo różne rzeczy latają w powietrzu ;) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hehe, wolałabym uniknąć ich pojedynku ;) Może aż tak źle nie będzie :) Iks chyba zaakceptował mojego narzeczonego, bo ostatnio jak go spotkał na mieście, to mu machał ;) Nieśmiało, bo nieśmiało, ale machał ;) A fotki wysłałabym wcześniej, ale niestety w ostatnim czasie praktycznie cały czas nie mam internetu.Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hehe, coś w tym musi być ;) Już ktoś mi kiedyś mówił, że "wysyłam takie pozytywne fale" ;) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie znam się na męskich technikach podrywania ;) Wierzę Ci więc na słowo :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Naiwnosc dziewczyn jest nieskonczona.Facet tylko dlatego jest taki mily, bo ma nadzieje, ze wyladuje kiedys z toba w lozku.Jest gentelmanem i robi to bardzo stopniowo.Gdyby nie mial tej nadzei, nie zawracal by sobie glowy.

    OdpowiedzUsuń
  26. ~dominika_luton24 kwietnia 2008 00:12

    Nie będę przedstawiała swojej dojrzałej argumentacji, Tobie można po prostu poczochrać włosy. Odpowiedź na Twoje pytania do mnie z innego postu znajdziesz w niniejszym poście Twojego autorstwa, za jakieś 10 lat... Życzę powodzenia, jesteś na dobrej drodze.

    OdpowiedzUsuń