Mam dziwną umiejętność przyciągania do siebie ludzi. Ściśle rzecz ujmując – starszych panów! Umiejętność ta szczególnie aktywuje się w nie byle jakim miejscu, ale na wszelkiego rodzaju przystankach autobusowych, dworcach, itp. Nie wiem, co to takiego, nie widzę, bym miała na czole napis „zaczep mnie” / „podejdź i zagadaj” / „no powiedz coś do mnie!”, ale efekty mówią same za siebie. Cokolwiek by to nie było – działa jak cholera! Jeśli na przystanku jest dziesięć osób, to prawdopodobieństwo, że to ja zostanę zaczepiona przez nieznajomą osobę, jest naprawdę wysokie ;) Wyższe niż w przypadku innych osób – takie odnoszę wrażenie ;) W zasadzie to wiem, że to ja będą tą wybraną ;) Tak więc miałam już troszkę takich sytuacji w swoim, dość krótkim, życiu. Fakt, czasem bywało zabawnie, ale zdarzały się też sytuacje mniej wesołe – powiedziałabym nawet, że sytuacje z dreszczykiem, kiedy to np. na przystanku o późnej wieczorowej porze znajdowałam się sama z przed chwilką poznanym człowiekiem. A że tym człowiekiem był facet, niekoniecznie wzbudzający zaufanie, to już inna sprawa. W takich sytuacjach moja wyobraźnia ma zawsze największe pole do popisu i podsuwa mi najgorsze z możliwych scenariuszy. Na szczęście czasy, kiedy to nałogowo jeździłam autobusami (często o nocnych porach) dawno minęły, a ja przeżyłam je szczęśliwie.
Mój dar (?) nie opuścił mnie też w Irlandii. I tutaj, przy jednej z pierwszych sytuacji przystankowych, natrafiłam na kolejnego „adoratora”. Na potrzeby opowiadania nazwiemy go Panem Iks. Otóż wspomniany pan zaczepił mnie pewnego poranka, niekoniecznie pięknego ;) A że generalnie zawsze podejmuję rozmowę z osobą, która mnie zagada, to i tym razem zrobiłam to samo. Zwłaszcza, że moim rozmówcą był starszy, sympatycznie wyglądający Irlandczyk. Mam głęboki szacunek do ludzi starszych, bardzo ich lubię, więc z chęcią wdałam się w dyskusję z Iksem. W końcu nic tak nie umila oczekiwania na autobus jak miła pogawędka. Nasze pierwsze kontakty były sympatyczne, jednakże oficjalne, tak to nazwę. Z czasem jednak starszy pan zaczął okazywać mi coraz więcej sympatii. Doszło do tego, że jak mnie wyczaił na ulicy, to nie zważając na nadjeżdżające samochody, biegł w moją stronę z szeroko rozpostartymi ramionami, niczym zakochany młodzieniec ;) Oczywiście jak już dobiegł do celu, to przystępował do namiętnego tulenia mnie i ściskania. Z czasem postanowił wzbogacić swój rytuał o jakże delikatnego i czułego buziaka składanego na moim policzku ;) Oki, nie protestowałam, choć przyznam szczerze, że Pan Iks wprowadzał mnie nieraz w zakłopotanie. Ja z obcego, konserwatywnego kraju przyjechałam, a tu mnie od razu tak czule i poufale witają ;) Z czasem zaczęło mnie to bawić. Zawsze to miło wiedzieć, że jest się przez kogoś lubianym :)
W ostatnim czasie spotkała mnie zabawna sytuacja z udziałem mojego irlandzkiego „amanta”. Wybrałam się z narzeczonym na zakupy do centrum handlowego. Podchodzimy do wejścia, a ja spostrzegam Pana Iksa. Podeszłam więc, by się przywitać i już nawet przygotowałam się na całusa i uściski, a tu nic ;) Dziś nie będzie czułości ;) Pan Iks wypatrzył bowiem, że koło mnie znajduje się mężczyzna i… ogarnęła go totalna konsternacja. Biedactwo, zrobiło mi się go żal ;) Kompletnie nie wiedział, co się dzieje! Wyglądał tak, jakby co najmniej przed chwilką zobaczył UFO i całą jego kosmiczną załogę. Spieszyliśmy się, więc nie przedstawiłam mu mojej drugiej połówki. Już miałam się oddalić, kiedy Pan Iks zdołał wykrztusić z siebie, lekko pretensjonalnym tonem: „Kto to?! To Twój brat?”. Nie chciałam łamać mu serca, więc śmiejąc się udzieliłam mu krótkiej odpowiedzi „nie” i ruszając do sklepu, rzuciłam „Do zobaczenia jutro!”. Pan Iks troszkę zdążył już oprzytomnieć, bo pozwolił sobie na poczochranie moich włosów ;) I tym oto sposobem pożegnaliśmy się. Narzeczony oczywiście nie omieszkał robić sobie żartów na temat całego zajścia. Pana Iksa podsumował zaś następująco: „speszył się jak uczniak! :D” – i to chyba było najbardziej adekwatne określenie miny mojego adoratora ;)
A tymczasem na drugi dzień… Sympatyczny staruszek dopadł mnie i od razu wypalił: „Kto to był wczoraj?!”. Tym razem wiedziałam, że tak łatwo się nie wywinę od odpowiedzi, więc nawet nie próbowałam. Uświadomiłam Pana Iksa, a on nawet przyjął to do wiadomości z godnością ;) Uśmiechnął się, pogratulował i znów poczochrał mi włosy – to chyba na znak aprobaty, nie sądzicie? ;)
No proszę , ciekawa i trochę zabawna historia :) Pozdrawiam.Ewelina (Anglia-tu-jestem)
OdpowiedzUsuńOch Ty! Złamałaś mu serce!!!! ;p
OdpowiedzUsuńMyślę, że na znak aprobaty... a tak swoją drogą to bardzo miłe cieszyć się sympatią takiej osoby jak Pan Iks.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatycznie opisałaś tego staruszka :) Ale czyżby wcześniej robił sobie nadzieję ? ;) A swoją drogą, to musisz mieć jakiś magnez ukryty, któy tak "ściąga" tych adoratorów i rozmówców :)
OdpowiedzUsuńHehehe niezły ten pan Iks:) Ale masz Taitko amantów hihihiAle już ja coś o tym wiem...bo mam tak samo, na ulicy albo przystanku może stać z 100 ludzi a i tak ktos zaczepi mnie. Pamiętam jak przed uczelnią siedziałam na ławeczce , czytałam notatki przed egzaminem i czekałam na kolezanke, mnóstwo ludzi tam było, ale i tak jakiś facet podszedł do mnie nachylił się i rozpoczął rozmowę i musiałam wstać bo ciągle gapił się w mój dekolt, ludziska dookoła mieli niezły ubaw:)
OdpowiedzUsuńhihihi....ale adorator, brakowalo tylko serenad pod oknem i wielkicyh bukietow roz na powitanie:). On chyba naprawde mial powazne zamiary w stosunku do Ciebie Taitko:). pozdrawiam cie cieplutko!
OdpowiedzUsuńSympatyczna przygoda :)Pozdrawiam serdecznie i ciepło :)))
OdpowiedzUsuńWitaj Ewelinko :) Co tam nowego u Ciebie? Mam nadzieje, ze powoli meblujecie już domek :) A przygoda z Panem Iksem jest zabawna, ale i krepująca momentami ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHehe, nie sądzę ;) Dobrze to przyjął ;) Pozdrawiam cieplutko :) Co tam ciekawego w Polsce? :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, Aniu. W gruncie rzeczy, Pan Iks to całkiem miły człowiek ;) Może troszkę odjechany, ale sympatyczny ;) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńHihi, nie podejrzewam, żeby robił sobie jakieś nadzieje ;) Pan Iks spokojnie mógłby być moim dziadkiem ;) To zwykła sympatia, tak podejrzewam ;) Choć z drugiej strony tylko mnie tak czule wita ;)Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała, Promyczku ;) Zawsze przyczepi się jakiś gość nie w moim typie ;) Nigdy nie zaczepił mnie taki, który wzbudziłby moje zainteresowanie ;) To się nazywa pech ;)A co do Twojej przygody to też niezła ;) Witaj w klubie ;)Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHehe, nie wiem, jakie ma zamiary wobec mnie, ale o adres mnie kiedyś pytał, więc teraz tylko czekam, aż pewnego dnia pojawi się pod oknem i będzie śpiewał serenady ;) Chociaż nie.. To mało prawdopodobna opcja ;) Pewnie nie odważy się na zrobienie tego, bo świadomość, że jestem zajęta, nie pozwoli mu na to ;)Pozdrawiam serdecznie i ściskam :) PS. Jeszcze się nie zabrałam za maila i wysłanie fotek ;) Cierpliwości ;)
OdpowiedzUsuńSympatyczna, to prawda Miledo :) Już wiele razy zastanawiałam się, czemu Pan Iks to robi, ale póki co, nie doszłam do żadnych mądrych wniosków ;) Pozdrawiam serdecznie i przesyłam ciepłe uściski :)
OdpowiedzUsuńW Polsce... No nie uwierzysz ale wróciła zima! Mam tylko nadzieję że to taki jednodniowy pogodowy kaprys....
OdpowiedzUsuńJestem w stanie uwierzyć po tym, co przeżyłam w poniedziałek ;) Otóż Irlandię zaatakowała prawdziwa zima! Przez cały poranek padał u mnie śnieg - bardzo obficie! :) Dla mnie najważniejsze, że nie ma już tak strasznego wiatru - nie cierpię go!
OdpowiedzUsuńGentelman w kazdym calu nie ma co:). Ewentualnie wezwie Twojego narzeczonego na pojedynek na szpady:). Ja tam mam cierpliwosc Taitko i jak bedziesz mogla wyslac to wyslesz:)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie nieświadomie lub podświadomie wysyłasz sygnały... ;)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNormalka. Zawsze mierzy się wyżej. Facet próbuje poderwać laskę, która stoi o klasę wyżej od niego i nie zdaje sobie z tego sprawy. Ona liczy natomiast, że zainteresuje się nią ktoś, kto na każde gwizdnięcie ma 10 piękniejszych od niej dziewcząt. Problem w tym, by nie wzbudzać nadziei w drugiej osobie, bo może się ona później nie pozbierać.
OdpowiedzUsuńJa też nie nawidzę wiatru i wiatru z deszczem :/ Wolę już chyba najgorszy mróz. No ale.... wiosna już chyba zawitała na stałe :D
OdpowiedzUsuńA do Irlandii niestety powróciły wichury. Straaasznie wieje, w taką pogodę najchętniej zostałabym w ciepłym łóżku. Strach wychylać nos na dwór, bo różne rzeczy latają w powietrzu ;) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńHehe, wolałabym uniknąć ich pojedynku ;) Może aż tak źle nie będzie :) Iks chyba zaakceptował mojego narzeczonego, bo ostatnio jak go spotkał na mieście, to mu machał ;) Nieśmiało, bo nieśmiało, ale machał ;) A fotki wysłałabym wcześniej, ale niestety w ostatnim czasie praktycznie cały czas nie mam internetu.Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHehe, coś w tym musi być ;) Już ktoś mi kiedyś mówił, że "wysyłam takie pozytywne fale" ;) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam się na męskich technikach podrywania ;) Wierzę Ci więc na słowo :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNaiwnosc dziewczyn jest nieskonczona.Facet tylko dlatego jest taki mily, bo ma nadzieje, ze wyladuje kiedys z toba w lozku.Jest gentelmanem i robi to bardzo stopniowo.Gdyby nie mial tej nadzei, nie zawracal by sobie glowy.
OdpowiedzUsuńNie będę przedstawiała swojej dojrzałej argumentacji, Tobie można po prostu poczochrać włosy. Odpowiedź na Twoje pytania do mnie z innego postu znajdziesz w niniejszym poście Twojego autorstwa, za jakieś 10 lat... Życzę powodzenia, jesteś na dobrej drodze.
OdpowiedzUsuń