niedziela, 15 czerwca 2008

Zamek Cahir

Do miasteczka Cahir położonego w hrabstwie Tipperary docieramy w  niedzielne popołudnie. Pogoda, będąca na Zielonej Wyspie niezbyt pewnym sprzymierzeńcem, tym razem nie zawodzi i opowiada się po naszej stronie. Zadowoleni z takiego przebiegu wydarzeń czym prędzej zostawiamy auto na parkingu i kierujemy się w stronę celu naszej wyprawy - zamku Cahir. Nie trafiliśmy tu przez przypadek. Wyprawę, tym razem dla odmiany, zaplanowała moja brzydsza połówka – miłośnik wszelkiego typu warowni. A ponieważ ja również jestem wielką fanką podróżowania, to nie trzeba było mnie namawiać na zwiedzanie Cahir.

  

Kiedy dostajemy się na teren obiektu, tymczasowo pozostawiamy za sobą współczesność i próbujemy choć na chwilkę przenieść się kilka stuleci wstecz. Niewątpliwie pomagają nam w tym grube mury obronne, szczelnie oddzielające nas od reszty świata.

  

Pierwsze kroki kierujemy w stronę sklepiku. I to jest naszym największym błędem. Ku naszej zgubie natrafiamy tam na mnóstwo książek i oczywiście od razu z zapałem przystępujemy do ich wertowania. Czynność ta pochłania nas tak bardzo, że chwilowo zapominamy o celu naszej wyprawy. Kiedy już oprzytomnieliśmy na tyle, by zdać sobie sprawę, że mamy eksplorować zamek, a nie sklepik, szybko zgarniamy co ciekawsze pozycje i kładziemy je na ladzie. Widok naszych łupów wywołuje wielki uśmiech na twarzy Irlandki za ladą. Kobieta z satysfakcją sumuje wartość wszystkich książek i nawiązuje z nami miłą pogawędkę. Pewnie niezbyt często ma do czynienia z takimi wariatami. Wreszcie opuszczamy mury sklepu, a ja obiecuję sobie, że na przyszłość będę się bardziej powstrzymywać od zakupów.


  

Zamek Cahir przyciągnął także innych obcokrajowców spragnionych wrażeń. Co jakiś czas do naszych uszu docierają różne języki. Mamy to szczęście, że liczba zwiedzających jest znośna, nie ma tłumów, swobodnie więc można przechodzić od jednej atrakcji do drugiej. Zwiedzany przez nas obiekt zalicza się do najbardziej imponujących warowni Irlandii. Swego czasu uchodził za jedną z najtrudniejszych do zdobycia twierdz. Bezsprzecznie przyczyniła się do tego jego lokalizacja. Zamek zbudowany został na skałach w środku rzeki, co utrudniało zadanie wszelkim armiom pragnącym go zdobyć. Jego umocnienia w postaci sześciu wież obronnych również odegrały znaczącą rolę w czasie obrony.

  


Mimo że jego masywna postura odstraszała potencjalnych najeźdźców, zawsze znaleźli się jacyś śmiałkowie próbujący swego szczęścia. Najwidoczniej wychodzili z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych. I słusznie. Nie mylili się. Swego czasu za super bezpieczny, wręcz niezatapialny uchodził kolosalny transatlantyk Titanic. I co? Wszyscy znamy jego smutne losy. Pierwsza podróż Titanica okazała się jego ostatnią. Pokonany przez górę lodową, pogrążył się w zimnej wodzie oceanu, pochłaniając przy tym setki istnień ludzkich. Porównanie być może nie do końca trafne, bo i wymiar czasowy inny, a i charakter obiektów odmienny – jakaś analogia jednak jest. O ile po liniowcu pozostał marny ślad, o tyle Cahir Castle przetrwał do naszych czasów, by stanowić namacalny dowód przeszłości i cieszyć oczy ludzkości.


  

Pomimo dość burzliwych dziejów w tym m.in. oblężenia, które miało miejsce w 1599 roku w czasie irlandzkiej wojny dziewięcioletniej, jego stan można ocenić jako dobry. Pamiątką po tamtych wydarzeniach jest kula armatnia tkwiąca w ścianach jednej z wieżyczek zamku, której jednak nie udało mi się zlokalizować i dokładniej obejrzeć.


  


Przechadzając się po poszczególnych pomieszczeniach zamku, cieszyłam się, że w 1650 roku twierdza poddała się ludziom Cromwella, zanim jego wojska przeszły do zmasowanych ataków i oblężenia. Gdyby broniące się wojska walczyły do końca, pewnie spowodowałoby to ogromne zniszczenia, a do naszych czasów przetrwałyby jedynie marne ruiny.


  

Mimo że zwiedzane pomieszczenia generalnie nie zachwycają (są zazwyczaj puste, bądź skromnie wyposażone) cieszy sam fakt istnienia twierdzy i możliwość odbycia za jej sprawą swoistego rodzaju lekcji historii. Dzięki pomysłowej makiecie, znajdującej się w jednej z sal, można odtworzyć przebieg ostatnich dni oblężenia zamku. Inne sale z kolei oferują nam na przykład wystawę poświęconą zamkom Irlandii. W jeszcze innej możemy zobaczyć mechanizm służący do opuszczania i podnoszenia brony (drewniana, okuta żelazem krata broniąca dostępu do zamku). Zwiedzający mają swobodny dostęp do murów obronnych, można wspiąć się na nie i podziwiać panoramę miasta. Cahir Castle jest jednym z wielu narodowych zabytków, trwają w nim prace restauratorskie, więc być może w przyszłości będzie więcej atrakcji.


  

Bieganie z jednej sali do drugiej, wspinanie się po stromych schodkach wieżyczek daje mi się we znaki. Pół wykupionego sklepu, które upchałam do mojej pojemnej torebki stanowi dla mnie dodatkowy balast i nie ułatwia mi sprawnego przemieszczania się po wąskich i stromych schodkach. Cóż, mądry Polak po szkodzie – na przyszłość zakupy w sklepie z książkami zostawię sobie na sam koniec, jako rozkoszne zakończenie kolejnej udanej wyprawy.

12 komentarzy:

  1. Wspaniała wycieczka! No i okazuje się, że jednak nie zawsze w Irlandii pada deszcz :-)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, Maro :) Często mówi się, że Irlandia to brzydki i deszczowy kraj, nic nie mający do zaoferowania. Większej bzdury nie słyszałam, więc jak ktoś Ci będzie kiedyś coś takiego wmawiał, to wybacz mu, bo nie wie co czyni ;) Owszem, specyfiką Zielonej Wyspy jest pogoda, zmieniająca się jak w kalejdoskopie. Czasem w ciągu kilku godzin można doświadczyć upału, deszczu, gradu i zawieruchy ;) Po czym na samym końcu na niebie pojawia się cudowna tęcza i wszystko wraca do normy ;) Ot, taki sobie kaprys irlandzkiej aury. Tak czy inaczej - i tak jestem zakochana w tym kraju... Jest wspaniały - zwłaszcza dla miłośników przyrody i dzieł natury. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taito, ja za każdym razem będę powtarzać: zbierz te twoje wszystkie relacje i zdjecia z wypraw i zastanó sie nad drukiem mini przewodnika po Irlandii. Umiesz fajnie opisac miejsca, które zwiedzasz i do tego robisz świetne zdjecia. Czego wiecej potrzeba ?! Ale jakąś stronę specjalistyczną zrób !!! Więcej ludzi powinno dowiedzieć tylu fajnych rzeczy

    OdpowiedzUsuń
  4. Elso, wobec tak dużej konkurencji, tylu świetnych przewodników na rynku, nie miałabym żadnych szans ;) Opisuję swoje podróże głównie po to, by mieć pamiątkę po tym, co było i co, dzięki Bogu, udało mi się zwiedzić :) Pamięć ludzka jest ulotna, to, co pamiętamy dzisiaj, może zostać zapomniane za kilka tygodni. Staram się na bieżąco przelewać moje powycieczkowe wrażenia na bloga, by w ten sposób zachować je na przyszłość i kiedyś - czytając je - z przyjemnością powrócić myślami do tych pięknych chwil, które udało mi się przeżyć i do tych cudownych miejsc, które udało mi się zwiedzić :)Dziękuję Ci za pozytywną opinię, dobrze jest wiedzieć, że to, co piszę, znajduje uznanie w oczach innych ludzi. Jeśli przy okazji, za pomocą moich relacji, mogę Ci przybliżyć ten piękny kraj, to tym bardziej się cieszę :)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna wycieczka i ciekawa. Dziękuję Ci za tą podróż Taitko :))Buziaki i miłego wieczoru :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Cos wspanialego...mozna sie poczuc jak krolowa na zamku...Sadze tez,ze bedac w tych muarch czulas sie jakbys sie przeniosla w czasie coo? Kurza stopa tez bym chciala odwiedzic taki zamek ale Holandia bardziej z wiatrakow slynie niz z takich cudow architektonicznych.Caluski cieplutkie Wyjechana

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana nie wiem czy moj meil dotarl do Ciebie z zaproszeniem do nowego bloga ;-) postanowilam tam dawac zdjecia, poniewaz znacznie lepiej sie prezentuja!!! Ogladajac twoje podroze mam ogromna ochote wybrac sie i zwiedzic Irlandie, zawsze jednak marzyl mi sie Dublin...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dotarł, dotarł :) Dziękuję za namiary :) Już byłam na Twoim nowym blogu i nawet chciałam zostawić komentarz, ale nie chciał się opublikować. Czy trzeba założyć konto, żeby móc komentować?Serdeczne pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdjęcia nigdy nie oddają rzeczywistego piękna. To trzeba zobaczyć na własne oczy :) Mam nadzieję, że zastanę u Ciebie nowego posta - zaraz sprawdzę :) Czekam na niego od dawna, więc do roboty, Miledo ;) Pozdrawiam serdecznie i ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam to szczęście, że Irlandia jest wprost naszpikowana zamkami, rezydencjami wiejskimi, pałacykami i innymi ruinami ;) A oprócz tego mnóstwo pięknych pejzaży i dzieł natury :)Oj, nie masz co narzekać ;) Przed Tobą dwutygodniowy relaks w ciepłym i słonecznym kraju :) Trzymaj się ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. piekne zdjecia, swietny komentarz:)) teraz wiem juz co chcialam wiedziec(a nie tak latwo bylo znalezc ..oj..) Dzieki:))

    OdpowiedzUsuń
  12. we wrześniu właśnie tam się wybieramy z mężem .Bardzo lubię zwiedzać wszelkie zamki , warownie i pałace , a w Irlandii faktycznie jest co zwiedzać. To jest nasz piąty wyjazd do tego pięknego kraju. Tym razem chcemy zwiedzić Cahir , Cashel i Bunratty.Co jeszcze to się zastanowimy. Zdjęcia zamku są bardzo ładne Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń